44.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Ała. - warknęła po raz kolejny upadając na podłogę w salonie braci Salvatore.

Damon jedynie westchnął.

-Cały czas łatwo Cię podejść. - mruknął.

-Może dlatego, że to dopiero mój drugi trening w życiu? - odburknęła - A Ty jesteś wampirem, który ma ponad sto lat i nie ukrywajmy dość duże doświadczenie w walce. - mruknęła dalej leżąc na podłodze.

Nie była w stanie zliczyć ile razy Damon przyczynił się dziś do jej upadku.

Ale miała już dość.

-Możemy sobie zrobić przerwę? - sapnęła nie mogąc złapać oddechu.

-Klaus nie da Ci przerwy. Wstawaj. - delikatnie szturchnął ją swoją nogą.

-Wstawaj blondi.

- Nie. - mruknęła i przeturlała się w kąt pokoju - Nie chce...

-Blondi, musisz umieć choćby podstawy... - jęknął.

-No wiem, ale już serio nie mam siły. Ja nawet na w-f'ie nie ćwiczę tylko piszę sobie lewe zwolnienia. Nie wymagaj ode mnie zbyt wiele. - poprosiła.

-Dobra. Niech Ci będzie. Możemy sobie zrobić przerwę. - przewrócił oczami.

-Dziękuję! - krzyknęła i uniosla ręce w górę w dalszym ciągu leżąc na podłodze.

Czarnowłosy ruszył w stronę barku i sięgnął butelkę bourbonu.

-Chcesz też?

Spojrzała na niego niepewnie.

Ma słabą głowę i jest tego świadoma.

Ma tylko chwilę przerwy, później musi dalej trenować.

Ale z drugiej strony miała się zacząć bawić.

-Chcę. - mruknęła i powoli podniosła się z podłogi.

Mężczyzna szybko nalał alkohol do dwóch szklanek.

Do swojej nalał dużo więcej niż nastolatce, ale już zdążył się przekonać jak słabą głowę ma dziewczyna.

-Dziękuję. - odparła gdy podał jej szkło.

- To co? Za udany trening? - zaproponował.

- Nie. Nie będę piła za trening! - jęknęła.

-Za co chcesz wypić?

-Hmmm za pozbycie się problemów z Klausem. Chcę się go pozbyć. I zacząć żyć normalnie. - wyjaśniła.

-Blondi, potrzeba czasu. Uda nam się to zrobić, ale to może chwilę zająć.

-Ja wiem, ale spróbuj mnie zrozumieć. Miałam zacząć żyć jak normalna nastolatka, a teraz uciekam przed wampirem, który chce mojej krwi, aby stworzyć hybrydy. To nie do końca normalne...

Damon jedynie skinął głową.

Pomyślał przez chwilę.

-Chcesz się zabawić? - mruknął.

-Chce... - odparła niepewnie - Ale pamiętaj, że nie mogę wychodzić z domu bez powodu i bez ochrony.

- Owszem, ale możemy zaprosić znajomych i zrobić imprezę tutaj. - wzruszył ramionami.

-Możemy?

-Przecież żaden pierwotny się tutaj nie wkręci.

-I chcesz tak po prostu zaprosić masę ludzi do swojego domu?

Czarnowłosy uśmiechnął się podstępnie.

***

Caroline wzięła butelkę trunku i zaczęła tańczyć na stole.

Impreza trwa już jakieś trzy godziny.

Stefan i Ric nie byli zachwyceni tym pomysłem, jednak zostali postawieni przed faktem dokonanym.

Gdy wrócili do domu, ludzie już zaczęli się schodzić.

Damon polał kolejną porcję i szybko przychylił szkło.

Emily zrobiła to chwilę później.

-M-masz na m-nnie.. zły wpływ... - wyjąkała.

Ilość alkoholu w jej krwi zaczęła dawać o sobie znać.

-Mówiłem, że przy mnie nie będziesz się nudzić. - wyszeptał jej do ucha.

Po jej ciele przeszedł przyjemny dreszcz.

-Idziemy tańczyć? - zaproponował.

-Ymmm... Chcesz to idź, ale ja raczej nie idę. Nigdy nie chodziłam na imprezy i nie umiem zbytnio tańczyć.

-To nie było pytanie blondi. - zaśmiał się i pociągnął ją wśród tłumu tańczących ludzi.

Blondynka stanęła naprzeciwko niego nie wiedząc co zrobić.

Przewrócił oczami i przągnął ją bliżej siebie kładąc swoje ręce na jej talii.

Emily zdziwiła się bliskość Damona jej nie denerwuje a wręcz przeciwnie. Podoba jej się.

Niepewnie położyła swoje dłonie na jego barki.

Ruszyła się w rytm muzyki. Nie martwiła się czy robi to dobrze.

Była szczęśliwa. Nie myślała o problemach tylko dobrze się bawiła.

Właśnie tak miało wyglądać jej życie w Mystic Falls.

Kto by pomyślał, że to ten przed którym wszyscy ją ostrzegali sprawi, że będzie szczęśliwa.

Jej przemyślenia przerwał Damon.

-O czym tak myślisz blondi? - mruknął i przysunął się jeszcze bliżej. Teraz ich ciała  w całości się stykały. Ich twarze dzieliły centymetry.

-Ciekawość to pierwszy stopień do piekieł, Salvatore. - zażartowała.

-O to się nie martw. Mam tam już zapewniony tron. Myślę, że czas diabła już minął... jeśli kiedyś umrę to zajmę jego miejsce. Dopiero będzie ciekawie. - stwierdził.

Blondynka się zaśmiała.

Właśnie to lubiła w nim najbardziej.

Nie wiedziała czy mówił poważnie czy żartował.

Był zagadką.

****
I tak właśnie mija kolejny rozdział. Jak wrażenia? Komenatrze i gwiazdki mile widziane kochani! ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro