48.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Blondynka i czarnowłosy po chwili zeszli na dół.

Damon szedł przed nastolatką.

Przekroczył próg i znalazł się w kuchni.

Emily powtórzyła niepewnie jego ruchy i stanęła obok mężczyzny.

Naprzeciwko nich siedział Ric z kubkiem kawy.

Spojrzał na nich a następnie na swój kubek z gorącą kawą.

-Powiedz mi Damon. - zaczął Saltzman - Mam Cię zabić czy zabić? - warknął stanął na nogach - Nawet się kurwa nie odzywaj. Mamy problem. Klaus chcę zdobyć Emily a wy sobie urządzacie imprezy! To żart? Mało tego. Od godziny czwartej nad ranem odchodzę od zmysłów, bo Emily gdzieś zniknęła. Była z Tobą? Okey. Ale kurwa musiała z Tobą spać w jednej sypialni w jednym łóżku? Ochrona ochroną, ale to już chyba małą przesada. Nie sądzisz? - skończył mówić z podniesionym głosem.

Emily jedynie głośno przełknęła ślinę.

Damon westchnął.

-Mógłbym się tłumaczyć... - stwierdził z krzywym uśmiechem - Ale nie muszę, więc tego nie zrobię. - mruknął i uśmiechnął się podstępnie.

-Żartujesz sobie ze mnie, Salvatore?! - warknął Alaric.

-Jestem w stu procentach poważny. - rzucił a na jego twarzy pojawił się podły uśmieszek.

-A może Ty coś powiesz? - Ric zwrócił się do Emily.

-Ja.. Ja... Ja...Nie. My nie zrobiliśmy nic złego. - wyjąkała cicho.

Damon szybko na nią spojrzał.

Następnie przeniósł wzrok na Alarica, który wpatywał się a nastolatkę.

Czarnowłosy przewrócił oczami i jęknął.

- Nie patrz się tak na nią, bo ze stresu zejdzie na zawał! - warknął Damon do Rica.

Szybko podszedł do Emily i delikatnie ją objął.

-Uspokój się. - szepnął jej na ucho.

Przytaknęła głową na znak zrozumienia.

-Słuchaj Ric. Póki jeszcze jestem kulturalny i miły. Nie lubię się powtarzać i nie będę tego robił. Więc słuchaj. To co jest między mną a Emily to sprawa między nami. Nie mieszaj się w to. Przyjaźnimy się. Jesteś jedną z nielicznych osób, którym ufam. Nie chcę aby to się zmieniło. Jeśli Ci to pomoże, to przez całą noc byłem grzeczny i trzymałem rączki przy sobie. - oznajmił i wyszedł z kuchni.

Blondynka podniosła wzrok i spojrzała na Rica.

-Przepraszam. - mruknął.

-S-słucham? - wyjąkała.

-Przepraszam. Nie jestem twoim ojcem ani nikim z rodziny i nie mam prawa Ci mówić co możesz robić i czego nie możesz... Ale... Damon to świetny przyjaciel. Godny zaufania i w ogóle... Ale jest beznadziejny jako partner i powie ci to każda kobieta w Mystic Falls...

-Wiem. - przerwała mu - Wiem Ric. Ale ja chcę zaryzykować. Lubię go i mu ufam. Więc ślubuję. - przerwała i się zastanowiła - Jesteś moją rodziną. - spojrzała mu w oczy i się uśmiechnęła - Jesteś pierwszą osobą z mojej rodziny, która się o mnie martwi. Dziękuję. Bardzo Ci dziękuję.

Ric pokiwał głową.

- Nie masz za co. I cieszę się, że traktujesz mnie jak rodzinę młoda. Obiecuję Ci, że kiedy już ogarniemy sytuację z Klausem wrócisz do normalnego życia.

Uśmiechnęła się szeroko.

-Moje życie nigdy nie będzie normalne. Partnerem mojej matki jest łowcą wampirów. Moimi przyjaciółmi są wampiry, wilkołaki i czarownice. Ściga mnie hybryda... naprawdę uważasz, że moje życie może wrócić do normy? - zaśmiali się.

- Nie. Chyba już nie masz szans. - spojrzał na nią - Ale jeśli Cię to pocieszy to ja również się z tego nie wymknę. Jesteśmy w tym razem. - uśmiechnął się pokrzepiająco.

-Jak sobie z tym radzisz?

-Trening czyni mistrza. - zaśmiał się - Przyzwyczaisz się. - dodał - A tak właściwie jak to jest z tym Damonem? - spytał z cwanym uśmieszkiem.

-Nie! Nie chcę o tym rozmawiać! - jęknęła blondynka zatykając uszy dłońmi.

-Oj no daj spokój. Co robiliście całą noc? - zaczął się jeszcze bardziej śmiać.

Nastolatka jedynie krzyknęła w odpowiedzi i wyszła z kuchni.

Towarzyszył jej śmiech Alarica.



****
Sooo zaczyna się szkoła, więc dużo nauki i w ogóle. Mniej czasu wolnego. Mniej rozdziałów. Przykro mi kochani! Na poprawę humoru łapcie rozdział. Komentarze i gwiazdki mile widziane! ❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro