42.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rozdział jest za ładne oczka pewnej czytelniczki! <3

Emily stała wtulona w klatką piersiową Damona.

Obejmował ją w talii, bał się, że jeśli ją puści nie da rady utrzymać się o własnych siłach.

-Długo jeszcze? - mruknęła cicho.

Spojrzał na Enzo rozmawiajacego z Riciem i resztą.

Usłyszał jak przyjaciel zmierza do końca historii.

-Nie. Chodź do samochodu. - przełożył rękę na jej plecy i delikatnie pchnął do przodu.

Szedł obok niej.

Chwilę później stanęli obok przyjaciół.

-My już wracamy. - oznajmił Damon.

Ric spojrzał na Emily i kiwnął głową.

-Uważaj na nią. - poprosił.

Czarnowłosy skinął głową.

Szybko poszedł z nastolatką do auta.

Ruszył z piskiem opon.

Dziewczyna nie była fanką szybkiej jazdy, ale przy nim jej to nie przeszkadzało.

Widziała, że czuł się pewnie za kierownicą co ją uspokoiło.

Po kilku minutach byli już przy domu.

Sprawnie wyszli z samochodu i ruszyli do drzwi.

Nastolatka próbowała trafić kluczem do zamka jednak ręka za bardzo jej się trzęsła.

Damon przykrył jej dłoń swoją i pomógł otworzyć.

Uchyliła powłokę jednak nim zdążyli wejść usłyszeli głos za sobą.

-Skąd ja wiedziałem, że tu was znajdę.

Od dziś nie zapomni tego głosu.

Strach ją sparaliżował. Nie mogła się ruszyć.

Damon szybko przeanalizował sytuację.

Pchnął nastolatkę i ta z impetem wpadła do domu i wylądowała na podłodze.

Szybko się odwrócił.

- Co Ci to dało Salvatore? - prychnął Klaus - Dom jest twój i twojego brata i tak sobie tam wejdę i później wyjdę z blondyneczką.

Czarnowłosy się zaśmiał.

-Widzisz... Myślę, że tym razem to Ty jesteś w błędzie. - rzekł i cofnął się o krok. Jednocześnie przekraczając próg domu.

Niklaus spojrzał na niego nie rozumiejąc.

Szybko znalazł się przy wejściu.

Uśmiechnął się chytrze i zrobił krok w przód z zamiarem przekroczenia progu domu.

Na jego twarzy pojawiło się zdziwienie gdy nie mógł się ruszyć.

Spojrzał wściekły na Damona.

-Ups. Tym razem to ja byłem sprytniejszy, Klaus.

- Jak długo będzie wam się chciało jej bronić, hm? Jak długo cały czas będzie miała przy sobie kogoś do obrony? W końcu coś przeoczycie. A wtedy ja wykorzystam moment. I zdobędą to na czym mi zależy. - spojrzał na Emily.

Dziewczyna głośno przełknęła ślinę.

-Do zobaczenia w krótce Emily. - mruknął jednak zanim któreś zdążyło odpowiedzieć ten już zniknął.

Czarnowłosy szybko zamknął drzwi na klucz i odwrócił się w stronę blondynki siedzącej na podłodze.

Podał rękę i pomógł jej wstać.

Jej ciało drżało.

Złapał ją za ramiona.

- Emily uspokój się. Zaraz mi tu padniesz. - w kącikach jego ust pojawił się cień uśmiechu.

Wzięła głęboki wdech.

Jej wzrok był nieobecny.

Czarnowłosy westchnął.

-Chcesz się położyć? - zapytał. W odpowiedzi słabo skinęła głową.

Bała się otworzyć usta, bo miała wrażenie, że i tak nic nie da rady powiedzieć.

Damon złapał ją w talii i ruszyli na górę.

Otworzył drzwi od sypialni i wpuścił ją do środka.

Szybko podeszła do łóżka i na nim usiadła.

Czarnowłosy zamknął drzwi i usiadł obok niej.

-Emily musisz się uspokoić.

- Jak Damon? - w końcu udało jej się odezwać - Jak mam się kurwa uspokoić?! Pierwotny wampir poluje na mnie, żeby zrobić sobie armię hybryd a ja mam być spokojna? - chciał jej przerwać jednak mu nie pozwoliła - A co jeśli znudzi mu się czekanie i zaatakuje kogoś z moich przyjaciół? Przecież ja sobie tego nie wybczę! Może po prostu się poddam? Pójdę do niego i będziecie mieli spokój. - zaczęła się zastanawiać - Tak chyba będzie najlepiej... No bo pomyśl wy będziecie bezpieczni... - chciała mówić dalej jednak Damon nie wytrzymał i jej przerwał.

W dość nietypowy i niespodziewany dla nich obojga sposób.

Nie myśląc zbyt wiele pochylił się w stronę nastolatki i nie pytając o zdanie złączył ich usta.

Blondynka była w sozku gdy poczuła jego wargi na swoich.

Był taki delikatny.

Dotyk jego warg był ledwie wyczuwalny.

Lekko nimi poruszył.

Emily nie chciała przerywać.

Nie spodziewała się, że tak będzie wyglądał jej pierwszy pocałunek.

Czarnowłosy przysunął się bliżej niej i mocniej docisnął swoje usta do jej.

Mruknęła nie spodziewając się tego.

Jego dłonią znalazły się na jej talii.

Jej ręce na jego klatce piersiowej.

Nie miała pojęcia czy dobrze robi.

Bała się, że po wszystkim ją wyśmieje.

W końcu miał duże doświadczenie, czego nie można powiedzieć o niej.

Wyrzuciła jednak tą myśl.

Pocałunek stawał się coraz bardziej zachłanny.

Blondynka jęknęła w jego usta.

W końcu obojgu zabrakło powietrza i odsunęli się od siebie.

Ich czoła się stykały.

-C-co to miało być? - wydyszała próbując złapać oddech.

-Musiałem Cię jakoś uciszyć. Zwykle gdy chcą kogoś uciszyć to co zabijam, ale postanowiłem wypróbować inną metodę. - zażartował.

*****
Moment, który był tak długo wyczekiwany! (Mam na myśli pocałunek.) Mam nadzieję, że spełniłam wasze oczekiwania tym rozdziałem!
Pamiętajcie o zostawieniu gwiazdki! To nic nie kosztuje a daje dużo motywacji! ❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro