prolog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Szukał jej swym błękitnym wzrokiem wśród ludzi. Marzył, by z nią zatańczyć. Już od jakiegoś czasu była ona dla niego niezwykle urocza, lecz niedostępna. Zajęła w jego sercu najlepsze, zaszczytne miejsce, mimo że tak wiele przeszkód stało na ich miłości. Rodzice, jej rzekoma choroba czy to, iż była przeznaczona innemu, chociaż w dzisiejszych czasach, w ich mieście było to niedorzeczne. Jednak jej ojca nie dało się przegadać. Musiał się postarać, by znaleźć swoją wybrankę i wyznać jej wreszcie to wszystko, co siedziało w jego głowie już od dłuższego czasu. Był na weselu jej siostry, więc znalezienie jej nie mogło być trudne, tak zdawało mu się na początku. Pytając o nią gości, otrzymywał informacje, że jej nie widzieli. Gdy zaś wreszcie spytał o nią panny młodej, jego nadzieję na odnalezienie jej wśród tłumu wymarły całkowicie, bowiem dostał odpowiedź, że została w domu. Nie przyszła na imprezę, bo ponoć źle się czuła - podobno miała gorączkę. Zawiedziony mężczyzna poszedł utopić swój żal w alkoholu, którego na weselu było pod dostatkiem. Martwił się, że - być może - za długo zwlekał z swym wyznaniem miłości, a jego ostatnia szansa właśnie się wypaliła.

*👻*👻*👻*


Jej krzyk rozniósł się echem po całym domu. Cierpiała, lecz nikt z jej bliskich o tym nie wiedział. Bawili się w najlepsze na weselu jej siostry. A ona? Naiwnie posłuchała historii o złocie ukrytym gdzieś w owym opuszczonym domu, w którym przebywała. Niewyobrażalny ból przenikał jej ciało, a ona zaczęła żałować swojej decyzji. Zaryzykowała na próżno, wierząc że odnajdzie złoto z bajki opowiedzianej jej przez przypadkową staruszkę uważającą się za wróżkę. Jak mogła być tak naiwna? Zamiast bawić się na weselu wybrała śmierć w ruinach jakiegoś domu. Co jej strzeliło do głowy? Nie miała zielonego pojęcia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro