53.
Emily leżała na łóżku już od godziny.
Stefan miał wrócić od razu po rozmowie z blond wampirzycą.
Jednak jak narazie nie dawał znaku życia.
Nastolatka usłyszała kobiecy krzyk.
Szybko wyskoczyła z łóżka i zbiegła na dół.
Zobaczyła Elene krzyczącą na Rica i Damona.
-Oooo Emily! - warknęła gdy widząc blondynkę na schodach - Może Ty mi powiesz gdzie jest Stefan? - krzyknęła wrzucając ręce w górę.
-Ymmm.. Hej Elena! - mruknęła blondynka.
-Oj nie udawaj! Wiesz gdzie jest Stefan? - warknęła brunetka.
Emily spojrzała na Damona stojącego za Eleną.
Czarnowłosy pokręcił głową dając jej do zrozumienia, że ma nic nie mówić.
-Nie. Nie mam pojęcia. - wyszeptała z sztucznym uśmiechem na ustach.
-Naprawdę Emily? Rozumiem, że oni - wskazała na Alarica i Damona - trzymają stronę Stefana. Ale ty? Myślałam, że się przyjaźnimy! - jęknęła zdenerwowana.
-Eleno, ale to nie tak... - zaczęła blondynka.
W tym samym momencie drzwi wejściowe zostały otworzone a do domu wpadł Stefan.
Nie rozglądając się po pomieszczeniu zaczął mówić.
- Znam plan! Rebekah powiedziała mi jaki jest plan! - zaczął szczęśliwy i podniósł wzrok.
Jego spojrzenie skrzyżowało się ze spojrzeniem Eleny.
- Rebekah? Widziałeś się z nią? - warknęła.
-Yyyyy.... - zaczął się jąkać - To nie tak...
-Zamierzałeś mi o tym powiedzieć? - wyrzuciła ręce w powietrze.
Emily postawiła przerwać ich wymianę zdań.
-Stefan tylko chciał mi pomóc. Klaus ma jakiś plan, ale... - Elena nie dała sobie wytłumaczyć.
- Nie interesuje mnie to dlaczego to zrobił. - powiedziała po czym odwróciła się do Stefana - Interesuje mnie to czy w ogóle zamierzał mi o tym powiedzieć? - warknęła zła.
Pokręcił głową.
- Nie. Nie powiedziałbym Ci, bo wiem, że byłabyś zła... A naprawdę chciałem, żeby wszyscy byli bezpieczni. Ale do tego była nam potrzeba wiedza którą posiada Rebekah.. rozumiesz to? Prawda? - spytał z niekrytą nadzieją w głosie.
Pokręciła głową.
Widać było po niej wściekłość.
-Naprawdę? To jest twój sposób na wytłumaczenie się? - zapytała zaskoczona - Jesteś żałosny! - parsknęła śmiechem.
-Eleno, wszystko Ci wytłumaczę. Tylko daj mi proszę szansę. - poprosił i zrobił krok w jej stronę. Dziewczyna jednak szybko się cofnęła.
-Nawet do mnie nie podchodź. - ryknęła - Po prostu się do mnie nie zbliżaj.
-Jezu Gilbert. Okres masz czy jak? - wtrącił się starszy Salvatore.
Emily odwróciła się i zauważyła, że siedzi na kanapie jedząc popcorn.
-Jaja sobie robisz Damon? Świetnie się bawisz w tym momencie? Mam rację? - Elena nie dawała za wygraną.
Ten jedynie pokiwał w odpowiedzi z szerokim uśmiechem.
-Jesteś... jesteś... ahhh! Brak mi ja na Ciebie słów! - odwróciła się do niego plecami. - Na Ciebie też! - krzyknęła do Stefana. Jesteście siebie warci! - w jej oczach pojawiały się łzy.
- Elena! - warknęła Emily - Pozwól nam wszystko wytłumaczyć. To nie tak jak wygląda. Znaczy...
- Emi nie mieszaj się. To chodzi o mnie i o Stefana jaki sens ma nasz związek jeśli sobie nie ufamy? - spojrzała w oczy chłopakowi.
-Eleno ma. Ten związek ma sens, ale proszę daj sobie wszystko wyjaśnić.
-Nie. To koniec. - mruknęła idąc do wyjścia.
Stefan spojrzał na nią w szoku.
Tak jak reszta obecnych przy tej sytuacji.
-Żegnaj Stefan. - mruknęła i wyszła.
Stefan popatrzył na Damona.
Nikt nic nie powiedział.
Nie nie wiedział co mógł powiedzieć w takiej sytuacji.
****
Gwiazdki i komentarze mile widziane kochani! Do następnego rozdziału! ❤❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro