40.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Mam do was ogromną prośbę, niech każdy zostawi po sobie ślad. Nieważne czy w postaci gwiazdki czy komentarza. Chcę wiedzieć ile osób czyta tą historię! Dziękuję!

Zegarek na półce przy łóżku nastolatki wskazywał już godzinę ósmą czterdzieści.

Oznaczało to, że pierwsza lekcja dobiegła końca.

Emily jednak dalej smacznie spała.

Do czasu, kiedy do jej pokoju wtargnął Damon.

Szybko przymierzył odległość drzwi do łóżka dziewczyny i pochylił się.

Najdelikatniej jak potrafił potrząsnął ciałem dziewczyny.

-Blodni wstawaj.

-Jeszcze pięć minut... - mruknęła niewyraźnie i przewróciła się na drugi bok z nadzieją, że teraz czarnowłosy już jej nie dosięgnie.

-Musisz wstać. Za chwilę będzie dziewiąta. Pogrzeb zaczyna się o dziesiątej a chciałaś być przy Donovanie. - rzekł cicho.

Dziewczyna uchyliła powieki.

Szybko odwróciła się w stronę czarnowłosego.

Uśmiechnęła się delikatnie.

-Więc naprawdę pójdziesz? - zapytała i przygryzła dolną wargę.

Kiwnął twierdząco głową.

-Wolę mieć pewność, że Klaus nie wykorzysta okazji, aby Cię zgarnąć. - spoważniał.

Emily jedynie westchnęła.

-Nie chcę, żeby tak to wyglądało. Nie chcę przed każdym wyjściem z domu zastanawiać się czy nic mi nie grozi. Chciałabym, żeby to już minęło. - mruknęła wstając z łóżka.

-Wiem blondi. Wiem, pracujemy nad tym. - westchnął.

-Myślisz, że długo to jeszcze potrwa? - spytała wyciągając ubrania z torby.

Wczoraj była tak zmęczona, że nie miała siły się rozpakować.

Weszła do pierwszej lepszej sypialni, położyła się i po prostu zasnęła.

-Niestety tak. Ale myśl pozytywnie! Teraz kiedy będziesz chciała wyjść, będziesz musiała kogoś zabierać, więc masz powód, aby spędzać ze mną więcej czasu! - uniósł kciuki do góry i uśmiechnął się podstępnie.

Blondynka pokręciła głową zażenowania i zaczęła się śmiać.

-Jeszcze będziesz miał mnie dość. - warknęła język w jego kierunku.

-Już mam. Ale wiesz... nie śmiałbym zniszczyć twoich marzeń o śpędzeniu czasu ze mną. - mrugnął do niej.

Czarną koszulę, którą trzymała w dłoniach uniosla do twarzy, aby mężczyzna nie zobaczył jej rumieńców.

-Idź stąd! Chcę się ogarnąć! - warknęła czym wywołała jego śmiech.

-Idę, już idę. Zrobiłem naleśniki, chcesz herbatę? - spytał będąc przy drzwiach.

-Poproszę. - mruknęła.

Damon już był za drzwiami jednak postanowił się cofnąć.

-I tak wiem, że się zarumieniłaś. Jestem bardziej spostrzegawczy niż myślisz!

Blondynka jedynie krzyknęła i rzuciła w jego kierunku koszule trzymaną w rękach.

Materiał jednak trafił w ścianę.

-Pudło! - krzyknął zbiegając po schodach.

Emily zaśmiała się i wstała aby podnieść koszulę.

Szybko chwyciła czarne spodnie i tego samego koloru bieliznę.

Ruszyła do łazienki.

Szybko przemyła teraz wodą, umyła zęby i zrobiła delikatny makijaż.

Założyła wyany komplet i zbiegła na dół mieszkania.

-Cześć Stefan. - przywitała się z nim szybko i ruszyła do kuchni.

-Cześć. - mruknął zaskoczony i dalej męczył się z zawiązaniem krawatu.

- Ale pysznie pachnie. - westchnęła wchodząc do jadalni.

Czarnowłosy uśmiechnął się gdy to usłyszał.

-Poczekaj aż spróbujesz. Stefan niestety nie skorzystał. - powiedział głośno po czym schylił się, aby szepnąć do blondynki - Chyba dieta wiewiórkowa zabrania spożywania czegoś kolorycznego i dobrego przy okazji. - zaśmiała się na jego słowa.

-Debilu, słyszałem to! - usłyszeli krzyk młodszego Salvatore'a.

-Miałeś słyszeć wiewióreczko! Przy okazji pozdrów kumpli z lasu. - Emily wybuchła śmiechem.

Usłyszeli jedynie warknięcie w odpowiedzi.

Szybko zjedli śniadanie i zebrali się do w wyjścia.

Damon i Emily założyli buty i czekali przy drzwiach na Stefana.

-Gdzie on jest? - zniecierpliwiona nastolatka zaczęła się rozglądać.

-Bo ja wiem? Może zgubił gdzieś w domu wiewiórkę i nie chce żeby sama tu siedziała i szuka jej żeby ją zjeść? - zaproponował poważnie.

Emily odwróciła się w jego kierunku i spojrzała z przymróżonymi oczami.

-Czekaj. Co? Przecież to bez sensu. - mruknęła.

Wzruszył ramionami.

-Wszystko jest możliwe, blodni.

-Kurwa pierdole to cholerstwo. - warknął Stefan podchodząc do nich.

-Wow, spokojnie. - mruknęła nastolatka - Co się stało?

Wskazał na krawat. W właściwie na supeł zrobiony z krawatu.

Zaśmiała się i podeszła do niego.

Szybko rozplątała supeł i sprawnie zawiązała mu krawat.

-Dobrze wiedzieć, że są rzeczy, które potrafi zrobić człowiek a wampir nie. - mruknęła z uśmiechem na ustach i ruszyła do wyjścia.

Damon parsknął śmiechem.

-Dziękuję. - mruknął Salvatore.

-Drobiazg. - wyszli z domu i ruszyli do auta Damona.

-Ktoś jedzie z nami? - zapytał czarnowłosy.

- Nie. - odparł Stefan - Elena i Jeremy z Bonnie i Caroline. Tyler miał jechać z Mattem, aby nie był sam. A Enzo nie powiedział czy będzie. Ric ma przyjechać z mamą Emily. - wyjaśnił.

-Moja mama też będzie? - zdziwiła się blondynka.

-Tak, Alaric obawiał się zostawiać ją samą w domu. Dziś miała mieć wolne. - wytłumaczył Damon.

Emily westchnęła.

-Myślicie, że uda mi się porozmawiać z mamą? - spytała z niekrytą nadzieją w głosie.

-Pewnie tak.

-A czy ona... znaczy... Co jej powiedziałeś, że mogę u was mieszkać? - zapytała Stefana.

-Użyłem persfazji. Po prostu się z tym pogodziła jakby nic się nie stało. - wyjaśnił.

Blondynka pokiwała głową.

Kilka minut później byli już na cmentarzu.

Ludzie właśnie zaczynali się schodzić.

Emily westchnęła i rozejrzała się wokół.

Po jej prawej stronie pojawił się Damon.

Wyciągnął ramię w jej kierunku.

Uśmiechnęła się delikatnie i je chwyciła.

W trójkę podeszli do reszty przyjaciół.

Szepnęli między sobą ciche 'cześć'. Elena stała obok Stefana trzymając go za rękę.

-Widzieliście dziś Matta? - zapytał młodszy Salvatore.

- Nie. - mruknął Jeremy - Tyler jest z nim cały czas. Za chwilę będzie najgorszy dla niego moment. Wtedy powinniśmy przy nim być.

- Co z jego matką? - zapytała Emily.

- Nikt jej dziś nie widział. - odpowiedziała Bonnie.

-Mój Boże. - blondynka zasłoniła usta ręką.

-Idzie. - mruknął jej Damon na ucho.

Emily rozejrzała się i ujrzała Matta w towarzystwie Tylera zmierzających w ich kierunku.

-Cześć. Dzięki, że przyszliście. - wyszeptał Matt.

Reszta kiwnęła głową.

-Miejmy to za sobą. - mruknął i ruszył w kierunku trumny, która miała być spuszczana na dół.

Przyjaciele ruszyli za nim.

Emily nienawidziła cmentarzy.

Jako dziecko się na takim zgubiła i wpadła w świeżo wykopany grób.

Od tamtej pory unika cmentarzy jak ognia.

Damon chwycił ją za rękę widząc jej stres.

Stanęli przed dołem wykopanym w ziemi.

Z oczu Matta poleciały łzy.

Automatycznie Elena i Caroline znalazły się przy nim.

Trumna zaczęła opadać w dół.

Wokół dało się usłyszeć płacz wielu osób.

Emily spojrzała na przyjaciół. Jedni płakali, inni powstrzymywali łzy.

Było jej przykro, chodź nie znała tej dziewczyny było jej zwyczajnie przykro.

Damon niespodziewanie objął ją ramieniem.

-Mamy problem. - szepnął.

-J-jak to? - jęknęła.

Poczuła ucisk na drugim ramieniu.

Odwróciła się i ujrzała Enzo.

-Kilka metrów za nami stoi Ric i twoja matka. A tuż za nimi Klaus i Kol. - wyjaśnił Enzo.

Blondynka wstrzymała oddech.

Usłyszeli dźwięk trumny na samym dole.

-Wychodzimy. - mruknął jej na ucho Damon.

Kiwnęła głową.

Enzo ruszył przed siebie, Emily pchnięta przez Damona tuż za nim. Czarnowłosy trzymając dłoń blondynki szedł za nią.

****
Czterdziesty rozdział! Dziękuję za tak dużą aktywność i tak ciepłe przyjęcie tej historii! Do następnego rozdziału kochani! ❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro