Rozdział 20

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Michael POV

-Wpuść mnie, Annabell. Musimy pogadać. -krzyczałem i pukałem do jej pokoju już prawie dwie godziny. Zamknęła się tam i nie chce mi otworzyć. Musimy wszystko sobie wyjaśnić. Nie wiem co do niej czuję, ale w tym momencie mnie to nie obchodzi. Muszę po prostu z nią pogadać.
-Bell, otwórz! Nic nie rozumiesz... Grozi ci niebezpieczeństwo! Twój ojciec...
-Kto? -usłyszałem cichy głosik dochodzący zza drzwi. Nareszcie się do mnie odezwała! Bogu dzięki!
-Twój ojciec... -po tych słowach drzwi zaczęły się powoli otwierać. Zauważyłem twarz Annabell. Była cała czerwona od łez. Widziałem u niej wahanie przed wpuszczeniem mnie do pokoju, dlatego szybko wleciałem do środka. Usiadłem na łóżku, po chwili dziewczyna zrobiła to samo.
-O co chodzi z moim ojcem? -spytała.
-No więc... chyba będę musiał tobie wszystko opowiedzieć...
-Na to wygląda... Jeśli przez ten cały czas mnie okłamywałeś, to teraz powiedz to, co wiesz i wyjdź.
- Nie chcesz... hmmm... pogadać o tym, co... hmmm... wydarzyło się między nami?
-Nic się nie wydarzyło. Nie słyszałeś co powiedziałam? Nienawidzę cię. A teraz opowiedz i wyjdź. -mówiła to tak, jakby w ogóle ją to wszystko nie obchodziło.
-Jak chcesz... No więc, pierwsza i najważniejsza informacja: twój ojciec jest w niebezpieczeństwie. My musi...
-Czekaj, czekaj. Jak to mój ojciec? Co ma wspólnego ta świnia do... tego wszystkiego!
-Pomyśl. Jeśli ty pochodzisz z Rodziny Królewskiej, to ktoś z twojej rodziny też musi być z RK. Ty jesteś księżniczką, a twój ojciec...
-Królem... -dokończyła. Pokiwałem tylko głową.
-Znasz go? -spytała.

Annabell Pov

-Tak. Wynajął mnie, żebym cię chronił. -auć, zabolało. Myślałam, że robi to z własnej woli, a okazało się, że kazał mu niby mój ojciec.
-No więc -mówił dalej- Jak wiesz, jest 7 Krolestw: duchy, wampiry, wilkołaki, wróżki, czarodzieje, krasnoludki i RK. RK jest najważniejszym królestwem i wszystkie mu ulegają. Ale niektóre Królestwa nie chcą żeby rządziło RK. Żebyś rządziła ty...

Michael POV

-Co proszę!? Miałabym rządzić w świecie pełnym obrzydliwych potworów!? -auć, zabolało. Chyba zauważyła że zrobiło mi się smutno.
- Nie, Michael, ja... ja przepraszam. Nie to miałam na myśli...
-Ale jednak tak powiedziałaś. Zresztą, nieważne. Już przedtem uświadomiłaś mi, że mnie nienawidzisz. -po tych słowach poczułam czyjeś usta na swoich. Annabell! Ona... ona mnie pocałowała!
- Nie potrafię cię nienawidzić.

♡¤♡¤♡¤♡¤♡¤♡¤♡

Hej!

Oto następny rozdział. Jak wam się podoba perspektywa Michael'a?

Wydaje mi się, że jeszcze trochę i dojdziemy do końca książki :(

Nie będę pisać drugiej części, bo nie mam na nią pomysłu a nie chcę Was zanudzić :(

Rozdziały będą pojawiały się raz, albo dwa na tydzień :)

Gwiazdkujcie i komentujcie ☆

A zwłaszcza to drugie, bo to bardzo motywuje mnie do pisania następnych rozdziałów *-*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro