12.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

KONIEC MARATONU! 3/3

Emily stała przodem do drzwi, które dosłownie zdążyły się zamknąć. Próbowała przetrawić wszystko co się przed chwilą stało. Wiedziała, że jej matce zależy na tym żeby poznała nowych ludzi. Zdobyła przyjaciół czy zaczęła się spotykać z jakimś chłopakiem. Nie sądziła jednak, że posunie się do tak absurdalnych sytuacji. Blondynka była przerażona, ponieważ chłopak, który stał za nią był uważany za bardzo niebezpiecznego. Nie wiedziała do czego jest zdolny, jednak musiała przyznać, że w jakiś sposób zyskał jej sympatię. Odwróciła się powoli i zobaczyła na jego twarzy łobuzerski uśmieszek.

-Więc zostaliśmy sami. - spojrzał na nią i przygryzł dolną wargę.

Blondynka spojrzała na niego niepewnie. Wyczuł, że się go obawia.

-Wiesz, jestem już dużym chłopcem i sam dam radę pościelić łóżko. - stwierdził - Ale brakuje mi kogoś do towarzystwa, więc twoja obecność jest mile widziana. - zaśmiał się.

-S-słucham? - jęknęła mając nadzieję, że coś źle zrozumiała.

-Wyluzj blondi. Chodziło mi o osobę, z którą mógłbym pogadać, ale jeśli masz jakiś lepszy pomysł to... - Nie pozwoliła mu dokończyć.

- Nie. Nie. Nie. W sensie ja... znaczy się... - nie wiedziała co powiedzieć. Ba! Ona nie wiedziała co myśleć.

-Proponuje, żeby każde z nas wzięło prysznic. A następnie spotkamy się u mnie i porozmawiamy. Pasuje?

Dziewczyna będąc w szoku po usłyszeniu propozycji po prostu skinęła głową.

-Super. Do zobaczenia za dwadzieścia minut. - wziął ręcznik z łóżka i przechodząc obok nastolatki specjalnie otarł swoim ramieniem o jej. Momentalnie na jej ciele pojawiła się gęsia skórka. Nie wiedziała czemu Damon tak na nią działa. Ale bardzo jej się to nie podobało.

Wyszedł z pokoju zostawiając ją w całkowitym osłupieniu.

Zamrugała kilkukrotnie. Wzięła wdech i wydech. Powtórzyła czynność kilka razy. W końcu uspokoiła się. Wyszła z pokoju gościnnego i skierowała się do swojego. Wzięła piżamę z szafki i poszła do swojej łazienki.

Wzięła szybki prysznic. Włosy umyła w cytrusowym szamponie. Wytarła ciało i wsmarowała w nie balsam o zapachu czekolady. Założyła piżamę i wyszła z łazienki. Miała wielką ochotę położenia się w łóżku, jednak coś mówiło jej żeby poszła do czarnowłosego mężczyzny. Westchnęła i szybko poszła w kierunku jego tymczasowego pokoju. W momencie kiedy pukała do drzwi, zaczęła żałować, że w ogóle tu stoi. Drzwi otworzyły się niemal natychmiast i stanął w nich Damon. Ku zaskoczeniu blondynki był on w samych jeansach.

-Zaimponowałaś mi blondi. - rzekł - Myślałem, że stchórzysz i nie przyjdziesz. Wchodź. - przesunął się minimalnie aby nastolatka mogła wejść do pokoju. Z głową skierowaną w dół przekroczyła próg i weszła do paszczy lwa. Damon zamknął drzwi i nie czekając na jej reakcję rzucił się na łóżko i położył.

-Co ty taka spięta?

-Ymm, wydaje Ci się... - zaśmiała się.

- Ale zdajesz sobie sprawę, że stoisz sztywno na środku pokoju? - zapytał i oblizał dolną wargę. Zlustrował ją od góry do dołu. - Niezła piżama.

Natychmiast spojrzała w dół. Piżama była czarna w królika Bugsa. Jednak problemem nie był wzór a długość, ponieważ była ona dość krótka. Momentalnie zrobiła się czerwona na twarzy i skoczyła na łóżko przykrywając się od pasa w dół kołdrą.

- Szybko poszło. - zaśmiał się. Zdała sobie sprawę z tego w jak niekomfortowej jest sytuacji. Siedzi w jednym łóżku z praktycznie obcym facetem.

-Przestań mnie zawstydzać! - pisnęła.

Zaśmiał się jedynie i pokręcił głową z niedowierzaniem.

-Dobra, mówiłaś, że jesteś typem outsiderki. - zaczął - Widzę, że Ci to przeszkadza więc Ci pomogę! - oznajmił szczęśliwy.

-Po-pomożesz? - wydukała.

-Uwierz mi. Ja jestem typem człowieka którego wszędzie jest pełno. Myślę, że mogę pomóc Ci się zmienić.

-Skąd pomysł, że chce się zmieniać? - zapytała z przymrużonymi oczami.

- To widać blondi. W dodatku, znam się na ludziach. - oświadczył.

Już miała odpowiedzieć gdy zadzwonił jej telefon. Wyjęła go z kieszeni piżamy i na wyświetlaczu zobaczyła obcy numer.

-Przepraszam. - mruknęła w stronę Damona. Ten jedynie kiwnął głową na znak, że rozumie a Emily szybko odebrała.

-Tak, słucham? - zaczęła.

-Emily? Tutaj Matt. Dostałem ten numer od Rica. Nie bądź na niego zła.

- Nie rozumiem po co dzwonisz. - mruknęła - Wydaje mi się, że wszystko jest jasne, Matt.

Gdy Damon usłyszał imię chłopaka, za którym nie przepada postanowił działać. Szybko wyrwał telefon z ręki nastolatki i przyłożył go do ucha.

-Słuchaj koleś. Miałeś swoją szansę, ale ją zmarnowałeś. Teraz masz czelność dzwonić do niej o drugiej w nocy? Co z Tobą nie tak? Zresztą mało mnie to interesuje, sory, ale nam przerwałeś. Cześć. - rozłączył się i oddał telefon Emily.

Dopiero po chwili blondynka zrozumiała co się stało.

-Co to miało być? Przecież on się przyjaźni z Eleną! Wiesz co się stanie gdy jej powie, że byliśmy razem o drugiej w nocy? Mało tego! Przecież on to też powie Ricowi!

-Blondi, nie panikuj. Co z tego? Robimy coś złego? - spytał a ona jedynie zaprzeczyła ruchem głowy - No właśnie, więc nie martw się za wczasu. - stwierdził.

Nastolatka pokiwała głową.

-Masz ochotę się napić? Wiem gdzie Ric trzyma zapasy alkoholu. - zasugerował.

- To chyba zły pomysł. - odparła po chwili namysłu.

-Czy Ty zawsze wszystko musisz analizować? - jęknął - Masz siedemnaście lat! Zabaw się trochę blondi!

Spojrzała na niego będąc sceptycznie nastawiona do jego pomysłu.

Pod wpływem jego palącego spojrzenia jęknęła:

- No już dobra! Zgadzam się! - ten uśmiechnął się w odpowiedzi i wstał z łóżka. Wyszedł z pokoju zapewne po alkohol. A blondynka została sama ze swoimi myślami.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro