Rozdział 15

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Blair

-Stresuje się tym spotkaniem - wydusiłam to z siebie po chwilowej ciszy odkąd weszłam do mieszkania Abby i Geogriny.
-Weź nie może być tak źle.W sensie Zayden Alanis w całej Barcelonie i Hiszpani jest uważany za dupka oraz chama,ale ma dość ciężka robotę zresztą sama chyba to zauważasz - powiedziała brunetka.
-Coś wiesz na jego temat? - byłam ciekawa co jeszcze wie moja sąsiadka.
-Ja akurat bardzo dużo wiem w przeciwieństwie do Geo.Tyle,że większość to są plotki,więc nie wiadomo co jest prawdą,a co nie - zaczęła,a ja coraz bardziej się nakręcałam.

-Co dokładnie wiesz? - spytałam z czystą ciekawością.
-Podobno jest takim dupkiem,bo coś się wydarzyło,ale nikt nie wie dokładnie co.
Mówi się,że wujek Zaydena przekupił media oraz policję,aby nie ujawniali całej prawdy.Każdy wie,że coś się stało z jego rodzicami,ale nikt dokładnie nie wie z naszego społeczeństwa,jak zniknęli.Wiedzą tylko jego najbliżsi i współpracownicy lub kontrahenci - powiedziała,a mnie coraz bardziej ciekawił człowiek o imieniu i nazwisku Zayden Alanis.

Rozmawialiśmy tak do piętnastej,aż w końcu wyszłam z jej mieszkania i pognałam do swojego.Musiałam się,jakoś ogarnąć.Muszę dobrze wyglądać przy swoim szefie.Moje blond włosy pocałowałem i ubrałam się w dżinsy oraz bluzkę białą na ramiączkach.
Zrobiłam szybki makijaż i narzuciłam na siebie kurtkę jeansową.Wyszłam z mieszkania.Zakluczyłam drzwi na klucz i ruszyłam do wyjścia.Boje się tego spotkania.

***

Gdy wyszłam czarne porsche i jego właściciel,już czekali na mnie.
Podeszłam do niego.Wyglądał,jak zawsze olśniewająco.Może nie zamieniłam z nim dużo słów od czasu,kiedy mnie odwiózł do mieszkania,ale muszę przyznać,że był całkiem miły w tamtej rozmowie.Po chwili wyrzucił niedopałek papierosa,który przed chwilą palił  i zdeptał go butem.

-Hej -  powiedział i otworzył drzwi od samochodu,abym wsiadała.
-Hej - odpowiedziałam.
Po chwili odpalił auto i wyjechaliśmy.Jechaliśmy do miejsca spotkania o którym mi napisał mi wczoraj.Czułam się dziwnie,ale to przez to,że jadę razem ze swoim własnym szefem.To będzie na pewno mój koniec.

Weszliśmy do kawiarni,która była dość ekskluzywna zważając na wygląd pomieszczenia.
Usiedliśmy przy stoliku i tak po prostu on wziął kartę.Byłam bardzo zestresowana.Tak nagle dał mi wolne i chciał się spotkać.To było dziwne.Nie wiedziałam co miałam myśleć.Boję się co ma mi on do przekazania.Niby minął miesiąc odkąd pracuje u niego,jako opiekunka,ale zawsze Isabella mogła powiedzieć mu,że jestem cholernie beznadziejna.

-Mogę przyjąć zamówienie? - z myśli wyrwał mnie głos kelnera.
-Tak.Poproszę czarną kawę,a ty co chcesz Blair? - spytał się Zayden.
-Herbatę - poprosiłam,a kelner odszedł od naszego stolika.
Po chwili mieliśmy swoje napoje i czekałam,aż zacznie rozmowę mój pracodawca,bo na razie nie mogę wydusić z siebie słowa.
-Nie musisz być taka spięta i zestresowana.Nie spotkałem się z tobą,aby obgadać twoją pracę lub cię zwolnić - upił łyk kawy i posłał mi uśmiech.
-A już się bałam,że chcesz mnie zwolnić - zaśmiałam się.

-Raczej,gdybym cię zwolnił to ciężko mi by było znaleźć nową opiekunkę taką,jak ty - odparł.
-To dlaczego dałeś mi nagle wolne i chciałeś się spotkać ze mną? - spytałam,bo nie bardzo rozumiałam z jaką sprawą chciał się spotkać.
-Nie jestem dobry w przyznawaniu się do czegoś - z trudem to powiedział i dobrze to zauważyłam.
Zmarszczyłam brwi nie bardzo rozumiejąc o co mu chodzi.W takim razie po co chciał się spotkać skoro nie chcę się przyznać.Dobrze widziałam,że coś mu ciąży na sercu lub w głowie.Wzięłam torebkę i wstałam.Miałam zamiar wyjść.Bez sensu mam tu siedzieć i milczeć.Bez pożegnania ruszyłam do wyjścia.

-Poczekaj Blair.Nie wiem nawet,jak zacząć! - krzyknął i po chwili poczułam jego dłoń na moim nadgarstku.
Odwróciłam się i spojrzałam mu w oczy.Widziałam w nich,że mu na tym zależało,abym się zgodziła na spotkanie.Westchnęłam i odwróciłam głowę w stronę okna.Poźniej znów spojrzałam na niego.
-W porządku usiądę,ale musisz mi powiedzieć prawdę - powiedziałam.
-Wiesz co może zapłacę i się przejdziemy?Niedaleko jest park co ty na to? - spytał wręcz błagalnie.
Pokiwałam tylko głową na znak,że się zgadzam.Wyszłam z budynku i zapaliłam papierosa.
Rzuciłam na ziemię papierosa,kiedy czarnowłosy podszedł do mnie.Zaczęliśmy iść w stronę parku.

-Cóż od czego by tu zacząć - powiedział.
-Jeśli chcesz mi zadać pytanie to pytaj - odparłam.
-Masz jakieś zaintersowania?I skąd jesteś,bo na pewno nie jesteś Hiszpanką - spytał w końcu.
-Kocham czytać książki,grać w różne gry,biegać aczkolwiek teraz robię to mniej.Lubię słuchać muzyki,bo wtedy się wyciszam i taniec to też moje zaintersowanie.I to prawda nie jestem Hiszpanką.Urodziłam się w Kanadzie i tam też się wychowywałam - odpowiedziałam.
Szłam alejką przez park do chwili,aż nie zorientowałam się,że Zayden nie idzie krok w krok ze mną.Po chwili poczułam dłoń na moim nadgarstku i ktoś mnie odwrócił.

Wpadłam na umięśniony tors mężczyzny i spojrzałam w górę.Moje oczy spotkały się z pięknymi brązowymi wręcz odcieniu mlecznej czekolady oczami.Był to nie kto inny,jak Zayden.Trzymał moje obie dłonie przy swoim torsie.
-Przepraszam za to co zrobię - powiedział szybko,a zaraz po wypowiedzeniu tych słów Zayden naparł swoje wargi na moje.
O kurwa!
Tego się nie spodziewałam.Zayden mnie pocałował.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro