Księga I rozdział XIII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przestałam słuchać o czym mówił Kili kątem oka zauważyłam postać która tak jak ja przyglądała się i słuchała rozmowy Kilego i Taurieli był to książę Legolas który stał w cieniu niezauważony. U niego zauważyłam ten sam smutek który teraz i ja czułam. Widocznie jemu podobała się Tauriela. Kiedy mu się przyglądałam popatrzył się na moją celę i na mnie i odszedł.

Nie wiem kiedy zasnęłam, obudził mnie dźwięk otwieranej celi.- Znowu jakieś przesłuchanie? - Pomyślałam otworzyłam oczy nie mogłam uwierzyć przede mną stał duch Bilba.

-Duchu odejdź ode mnie. Nie nawiedzaj mnie, wystarczająco smutku przeżyłam wiem, że mogłam coś zrobić. Nie zrobiłam jednak nic zapewniona, że pomoc jest zbędna. Odejdź ode mnie. Proszę.-Odsunęłam się od celi do cienia by być jak najdalej od ducha mojego przyjaciela.

-Nie mam zamiaru odejść skoro dopiero co przyszłemu.

-Odejdź zjawo.

-To tak witasz się z przyjaciółmi?

-Bilbo to na prawdę ty?

-W rzeczy samej. - Po tych słowach zerwałam się na równe nogi i podbiegłam do Bilba i go uściskałam z łzami w oczach.

-To naprawdę ty. - Mówiłam przez łzy.

-Dobra a teraz choć uciekamy stąd. - Powiedział Bilbo i poszedł otwierać cele krasnoludów. Kiedy zobaczyli Bilba od razu stało się głośniej, trzeba więc było ich uciszać. Gdy byliśmy już wszyscy wolni poszliśmy za Bilbem w tylko jego znanym kierunku.

-Gdzie biegniemy?

-Na duł.

-A tak dokładniej?

-Do spiżarni króla Thranduila.

-Mogę pójść przodem nikt mnie nie usłyszy a przy okazji będę patrzyła czy nikt nie idzie.

-Dobrze.

Biegliśmy w stronę spiżarni króla Thranduila, biegłam jako pierwsza. Właśnie miałam skręcać gdy nagle na kogoś wpadłam. - Tak ja i to moje szczęście. - Pomyślałam.

Kampania się zatrzymała kiedy zauważyła, że nie biegnę. Stali i przysłuchiwali się temu co zaraz miało się wydarzyć.

-Przepraszam niezdara ze mnie.- Powiedziałam i podniosłam wzrok stałam przed księciem Legolasem.- Jeśli czegoś zaraz nie zrobię nie uciekniemy stąd.- Pomyślałam.

-Jesteś więźniem więc jak znalazłaś się tutaj? - Zapytał się mnie elf.

-Widocznie cele są za słabe.- Odpowiedziałam.

-Nikt jeszcze nie uciekł z lochów mojego ojca.

-Widać będziemy pierwsi.

-Jak to pierwsi? - Wtedy pocałowałam księcia. Zrobiłam to tylko dla tego, że taki był mój plan. Chodziło w nim o to, że zajmę księcia a krasnoludy i Bilbo mieli chwilę czasu na ucieczkę. Pierwsza część planu była częściowo wykonana, zdezorientowałam go.

-Muszę cię przeprosić.

-Za co?

-Za to. - Mówiąc to podcięłam nogi księcia a ten upadł na ziemię. Kiedy on leżał pobiegłam w stronę w którą wcześniej pobiegli wszyscy.

-Dam wam chwilę czasu nie zmarnuj jej. - Powiedział ledwo słyszalnie książę. - Zaraz, zaraz czy on daje nam czas na ucieczkę? Po co on to robi? - Myślałam. Pobiegłam dalej gdy już do nich dobiegłam słyszalny szept Bilba.

-Tędy.

-Ale dlaczego powiedział to cicho? - Pomyślałam. Weszłam głębiej i zauważyłam przy stole dwóch śpiących elfów. - Aaa to wszystko wyjaśnia. - Pomyślałam.

-Jesteśmy w lochach. - Powiedział zdenerwowany Kili.

-Miałeś nas wyprowadzić na zewnątrz. - Powiedział Bofur.

-Wiem co robię. Tędy. - Powiedział Bilbo. Poszliśmy w stronę którą wskazał nam Bilbo, czyli do Beczek.- Ale czemu do nich? Co mamy z nimi zrobić czyżby przed śmiercią mamy czegoś napić? Nie. To nie ma sensu. - Myślałam.

-Wskakujcie do beczek.

-Co? Ty sobie z nas drwisz?

-W rządnym razie. Tylko tak możemy uciec.

-Oszalałeś. Znajdą nas. - Powiedział Dwalin.

-Musicie mi zaufać.

-Mnie tam to przekonało wchodzę. - Powiedziałam i zaczęłam wchodzić do beczki.

-Róbcie co każe. - Odezwał się dotąd milczący Thorin. Krasnoludy zaczęły wchodzić do beczek, gdy wszyscy byliśmy już w beczkach odezwał się Bofur.

-I co dalej?

-Weźcie oddech.

-Czekaj. Co!?- Odezwałam się a Bilbo pociągną za dźwignie. Podłoga na której znajdowały się beczki w których siedzieliśmy my zaczynała się podnosić tworząc przy podłodze dziurę do której powoli wpadaliśmy w beczkach. Można by to uznać to za żart, ale kąpiel w zimnej wodzie nie była wcale zabawna. Pewna rzecz była w tym niepokojąca Bilba nie było z nami.

-Zaraz, zaraz a gdzie Bilbo? - Po moich słowach usłyszeliśmy plusk. Odkręciliśmy się w tamtą stronę przyczyną dźwięku był nikt inny jak hobbit.

-Doskonale panie Bagins. - Powiedział Thorin.

- Naprzód! - Zaczęliśmy przebierać rękami w wodzie tak by jakoś przyspieszyć beczki. Płynęliśmy tak nurt stawał się coraz szybszy. Moje szczęście dało o sobie znać. Moja beczka kręciła się ciągle z zawrotną szybkością robiło mi się przez to niedobrze. Wreszcie jednak przestała tyle, że było odwrócona tyłem od kierunku nurtu.

-Trzymajcie się!

-Co znowu?-Odkręciłam się. - No nie tylko nie wodospad!

Zanurkowałam wraz z beczką. Nie mogłam w ogóle złapać oddechu na szczęście beczka wypłynęła i wtedy zachłannie nabrałam powietrza. Usłyszeliśmy róg, był to sygnał. Dopływaliśmy do mostu gdy nagle brama pod nim została zamknięta. - Utknęliśmy, a mogło się udać. - Pomyślałam. Elfy wyciągnęły swoje miecze gotowe do rozkazu gdy jeden z nich został przebity strzałom, na jego miejscu pojawił się ork. - Nie mogło być gorzej. A nie widzę, że jednak może. - Elf który został zabity przez orka spadł na mnie a ja wraz z beczką przewróciłam się i znowu miałam zimną kąpiel. Pod naporem elfa moja beczka został pociągnięta na dno wraz ze mną udało mi się jednak uwolnić z beczki. Nurt pociągną mnie nisko pod kratami bram mostu, znalazłam się po drugiej stronie, woda wyrzuciła mnie na brzeg. Poczułam jak ktoś potrąca moją twarzą była to Midnight.

-Jesteś. Jak wspaniałe, że z tobą wszystko dobrze.

Poczułam przeszywający mnie ból w nodze. Ork we mnie strzelił.

-Mam twoją broń. - Powiedziała Midnight natychmiast chwyciłam za łuk i strzały które miała na grzbiecie i wycelowałam w orka, padł martwy. Korzystając z sytuacji wyciągnęłam z nogi strzałę i wsiadłam na Midnight założyłam na siebie swoją broń i byłam gotowa do walki. Strzelałam do nieprzyjaciół, każdy strzał był celny. Kiedy nie mogłam strzelać wzięłam mój miecz i nim zabijałam orków. Ból w nodze co jakiś czas się nasilał i odpuszczał by później móc znowu powtórzyć czynność. Słyszałam odgłosy walki po drugiej stronie mostu i co jakiś czas krzyki. Zauważyłam Kilego na moście walczył z orkami które co jakiś czas go atakowały. Strzeliłam w orka który szedł za nim ale Kili nie mógł go zabić bo nie wiedział, że jest za nim ork. Nie spostrzegłam Bolga który celował w Kilego. Przez to został trafiony strzałą w nogę ale mimo to próbował otworzyć bramę dźwignią. Tracił siły, upadł ork właśnie wyskoczył zza mostu i prawie by go zabił gdyby ni rudowłosa elfka. Tauriel zaczęła walczyć jak i reszta elfów którzy wyskoczyli z krzaków. Zaczęłam walczyć dalej mimo, że noga coraz częściej bolała. Co jakiś czas patrzyłam w kierunku w którym znajdował się Kili. Kili znowu spróbował uruchomić dźwignię i tym razem mu się udało ale znowu upadł na ziemię. Krasnoludy w beczkach wypłynęli z pod mostem podążałam za nimi co jakiś czas zabijając wroga. Coraz szybciej płynęły beczki i coraz szybciej musiałam galopować na Midnight. Orkowie podążali ciągle naszym śladem. Niektórzy orkowie nawet próbowali inaczej dostać się do krasnoludów a to stając na gałęziach, a to czekając na lądzie przy rzece. Nie tylko orkowie podążali naszym śladem ale i elfy dołączyły się do pościgu ale nie tylko za nami ale i za orkami. W jednym momencie Legolas skoczył na dwie beczki a raczej na głowy wystające z nich i z nich strzelać. Później przeskoczył po następnych głowach na drugi brzeg i tam zacząć walczyć. Po czym kiedy tam wrogowie byli wybici znowu zaczął skakać po głowach na drugi brzeg. Kiedy Legolas walczył z jednym orkiem drugi zachodził go od tyłu i już miał go zabić ale Thorin rzucił w niego bronią odebraną wcześniej orkowi a ja strzeliłam w niego strzałą. Krasnoludy odpłynęły obejrzałam się na chwilę za siebie i zobaczyłam orka celującego w Legolasa nie udało się mu jednak wystrzelić strzały bo ja zrobiłam to pierwsza i zabiłam kreaturę. Po czym się odkręciłam i szybko odjechałam w pogoni za krasnoludami w beczkach. Spięłam Midnight i po chwili byłam przy reszcie. Po drugiej stronie rzeki biegli orkowie, ale nie biegli tak szybko jak Midnight galopowała, ani nie byli tak szybcy jak nurt rzeki zabierający krasnoludy i Bilba. Co jakiś czas musiałam strzelać do orków znajdujących się po drugiej stronie rzeki by Ci nie zrobili nic krasnoludom i hobbitowi.


***


Po długim galopie na Midnight mogłam wreszcie się zatrzymać bo nurt rzeki stał się wolniejszy.

-Ścigają nas?!-Krzykną Thorin.

-Nie! Już dość dawno ich wyprzedziliśmy no i się z resztą zmęczyli pościgiem! - Odpowiedziałam.

-Chyba zgubiliśmy orków. - Powiedział Bofur wyglądając z beczki.

-Nie. Ciągle podążają naszym śladem przy rzece.

-Nie na długo nurt słabnie. Bombur omal nie utoną.

-Do brzegu! - Krzykną Thorin. Krasnoludy przybiły do brzegu i wyszły z beczek na ląd pomagając sobie nawzajem. Kili siadał na ziemię trzymając się za nogę.

-Co się stało?

-To nic takiego.

-Przecież widziałam jak cię trafił ork strzałą w nogę.

-Ale mówię, że to nic takiego.

-Wstawaj! - Powiedział Thorin.

-Kili jest ranny. Trzeba opatrzyć mu nogę. - Powiedział Fili.

-Goni nas zgraja orków musimy ruszać. - Powiedział ktoś.

-Dokąd?-Wtrącił się Bilbo.

-W drogę do góry. Jest blisko. Jest jeszcze jezioro, wpław go nie pokonamy. - Powiedział Balin.

-Obejdziemy je.-Powiedział Bilbo.

-Orkowie nas wytropią to pewne. Nie mamy broni.- Powiedział Dwalin.

-Ja mam broń.- Wtrąciłam się.

-Ale przecież nie pokonasz całej zgrai orków w pojedynkę.

-Opatrzcie mu nogę. Macie dwie minuty.- Odezwał się Thorin. Razem z Filim i Bofurem zaczęliśmy opatrywać nogę Kilego. Nie powiedziałam nic im o tym, że też zostałam trafiona strzałą. Nie chciałam im dawać dodatkowego kłopotu. Wszyscy odkręciliśmy się i spostrzegliśmy mężczyznę celującego w Noriego. Dwalin staną przed Norim z kawałkiem gałęzi w rękach. Mężczyzna trafił w gałąź w sam środek odkręcił się w naszą stronę gdzie Kili wizą kamień i szykował się do rzutu w nieznajomego jednak ten kiedy wypuścił strzałę ta wyrzuciła kamień z ręki Kilego. Nieznajomy wyciągną następną strzałę i powiedział.

-Zróbcie to jeszcze raz a zginiecie.

-Jesteś z miasta na jeziorze. Prawda?- Powiedział Balin powoli zbliżając się do mężczyzny. - Czy tę barkę, można by wynająć?

-Dlaczego myślicie, że wam pomogę?- Powiedział mężczyzna przenosząc beczki na barkę.

-Twoje buty pamiętają lepsze dni, płaszcz też i na pewno musisz wykarmić rodzinę. Ile szkrabów?

-Chłopak i dwie dziewczynki.

-Na pewno masz piękną żonę.

-Miałem...

-Wybacz.

-Dość tych uprzejmości. - Powiedział Dwalin.

-Skąd ten pośpiech?

-Nie twoja sprawa.

-Kim jesteście? Co tu robicie?

-Jesteśmy kupcami z gór Błękitnych, podróżujemy do krewnych w Żelaznych Górach.

-Kupcami? A ona kim jest?

-A ja po prostu spotkałam ich po drodze i się dołączyłam.

-Potrzebujemy prowiantu i broni. Pomożesz nam? - Powiedział Thorin. Mężczyzna zacząć oglądać już przeniesione beczki.

-Wiem skąd są te beczki.

-I co z tego?

-Nie mam pojęcia czemu byliście u elfów, ale coś wam źle poszło. Do miasta nad jeziorem nikt nie wejdzie bez zgody władcy, a on wzbogacił się na handlu z elfami. Uwięzi was, nie zaryzykuję gniewu króla Thranduila.

-Zaoferuj coś więcej. Na pewno da się tam wejść niepostrzeżenie.

-O ile znajdziecie przemytnika.

-Zapłacimy mu podwójnie.

-Dobrze wchodźcie. - Powiedział mężczyzna. Midnight powiedziałam żeby została blisko brzegu i w razie czego ją zawołam. Weszliśmy, wszyscy na barkę a mężczyzna zaczął powoli odbijać od brzegu. Podeszłam do niego.

-Byłeś jak palili Dale?

-Nie. Ale opowiadano mi o tym. Ci którzy przeżyli przenieśli się do Esgaroth choć była to tylko garstka.

-Więc jednak ktoś przeżył. Czy w Esgaroth są Elreler i Olliminel?

-Nie. Ale słyszałem o nich. Wspaniali ludzie pomagali wszystkim, wszyscy ich lubili i szanowali. Wiem też, że mieli córkę która zaginęła nazywała się Y/n. Prawdopodobnie zginęła.

-Ona nie zaginęła. Ona stoi przed tobą jestem Y/n. Widziałam jak smok palił Dale wtedy byłam poza miastem i to widziałam. Codziennie widzę we śnie koszmar z tego dnia. Nie daje mi ono spokoju. A tak w ogóle to jak masz na imię?

-Bard.


****

1908 słów. Czyli ten rozdział jest dość krótki. Mam bardzo ważne pytanie. Bo powoli zbliżamy się do końca i muszę wiedzieć. Kogo mam uśmiercić? Kilego, Filego czy Thorina. Chcę to jak najszybciej wiedzieć bym mogła to sobie obmyślić. No i na koniec dziękuję za przeczytanie i gwiazdki bardzo mnie to motywuje i czuję się usatysfakcjonowana tym, że ktokolwiek to czyta. Jeszcze raz dziękuję za gwiazdki, czytanie i komentarze. Dziękuję. 😘😍

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro