57

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Stałam, patrząc z osłupieniem na mojego wujka. A przynajmniej tak wywnioskowałam z tego co przed chwilą od niego usłyszałam. 

- Ja nie... - zaczęłam.

- Mało mnie to teraz obchodzi - przerwał mi, wracając spojrzeniem do dokumentów, które czytał zanim tu weszliśmy. - Możesz już iść.

Jednak ja dalej stałam w jego gabinecie, próbując zrozumieć wszystko co mi powiedział. 

- Idź stąd zanim zmienię zdanie, a wtedy pożałujesz - warknął, nie patrząc na mnie. 

Popatrzyłam na niego ostatni raz, po czym odwróciłam się i wyszłam z jego gabinetu. Na korytarzu pod ścianą siedział Niall, podpierając głowę na rękach. 

- Co ty tu robisz? - wydusiłam z siebie na jego widok.

- Jev powiedział, że zaprowadził cię do ojca. Wolałem zaczekać na zewnątrz, bo wuj nie lubi kiedy mu się przeszkadza - wyjaśnił, podnosząc się z podłogi. - Wszystko w porządku? - zapytał, przyglądając mi się ze zdziwieniem. 

Nie odpowiedziałam mu, tylko podeszłam do niego i przytuliłam go mocno. Chłopak był wyraźnie zaskoczony moim zachowaniem, ale mimo to objął mnie delikatnie. 

- To chyba znaczy nie - stwierdził, delikatnie jeżdżąc dłońmi po moich plecach w kojącym geście. 

Prychnęłam cicho, mrugając szybko, żeby powstrzymać łzy, które zebrały się w moich oczach. Nienawidziłam płakać, ale w tym momencie nie byłam pewna czy dam radę powstrzymać łzy. 

- Sam, ty płaczesz? - zapytał cicho blondyn, nadal nie ruszając się z miejsca. 

- Jeszcze nie - odpowiedziałam mu, łamiącym się głosem. 

Chłopak zacieśnił uścisk swoich ramion wokół mnie i zaczął nas delikatnie kołysać.

- Powiesz mi co ci powiedział? - usłyszałam pytanie, którego się spodziewałam. 

- Możemy stąd iść? - mruknęłam, wciskając twarz w jego tors.

- Jasne, a gdzie chciałabyś pójść? - odpowiedział, odsuwając mnie od siebie lekko. 

- Chcę do domu - jęknęłam, czując się jak małe dziecko. 

Niall popatrzył na mnie ze współczuciem, posyłając mi smutny uśmiech. 

- Nawet nie wiesz jak chciał bym ci pomóc, ale nie mógłbym im tego zrobić - odparł cicho. - Ale jeśli chcesz mogę zrobić ci najlepsze kakao jakie kiedykolwiek piłaś - dodał. 

Uśmiechnęłam się delikatni, kiwając lekko głową na zgodę. 

Po kilku minutach siedziałam razem z nim w kuchni, z parującym kubkiem kakaa w ręce. 

- Napij się i powiedz co myślisz - pospieszył mnie chłopak, ze zniecierpliwieniem wpatrując się w kubek w mojej ręce. 

Z rozbawieniem przytknęłam go do ust, biorąc łyk zawartości. Jednak zaraz po tym wyplułam ją z powrotem, z trudem zwalczając mdłości. 

- Czyli nie jest dobre - mruknął, odsuwając od siebie swój kubek. 

- Przykro mi, ale tego nie da się pić, mówiłeś że jest dobre - odparłam oskarżycielskim tonem. 

- Prawdę mówiąc robiłem je pierwszy raz - przyznał, posyłając mi przepraszający uśmiech. 

- To dlaczego powiedziałeś, że będzie dobre? - zapytałam z irytacją. 

- Jakbym ci powiedział, że nie umiem go robić, to na pewno nie przyszłabyś tu ze mną - stwierdził. 

Chcąc, nie chcąc musiałam przyznać mu rację. 

- Mogłeś zrobić mi herbatę - fuknęłam. 

- Chciałem być miły, czego najwyraźniej nie doceniasz - odrzekł urażonym tonem. 

- Patrz jak robi się kakao, może nauczysz się czegoś - zaśmiałam się, zsuwając się z krzesła. 

Chwilę później podałam mu kubek z kakao, a nie tym co on dał mi wcześniej. 

- Napij się - poleciłam mu. 

Chłopak popatrzył najpierw na mnie, a później na kubek, który mu dałam. 

- Czyżbyś się bał? - zapytałam z rozbawieniem. 

- Tak, że w wyrazie zemsty postanowiłaś zrobić dla mnie coś okropnego - skrzywił się. 

- Jeżeli ci to pomoże mogę napić się pierwsza - zaproponowałam, przewracając oczami. 

- Proszę bardzo - zgodził się, podając mi go. 

Chłopak przyglądał mi się uważnie, kiedy piłam kakao. Oddałam mu pusty kubek, uśmiechając się z zadowoleniem. 

- Teraz mi wierzysz, że było dobre? - zaśmiałam się. 

- Miałem nadzieję, że zostawisz trochę - mruknął, odstawiając go do zmywarki. 

Razem stwierdziliśmy, że możemy iść na górę. Jak zwykle udaliśmy się do "mojego" pokoju, gdzie każde z nas usiadło osobno. Niall na łóżku a ja na parapecie. Lubiłam na nim siedzieć, a ostatnio zdarzyło mi się na nim zasnąć, kiedy wieczorem obserwowałam co działo się na zewnątrz.

- A teraz powiesz mi co wujek ci powiedział? - zapytał, przerywając panującą ciszę.

Na słowo wujek wzdrygnęłam się mimowolnie.

Nie mogłam do siebie dopuścić faktu, że jesteśmy rodziną. To po prostu mnie przerastało. Przez większość swojego życia myślałam, że oprócz ojca i mamy Clary, którą uważałam za rodzinę, nie mam nikogo. Aż tu nagle dowiaduję się, że mam dwóch kuzynów i wujka, który najprawdopodobniej będzie próbował mnie zabić.

- Sam? - blondyn przyglądał mi się z zaciekawieniem zmieszanym ze zmartwieniem.

Teraz kiedy na niego patrzyłam, byłam w stanie zauważyć kilka podobieństw do mojego taty, takie jak kształtu twarzy czy sposób w jaki się uśmiechał. Dziwiłam się samej sobie, że nie zauważyłam tego wcześniej.

- On powiedział, że... - urwałam.

Tak właściwie, dlaczego powiedział o tym wszystkim właśnie mnie? Z historii, którą opowiedział mi Niall łatwo mogę wywnioskować, że nie tego nie wie, a teraz zaczynam podejrzewać, że Jev także może nie zdawać sobie z tego sprawy.

- Nie zmuszę cię żebyś mi zaufała, ale naprawdę chciałbym ci pomóc - oświadczył.

Wzięłam głęboki oddech, zamykając oczy, po czym streściłam mu wszystko, starając się nie pominąć żadnych istotnych szczegółów.

Kiedy skończyłam, chłopak wyglądał na tak samo zaskoczonego tą informacją, jak ja wcześniej.

- Czyli to znaczy, że my... - zaczął niepewnie.

- Jesteśmy rodziną - dokończyłam za niego, posyłając mu delikatny uśmiech.

- Teraz to ja kompletnie nie wiem co zrobić - oznajmił, chowając twarz w dłoniach.

- Nie tylko ty - mruknęłam cicho, przyciągając kolana do klatki piersiowej.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Mam do Was bardzo ważne pytanie.
Kto oprócz mnie rozumie o co chodzi i wie kto jest kim? 😂
Mam wrażenie, że wszyscy się pogubili.

A oprócz tego to dzisiaj środa a ja wstawiam rozdział!
Mam nadzieję, że się cieszycie 😄

A tak w ogóle dziękuje, że dalej ze mną jesteście 💕

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro