#1 Spotkanie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nazywam się Wolfwave. Jestem dość skromną ale też nieśmiałą Decepticonką. Ale do żeczy.
Oto moja historia. Pełna smutku, przyjaźni, miłość oraz wiele innych

Megatron (wujek) wezwał mnie do centrum dowidzenia. Byłam mocno podenerwowana bo, żadko jestem wzywana przez niego.
- Drogie dziecko, od dziś służysz Shockwave -owi.
Kiedy to mówił miał dość spokojny a zarazem radosny głos co u Megatrona było żadkością.
- A.. Kto to jest ten cały Shockwave?
Wtedy do centrum dowodzenia wszedł duży, mocno zbudowany, fioletowy con z jednym okiem.
- Mój panie. Wzywałeś mnie?
- Ah... Shockwave poznaj moją małą Wolfwave.
Spojrzałam się na niego a on na mnie.
W jego wielkim czerwonym oku było coś czego nie da się opisać, taka jakby magia.
- Zapraszam za mną panno Wolfwave.
- Tak, jest serr!

W laboratorium Shockwave było ciemno i ponuro. Przy ścianie stały inkubatory a w nich małe istotki przypominające jaszczurki.
- Co to za stworzenia?
- To są młode predakony. Twój wuj kazał mi stworzyć ich całą armie.
Przestraszyłam się.
- Ale po co mu one? Przecież ma całe armie oddanych mu żołnierzy!
Shockwave spojrzał się i zasimiał cicho z pogardą.
- Po to aby zniszczyć wszystkie Autoboty które się nam przeciw stawią!
Coś w środku wemnie podpowiadało mi że, to co oni robią zniszczy nie tylko Autoboty ale też i wszyatkie Deceptikony!
- Serr, wybacz mi ale takie pomysły ma tylko szaleniec!
- Ah.. Posłuchaj mnie tera uważnie. Megatron dał mi taki rozkaz a ja go wykonuje. A ty nie maszna demną władzy...
- Ale ja...
- Co mnie to obchodzi że, to twój wuj!
Nie jesteś komandorem ani żadnym generałem wojsk, tylko...
Wtedy pierwszy raz w życiu załamałam się. Z optyki poleciała mi łza. Shockwave ucichł. Podniusł ręke i otarł mi łze.
- To co zrobiłem jest nielogiczne.
- Powiedziałeś to co myślałeś.
*Boom* coś wybuchło z drugiego pomieszczemia.
Wybiegliśmy zobaczyć co się stało.
Na ziemi leża mój przyjaciel i rywal Knockout.
- Stary coś ty tu narobił?!
Byłam wystraszona jak zobaczyłam spalony stół i dziure w ścianie.
- Ała... Moja głowa.
- Daj, opatrze cię a ty powiedz mi co tu się stało.
- Dobra szefie daj mi tylko usiąść. Więc kiedy tworzyłem syntetyczny energon dla twoich predakonów, zadzwoniła Quick.... Yyy... To zanczy znajoma. Zagadałem się i przez.nie uwage dodałem nie to co trzeba i sam widzisz co się stało.
- Hehe... I masz za swoje piękniśu.
- Bądzi cicho uszata zmoro.
- Dość! Wasza kłutnia jest nie logiczna!
Shockwave opatrzył go a ja pomogłam mu posprzątać ten cały bajzer.
Wróciłyśmy do laboratorium. W jednym z zaczoł krzyczeć mały czarno-czerwony predakon. Jego krzyk przypominał płacz dziecka.
- Czemu on wydaje takie dziwne fale dziwiękowe o wysokim naterzemiu.
- Że, co prosze?
- Czemu on tak krzyczy?!
Shockwave był coraz bardziej zły.
Postanowiłam wziąść małego predakona na ręce. Zaczełam go lulać ale nic z tego.
- Serr, prosze wyjdzi z laboratorium.
- Co?! Przecież...
- Już!!!
- O...ok
Kiedy Shockwave wyszedł stanoł pod drzwiami i podsłuchiwał wtedy usłyszał nucenie melodi. Była ona spokojna i delikatna. A brzmiała ona tak:
,, Śpij mała ślicznotko.
Żółte oczka zmróż i nie ta melodia ma sen spokojny ci da."
Shockwave był nieco zdziwiony, bo mało jaki Con potrafi śpiewać.
Wszedł do środka i zobaczył Wolfwave z małym ,śpiącym już, predakonem na rękach.
- To jest niesamowite!
- Nic w tym niesamowitego.
- Chodzi mi o twój śpiew jest cudny. Zaczerwieniłam się i odłożyłam małego predakona do inkubatora.
Wtedy usłeczeliśmy kłutnie.
- Ty wielki tępy blaszaku!
- Zniszcze cie ty mała...
Postanowiłam pujść i zobaczyć co się dzieje. Weszłam do centrum dowodzenia. A tam Wujek kłucił się z jakąś robotką.
- Wuju. Kim jest tam... Autobot?!!
Ale co autobot robi na naszym statku!
Wtedy Knockout przepchał się przez Megatrona i autobotke i żekł.
- To moja dziewczyna, QuickShadow.
- Dziewczyna? To zmienia postać żeczy.
- Ale wiesz wielko ucha, nie bądzi zazdrosna o mnie bo, i tak.....
- Ja! Zazdrosna o ciebie! Śnisz na jawie Knocky!
Odepchałam wujka od Autobotki.
- QuickShadow tak... Ja jestem Wolfwave. Witam na statku Nemesis.
- Miło mi!
- Knockout pozwul że, oprowadze twoją dziewczyne po naszym pokładzie.
- Dobra ale...
Zanim zdonżył dokoniczyć dawno tam nas nie było.
Pokazałam jej cały statek, nawet tajne pomieszczenia. Po drodze spotkałyśmy Soundwave- a który minoł nas ze złym humorem.
- On już taki jest.
Poszłyśmy do laboratorium Shockwave a tam czekała na mnie niespodzianka.
Kiedy weszłam do środka Shockwave stał z cybertroniskimi kwiatami.
- Wolfwave, przepraszam cię za to co do ciebie powiedziałem. To było...
Podeszłam i go przytuliłam
- Ooooo... Jaki słodko.
Shockwave zarumienił się. Był tym sparaliżowany bo, nigdy tak blisko niego nie była żadna dziewczyna.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro