12
-Czemu wy się pakujecie?– Nauczycielka założyła ręce na piersi, chyba próbując wyglądać groźnie, co raczej było trudne, biorąc pod uwagę fakt, że połowa osób była od niej wyższa. – Nie słyszałam dzwonka!
Dokładnie z jej ostatnim słowem rozbrzmiał ten upragniony dźwięk, a wszyscy zerwali się do wyjścia, chcąc jak najszybciej opuścić to piekielne pomieszczenie, zwane salą od WOSU. Nawet się nie zatrzymując, złapałam kurtkę z szatni i z ulgą wyszłam na zewnątrz. Od razu łatwiej się oddycha.
Z przyzwyczajenia miałam już zacząć się kierować do domu, ale przypomniałam sobie o jednym szczególe. Zgodziłam się. Ugh.
-Bałem się, że już poszłaś i będę musiał cię gonić – Skierowałam wzrok na Jake'a, który podszedł do mnie, uśmiechając się szeroko.
-Raczej nie miałbyś problemu, moje tempo chyba nie jest zabójcze – Zacisnęłam usta, na co on wyłącznie wzruszył ramionami. – To idziemy?
-Jasne. Plac?
-Pasuje.
Jak się rozmawiało z ludźmi?
-Czemu Mike'a dzisiaj nie było? – spytałam po chwili.
Wow, Hayley, czy ty powiedziałaś to na głos i sama zaczęłaś temat? Rozwijasz się, dziewczyno.
-Stwierdził, że bardziej niż lekcje, interesuje go zabawa kosiarką i w zasadzie to nie mam pojęcia, o czym on do cholery mówił, ale u niego nic mnie już nie zdziwi – Pokręcił rozbawiony głową.
-Kosiarką?
-Dokładnie.
-Da się jechać kosiarką po piasku? – Zmarszczyłam brwi, właściwie kierując to pytanie do siebie, ale Jake zatrzymał się wpół kroku, kierując wzrok na mnie.
Czyli wracamy do punktu wyjścia.
-Wiesz, że nawet nie wiem?
-Wiem – parsknęłam.
-A ja wiem, że ty wiesz, że ja nie wiem.
-A ja wiem, że ty wiesz, że ja wiem, że ty nie wiesz.
-A ja wiem, że ty wiesz, że ja wiem, że ty wiesz, że ja nie wiem.
-A ja wiem, że ty wiesz, że ja wiem, że ty wiesz, że ja wiem, że ty nie wiesz.
-A ja wiem... Że mam ochotę na słodycze. Chodź – Zanim zdążyłam zareagować, zaczął mnie pchać do jakiegoś sklepu, z którego po chwili wyszliśmy z paczką ciastek i zaczęliśmy znów kierować się na plac. – Więc co u ciebie?
-Nie zadawaj mi takich pytań, bo wychodzi to, jak nudne mam życie.
-Okay, więc co u Patty?
-Chyba dobrze się bawi – Wzruszyłam ramionami. – Ona i Nick...?
-Nie wiem.
-Ja też, ale mam nadzieję, że nie.
-Bo?
-Związki w gimnazjum to żart – Popatrzyłam na niego kątem oka, kiedy przytaknął, uśmiechając się pod nosem. – W zasadzie to miałam do ciebie pytanie.
-Rozkręcasz się – Dźgnął mnie w bok, na co wyłącznie pokręciłam głową z politowaniem. – Dawaj.
-Patty jakoś od początku naszej znajomości twierdzi, że powinnam brać z ciebie przykład, bo jesteś optymistą i zastanawiam się, jak ty to do cholery robisz.
-Mam Alzheimera.
-Co? – Wytrzeszczyłam oczy, jednak ten od razu wybuchnął śmiechem. – Spadaj, przez chwilę serio uwierzyłam.
-Ale ja poważnie mówię. Nie pamiętam niczego złego, co się wydarzyło – Wyszczerzył się, przez co mimowolnie wywróciłam oczami.
-Dziwak.
-Też jesteś dziwna.
-Jestem najbardziej pospolitą szarą masą ludzką, jaka istnieje, więc nie trafiłeś.
-Nie, Hayley. Jesteś dziwna. I ja też. Więc może jednak się dogadamy.
Uniosłam brew na jego słowa, podczas gdy ten posłał mi swój firmowy uśmiech. Po chwili jednak zmrużył oczy, a mój dodatkowy zmysł uświadomił mi, o co chodzi i zanim Jake zdążył zareagować, zaczęłam biec do huśtawki, słysząc jego śmiech gdzieś z tyłu.
***
wiem, że chyba zbytnio nie lubicie komentować, ale byłabym wdzięczna za opinię, bo mam wrażenie że wyszłam z wprawy i jest coraz gorzej meh
miłego tygodnia, ilysm xx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro