33

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Poprawiłam torbę na ramieniu, kierując się do wyjścia ze szkoły, gdzie mieliśmy spotkać się całą grupą. Na schodku siedział jedynie Jake, więc przysiadłam się obok niego, za co posłał mi uśmiech.

-Wiesz – zaczął po chwili, a ja spojrzałam na niego pytająco. – Tak się zastanawiałem, czy nie miałabyś ochoty...

-Słuchajcie, kochani, wpadłem na wprost genialny pomysł – Mike potarł dłonie jak te wszystkie muchy, które obmyślają plan zawładnięcia światem i wcisnął się między nas. – Nauczę was tańczyć przed balem, żebyście nie podeptali ani siebie, ani nikogo innego!

-Okay – Wzruszyłam ramionami, ale kątem oka widziałam, jak blondyn się skrzywił.

-Ja spasuję. Zresztą i tak zamierzam skończyć na tym całym polonezie.

-No co ty, idioto, jak idziesz z partnerką, to musisz jej zapewnić chociaż kilka tańców!

-Z tego, co wiem, to moja partnerka się raczej za to nie obrazi – Spojrzał na mnie niepewnie, ale wyłącznie machnęłam ręką. Przecież nie będę go do niczego zmuszać, zwłaszcza że sama jestem w tym kaleką.

-Jestem! – Patty wyszła z budynku, ale zatrzymała się po kilku krokach, patrząc zdezorientowana w stronę parkingu. – Ley, czy to nie jest twój brat?

Przeniosłam spojrzenie na punkt, w który się wgapiała, po chwili marszcząc brwi.

-Owszem, jest.

-Przyjechał po ciebie?

-Nie mam pojęcia.

Chyba chciała coś jeszcze powiedzieć, ale zrezygnowała, gdy Tom faktycznie zaczął iść w naszą stronę.

-Hayley, znajdziesz trochę czasu dla braciszka? – Uśmiechnął się szeroko, ale widziałam w tym dozę niepewności. Uniosłam brew.

-Istnieje inna odpowiedź niż zgoda?

-Raczej nie.

-Tak, oczywiście, że mam czas na marnowanie życia z tobą – Uśmiechnęłam się sarkastycznie, co od razu odwzajemnił.

-W takim razie zapraszam – Kiwnął głową na samochód z tyłu, a ja powoli podniosłam się z miejsca. – Patty?

-Cześć?

-Wow, strasznie wydoroślałaś, odkąd się ostatni raz widzieliśmy – Uniósł przyjaźnie kącik ust, ale ruda wyłącznie wzruszyła obojętnie ramionami, a ja odkaszlnęłam znacząco. – Okay, okay, już jedziemy.

Gdzie mnie wywiózł? Na parking McDonalda.

Gdzie postanowił rozmawiać? W zjeżdżalni dla małych dzieci.

Yay.

-Więc? – spytałam, próbując go kulturalnie pospieszyć.

-Więc... Wyjeżdżam.

-A to ci nowość – Wywróciłam oczami, na co ten spojrzał na mnie znacząco. – No co? Myślisz, że zrobi mi to różnicę, jak znowu znikniesz i mnie zostawisz, nie potrafiąc nawet zadzwonić, czy napisać głupiego SMS, a później magicznie wrócisz, wciskając się z powrotem na fotelik ukochanego synka?

-Właśnie w tym rzecz, że nie wrócę, Hayley. Nie jadę na żadną wymianę, czy do kumpla. Jadę... - Tu się zawiesił, uśmiechając szeroko. – Właściwie lecę. Lecę i spadam odkrywać świat.

-To znaczy?

-Skok ze spadochronem. W Australii trochę dorobiłem, na czarno to na czarno, ale jednak. Potrzebuję pieniędzy tylko na lot i skok, później nie będą mi potrzebne.

-I gdzie niby zamierzasz „skoczyć"? – Zrobiłam cudzysłów w powietrzu, na co jego uśmiech jeszcze bardziej się powiększył.

-Nie mam zielonego pojęcia. Chcę, żeby to było całkowicie przypadkowe.

-Wow – sarknęłam. – Rodzice pewnie są wniebowzięci.

-Nawet o tym nie wiedzą. Powiem im zapewne zaraz przed wyjściem. Raz się żyje, nie? – Szturchnął mnie lekko łokciem, ale wyłącznie spojrzałam na niego obojętnie. – Słuchaj, Hayley, mówię o tym tylko i wyłącznie tobie, bo mimo tego, jaki masz teraz do mnie stosunek, wciąż jesteś moją siostrą i naprawdę żałuję, że to w sumie nasza pierwsza i zapewne jedyna normalna rozmowa od tylu lat i nawet nie wiem, czy kiedykolwiek ją powtórzymy, ale chciałem ci o tym wszystkim powiedzieć, zwłaszcza w tym miejscu.

-Na zjeżdżalni? – prychnęłam, a on pokręcił ze śmiechem głową.

-Tutaj pierwszy raz się pobiliśmy.

-Wielce sentymentalne miejsce, jestem pod wrażeniem.

-Niszczysz tę chwilę, wiesz?

-Zniszczyłeś tę relację, wiesz?

-Wiem. Ale wiesz co? Tęskniłem. I akurat za tobą zawsze będę tęsknić, zgredzie – Poczochrał mnie po włosach, przez co mimowolnie pisnęłam i zaczęłam go bić po rękach, podczas gdy on wybuchnął śmiechem.

Mam być szczera?

Okay, brakowało mi tego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro