4

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jęknęłam cicho kiedy dźwięk dzwonka wyrwał mnie ze snu. Zaczęłam szukać telefonu, żeby wyłączyć budzik jednak okazało się, że to nie był on. Westchnęłam zdając sobie sprawę, że był to dzwonek do drzwi, co oznaczało, że musiałam wstać.

Poprawiłam włosy i powoli ruszyłam w kierunku drzwi. Stanęłam przed nimi, szeroko ziewając, a następnie przekręciłam klucz. Otworzyłam je i spojrzałam na osobę stojącą przed nimi.

Był to wysoki, szczupły chłopak. Czarne włosy wystawały mu spod naciągniętego na głowę kaptura. Miał też naprawdę niesamowite oczy, które od razu przyciągały uwagę. Było to coś pomiędzy błękitnym a fioletowym, przez co trudno było oderwać od nich wzrok.

Chłopak przesunął po mnie spojrzeniem, po czym posłał mi wymuszony uśmiech, pokazując szereg białych zębów.

- Aron - powiedział wyciągając do mnie rękę.

- Sam - mruknęłam sennie, ściskając ją.

Spojrzałam wtedy na jego ręce. Jego knykcie były całe pokryte małymi bliznami. Zmarszczyłam brwi, ale postanowiłam tego nie komentować.

Gestem kazałam mu iść za sobą. Weszliśmy po schodach na górę i skierowaliśmy się do jednego z pokoi gościnnych.

- A więc to będzie twój pokój. Za tamtymi drzwiami jest łazienka. Możesz go urządzić jak chcesz tylko nie przesadzaj - powiedziałam i wyszłam.

Spodziewałam, że usłyszę dziękuje, ale widocznie nie każdy jest dobrze wychowany.

Weszłam do kuchni i wyjęłam z szafki jakieś zbożowe ciasteczka, które zamierzałam zjeść na śniadanie. Nalałam sobie też szklankę mleka, po czym usiadłam przy wyspie kuchennej.

- A dla mnie coś masz? - usłyszałam rozbawiony głos, mojego nowego współlokatora.

- Żeby to było jasne. Masz mnie pilnować, ale ja nie czuje się w obowiązku robienia dla ciebie czegokolwiek - odpowiedziałam mu.

Chłopak posłał mi pytające spojrzenie, na co wzruszyłam ramionami. Odwróciłam się żeby kontynuować moje śniadanie. Aron usiadł koło mnie i zabrał jedno z moich ciastek. Posłałam mu mordercze spojrzenie.

- No co? Głodny jestem - powiedział, wzruszając ramionami.

- W takim razie możesz iść zjeść coś na mieście i najlepiej już nie wracać - odparłam, posyłając mu fałszywy uśmiech.

- Ale ty jesteś miła - prychnął.

Resztę śniadania spędziliśmy w ciszy. Skutecznie starałam się ignorować jego obecność.

Nagle telefon Arona zaczął dzwonić, a on odebrał nie kłopocząc się wychodzeniem z kuchni.

- Halo... Tak już jestem... Ta, nie wspominałeś, że jest na co popatrzeć... Ałłł... Nic, kopnęła mnie... Powinna się cieszyć, że tak o niej mówię... Ałłłaaa... Sam zaraz ci oddam... Ale po co mam za nią łazić... Nic jej się chyba nie stanie... Ugh... Okay będę za nią chodzić krok w krok... Cześć - i po tym się rozłączył.

Posłał mi wściekłe spojrzenie.

- Tak w ogóle to ty nie powinnaś być teraz w szkole? - zapytał unosząc brew.

- Nie, akurat wczoraj mnie wyrzucili - powiedziałam słodkim głosem.

- Ciebie? Przecież ty na pewno jesteś grzeczną i wzorową uczennicą - powiedział z kpiącym uśmieszkiem.

- Akurat nie jestem - warknęłam.

Popatrzyłam na szklankę, w której było moje mleko. Bez zastanowienia wylałam jej zawartość na głowę chłopaka.

- Co ty kurwa robisz?! - wrzasnął, zeskakując z krzesła.

- Twój pierwszy prysznic w nowym domu! Świetnie, prawda? - odparłam z udawanym entuzjazmem.

Posłałam mu zwycięski uśmiech, po czym opuściłam pomieszczenie. Z salonu wzięłam telefon i ruszyłam w stronę wyjścia.

- A gdzie ty się niby wybierasz? - wrzasnął Aron.

- Nie ważne, a poza tym nie mam zamiaru ci mówić - warknęłam.

- Masz na mnie poczekać, bo czy ci się to podoba czy nie, to muszę cie pilnować - syknął, podchodząc bliżej mnie.

- Nic nie muszę - prychnęłam i odwróciłam.

Wtedy Aron przerzucił mnie przez ramie i ruszył w kierunku domu.

- Co ty robisz?! Masz mnie w tej chwili puścić?! - wrzeszczałam.

- Nie - odpowiedział, nie robiąc sobie nic z tego, że okładałam go pięściami.

Wszedł ze mną na górę, kierując się do swojego pokoju.

- Masz mnie w tej chwili postawić na podłodze - krzyknęłam.

- Jeśli myślisz, że będziesz mi rozkazywać, to grubo się mylisz - powiedział kpiąco.

Aron wniósł mnie do pokoju i w końcu postawił mnie na ziemi. Podszedł do drzwi, a następnie zamknął je na klucz, który włożył sobie do kieszeni.

- Co ty... - zaczęłam, ale mi przerwał.

- Nie odzywaj się. Chciałem być miły, ale nie to nie. Jeśli myślisz, że będę latał za jakąś rozpuszczoną gówniarą to rozczaruje cię. Masz mnie słuchać jeśli nie chcesz, żeby cie się coś stało. Myślisz, że gdyby nie groziło ci niebezpieczeństwo to bym tu był. Uwierz nie. A teraz pozwól ale idę się umyć. Siedź i czekaj na mnie. To nie jest prośba - wysyczał, a oczy mu pociemniały.

W odpowiedzi prychnęłam, nie zamierzając mu odpowiadać. Chłopak oznajmił, że idzie wziąć prysznic, a ja w tym czasie mam nie ruszać się z jego pokoju, dlatego siedziałam z założonymi rękami na jego łóżku. Pieprzony dupek.

Moją uwagę odwróciła wibracja telefonu.

Od Nath:
I jak?

Do Nath:
On jest jakiś nie normalny. Nie możesz znaleźć mi kogoś innego?

Od Nath:
Na początku się uspokój, ok? Posłuchaj. Mogę ci znaleźć kogoś innego ale nikt nie będzie lepszy od Arona. Znam go dobrze i możesz mu zaufać. Jeśli się postarasz, na pewno jakoś się dogadacie. Dasz radę zrobić to dla mnie?

Wywróciłam oczami, chowając telefon. Łatwo było mu mówić skoro to nie on miał mieszkać z jakimś nerwowym idiotą.

Po chwili z łazienki wyszedł Aron. Mokre włosy opadały mu na oczy. Powiedziała bym, że wygląda uroczo, gdyby nie fakt że był dupkiem. Miał na sobie tylko czarne spodnie, więc mogłam zobaczyć jego umięśniony brzuch. Na ramionach miał tatuaże, tworzące jakiś skomplikowany wzór.

Wróciłam spojrzeniem do oczu chłopaka. Znów były jasnego koloru. Patrzył na mnie spod przymrużonych powiek.

Sięgnął do walizki i wyjął z niej czarną podkoszulkę. Szybko przeciągnął ją przez głowę, odwracając wzrok.

Bez słowa podszedł do drzwi i je otworzył. Chciałam wyjść, ale zagrodził mi je ręką.

- Tylko nawet nie próbuj beze mnie wychodzić - syknął mi do ucha, biorąc rękę.

W odpowiedzi prychnęłam i skierowałam się do swojego pokoju, który był naprzeciw tego Arona. Dzielił nas cały korytarz. Otworzyłam drzwi i odwróciłam. Popatrzyłam się w kierunku pokoju chłopaka. Siedział na łóżku, a przez szeroko otwarte drzwi wpatrywał się we mnie. Weszłam i zatrzasnęłam drzwi za sobą.

Opadłam na łóżko, próbując się trochę uspokoić. Stwierdziłam, że mogłam wziąć ze sobą laptopa.

Otworzyłam drzwi i z ciekawości spojrzałam w kierunku pokoju Arona. Chłopak dalej uparcie wpatrywał się we mnie. Fuknęłam na niego, idąc w kierunku schodów. Szybko zeszłam na dół i wzięłam laptopa z salonu, wracając z nim z powrotem na górę.

Weszłam na piętro, nie patrząc tym razem w kierunku pokoju mojego współlokatora, ale czułam na sobie jego natarczywe spojrzenie. Nawet nie musiałam się odwracać, żeby wiedzieć, że na mnie patrzył.

Usiadłam na podłodze, kładąc laptopa na łóżku. Włączyłam pierwszą serię "Shadowhunters" i skupiłam się na oglądaniu, nie mając ochoty na kolejne spotkania z chłopakiem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro