33.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Damon uśmiechnął się do blondynki.

-No tego to się po Tobie nie spodziewałem! - zażartował.

Emily przygryzła dolną wargę i wzruszyła ramionami.

-Dobra. Lecimy dalej. - powiedział i podszedł krok bliżej do nastolatki - Zaatakuj mnie.

Dziewczyna otworzyła szeroko oczy i usta.

- To żart? - zapytała - Tak bez jakiejkolwiek broni? Przecież to bez sensu. - zaśmiała się.

-Nie marudź tylko atakuj. - zirytował się czarnowłosy.

Westchnęła i podeszła krok bliżej, aby mieć lepsze pole do manewru.

-Źle. - mruknął nim cokolwiek zrobiła.

- Ale ja nawet nie podniosłam ręki... - mruknęła nierozumiejąc.

-Lewą nogę musisz mieć z przodu. Zauważyłem, że silniejszą masz prawą, więc łatwiej będzie Ci kopnąć prawą niż lewą nogą. - oznajmił patrząc na nią.

Pokiwała głową i wysunęła lewą nogę do przodu.

Spojrzała na twarz czarnowłosego i już chciała uderzyć, ale znów usłyszała jego głos.

-To co zrobisz będzie głupie... - zaśmiał się i pokręcił głową. Spojrzała na niego pytająco - Co chciałaś zrobić? - zapytał i przewrócił oczami.

-Uderzyć Cię? - mruknęła.

-Chciałaś to zrobić bez jakiegokolwiek pomysłu. Musisz zobaczyć gdzie możesz uderzyć aby Ci się udało mnie osłabić. Nie chodzi o sam cios, a o miejsce, w które zostanie wymierzony. - wytłumaczył - Rozumiesz? - spytał.

- Tak. - powiedziała.

-To jeszcze raz.

Stanęła prosto z lewą nogą z przodu.

Uniosła głowę i szybko zlustrowała go wzrokiem.

Zauważyła, że ciężar jego ciało oparty jest głównie na prawej nodze.

Lewą rękę miał zgiętą i miał ją na wysokości klatki piersiowej trzymając prawe ramię.

Prawa ręka była opuszczona.

Szybko ruszyła i zamierzała uderzyć w lewy bok.

Oczywiście jego szybkość wzięła górę i nie zdążyła.

Szybko znalazł się za jej plecami jednak blondynka nie odpuściła.

Momentalnie się odwróciła i próbowała kopnąć w prawe ramię.

Złapał jej nogę i przytrzymał.

Zachwiała się.

-Idzie Ci coraz lepiej. - pokiwał głową z uznaniem - Ale niestety za słabo na mnie. - stwierdził i pociągnął ją za nogę przez co tyłek nastolatki zaliczył bliskie spotkanie z ziemią.

Jęknęła.

-Musiałeś? - odpowiedział jej śmiech mężczyzny - Oczywiście, że musiałeś... - sama sobie odpowiedziała.

Wyciągnął rękę aby pomóc jej wstać.

Przyjęła pomóc i po chwili stała obok niego.

-Kiedy ostatnio piłaś herbatę? - spytał.

Blondynka zastanowiła się chwilę.

-Chyba wczoraj. Czemu pytasz? - zapytała.

Westchnął.

-Oprócz tego, że werbena wypala nam skórę, to działa też jak.. Sam nie wiem? Ubezpieczenie przed wampirami. Nie możemy wtedy używać persfazji. - wyjaśnił.

Blondynka spojrzała na niego zaskoczona.

-Chwila! Możesz mnie zahipnotyzować? - zapytała z przymrużonymi oczami.

Kiwnął głową na potwierdzenie.

-Zrobiłeś to kiedyś? - spytała niepewnie.

Westchnął.

-Raz mi się nie udało, bo miałaś w organizmie werbenę, a raz misię udało. - odparł szczerze.

Spojrzała na niego zaskoczona.

-Dobrze, że przynajmniej się przyznasz.. - warknęła.

-Wiem, że nie powinienem! - oznajmił podnosząc ręce w geście kapitulacji - Ale musiałem się dowiedzieć, co myślisz o tych atakach. - wyjaśnił.

-Przysięgasz, że tylko wtedy? - mruknęła.

- Tak. - oznajmił pewnie.

-Okey... - westchnęła. Czarnowłosy podszedł do niej. Między nimi było tylko kilka centymetrów odległości.

Spojrzał na nią jednak ta pod wpływem jego intensywnego spojrzenia, opuściła głowę.
Chwycił jej podbródek palcami i uniósł aby ponownie patrzyła mu w oczy.

-Wierzysz mi? - zapytał - Wierzysz, że tylko wtedy użyłem persfazji?

-Znowu jej używasz? - mruknęła niepewnie.

- Nie. Jak w ogóle mogłaś tak pomyśleć? - odparł - Po prostu pytam. Chcę znać prawdę.

-Wierzę. - mruknęła niepewnie patrząc mu w oczy.

Westchnął.

-Nie możemy polegać na tym, że codziennie będziesz piła litry herbaty... - mruknął zastanawiając się nad czymś.

Blondynka spojrzała na niego zaskoczona.

-Wiem! - ożywił się nagle - Chodź ze mną! - jednak nie czekając na jej reakcję złapał ją za rękę i pociągnął za sobą.

-Gdzie mnie ciągniesz? - mruknęła.

-Do mnie do pokoju. - odparła jakby to była najoczywistrza rzecz na świecie.

Wpadł do salonu a reszta spojrzała na niego zaskoczona.

- Nie pytajcie! Nie mam czasu! - warknął nie dając im dojść do słowa.

Blondynka zdążyła jedynie wzruszyć ramionami i szybko znalazła się wraz z Damonem na schodach prowadzących na piętro jego domu.

Po chwili byli już w pokoju czarnowłosego.

Mężczyzna puścił jej nadgarstek.

Szybko zamknął drzwi i ruszył w stronę szafy wrzucając z niej wszystko co wpadło mu w ręce.

Blondynka dostała butem w głowę.

-Auu! - pisnęła - Uważaj trochę!

-Sorry. - mruknął jedynie i dalej czegoś szukał. Nie Emily zdążyła zapytać, uprzedził ją jego głos. - Mam! - uśmiechnął się wynajmując jakiś wisiorek.

-Yyy.. Zrobiłeś taki bałagan żeby znaleźć naszyjnik? - spytała patrząc na niego jak na idiotę. 

-W pewnym sensie. Kiedy byłem jeszcze człowiekiem miałem przyjaciółce - Rosie. Później stałem się wampirem i sprawy się skomplikowały... Ale nie straciłem z nią kontaktu. Żeby była bezpieczna kupiłem ten naszyjnik i umieściłem w nim werbenę. Niestety zmarła bardzo młodo... jak się okazało, werbena to za mało. - westchnął - Ale to teraz nie ważne. Proszę. - podał nastolatce wisiorek.

Spojrzała na niego zaskoczona.

Po chwili zrozumiała co się dzieje i pokręciła głową.

- Nie. Nie mogę go przyjąć. Jest dla Ciebie bardzo ważny, należał do przyjaciółki. Co jeśli go zniszczę lub zgubię?

Damon przewrócił oczami.

-Mi się nie przyda. - zaśmiał się - Rosie już też nie. - dodał jakby go to nie ruszyło - A tobie może pomóc. - wyjaśnił.

-Damon jest zbyt cenny... Nie mogę. - nie dał jej dokończyć.

-Odwróć się. - westchnął.

Emily niepewnie wykonała jego polecenie.

Odwróciła się i ujrzała swoje odbicie w lustrze. Zauważyła, że Damon podszedł bliżej niej i teraz byk dosłownie za jej plecami.

Uniósł naszyjnik i zapiął jej na szyi.

Uśmiechnął się do niej.

-Jest twój. - odparł.

Wiedziała, że nie warto jej się kłócić, bo i tak z nim nie wygra.

Odwróciła się i go przytuliła.

-Dziękuję! - szepnęła.

Czarnowłosy nie wiedział jak się zachować. W końcu jednak położył swoje dłonie na jej talii i objął ją delikatnie.

- Nie ma za co. - odparł cicho.



****
Kochani moi!
Mam nadzieję że rozdział się spodobał! Możecie zostawić gwiazdkę i komenatrze! Wasze opinie mile widziane! 💋💋

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro