Duch Grievous'a

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Był to dzień Wigilii Bożego Narodzenia. Wszyscy byli radośni i nie mogli już się doczekać wieczoru, kiedy wszyscy razem zasiądą przy stole zastawionym świątecznymi potrawami i otworzą prezenty... zaraz! nie wszyscy! Była jedna taka osoba, której nie obchodziły Święta, a był to Darth Vader. Kiedy wszyscy siedzieli przy kominku otwierając prezenty, on robił sobie kleik, a kiedy ktokolwiek go zapraszał do siebie na kolację Wigilijną - podduszał go i wyganiał, oczywiście nie licząc Luke'a. Dla swojego syna nie był aż tak twardy, ale i tak wyganiał go nie przyjmując zaproszenia. A właśnie, młody Luke właśnie prosi swojego ojca o przyjście na kolację:

— No zgódź się, ojcze — prosił młody Luke. — Przyjdź do nas na kolację.

— Nie! Ile mam Ci to powtarzać?! — krzyknął głośno Vader. — Głupiec, co wy wszyscy widzicie w tych świętach? Tylko wydawanie pieniędzy na prezenty i na tłuste jedzenie!

— No wydaje się pieniądze na to wszystko, ale to się nie liczy! Liczy się ta wesoła, świąteczna atmosfera! — Nie dawał za wygraną Luke.

— Wesoła atmosfera! A po co to komu! — zawołał Vader i wskazał palcem drzwi.

— Przemyśl to jeszcze, ojcze — dalej mówił Luke. Vader właśnie wstał i otworzył drzwi wyjściowe, by jego syn wyszedł. — Spotkasz się z Leią i Hanem! C3PO i R2D2 też tam będą! Oraz cała rodzina i znajomi! — krzyknął Luke wypychany przez Vadera za drzwi, a kiedy ojciec zamykał drzwi, krzyknął jeszcze — Wesołych Świąt!

— Wesołe Święta! Phi! — prychnął Vader siedząc już przy swoim biurku, a jego pomocnicy przyglądający się całej tej scenie popatrzyli na niego z żalem, że nie docenia tego najbardziej wyczekiwanego dnia przez wszystkich.

Planowanie wnętrza nowej Gwiazdy Śmierci zostało znów przerwane. Tym razem to przedstawiciele akcji charytatywnej zakłócili pracę Vadera. Jeśli myśleli, że on przekaże im jakieś środki, to bardzo się mylili.

— Dzień dobry, jaką kwotę mamy napisać pod pańskim nazwiskiem na akcję charytatywną dla ubogich planet? — zapytali dwaj przedstawiciele.

— A czy moja Gwiazda Śmierci jest już ukończona? — odpowiedział pytaniem na pytanie Vader, na co przedstawiciele podeszli do okna i popatrzyli na budującą się Gwiazdę.

— Z tego co widzimy już niedługo będzie gotowa, ale mamy nadzieję, że nie trzeba będzie jej używać. A więc, jaką kwotę wpisać pod pańskim nazwiskiem?

— Żadną!

— A więc chce pan anonimowo przekazać datki?

— Ubogie planety trzeba niszczyć! To tylko kula u nogi! Po to są na przykład Gwiazdy Śmierci! Nie dam niczego nikomu! Proszę stąd wyjść i nie przychodzić więcej!

Panowie z akcji charytatywnej wyszli oburzeni, za to Darth Vader zabrał się do pracy z jeszcze większą motywacją, a kiedy już nastał wieczór poszedł zjeść obiad i przeczytał najnowsze wiadomości o jego Gwieździe Śmierci w Gwiezdnej Gazecie. Pisano tam, że niedługo będzie gotowa i że wszyscy już nie mogą się doczekać kiedy wypróbuje się ją na jakiejś małej planecie. Po tym jakże udanym wieczorze wrócił do domu. Nagle okazało się, że klamka od drzwi przybrała jakiś dziwny kształt, przypominała blaszaną twarz Grievous'a. Vader się trochę przeraził, bo wiedział, że jego dawny mistrz już dawno go zabił. Nacisnął klamkę i szybko wszedł do domu, po czym od razu przeszukał cały dom zobaczyć czy ktoś tam nie robi mu głupiego żartu, a kiedy okazało się, że nikogo oprócz niego nie było poszedł do kuchni i zrobił sobie kleik, bo był trochę przeziębiony i usiadł przy ciepłym kominku.

Vader rozsiadł się wygodnie w fotelu i już chciał zacząć zjeść kleik, kiedy nagle usłyszał jakieś dziwne dźwięki z korytarza. Darth próbował zachować zimną krew, ale kiedy nagle drzwi od pokoju, w którym siedział się otworzyły i stanął w nich bladoniebieski Grievous — przeraził się chociaż wgłębi siebie nie mógł uwierzyć w to co widział. Kilka minut to trawo, jak duch blaszanego pająka stał bez ruchu a Vader się mu przyglądał. Duch miał dziwne łańcuchy zrobione z mieczy świetlnych, blasterów i innej broni oraz podobizn głów Jedi których zabił. W końcu Vader się odezwał do Grievous'a:

— Kim jesteś, że straszysz mnie po nocy?!

— Dobrze mnie znasz. Zabił mnie kilka dobrych lat temu twój stary przyjaciel, więc pewnie nie możesz uwierzyć, że stoję tu przed Tobą — odpowiedział Grievous.

— To prawda, pewnie chcesz mi zrobić głupi żart udając Grievous'a... tylko po co ci ten dziwny łańcuch?

— Ach... ukułem go jeszcze za życia! Są zrobione z moich błędów, złych uczynków! Każde ogniwo jest zrobione ze zbrodni jakiej dokonałem... ale takich, które były niepotrzebne do przywrócenia porządku, którego i tak nie umiałem dokonać... A ty... ty kilka lat temu jeszcze miałeś bardzo podobny do mojego, jednak teraz jest już o wiele większy!

— Jakoś nie widzę i nie czuję ciężaru łańcuchów!

— Zobaczysz i poczujesz dopiero po śmierci... a wtedy będzie już za późno!

— A więc co mam zrobić, żeby go nie mieć? — zapytał Vader, chodź i tak nie do końca w to wszystko wieżył.

— Nawiedzą cię w nocy trzy duchy; Duch minionych Świąt Bożego Narodzenia, Duch tegorocznych Świąt Bożego Narodzenia i Duch przyszłych Świąt Bożego Narodzenia. A teraz... muszę iść na dalszą tułaczkę, odkupując swoje winy — odpowiedziało widmo i podeszłodo okna.

— Zaraz! O której godzinie i kiedy dokładnie?

— Bądź gotów na przyjęcie pierwszych odwiedzin jutro, gdy zegar uderzy pierwszą po północy. Drugi duch zjawi się następnej nocy, o tej samej godzinie. Trzeci znów następnej nocy, gdy zegar
wybije dwunastą. Nie spodziewaj się zobaczyć mnie. Radzę ci, zapamiętaj to wszystko, co dzisiaj
ode mnie usłyszałeś! — powiedział i przeraźliwie jęknął Grievous, po czym wyskoczył przez okno. Vader się wychylił zobaczyć go jeszcze ostatni raz i nagle zamarł. Zobaczył wiele widm włóczących się na ulicy, wśród nich był również niebiesko-blady blaszany pająk-duch. Duchy żałośnie jęczały i przemieszczały się bardzo szybko po drogach, domach i sklepach.

W pewnym momencie wszystkie zjawy pokryła gęsta mgła i jęki ucichły, po czym mgła znów się rozstąpiła i noc wyglądała jak wcześniej. Vader stojąc i przyglądając się panecie jeszcze chwilę poczuł się senny. Zamknął okno i drzwi, w obawie, że inne widma mogą do niego przyjść w odwiedziny. Potem zmęczony całym tym wydarzeniem wszedł do łóżka i szybko zasnął.




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro