41.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Moi kochani!
Pod ostatnim rozdziałem wybiło 19 gwiazdek! Dziękuję! Jeśli pod tym będzie 20 już dziś będzie kolejna część! 💋

Emily nie mogła się uspokoić.

Szła za Enzo w myślach powtarzając modlitwę.

-Gdzie idziemy? - szepnęła do Damona.

-Do domu. - mruknął.

- Już nas opuszczacie? - usłyszeli głos za swoimi plecami.

To były ułamki sekundy.

Enzo i Damon pchnęli Emily za swoje plecy i szybko się odwrócili.

Blondynka trzymała dłoń na plecach Damona.

Drugą miała zaciśniętą w pięść.

Nagle poczuła dłoń Damona obok swojej.

Spojrzała na nią i ujrzała, że trzyma on w ręce kołek.

Szybko go przejęła i nie wzbudzając podejrzeń schowała pod skórzaną kurtkę.

-Czego chcesz Klaus? - warknął Enzo przerywając ciszę.

Mężczyzna zaśmiał się i pokręcił głową.

- Ale dlaczego od razu tak agresywnie? - uśmiechnął się przebiegle.

-Hmm, no nie wiem? Może dlatego, że nikt z nas Cię nie lubi? A to, że Cię widzę jest ostanią rzeczą na jaką mam ochotę? - wyśmiał go Damon.

- Nie musi dojść do wojny. Wystarczy, że oddacie mi blondwłosą piękność, która stoi za twoimi plecami i nikomu nic się nie stanie. - uśmiechnął się i przechylił głowę w prawo.

-Jakby Ci to delikatnie pozwiedzać... - Damon się chwilę zastanowił - O! Już wiem. - oznajmił z przebiegłym uśmiechem - Spierdalaj na drzewo prostować banany! Nie zbliżysz się do Emily!

Odwiedzią Niklausa był śmiech.

-Błędna odpowiedź Damon. Popełniłeś błąd.

-Ciągle je popełniam. - wszedł mu w zdanie.

-Koniec gry w kotka i myszkę, Salvatore. Oddawaj dziewczynę a nikomu nic się nie stanie.

Emily wciągnęła powietrze.

Jej ciało zaczęło się trząść.

Była tak przerażona jak nigdy.

- Nie dostaniesz jej. - warknął w odpowiedzi.

-Znajdziecie sobie nową przyjaciółkę! To tylko dziewczyna jakich wiele... - mruknął Klaus - Co wam tak na niej zależy? - jęknął.

-Po pierwsze lubimy Cię wkurzać. - oznajmił Enzo.

-A po drugie... - zaczął Damon - Nie. W sumie po prostu lubimy Ci robić na złość. - parsknął śmiechem.

-To był błąd. - Klaus uśmiechnął się przebiegle.

Nim ktokolwiek zdążył zareagować.

Emily została pociągnięta do tyłu i wylądowała w czyiś ramionach.

Zabrakło jej tchu.

Lekko spojrzała w górę.

Mężczyzna. Jedną rękę miał owiniętą wokół jej szyi a drugą trzymał ją w talii.

Jej pierwsza myśl? Czy to początek jej śmierci.

Jej druga myśl? Czy każdy wampir musi być w cholerę przystojny? To jest porostu niemożliwe.

W przypływie odwagi próbowała się wyszarpnąć, ale jej się nie udało.

-Bądź grzeczna. - usłyszała szept przy uchu.

Wzdrygnęła się.

-Łapy przy sobie Kol. - głos Damona był pełen jadu.

Brunet jedynie się zaśmiał.

-A jak nie to co, Salvatore? Co mi zrobisz? Zauważ, że mam waszą znajomą, więc raczej nie wiele. - uśmiechnął się perfidnie.

Enzo i Damon zacisnęli dłonie w pięści i stanęli do sobie plecami.

Enzo twarzą do Klausa a Damon do Kola.

-Puść ją Kol. - warknął czarnowłosy.

Ponownie się zaśmiał. Jego klatka piersiowa się zatrzęsła co odczuła blondynka, ponieważ jej plecy stykały się z jego torsem.

-Wybacz Damon, ale mój brat pomaga mi a nie tobie.

Blondynka wstrzymała oddech gdy Kol zbliżył twarz do jej szyi.

-Jakby się tak zastanowić... Trzymałeś mnie w trumnie kilkaset lat. Może zemszczę się na tobie i na nich jednocześnie? - mruknął - Zabijając dziewczynę. - dodał.

Dziewczyna poczuła jego usta przy swojej szyi.

Wysunął kły.

Nie myśląc długo szybko włożyła dłoń pod swoją kurtkę i sięgnęła po kołek.

Chwyciła go i wbiła go w bok mężczyzny.

-Aaa. Kurwa. - warknął i padł na kolana.

Szybko od niego odskoczyła i ruszyła do Damona.

Nagle przed nią pojawił się Klaus.

Pisnęła. Zrobiła krok w tył i przewróciła się na tyłek.

Nagle Damon chwycił głowę Klausa i skręcił mu kark.

Enzo to samo zrobił z Kolem.

Emily wzięła głęboki wdech i patrzyła raz na jednego raz na drugiego.

- Co tu się stało? - nagle pojawił się Stefan.

-Mała konfrontacja z Mikaelsonami. - burknął starszy Salvatore.

Szybko podszedł do Emily i pomógł jej wstać.

-Nic Ci nie jest? - szepnął i zmierzył ją wzrokiem z góry na dół.

-Ni-ie... - wyjąkała z trudem.

-Wracamy do domu. - zarządził Stefan - Dość przygód na jeden dzień.

- Co z Riciem? Trzeba mu powiedzieć. - stwierdził Damon.

-Zbieramy wszystkich i wracamy. Lepiej nie ryzykować.

Damon objął Emily i razem ruszyli w stronę cmentarza.

***
Kolejny rozdział za nami! Gwiazdki i komentarze mile widziane. Do następnego rozdziału kochani!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro