Rozdział 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Godzina 20, wielkie zgromadzenie większości mieszkańców dobywa się na jednej z kanadyjskich ulic. George siedział na ławce tak zwanej "dla vip'ów". Mógł widzieć każdy przejazd samochodów, te miejsce załatwił mu Karl by się nie nudził. Brunet właśnie gonił wzrokiem za przyjacielem. Nie miał pojęcia gdzie mógł by być. W między czasie operatorzy oraz wyścigowcy przygotowali się to startu. Rozległy się piski i szmery "Paczcie to Dream!", "Znając życie znów będzie w pierwszej trójce", "Myślisz że mnie zauważy?". Takie zdania usłyszał brunet od innych, skierowane do jednego z kierowców. Był to jakiś wysoki blondyn z czarną maską na twarzy.

Kilka minut przed startem zauważył swojego przyjaciela w dość nie typowym stroju. Karl był w ubrany krótkie czarne spodnie z kabaretkami. Miał również na sobie krótką fioletową koszulkę, a na głowie wplątane w włosy chłopaka były też okulary przeciw słoneczne. Davidson lekko się przekrzywił gdy zauważył na twarzy chłopaka lekki makijaż. Wyglądał jego zdaniem jak męska dziwka. Pomachali do siebie nawzajem, a chwilę po tym przyjaciel chłopaka wymawiał zasady po czym machnął flagą.

Na znak Karl'a każdy z samochodów ruszył, każdy z kierowców znał trasę wyścigu. Samochody wyjechały z uliczki i ruszyły dalej. Widownia przeniosła się do transmisji na kanale którą nagrywał dron. Prowadził czerwony samochód, a tuż za nim jechał zielony oraz żółty. Reszta wyścigowców ganiała się gdzieś dalej. Nie mieli oni szans na wygraną. 

-Piękny skręt z strony żółtej wyścigówy!- krzyknął jeden z młodych komentatorów
-Jeszcze trochę a zielony kierowca wyminie czerwonego! I.. i.. i.. niestety nie tym razem! Za pewne będzie jak w każdym innym wyścigu- wypowiedział drugi
-Fakt fioletowy próbuje dołączyć do słynnej trójki!-
-Coś słabo mu to idzie- 

Komentatorzy ciągneli dalej, mówiąc i komentując każdy ruch. George wciągnął się w wyścig. Sam nie wiedział komu dopinguje. Oczy zaświeciły mu się jak małe latareczki. Dopingował z innymi, zauważył że każdy trzyma kciuki za czerwonego kierowcę. Brunet przyznał że tutejszy wyścigowiec jest bardzo dobry.

Cały wyścig kończył się tuż tuż, ostatni zaułek przed kierowcami. Ostatnia prosta, i koniec! Jak zwykle trzy pierwsze miejsca były te same. Czerwony, żółty i na końcu zielony. "Ta jazda była piękna!", "Zawsze tak mówisz Mak". Tymi zdaniami od strony komentatorów zakończyło się całe spotkanie.


-I jak podobało ci się?- dopytywał Karl siedząc na beczkach
-Nie było źle- odpowiedział George wzruszając ramionami
-Ale przyznaj że się wciągnąłeś, przecież widziałem jak patrzyłeś na całe zajście!- tutaj George nie mógł zaprzeczyć
-Okej, przyznaję spodobało mi się to, nie sadziłem że.. aż tak się w to wczuję- przyznał przyjaciel chłopca od flagi
-Mhmmm- mruknął Karlos- A oto nasi zwycięzcy idą! Sapnap! Chodzicie tutaj- krzyknął do dwójki idących chłopaków

-Cześć Karl- przywitał się Nick
-Hej- odpowiedział i się przytulił z chłopakiem- Hej Dream- przywitał się drugi
-Hej.. widzę że przyprowadziłeś kolegę- powiedział najwyższy z całej grupki
-Moglibyśmy porozmawiać na osobności, Karl?- zapytał chłopaka Nicolas na co ten pokiwał głową. Odeszli gdzieś indziej pozostawiając tamtą dwójkę samych sobie

-Ekhem..- odkrząknął George nie widząc sensu siedzieć w ciszy- Jestem George Davidson.. a ty?- powiedział podając rękę
-Wiem to, mów mi Dream- powiedział blondyn
-To nie twoje imię-
-Wiem ale nie lubię swojego- mruknął odwracając wzrok
-A jak ono brzmi?- zapytał brunet zaciekawiony
-Nie jesteś za ciekawski 404?- blondyn nazwał niższego chłopaka po nazwie firmy w której pracuje
-Nieee..- zaprzeczył chłopak przeciągając samogłoskę- tylko się pytam-
-Z ciekawości-powiedział owy Dream. Ich spojrzenia się ze sobą spotkały- Wiesz że ciekawość to pierwszy krok do piekła?-
-Wiesz że nielegalne wyścigi to pierwszy krok do więzienia?- powiedział niższy odpyskując

-Wróciliśmy!- krzyknął Sapnap, a wzrok pokierował właśnie na niego- George nie szukasz roboty?- zapytał prosto z mostu na co dostał łokciem w brzuch
-Nie- zaprzeczył od razu- a czemu pytasz?-
-Szukamy kogoś do pracy.. pewna dziewczyna odeszła z fachu z flagą.. może byś chciał ją zastąpić?- George na tą odpowiedź zastanowił się chwilę
-Pomyślę nad tym i dam wam znać-
-No i świetnie! Mam pytanie podwieźlibyście nas?- zapytał z błagającą minął Karl. Oboje byli metrem
-Gdzie?- zapytał blondyn wchodząc w rozmowę, w końcu do jego auto
-Do mnie, to jak?-
-Niech będzie, oboje do tyłu-

Koniec rozdziału drugiego


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro