Rozdział 1 - Mrok

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kuba


— Co sprawiło, że w ogóle wziąłeś pod uwagę takie rozwiązanie? — usłyszał chłodny głos Catwalk i zacisnął mocniej szczękę. Prawdę mówiąc nie wiedział nawet, co jej odpowiedzieć.

— Obiecałem Azurze, że nic mu nie zrobię — oznajmił w miarę opanowanym głosem. — Osobiście — dodał, przez zaciśnięte zęby.

— A czym jest według ciebie wydanie zlecenia Kainowi? — zapytała, a on jęknął w duchu.

— Chodziło o to, że...

— Jeżeli ona dowie się, że...

— Nie masz prawa niczego jej mówić! — krzyknął.

— Być może nie będę musiała.

— Co masz przez to na myśli? — dociekał.

— Jeżeli zapakują cię do czarnego worka to raczej sama się domyśli — mruknęła ponuro.

— Działem pod wpływem impulsu. Nie przemyślałem tego. Echo... — zrobił pauzę. — Nie masz pojęcia, jak ona się zachowywała.

— Mam pojęcie. Od dawna widziałam, że jest inna, a wy tego nie chcieliście widzieć, dlatego stało się to co się stało i w sposób w jaki się stało. Trafiła do miejsca, gdzie to wszystko wezbrało, ale jestem pewna, że prędzej czy później i tak by się to stało — stwierdziła.

— Co się stało? Zrobiłby się z niej seryjny morderca, jak ten chory kretyn w którego jest zapatrzona? A może kolekcjonowałaby jadowite gady?

— Zawsze był w niej mrok. Zawsze była inna. I tylko proszę, nie wmawiaj mi, że tego nie widziałeś. Może nie chciałeś tego do siebie dopuścić, ale taka jest prawda. Miała zaledwie trzynaście lat i rozmawiała o zabijaniu jak ktoś, kto ma z tym do czynienia na co dzień. Dla niej było to naturalne, a to nie jest normalne u dzieci w tym wieku. 

— Była jeszcze dzieckiem — próbował argumentować.

— Tak. Była dzieckiem, dla którego zabicie człowieka było normalną czynnością. I od tamtego czasu przestała nim być, a przez te pięć lat nic się w niej nie zmieniło. 

— Nie wmawiaj mi, że mieszkałem przez te pięć lat z psychopatką.

— Nie o to chodzi. Ona nie jest żadną psychopatką. Nie można nawet o niej powiedzieć, że jest złym człowiekiem. Kocha bliskich, oddałaby życie za Azurę, pomaga ludziom, przez ten czas widziałam w niej empatię i serdeczność, jednak ma w sobie również mroczną stronę i nie miałaby oporów zabić, nie trzyma się reguł. To pewnego rodzaju wynaturzenie. Nie wiem nawet jak to określić.

— Gdyby nie Dante...

— Tak! Masz rację. Gdyby nie on, to Echo męczyłaby się w świecie, który nie jest jej światem i mogłoby to skończyć o wiele gorzej. — Głośno westchnęła i potarła dłonią lewy nadgarstek. Znowu czuła te cholerne mrowienie, które do tej pory nie dawało jej spokoju. Szczególnie w sytuacjach takich jak ta, gdy w grę wchodziły emocje. Powikłania po zabójczym działaniu trucizny nadal nie pozwalały o sobie zapomnieć. — On ją obudził, on sprawił, że wie kim jest, i dopiero teraz może kontrolować swoje życie. Rozumie siebie i to co się z nią i w niej dzieje. Dopiero teraz może przejąć stery i decydować.

— Więc według ciebie powinienem na to pozwolić? — zapytał cicho.

— Nie masz absolutnie żadnej kontroli nad nią. Co w ogóle pozwala ci sądzić, że możesz ją kontrolować? Ona nie jest dzieckiem.

— Ma dopiero osiemnaście lat!

— I jest w pełni ukształtowaną, teraz już świadomą siebie kobietą, która sama decyduje o sobie. Powinieneś to uszanować i zostawić ich samych sobie. On i tak wpakował się w sytuację bez wyjścia. Nie powinieneś w to ingerować, Logan — wypowiedziała podniesionym głosem. — Popełniłeś ogromny błąd, czego konsekwencje w głównej mierze poniesie Azura. Jeżeli zginie Dante, Echo nie otrząśnie się z tego i jej mroczna strona może wziąć przewagę, a wtedy problem eskaluje. Odbije się to na Azurze, ponieważ Echo jest dla niej obecnie najważniejszą osobą w życiu i jej cierpienie zaboli najbardziej Azu. Natomiast jeżeli zginiesz ty, ona nigdy się z tego nie podniesie. A najgorsze jest to — spojrzała mu głęboko w oczy — że ty nawet nie widzisz, co zrobiłeś i nadal wmawiasz sobie, że postąpiłeś dobrze. Nie masz najmniejszego pojęcia z czym masz do czynienia.

— Doskonale wiem z czym mam do czynienia — oznajmił.

— Obojętnie ile razy będziesz sobie to wmawiał, tyle samo razy będziesz się okłamywał. A najgorsze jest to, że konsekwencje twojej głupoty poniesie ktoś inny. Ktoś ci bliski. Cokolwiek by się teraz nie stało, możesz jedynie czekać i mieć nadzieję, że nie stanie się to szybko.

Milczał. Starał się nie dopuszczać do siebie faktów ale wypowiedziane na głos przez kogoś świadomego tego, co się dzieje, zabrzmiały cholernie głośno i wyraźnie.

— Wiesz o nim coś więcej? — zapytał i usłyszał jej ciężkie westchnienie. — Jest szansa żeby do niego jakoś dotrzeć?

— Wiem tyle co ty, Logan. I tylko on może do ciebie dotrzeć, nic o nim nie wiadomo. Jedynym punktem zaczepienia jest ten cholerny kościół i możesz mi wierzyć, że zginiesz, jeżeli spróbujesz go tam szukać.

— Tego nie możesz być pewna — wymamrotał.

— Owszem, niczego nie mogę być pewna, ponieważ w przypadku Kaina nic nie jest pewne. Ale wiem, że próbowało go odszukać w taki sposób wielu ludzi i każdy z nich zginął, wraz ze swoją rodziną. Jeżeli spróbujesz do niego dotrzeć, narazisz życie Azury i waszego dziecka. Jesteś na to przygotowany? — zapytała, sprawiając, że przymknął oczy.

— Znasz kogoś kto miał z nim do czynienia? — wyszeptał.

— Owszem — usłyszał i gwałtownie przeniósł na nią spojrzenie. — Jakiś czas temu wydano na mnie wyrok i prawdę mówiąc do tej pory nie wiem kto to zrobił. Początkowo myślałam, że byłeś to ty, ale żyjesz. Oboje żyjemy. Więc nie mogłeś to być ty.

— To znaczy, że...

— To znaczy, że kilka lat temu obudziłam się rankiem, a obok mnie na poduszce leżał pluszowy miś.

— Skąd wiesz, że to on, może ktoś zrobił ci...

— Dowcip? — przerwała mu. — Nie było takiej możliwości, Logan. Mieszkałam sama. Ukrywałam się w Europie i nikt nie wiedział gdzie jestem, to było zaraz po tym jak wyjechałam z Nowego Jorku. Po śmierci Chrisa. Do tej pory nie mam pojęcia jak do mnie dotarł. Nie dowiedziałam się też kto wydał na mnie wyrok. Pamiętam jednak co poczułam, gdy zobaczyłam tego cholernego misia.

— Co takiego? — zapytał, gdy przez jakiś czas milczała.

— Nigdy wcześniej i nigdy później nie czułam się tak bezsilna. Do tej pory na samą myśl przechodzą mnie dreszcze. Był tamtej nocy obok mojego łóżka w momencie gdy spałam. Tak po prostu. Miał nade mną pełną kontrolę. Decydował. Mógł w jednej chwili skręcić mi kark. Zabić mnie bez najmniejszego trudu. Ale z jakiegoś powodu pozwolił mi żyć. Do tej pory nie wiem dlaczego i do tej pory nie mam pojęcia jak udało mu się do mnie podejść, ponieważ nie pozwalam na to nikomu. Zdarzały się próby gdy ktoś chciał mnie zabić, niejednokrotnie, ale za każdym razem w pełni kontrolowałam sytuację. Śpię czujnie, potrafię poruszać się ostrożnie, ty doskonale to wiesz. To jedna z moich najlepszych cech, jednak on nie miał żadnego problemu. Jakby przenikał przez ściany. Okna były szczelnie zamknięte. Również drzwi. Od czasu gdy miałam do czynienia z kartelami boliwijskimi zakładałam zabezpieczenia na drzwi. Rano były nienaruszone. Nie mam pojęcia jakim cudem wszedł. Jednak do tej pory na samą myśl czuję niepokój. I wiem jedno. — Spojrzała na niego smutnym wzrokiem.

— Co takiego?

— Ktoś na kogo wydano zlecenie ma o wiele lepiej, gdyż nie ma świadomości tego, co się dzieje, po prostu, tak jak w moim przypadku, znajdzie rankiem misia albo zginie nieświadomy niebezpieczeństwa. Jednak ktoś taki jak ty...

— Nie musisz kończyć — przerwał jej. — Teraz widzę w jakie gówno się wpierdoliłem i prawdę mówiąc nie wiem już co mam o tym sądzić — stwierdził.

— Chciałabym ci jakoś pomóc, ale obawiam się, że wtedy naraziłabym na niebezpieczeństwo Nahira, a tego nie zrobię. Musisz to zrozumieć — szepnęła smutno.

— Nigdy bym ci na to nie pozwolił — usłyszała i ciężko westchnęła.

— Musisz powiedzieć o wszystkim Azurze.

— Ona nie może się dowiedzieć — oznajmił stanowczo.

— Powinna być świadoma tego, co może cię spotkać, Logan. Jesteś w sytuacji w której szukanie rozwiązania przyniesie gorsze skutki. Pozostaje ci jedynie czekać i mieć nadzieję, że będziesz przy boku swej kobiety, gdy ta będzie cierpiała wraz ze swoją córką, pocieszając ją po śmierci mężczyzny, który najprawdopodobniej jest jedynym człowiekiem, dzięki któremu ona potrafi jeszcze się kontrolować. Złe emocje to zmienią. Możesz być tego pewien. Cokolwiek by się teraz nie stało, odbije się na Azurze, a to co odbije się na Azurze, odbije się również na waszym dziecku. Postąpiłeś cholernie niemądrze — stwierdziła zrezygnowanym tonem. — Myślę, że to może mieć zgubny wpływ na Echo.

— Nie rozumiem — wydusił, marszcząc czoło. Rozmowa z Catwalk coraz bardziej uświadamiała mu w jakie bagno się wpierdolił. Miała zupełną rację. Swą nieprzemyślaną decyzją skrzywdził Azurę. Cokolwiek by się teraz nie stało, to ona poniesie konsekwencje.

— Rozmawiałam z nią gdy wróciła z Meksyku zaraz po aresztowaniu Dantego. Chyba po raz pierwszy nie widziałam w niej tego zagubienia, które zawsze u niej dostrzegałam. Zmieniła się...

— Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, co mówisz? — przerwał jej zagniewanym głosem.

— Doskonale — usłyszał i sapnął z irytacją.

— Wiesz ile osób zabiła, gdy tam z nim była? Zdajesz sobie sprawę o czym bredziła? Przecież ona chciała tam wrócić!

— I wróci tam. Z nim albo bez niego. Ona po prostu jest już kimś innym. Ale dopiero teraz jest sobą. I tak niestety wygląda prawda, której nie umiesz znieść. Co doprowadziło cię do...

— Echo nie byłaby taka, gdyby on nie miała na nią wpływu — przerwał jej i usłyszał, jak parska śmiechem, co w pierwszym momencie rozwścieczyło go.

— Nie widziałeś jak manipuluje mężczyznami? Nie widziałeś jakie budzi reakcje? Czy uważasz, że to co się z nią dzieje, to coś normalnego?

— Ona nigdy nie była normalna, ale zawsze trzymała się w jakimś schemacie. Manipulowała ludźmi, owszem, ale nie robiła im celowo krzywdy. Nie widziałaś wyrazu jej twarzy gdy do mnie celowała z broni. Ona była w stanie to zrobić, była w stanie mnie zabić — wypowiedział gwałtownie.

— Ale nie zrobiła tego — usłyszał.

— Nacisnęłaby na spust, gdyby ten psychopata jej nie powstrzymał i... — zamilkł. To był chyba ten moment, gdy zdał sobie sprawę z czegoś, co powinno do niego dotrzeć już w momencie, gdy Dante został aresztowany. — On ją powstrzymał — wydusił i ujrzał wymowny wzrok Catwalk.

— Echo to mrok. Wielka niewiadoma i ogromne zagrożenie. Dla siebie i otoczenia. Nie można mieć pewności, na jaką skalę i czy nie przybierze to na sile. A ty, w swej głupocie, najprawdopodobniej pozbyłeś się jedynej osoby która mogłaby ten mrok ogarnąć i w jakimś stopniu kontrolować — wypowiedziała. — Nie sprawdziłeś go. Nie rozmawiałeś z nim. I nie wziąłeś pod uwagę tego, że mógł się zmienić albo może nie był do końca taki, jakim każdy go widział. Wszyscy mówią o nim, że jest seryjnym mordercą i że zabija młode kobiety. Jednak mieszkał z Echo pod jednym dachem przez kilka tygodni a ona żyje. Nie zrobił jej krzywdy i nie pozwolił aby zrobił to ktokolwiek inny.

— On jest...

— Mordercą? Takim samym jak ja? Takim samym jak ty? — zapytała, a on zacisnął mocniej szczękę.

— Bronisz go — mruknął ponuro.

— Mylisz się. Nie bronię go i nie tłumaczę. Ja nawet nie mam o nim dobrego zdania. Miałam z nim kontakt zaledwie kilka razy i wywarł na mnie złe wrażenie, jeżeli oczywiście można powiedzieć o jakimkolwiek wywieraniu wrażenia mordercy na mordercę. Dużo o nim słyszałam, na pewno większość jest prawdą, ale nie wierzę aby wszystko co mówią okazało się prawdziwe. Zrozumiałabym twoje postępowanie gdybyś dał zlecenia Kainowi, przed poznaniem prawdy. Ale zrobiłeś to wiedząc, że Dante nie skrzywdził Echo, bronił jej, narażał życie. Ocalił również Azurę i twoje nienarodzone dziecko. Nawet ona murem stanęła ze Echo i popierała jej decyzje. Wygląda nawet na to, że miała okazję pozbyć się go, ale nie zrobiła tego, ratując mu życie. Powinno dać ci to do myślenia, Logan.

— Stało się. Nic na to nie poradzę — mruknął.

— Masz rację. Nic już na to nie poradzisz i niestety konsekwencje tego poniesie Echo i Azura. Cokolwiek by się nie stało, skutki tego będą się ciągnęły jeszcze długo. Nawet jeżeli przeżyjesz, nie zaznasz spokoju. A gdy Azura dowie się o tym, to...

— O czym? — usłyszeli i gwałtownie się odwrócili, natykając się na badawcze spojrzenie oczu Azury i Nahira. Catwalk od razu zobaczyła na twarzy Nahira dezorientację, lecz nie było tam niepokoju, co mogło oznaczać jedynie tyle, że nie usłyszeli wystarczająco wiele.

— Rozmawialiśmy o Echo — powiedziała. — Sytuacja jest poważna. Zastanawialiśmy się jaki to może mieć na wszystkich wpływ. Musimy nabrać dystansu i oboje z Loganem zgodziliśmy się, że — spojrzała mu wymownie w oczy — Echo powinna mieć w nas wszystkich wsparcie — wypowiedziała i usłyszała poirytowane sapnięcie Nevila.

— Co masz na myśli? — usłyszała z kolei Nahira.

— Powinienem lecieć do USA, Azu. Zorientuję się jak to wygląda i spróbuję z nią jeszcze porozmawiać.

— Jeżeli zamierzasz namawiać ją do...

— Po prostu będę obok. Spotkam się z nią i dam znać, że jestem w mieście i że pomogę jej jeżeli będzie potrzebowała — zaręczył.

— Polecimy oboje — usłyszał i przymknął oczy.

Ostatnie czego teraz potrzebował to mieć ją obok siebie gdyby doszło do najgorszego, bo musiał się przecież liczyć z tym, że wkrótce Kain dokona wyboru i być może nie będzie mu dane ujrzeć twarzy swego dziecka. Nie chciał, aby Azura wtedy przy nim była. Jeżeli by się w to zamieszała, nie byłoby dobrze. Musiał przede wszystkim dbać o jej bezpieczeństwo.

— Jesteś w ciąży. Nie powinnaś podróżować — stwierdził.

— Miesiąc temu...

— Miesiąc temu zrobiłaś cholerną głupotę, teraz ci na to nie pozwolę — nie pozwolił jej dokończyć. Ujrzał zacięty wyraz twarzy swej kobiety. Wiedział, że spieranie się z nią, to strata czasu. Echo była dla niej całym światem i odkąd znalazła się w niebezpieczeństwie, to uczucie jeszcze bardziej się pogłębiło. Najbardziej zadziwiało go to, że Azura nawet nie miała o tym pojęcia i często widział w niej rozterkę. Obawę, że nie umie być dobrą matką i że odbije się to na dziecku, które w sobie nosiła. Nie widziała tego, że była matką, jaką pragnęłoby mieć każde dziecko.

— Musisz mnie zrozumieć, Logan — szepnęła cicho.

— Pojadę z nim — usłyszała Catwalk i przeniosła na nią wzrok. — Porozmawiam z Echo i zorientuję się, jak wygląda sytuacja. Nahir zostanie z tobą — spojrzała na mężczyznę, który próbował protestować. — Polecimy z Loganem jeszcze dziś i będziemy was na bieżąco informować.

— Nie puszczę cię samej — wypowiedział Nahir, a ona uśmiechnęła się ciepło.

— Twoja siostra cię potrzebuje — szepnęła, sprawiając, że zamknął usta.

W ostatnim czasie często o tym myślał i nie dawało mu to spokoju. Miał wyrzuty sumienia. W którymś momencie Catwalk stała się dla niego całym światem i był w stanie poświęcić dla niej wszystkich i wszystko. Gdzieś w głębi duszy wiedział, że jest to krzywdzące dla jego bliskich, ale starał się stłamsić te myśli. Gdy poznał prawdę o tym, co spotkało Azurę ze strony Segundo, wyrzuty sumienia względem siostry uderzyły w niego ze zdwojoną siłą. Nagle dotarło do niego, że nawet nie zauważył, w którym momencie stał się takim samym skurwysynem, jak ten padalec. Bo przecież czy nie tak było? Był w stanie poświęcić siostrę, byleby nic nie stało się Catwalk. Wyjechał z nią i zapomniał o całym świecie. Dosłownie. To chyba był doskonały moment, aby naprawić błędy.

Było coś jeszcze. Musiał przemóc się i porozmawiać z siostrą o tamtym zdarzeniu. Do tej pory nie skonfrontowali się jeszcze z tym tematem, a wiedział, że musiało to prędzej czy później nastąpić. Chciał wiedzieć, co czuje i jakie są jej zamiary. Ponieważ doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że w tym momencie Azurę zaprzątały sprawy Echo, jednak kwestia Segundo nadal wisiała w powietrzu. On sam również chciał usłyszeć w ust siostry o tamtym wieczorze, bo wiedział, że teraz jej wspomnienia nieco się rozjaśniły. Spojrzenie na całą sytuację z perspektywy czasu rzuciło inne światło na rzeczy, które w tamtym momencie wydawały się nieistotne. On również musiał się do tego ustosunkować, gdyż całkiem możliwe, że będzie chciał dokładnie tego samego, czego może zapragnąć Azura.

— Kiedy lecicie? — zapytał, posyłając siostrze porozumiewawcze spojrzenie.

— Najlepiej jeszcze dziś — oznajmił Logan. — Zostaniesz z nią? — zapytał.

— Oczywiście — zaręczył.

Wyjazd przełożyli na następny dzień. Zarówno Catwalk z Loganem, jak i Azura z Nahirem nie chcieli, aby ich ciche porozumienia wyszły na jaw dla ich partnerów.

— Kiedy wylatujemy? — zapytał Nahir, machając Catwalk, która zerkała przez okno oddalającego się auta, które prowadził Logan.

— Zostaniemy kilka dni — usłyszał.

— Powiedz mi tylko jedno, Azuro — szepnął, spoglądając uważnie w oczy siostry. — Gdzie tak naprawdę lecimy?

— Do Kalifornii — usłyszał i przytaknął głową.

To był idealny czas, aby złożyć wizytę dawno niewidzianemu bratu i przedyskutować z nim temat nocy, w której popełnił swój największy błąd.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro