17.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

MARATON CZAS START! 1/3

-Wstajemy blondi. - nastolatka mruknęła coś niezrozumiałego i mocniej wtuliła się w ramię czarnowłosego. Damon nie odpuszczał. - Hej blondi! Słyszałem, że ciężko Cię obudzić, ale nie sądziłem, że aż tak... - zaśmiał się.

-Hmmm? - jęknęła.

-Musimy wstać. - szepnął blondynce na ucho przez co po raz kolejny wywołał na jej ciele ciarki - Za jakieś dwadzieścia minut twoja mama i Ric przyjdą nas obudzić, lepiej by było gdybyśmy nie byli razem w łóżku...

-Mhm... Już wstaję. - mruknęła.

-Liczę do pięciu. Jeśli nie wstaniesz poradzę sobie inaczej. - powiedział stanowczo.

-Jeden.

Blondynka odsunęła się od niego odrobinę.

-Dwa.

Dziewczyna położyła poduszkę na głowie.

-Trzy.

Przekręciła się plecami w jego stronę.

-Cztery.

Mężczyzna przesunął się bliżej dziewczyny.

-Pięć.

Szybko wyszedł z łóżka, obszedł je i zciągnął kołdrę z zaspanej blondynki.

Położył jedną rękę pod plecy dziewczyny a drugą pod kolana. Uniósł ją nim zdążyła zareagować.

- Co jest? - spytała zaskoczona - Co ty chcesz zrobić? - wyszedł z pomieszczenia i skierował się w stronę pokoju nastolatki.

Pchnął drzwi nogą, aby je otworzyć.

-Damon do cholery co Ty wyprawiasz?

Zignorował jej pytanie.

-Te drzwi prowadzą do twojej łazienki? - zapytał.

-Tak. Czemu pytasz?

Ponownie ja zignorował i otworzył kolejne drzwi.

Wszedł do łazienki z dziewczyną na rękach. Ruszył w stronę prysznica.

Blondynka już wiedziała co ją czeka.

-Damon nie! Przecież się rozbudziłam! Już jest dobrze!

Czarnowłosy powoli odstawił dziewczynę jednak nie na podłogę tylko pod prysznic.

Odkręcił kran i szybko odskoczył.

Zimna woda zalała ciało blondynki.

Ta pisnęłaś głośno.

-Jesteś głupi! - warknęła będąc cała mokra.

Damon jedynie zaczął się śmiać.

-Emily! Wszystko wporządku? - usłyszeli głos mamy nastolatki.

-Tak! Biorę prysznic i po prostu odkręciłam zimną wodę! Wybacz, że krzyczałam! - krzyknęła.

-Dobrze, idę obudzić Damona. - usłyszeli.

-Nie! W sensie... Nie musisz! - spojrzała na mężczyznę przed nią, ten tylko wzruszył ramionami - On... on już nie śpi!

-A skąd wiesz?

-Ymmm no ten... - spojrzała ponownie na czarnowłosego, który ledwo hamował śmiech - Przechodziłam dziś obok jego pokoju, bo chciałam go obudzić na śniadanie, ale usłyszałam jak chodzi po pokoju... - zmrużyła oczy i zacisnęła kciuki modląc się aby jej matka w to uwierzyła.

-Okey. To jak będziesz schodzić to proszę pamiętaj o Damonie! - usłyszeli kroki kobiety, które były z każdą chwilą coraz ciszej.

Blondynka odetchnęła głęboko.

- Nie wierzę, że to się udało... - mruknęła.

-Ja też! - parsknął śmiechem.

-A teraz wypad z mojej łazienki! Za chwilę po Ciebie przyjdę i idziemy na śniadanie! - zarządziła.

Chwilę później oboje byli gotowi.

Zeszli do kuchni.

Damon jak zwykle wyluzowany.

Emily napięta jak struna. Bała się spotkania z Riciem, przecież musi się mu wytłumaczyć...


****
Ciąg dalszy nastąpi! Co myślicie? Gwiazdki i komentarze mile widziane! 💋

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro