Rozdział 13

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zayden

Dlaczego nagle chciałem ją odwieźć do domu?Nie mam pojęcia.Siedzieliśmy teraz w moim Porsche Cayenne.Nagle z nie wiadomych powodów mowę mi odjęło.Kto by pomyślał,że akurat przy opiekunce mojej młodszej siostry.

Jezu,ale ja jestem jednak głupi.
Wyjechałem na drogę sprzed mojej kamienicy,ale nie zapytałem jej o adres zamieszkania.
-Podasz mi swój adres? - zerknąłem na nią,a ona tylko pokiwała głową.
Wbiła mi swój adres w google maps.Co ja robię ze swoim życiem?Na pewno będę tego,kiedyś żałował.

-Nie spodziewałem się,że będziesz taka dobra w tej pracy - odparłem po chwili namysłu.
-Skąd wiesz,że jestem taka dobra w pracy? - spytała bez namysłu.
-Moja siostra jest szczęśliwa i widzę to po niej,jak mi opowiada w weekendy,gdy mamy czas dla siebie - powiedziałem i skręciłem w lewo.
-Twoja siostra jest dość szczerą osobą,jak na swój wiek i nie boi się mówić swojego zdania - nawet się nie zdziwiłem,gdy to powiedziała.
-Uczy się pewnych rzeczy ode mnie - odparłem beznamiętnie.
-Nie zauważyłam tego wiesz - odparła ironicznie.
Spojrzałem na nią i chwilę zatrzymałem na niej wzrok.Chyba to zauważyła,bo po chwili się odezwała do mnie.

-Może będziesz patrzeć na drogę niż na mnie.To jest o wiele bezpieczniejsza opcja.Nie chcę zginąć i to jeszcze ze swoim pracodawcą - zaśmiała się,a ja spojrzałem na drogę.
-Jak mógłbym chcieć spowodować wypadek i zginąć razem z tobą - przyłożyłem rękę na serce tak,aby uwiarygodnić,że,, niby'' mnie to rusza.
-Jak zginę,a ty przeżyjesz to zadzwoń tylko do Martina,bo nie ma sensu dzwonić do mojej rodziny - słyszałem w jej głosie lekkie załamanie i smutek.
-Ależ oczywiście.Natomiast,jak ja zginę,a ty przeżyjesz to zadzwoń do Tomasa z mojego telefonu,bo on chyba jako jedyny odbierze -zażartowałem,bo całkiem podobała mi się ta rozmowa.
-Mogę zadać ci pytanie? - widziałem kątem oka,że spojrzała na mnie.
Spiąłem mięśnie na samą myśl,że chcę zadać mi jakieś pytanie.Większość opiekunek mojej siostry uciekały i dopytywały o nic,bo wiedziały kim jestem w Barcelonie i całej Hiszpanii.
Pokiwałem na znak,że może mi je zadać.

-Okej.Od razu mówię,że nie musisz odpowiadać,jeśli nie chcesz o tym mówić - zaznaczyła.
-Postaram się odpowiedzieć - odpowiedziałem.
-Dlaczego,aż tak się przepracowujesz?To nie jest zdrowe i to nie jest pierwszy raz,gdy widzę cię tak przemęczonego po tym,jak wracasz do mieszkania - spytała,a ja się zdziwiłem,że ktoś obcy się martwił tym.
-Jestem tam szefem i to ja dopinam wszystko.Mam ciężki okres w pracy.Umowy niektóre nie są do końca dopięte - odpowiedziałem z trudem.
-Jak dla mnie to powinieneś zrobić sobie krótką przerwę od pracy - stwierdziła.
-Przemyślę to - odparłem.
Dojechaliśmy pod jej kamienicę,która nie wyglądała na super nowoczesną,jak moja. Widziałem,już po dzielnicy,że nie była bezpieczna,a ona jeszcze tak późno wracała z pracy.

Wysiadłem z samochodu i otworzyłem jej drzwi.Podałem jej rękę,aby wysiadła.
-Nie wiedziałam,że jesteś,aż takim dżentelmenem - zdziwiła się,ale skorzystała z mojej pomocy.
-Jestem istnym dżentelmenem.Jeszcze dużo rzeczy o mnie nie wiesz kochana - odpowiedziałem i posłałem jej uśmiech.
-Jakoś na rozmowie o pracę to nie byłeś taki miły i zabawny - w tym momencie poczułem jakieś ukucie w sercu.
Niekoniecznie wiedziałem,jak mogłem nazwać to uczucie?
Chwila sam z siebie powiedziałem i potwierdziłem,że jestem dżentelmenem i powiedziałem kochana do niej.Co się ze mną dzieje?Jaki ja tekst palnąłem do niej.
Po chwili ona odeszła i weszła do swojej kamienicy,a ja musiałem ją odprowadzić wzrokiem,aż nie zniknęła za drzwiami.Spaliłem papierosa i wsiadłem ponownie do auta.Odjechałem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro