54.
-Damon to wszystko to twoja wina! - krzyczał po raz kolejny Stefan.
-Stefciu, mówię po raz kolejny... Ja nic nie zrobiłem! Nie moja wina, że Elena jest jakaś nawiedzona! No przecież laska robi afery o nic... to się nazywa wariactwo! - ryknął.
-Chłopaki dość! - Saltzman wszedł między nich.
-Ja nic nie zrobiłem... - jęknął czarnowłosy.
-Pewnie... wszytko moja wina! Przeze mnie straciłem dziewczynę! I sam chciałem iść do Rebeki! - wkurzył się Stefan.
W tym momencie blondynka poczuła się winna.
Wstała z kanapy i podeszła do nich.
-Wybacz Stefan. Nie chciałam, żeby tak zakończył się wasz związek. Nie chciałam żeby w ogóle się kończył. Wiem, że to moja wina. Wy wszyscy to wiecie - zwróciła się do mężczyzn w salonie - Naprawdę nie chciałam, żebyście mieli przeze mnie problemy. Zaraz zadzwonię do Eleny i wszystko jej wytłumaczę. A późnej... Później sama oddam się w ręce Klausa. - westchnęła - Nie chce, żebyście mieli przeze mnie problemy. - jęknęła a w jej oczach pojawiały się łzy.
Stefan spojrzał na nią w szoku.
Damon jedynie szybko znalazł się obok brata i walnął go z całej siły w tył głowy.
-Widzisz co zrobiłeś debilu? - warknął do brata - To nie twoja wina, blondi. - uśmiechnął się do nastolatki.
-Moja i...
-Nie Emi. - przerwał jej Stefan - To nie twoja wina i wybacz, bo nie chciałem, żeby tak to zabrzmiało... Po prostu Elena lubi przesadzać. A tym razem... zrobiła coś ponad kłótnie której się spodziewałem... Sam jestem sobie winny. Nikt z was mnie do niczego nie zmuszał... Sam chciałem to zrobić a teraz szukam winnego. Wybaczcie. - popatrzył na resztę.
-Luzik, tym razem Ci wybaczymy. - rzekł starszy Salvatore z cynicznym uśmieszkiem.
- Nie do Ciebie to było. - mruknął - A w ogóle to boli mnie głowa! - warknął łapiąc się za głowę.
Damon jedynie się zaśmiał i pokręcił głową.
-Emi. - Saltzman zwrócił się do nastolatki - Wybacz, ale nie pozwolę Ci się oddać w ręce tego psychopaty. Zostajesz z nami. Skoro związek Stefana już i tak się skończył to nie mamy nic do stracenia. - zaśmiał się.
-Jesteście okrutni... - warknął Salvatore co wywołało śmiech u reszty.
-Mniejsza... Najważniejsze jest to, że znamy plan Klausa. Teraz możemy się go pozbyć. - mruknął chytrze Damon.
Nagle drzwi wejściowe zostały otworzone a do środka wpadła Bonnie i Enzo.
-Co do kurwy nędzy zrobiliście Elenie? - krzykneła brunetka - Siedzi z Caroline u niej w domu i od ponad godziny płacze w poduszkę! Nic nam nie powiedziała tylko płakała, więc pytam. Co jest grane? - warknęła.
-Błagam powiedzcie jej... Całą drogę krzyczała, że jeśli się nie dowie co się stało to pozabija wszystkich wokół... - w tym momencie wskazał na siebie - Ja też jestem. Wolę nie ryzykować. Lubię swoje życie! Jasne?
-To w sumie proste. - stwierdził Damon.
-Damon nie... - zaczął Ric jednak nie zdążył.
-Zerwała ze Stefanem po tym jak dowiedziała się, że był u Rebeki. - wzruszył ramionami.
Atmosfera znów zgęstniała.
****
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał! Komentarze i gwiazdki mile widziane. Do następnego rozdziału kochani! ❤💋
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro