32.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Tak po prostu? - zapytała zaskoczona blondynka.

-Tak. Tak po prostu. - zaśmiał się Damon.

-Ale mam się na Ciebie rzucić? - spytała niepewnie.

Damon poruszył brwiami w zabawny sposób przez co policzki blondynki zrobiły się czerwone.

-Możesz się rzucać. - mruknął przgryzając dolną wargę i mrugając do nastolatki.

- Nie o to mi chodziło! - zbulwersowała się.

Damon zaśmiał się tylko i pokiwał głową.

-Wiem blondi, ale lubię Cię wkurzać. - oznajmił z chytrym uśmieszkiem.

Emily westchnęła.

-Miałeś mnie nauczyć jak się bronić. A nie ze mnie drwić. - przypomniała.

-Wiem. Trzymaj. - podaj jej nóż. Spojrzała na niego zaskoczona. - No bierz. - westchnął i wypchnął jej ostrze w dłonie - Dobra, więc to proste. Po prostu mnie zaatakuj. Rany po takim narzędziu goją się tylko kilka sekund, więc nim mi się nie stanie. Aczkolwiek jak mam być szczerzy wątpię, żeby udało Ci się mnie zranić. - zakpił.

Blondynka podniosła dumnie głowę do góry.

-Ach tak? Jeszcze zobaczymy. - stwierdziła i ruszyła w jego stronę.

Zamachnęła się jednak czarnowłosy byk szybszy i zdążył się cofnąć.

Ponowny zamach, znowu chybiła.

Kilkukrotnie próbowała chociażby dotknąć mężczyznę ostrzem jednak nie była nawet blisko celu.

W końcu podeszła jeszcze krok bliżej i wzięła zamach.

Damon szybko złapał ją za ramię.

Emily była w tak wielkim szoku, że zapomniała, że w dłoni trzyma nóż.

Czarnowłosy szybko pociągnął nastolatkę w swoją stronę i odwrócił plecami do siebie.

Jej plecy przylgnęły do jego klatki piersiowej. Między ich ciałami nie było nawet milimetra odstępu.

Blondynka głośna westchnęła gdy poczuła dłoń mężczyzny na swoim biodrze. Sunęła w górę aż doszedł do talii i objął ją ramieniem.

-Wygrałem. - szepnął jej na ucho przez co przez jej ciało przeszedł przyjemny dreszcz
Momentalnie chwycił nóż trzymany przez blondynkę. Nie odsunął się jednak.

Emily nie przeszkadzała jego bliskość.

Nigdy z żadnym chłopakiem nie była tak blisko jak z Damonem, ale on wywoływał w niej emocje i odczucia, których wcześniej nie doświadczyła i musiała przyznać, że jej się to podobało.

W końcu postanowiła krok przed siebie i spojrzała na niego.

Przychylił głowę w prawo.

Blondynka westchnęła.

-Jestem beznadziejna. - przygryzła dolną wartę - Gdyby ktoś mnie zaatakował nie miałabym szans. Spanikowałabym i tyle. - wyżaliła się.

-Czyżby? - mruknął - Z tego co pamiętam sytuację z lasu to gdy poprzednio zaatakował Cię wampir to nie próbowałaś uciekać tylko chwyciłaś gałąź i chciałaś się bronić. - rzekł ze swoim firmowym uśmieszkiem.

-No tak, ale... sama nie wiem. - wypuściła powietrze z płuc.

- To twoja pierwsza lekcja. Nie poddawaj się tak szybko. - poradził.

Spojrzała na niego z kwaśną miną.

-Uważasz, że ten trening w ogóle ma sens? - zapytała zniechęcona.

-Tak. Tylko nie możesz skupiać się na emocjach. Kiedy mnie atakujesz przemawia przez Ciebie złość. Twoje ruchy są chaotyczne i nieprzemyślane a co za tym idzie łatwe do przewidzenia przez przeciwnika. - wyjaśnił - Spróbuj jeszcze raz. Na spokojnie. Zanim zaatakujesz zastanów się gdzie jest twój najmocniejszy punkt i gdzie mój najsłabszy. Wtedy atakuj. - polecił.

-Okey. - westchnęła - Nie mam nic do stracenia.

Damon planowania podał jej ostrze.

Spojrzał na nią i się uśmiechnął.

-Lewa noga do przodu. - polecił.

Blondynka spojrzała na stopy i przesunęła lewą nogą do przodu.

Podniosła głowę i na niego spojrzała.

Ponownie ruszyła w jego kierunku.

Jeden zamach i nic.

Drugi zamach - ponowny unik czarnowłosego.

Kolejny prawie trafiony. 

Nastolatka uśmiechnęła się gdy zauważyła, że brakło dosłownie milimetrów, żeby nóż zetknął się z ramieniem Damona.

I kolejny zamach.

Mężczyzna chwycił ją za łokieć i nim zdążyła zareagować obróciła się wokół własnej osi a jej plecy ponownie tego dnia zetknęły się z klatką piersiową czarnowłosego.

Damon pochylił się i delikatnie zębami przygryzł skórę na jej szyi.

Emily zadrżała na ten kompletnie  niespodziewany gest.

Jego ręce owinęły się wokół jej talii.

Przesunął głowę odrobinę w górę.

- Gdybym to nie był ja, tylko ktoś inny. To już byś zginęła. - szepnął jej na ucho i powoli się odsunął.

Odwróciła się w jego stronę.

I zobaczyła ten charakterystyczny, pewny siebie wyraz twarzy.

Podeszła krok bliżej.

Stanęła na palcach i w przypływie odwagi lewą dłonią dotknęła jego policzka a głowę przysunęła do prawego ucho.

-Jeszcze z Tobą wygram. - szepnęła i odsunęła się od zaskoczonego mężczyzny.

Stanęła dwa kroki od niego z przygryzioną wargą i delikatnym uśmiechem.


******
Staram się pisać dłuższe rozdziały.
Staram się, nie zawsze wychodzi!
Mam nadzieję że rozdział się spodobał jeśli tak zostawcie gwiazdkę i komenatrz! 💋

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro