Rozdział 20

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zayden

Zamówiliśmy jedzenie i patrzyłem na nią.Teraz się zastanawiam czy to był dobry pomysł,aby ją zaprosić na randkę.

-Dość elegancko i ekskluzywnie tu jest - wydusiła ledwo te słowa ze swoich ust.
-To restauracja,którzy nie liczni w Barcelonie mogą tu wejść i zjeść dobre jedzenie - powiedziałem bez większej ekscytacji w przeciwieństwie do niej.
-Co cię skłoniło,aby przylecieć do Barcelony? - spytałem.
Widziałem po niej,jak się spięła się.

-Cóż moje prywatne życie w Kanadzie nie było kolorowe,a no i chciałam studiować,ale nie w Ameryce,a w Europie - odpowiedziała.
-Rozumiem.W takim razie to dobre miasto wybrałaś na studia.Nie dziwię się,że wybrałaś akurat Barcelone.Ma swój urok - chciałem pogadać z nią na luźne tematy,aby w jakimś stopniu się odprężyła i nie myślała o tym,że jestem jej szefem.
-Kim jesteś,a raczej czym się zajmujesz,że każdy cię tu zna w całej Barcelonie,a nawet słyszałam,że i w Hiszpanii - uśmiechnąłem się do niej.

Ludzie kochają plotki na mój temat.Na pewno nie raz się przewinął temat od swoich własnych sąsiadów,że mogę być ,,kryminalistą'' lub tak zwanym ,,szefem mafii''.
Śmiać mi się chciało z tych ludzi na prawdę.

-Mam firmę deweloperską i byłem kiedyś prawnikiem - odpowiedziałem.
-Byłeś prawnikiem? - prawie się zadławiła winem,które jej zamówiłem.
-Tak,to właśnie powiedziałem - nie rozumiałem jej do końca - Coś nie tak?Wiem,dużo kobiet przerażało to.Jeszcze zważając na to,jakie mam nazwisko - dodałem.
Poczułem dłoń na swojej.Spojrzałem w tym kierunku.Była to jej ręka.Po krótkiej chwili wzrok skierowałem na nią.

-Jeśli uważasz,że ucieknę,bo byłeś prawnikiem i masz znane nazwisko.
Pamiętaj.Ja nie jestem z stąd Zayden - odpowiedziała.
Poczułem pewną ulgę,gdy wypowiedziała te słowa.Nie mogłem się teraz rozkleić przed nią.Nie przy naszej pierwszej rande,bo tak to mogę nazwać.

-Masz w ogóle czas wolny? - spytała.
-Zależy co rozumiesz poprzez czas wolny - widzę,że jest ciekawska.
-Wiesz,masz może jakieś zainteresowania.Co robisz po pracy?
Oprócz opiekowania się siostrą.
-Biegam dużo,aby odprężyć umysł. Uprawiam boks,gdy chcę wyładować emocje.Motoryzacja to coś co od dziecka pokochałem - opowiadałem i to z ciężkim trudem,aby nie wyjawić całej prawdy.
-Zaskoczyłeś mnie tą odpowiedzią Zayden.Otwierasz się przede mną - uśmiechnęła się szczerze.

Zawsze do mnie tak szczerze tylko uśmiechali się moi przyjaciele najbliżsi,siostra i rodzice,a jeszcze żadna dziewczyna,która się ze mną umówiła.
Chyba poczułem iskrę nadziei,że ktoś ujrzał we mnie cień dobra,którego ja nigdy sam nie dojrzę.

-Muszę przyznać,że miałeś z tym jedzeniem,że będzie dobre - powiedziała.
-Jedziemy do mnie?Mam wolne mieszkanie na dzisiejszy wieczór - zaproponowałem.
-Nie jestem pewna czy powinnam.
Tamtym razem nic między nami nie zaszło,ale teraz czy będziemy mogli się powstrzymać? - uśmiechnęła się diabelsko.
Wstałem i podszedłem,aby odsunąć jej krzesło.Ruszyliśmy razem do wyjścia.
-Nie wiem czy sam się powstrzymam słodka - szepnąłem jej do ucha zanim wsiedliśmy do samochodu.

***

Wparowaliśmy do mieszkania.Całowaliśmy się.Zamknąłem za nami drzwi.Chcywciłem ją za pośladki,a ona natomiast owinęła swoje nogi wokół mojego pasa.Skierowałem się w stronę schodów,aby dotrzeć do swojej sypialni.

Rzuciłem Blair na miękki materac mojego łóżka.Pragnąłem tego i w jej oczach widziałem takie same pożądanie,jak u siebie.Mój kutas stwardniał na samą myśl tego.Pocałunkami zjechałem niżej na jej szyję i dekolt.Po chwili chwyciłem za zamek od tej przeklętej sukienki i ściągnąłem jej jednym zamachem.Sama ściągnęła ze mnie marynarkę i koszulę,a po chwili zaczęła odpinać pasek od spodni.

Po chwili oboje byliśmy nadzy.Wisiałem nad nią.Każdy pocałunek był odwzajemniony przez nią.
Zrozumiałem,że mogę dalej działać w naszej interakcji.
-Jeśli coś zrobię za mocno to powiedz po prostu i przestanę - chciałem się upewnić czy,aby na pewno tego chcę.
Pokiwała tylko głową na znak,że zrozumiała.Wyciągnąłem z szafki nocnej opakowanie prezerwatyw.Założyłem pośpiesznie nią na swojego kutasa.

Gdy wszedłem w nią.Poruszałem się na początku wolno,ale sama błagała,abym przyśpieszył i to zrobiłem.Wbiła swoje paznokcie w moje plecy.Wygięła się łuk z rozkoszy.
-Zay... - wyjęczała moje imię.
-Co słodka?Mam przestać? - zwolniłem i przestałem.
Odgarnąłem jej włosy.Kurwa,jaka ona była piękna.
-Zayden nie przestawaj.Podobało mi się to - posłała mi cwaniacki uśmiech.
Zaskoczyła mnie.Sama popchnęła,abym leżał na łóżku.Pocałowała mnie.

-Mhmm.Nie przestawaj - poruszała biodrami i czułem wielką ulgę.
Oboje doszliśmy w podobnym czasie.Nie zapomnę tej nocy i uświadomiłem sobie,że chcę Blair w swoim życiu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro