17

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Mieszałam łyżką w płatkach z mlekiem, kątem oka patrząc na rodziców, siedzących po drugiej stronie stołu. Kiedyś śniadanie w niedziele polegało na ciągłym gadaniu, nabijaniu się ze świata i po prostu genialnej relacji między nami, ale to wszystko zniknęło po wyjeździe mojego brata. Naprawdę mnie to dobijało, ale jak widać, oni zupełnie się tym nie przejmowali.

Westchnęłam cicho i dokończyłam jedzenie. Zmarnowałam już całą sobotę, więc czemu by nie zrobić tego samego z niedzielą i nie wrócić do łóżka?

-Hayley – Zatrzymałam się na głos mamy, odwracając niepewnie. – Będziemy mieli gościa za pół godziny.

-Mogę się zamknąć w pokoju? – spytałam, ale od razu pokręciła głową. – Kto przychodzi?

-Zobaczysz.

Wywróciłam oczami, idąc do sypialni, gdzie od razu rzuciłam się na posłanie. Pół godziny to dużo czasu, zdążę jeszcze poleżeć, prawda?

Uprzedzając pytania, tak, zasnęłam. Obudził mnie dopiero dzwonek do drzwi i dawno już nie czułam się tak zagubiona, jak wtedy. Przecież ja nie potrafię myśleć chwilę po wstaniu, a oni wymagali ode mnie, żebym wyglądała jak człowiek.

-Dawno się nie widzieliśmy – Usłyszałam znajomy głos z korytarza i powstrzymałam się od pisku. Nie zważając już na piżamę w pandy czy cokolwiek innego, wybiegłam z pokoju, rzucając się w ramiona Beth.

-Hayley, mówiłam ci, żebyś się przebrała – oznajmiła moja rodzicielka gdzieś z tyłu, ale i tak to zignorowałam.

-Oszczędź ją, mamy weekend – Ciocia zachichotała tuż przy moim uchu, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam.

Przecież ta kobieta to skarb.

-Może przejdziemy do salonu, a Hayley się szybko ogarnie? – zaproponował wreszcie tata. – Bethany, kawy, herbaty?

Szybko pobiegłam do pokoju, wciąż szczerząc się jak idiotka. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz przebierałam się tak szybko, ale dosłownie po chwili wleciałam do drugiego pokoju, siadając na kanapie obok Beth.

-Więc jak było w pracy? – spytała mama, nieznacznie krzywiąc się na ostatnie słowo.

-W porządku. To w zasadzie zabawne, jak ludzie widzą mnie normalnie, a później wychodzę w mundurze i wszyscy patrzą na mnie z takim szokiem – zaśmiała się, ale zaraz przestała, widząc minę swojej siostry. – Wiem, że nie pochwalasz pracy w zakładzie karnym, ale zarobki są naprawdę dobre i nie ma na co narzekać...

-Cieszę się twoim szczęściem.

-Słychać – wtrąciłam, szybko zaciskając usta, gdy dotarło do mnie, że powiedziałam to na głos. – Um, mówiłam wam, że Patty jutro wraca?

-Widzisz, jak to szybko minęło? Nie miałaś po co tam jechać – odezwał się tata, a ja niezręcznie przytaknęłam, szukając wzrokiem pomocy u Bethany.

-O, a gdzie była?

-Pojechała z równoległą klasą na wycieczkę do Nowego Yorku. Właściwie to sporo osób od nas pojechało i mieliśmy łączone lekcje z 3A.

-Nie mówiłaś – wtrąciła mama, na co wzruszyłam ramionami.

-Nie pytałaś.

Zapanowała niezręczna cisza, którą przerwała dopiero ciocia.

-Więc 3A... Jest tam ktoś ciekawy?

-Nick i jego ekipa – parsknęłam. – Jake i Mike zostali.

-Serio? Gadałaś z nimi chociaż, czy ignorowaliście się cały tydzień? – Uniosła brew.

-Gadałam nawet aż za dużo, ale w sumie nie są tacy źli, jak myślałam.

-Widzisz, czyli nie ma tego złego – zaśmiała się, szturchając mnie lekko łokciem. Uśmiechnęłam się w odpowiedzi, kątem oka patrząc na rodziców. Mama skupiła całą uwagę na obrazie, a tata potakiwał niezręcznie, mieszając swoją kawę.

Przez chwilę poczułam się nawet głupio, że nie mieli pojęcia właściwie o niczym, co się u mnie dzieje, ale przecież to nie była całkowicie moja wina. Prawda?

***
okej, minęły dwa miesiące, nawaliłam, ale tym razem mam dobre wytłumaczenie!

powiedzmy sobie szczerze, że sama poniekąd wjebałam się do rzeczywistego ff i tak sobie w nim nadal tkwię i uwierzcie mi, że musiałam się dużo namyślić i przełamać, żeby napisać dalszy ciąg optimist

ale ułożyłam już sobie wszystko w głowie, wydaje mi się, że nawet sensownie, więc pozostaje teraz tylko kwestia czasu, nad którym też staram się zapanować, so...

widzimy się niedługo z czymś ciekawszym niż to, co przeczytaliście wyżej, ale sami rozumiecie, beth jest cudowna, dajmy jej więcej uwagi i miłości oki

buziaki!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro