7. List z Hogwartu

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

W kuchni panowała wesoła atmosfera. Harry miał przesłuchanie w Ministerstwie i na szczęście nie wyrzucono go ze szkoły. Widziałam ulgę na jego twarzy. Dzisiaj rano mi mówił, że gdyby jednak usunięto go z Hogwartu to byłby załamany. Nie zdziwiłabym się, w końcu Hogwart to był jego dom. Podczas obiadu, spóźniony Lupin zaszczycił nas swoją obecnością.

– Przyszły listy z Hogwartu – oznajmił z uśmiechem.

Słysząc jego słowa prawie zakrztusiłam się sokiem dyniowym, a serce zaczęło mi szybciej bić. Odwróciłam się w jego stronę z prędkością światła. Faktycznie, trzymał w ręku kilka listów. Ciekawe, czy wśród nich jest ten jeden dla mnie.

Remus zaczął rozdawać listy, poszczególnym osobom, a ja siedziałam jak na szpilkach.

– Fred, George tu są wasze – podał im koperty – ten jest dla ciebie, Ginny.

– Dziękuję.

– Ten jest do Hermiony – rozdawał dalej koperty – kolejne dla Harry'ego i Rona.

Gdy wszyscy dostali swoje listy, w rękach wilkołaka został jeszcze jeden. Spojrzałam na Lupina z nadzieją w oczach.

– I ostatni jest dla ciebie, Al.

Uśmiechnęłam się na widok czerwonej pieczęci z herbem Hogwartu. Spojrzałam na Syriusza z uśmiechem.

– Przeczytaj na głos – nakazał stryj.

Otworzyłam kopertę, odwinęłam pergamin i zaczęłam czytać.

Szanowna Panno Black,

Mamy przyjemność poinformowania Panią, że została Pani przejęta na piąty rok do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Dołączmy listę niezbędnych książek i wyposażenia.

Rok szkolny rozpoczyna się 1 września. Oczekujemy pańskiej obecności i jeszcze raz gratulujemy.

                                                                                                                                                         Z wyrazami szacunku,

                                                                                                                                                       Minerwa McGonagall

Podskoczyłam z radości i rzuciłam się na szyję Syriusza krzycząc ,,Przyjęli mnie, przyjęli mnie"

– To było oczywiste, że cię przyjmą – rzekł Łapa, odwzajemniając uścisk.

– To fantastycznie, że pojedziesz z nami do Hogwartu – powiedziała Hermiona posyłając mi ciepły uśmiech.

Cieszyłam się jak małe dziecko. Tyle na to czekałam. Gdy tylko uśłyszałam o Hogwarcie to zapragnęłam tam być.

– Czy to oznaka prefekta?! – zapytał zdziwiony Fred, patrząc na odznakę w rękach Rona.

– Co? Prefekt? – Molly oderwała się od krojenia warzyw. – Och, Ron, zostałeś prefektem! Jak wspaniale! Jak wszyscy w naszej rodzinie.

– A ja i Fred to co, jesteśmy tylko sąsiadami?

Zaśmiałam się, na ten komentarz, ale pani Weasley nie zwróciła uwagi na to, co powiedział jej syn.

– Jutro pójdziemy kupić wam wszystkie potrzebne rzeczy.

***

Jak zostało powiedziane, tak też się stało. Następnego dnia byliśmy na Pokątnej. Tym razem było więcej ludzi niż ostatnio, ale nic dziwnego. W końcu zaraz kończą się wakacje i uczniowie z rodzicami robią zakupy do szkoły.

– Mamo, są straszne kolejki – powiedział Ron, widząc że Esy i Floresy pęka w szwach.

– Nic nie szkodzi, ja kupię wam książki, a wy możecie rozejrzeć się za resztą rzeczy.

Po tych słowach Harry i Ron błyskawicznie ulotnili się. Zapewne poszli zobaczyć, co nowego jest w sklepie ze sprzętem do Quidditcha. Fred i George poszli do sklepu z niespodziankami twórców, których imion nie pamiętałam.

Dałam pieniądze pani Weasley na zakup podręczników dla mnie i razem z Hermioną oraz Ginny poszłyśmy kupić kociołek na lekcje eliksirów i szkolny mundurek.

Przechadzając się główną ulicą, gawędziłyśmy sobie wesoło dopóki, ktoś nie zagrodził nam drogi. Nie znałam ów osoby osobiście, ale słyszałam ją z opowieści Syriusza i Golden Trio.

– Proszę, proszę, kogo ja widzę. Zdrajczyni krwi, szlamę i... – spojrzał na mnie – kolejną szlamę? – powiedział śmiejąc się złośliwie i z wyższością.

– Jak nazwałeś moje przyjaciółki?! – powiedziała cała czerwona od gniewu Ginny.

– Odwal się, Malfoy – rzekła ostro Hermiona, trzymając rudowłosą za łokieć uniemożliwiając rzucenia się na blondyna.

– Nie powinieneś tak brzydko mówić do swojej kuzynki, Draco – powiedziałam przesłodzonym głosikiem, krzyżując ręce na piersi, również pokazując mu swoją wyższość. – Ciocia nie nauczyła cię manier?

Moja wypowiedź zbiła chłopaka z tropu.

– Skąd znasz moje imię? I jaka w ogóle kuzynka?

– Chyba wyraźnie słyszałeś? K-u-z-y-n-k-a – przeliterowałam mu.

– Ale ja nie mam kuzynki. Kim ty jesteś?

– Dobrze że pytasz. Jestem Black, Alsephina Black.

– To nie możliwe, Blackowie to wymarła linia.

– Och, zdziwił byś się.

– To nie możliwe – powtórzył. – Nie dość że szlama to podajesz się za kogoś czystej krwi – powiedział z obrzydzeniem i jadem w głosie.

Uśmiechnęłam się chytrze. Podeszłam do niego bliżej. Po jego minie mogłam zauważyć, że trochę się mnie bał. Postanowiłam to wykorzystać. Spojrzałam mu prosto w oczy i powiedziałam najgroźniejszym tonem na jaki było mnie stać.

– Wisi mi to, czy wierzysz czy nie. W Hogwarcie się przekonasz i wtedy oczekuję od ciebie przeprosin za to, jak mnie nazwałeś.

***

Ostatni dzień wakacji i również moje urodziny. Był środek dnia, a jedyne życzenia jakie otrzymałam były od państwa Weasley i Lupina. Chciałam dostać jakieś miłe słowa też od innych, ale przecież nie widzieli. Byłam w trakcie pakowania swoich rzeczy, gdy do mojego pokoju wszedł Syriusz.

– Cześć, jubilatko! – powiedział wesoło.

– Hej – uśmiechnęłam się. – Już myślał, że zapomniałeś.

– Jak mógłbym zapomnieć o piętnastych urodzinach swojej bratanicy. Chodź tu do mnie – rozłożył ręce na boki, a ja bez skrupułów przytuliłam się do niego. – Wszystkiego najlepszego.

– Dziękuję.

– Przeczytałeś dziennik? – zapytałam.

Kilka dni temu dałam mu dziennik Regulusa. Uznałam, że powinien go przeczytać, bo Syriusz tak naprawdę nie znał swojego jego brata.

Wujek kiwnął głową, ale w tym geście mogłam zauważyć smutek. Wyciągnął dziennik z kieszeni marynarki i oddał mi go.

– Teraz mi wstyd za to, jak go traktowałem. Nie było mnie, gdy mnie potrzebował. Krytykowałem go zamiast go zrozumieć. Może gdybym był bardziej obecny w jego życiu, nie zostałby śmierciożercą.

Tak coś czułam, że będzie się obwiniał. A nie o to mi chodziło. Chciałam mu pokazać, że Regulus nie był taki, za jakiego wuj go uważał.

– Wszyscy popełniamy błędy – powiedziałam łagodnie.

– Wiem, ale mimo wszystko to boli. Obwiniałem się za śmierć Jamesa, teraz obwiniam się, że byłem złym bratem.

Był bliski łez, więc jeszcze raz go przytuliłam.

– Nie prawda, nie jesteś złym bratem. Zajmujesz się mną, jego córką. To najlepsze co teraz możesz dla niego zrobić.

Syriusz wziął moją twarz w dłonie i popatrzył na mnie.

– Kiedy stałaś się taka mądra? – powiedział łamiącym się głosem, pocałował mnie w czoło i przytulił.

Czuła ciepło bijące od niego i bezpieczeństwo. Nigdy nie czułam czegoś podobnego, nawet gdy przylałam Marry lub Paula. Wydaje się to być oczywiste, ale miałam potrzebę samej sobie powiedzieć. Syriusz zastępował mi tatę.

– Dobra, koniec tych czułości – zaśmiał się w swój charakterystyczny sposób. – Mam coś dla ciebie.

– Serio!?

Nie oczekiwałam żadnych prezentów, ale to miła niespodzianka.

Usiedliśmy na łóżku. Syriusz wyciągnął małe, brązowe pudełeczko owinięte złotą wstążką i wręczył mi je. Otworzyłam wieczko i zobaczyłam delikatny łańcuszek z dwoma zawieszkami. Mała, złota gwiazdka i literka A z różowym diamencikiem. Od razu pojęłam do czego to zawiązuje. Moje imię pochodzi od jednej z gwiazd.

– Jest piękny! – powiedziałam ucieszona i przytuliłam Łapę w podzięce.

– Cieszę się, że ci się podoba – rzekł zadowolony i pomógł mi zapiać biżuterię na szyi.

Nagle w pokoju pojawiły się Ginny i Hermiona. O czymś zażarcie dyskutowały, ale gdy zobaczyły, że nie jestem sama, zamilkły.

– Przeszkadzamy? – zapytała Hermiona.

– Nie, już wychodziłem – powiedział wstając. – Zostawiam was.

– Gotowa na jutrzejszy dzień? – zapytała Ginny siadając wygodnie na łóżku.

– Jeszcze kilka rzeczy muszę spakować i będę gotowa – powiedziałam i byłam dziwnie spięta. Czy ja zaczynałam się denerwować? Tak, definitywnie tak. – Dziewczyny, denerwuje się – przyznałam.

– Nie masz czego – zaczęła szatynka – jak coś to ci pomożemy.

– Dzięki.

Wrzucałam do kufra ubrania i zamknęłam go, gdy był już pełny. Nagle drzwi do pokoju otworzyły się na oścież i weszli bliźniaczy, Ron i Harry i zaczęli śpiewać.

–  Sto lat, Sto lat, niech żyje, żyje nam. Sto lat, Sto lat, niech żyje, żyje nam. Jeszcze raz, jeszcze raz niech żyje, żyje nam. Niech żyje nam!

Fred gestykulował jakby był dyrygentem.

– Nie jej gwiazdka pomyślności nigdy nie zagaśnie, nigdy nie zagaśnie. A kto z nami nie wpije...

Tu George wyciąga zza pleców i podnosi do góry butelkę jakiegoś bursztynowego płynu.

– ...niech go piorun trzaśnie! A kto z nami nie wypije niech go piorun trzaśnie! Sto lat, sto lat, sto lat, niechaj żyje nam, sto lat, sto lat, sto lat niechaj żyje nam, niech żyje nam, w zdrowiu, szczęściu, pomyślności niechaj żyje naaaaam!

Skończyli śpiewać, a dziewczyny patrzył na nich osłupiałe.

– Gorzej wam? – zapytała Ginny.

– Właśnie, nikt nie ma dzisiaj urodzin – powiedziała Hermiona.

– Właśnie, że nie – rzekł Harry. – Wszystkiego najlepszego, Al.

Chciałam mu podziękować, ale szatynka rzuciła we mnie poduszką.

– Czemu nie powiedziałaś, że masz urodziny?! – zapytała z pretensją.

– To zmusiło by was do złożenia życzeń – próbowałam się tłumaczyć.

– Wcale nie! – krzyknęła rudowłosa. – O takich rzeczach trzeba mówić. Przygotowałybyśmy coś dla ciebie.

– To miłe, dziękuję – spojrzałam na chłopaków. – A wy skąd wiedzieliście?

– Podsłuchaliśmy twoją rozmowę z Syriuszem – powiedział George, nalewający płynu do szklanek.

– Czy to Ognista Whiskey? – zapytała Hermiona.

– Tak – odpowiedział bez ogródek Fred.

– Ale skąd ją zwieliście? – dopytywała mierząc ich surowym wzrokiem.

– Z piwniczki Syriusza.

Pożyczyliście ją tak samo jak ostatnio miotły? – zapytałam.

– Bez pytania? Tak – uśmiechnął się szeroko starszy bliźniak nie widząc nic złego w swoim zachowaniu.

– Ale tak nie można – mówiła z pretensją Hermiona – to dom Syriusza, nie możecie ruszać jego rzeczy.

– To też dom Allie – zauważył Fred. –  Ona też może zadecydować, czy ta butelka zostanie opróżniona czy też nie.

Wszyscy spojrzeli na mnie wyczekująco. Chłopcy tak się postarali z tą piosenką i mimo że nie podobało mi się, że wzięli coś bez wiedzy Syriusza, ale mieli dobre intencje.

– Cóż butelka została już otwarta – powiedziałam niepewnie. – Nie może się zmarnować.

– I takie podejście mi się podoba – zaśmiał się George, podając mi szeroką szklanicę.

– Ale jesteśmy niepełnoletni, a na dole są dorośli, jeśli nas nakryją...

– Za bardzo zdramatyzujesz, Hermiona – powiedział lekceważąco Ron.

– Właśnie – poparł go George – a po za tym, można pić od siedemnastego roku życia, a my – wskazał na siebie i swojego klona– mamy siedemnaście lat. Pijesz od opieką dorosłych, pani Mądralińska.

– Pff... dorosłych, dobre sobie.

Fred podał Hermionie szklankę z alkoholem.

– Nie będę pić – powiedziała stanowczo i skrzyżowała ręce.

– Chcesz, żeby piorun cię trzasnął?

Dziewczyna przewróciła oczami i wzięła szkło do ręki.

Nigdy wcześniej nie piłam alkoholu. Nie wiedziałam  jak smakuje. Bliźniacy wznieśli toast za moje zdrowie i niepewnie upiłam łyk Ognistej. Poczułam specyficzny smak, a płyn nieprzyjemnie drażnił moje gardło. Ale z pewnością było lepsze niż ten eliksir, który wypiłam, żeby zostać animagiem.

– Aż boje się, zapytać ile to ma procent – rzekł Harry.

– Dla twojego dobra, nie będziemy cię uświadamiać – zaśmiał się George, który wypił już połowę tego, co sobie nalał.

Każdy zasiadł wygodnie i zaczęliśmy świętować moje urodziny. Gadaliśmy na przeróżne tematy. Bliźniacy opowiadali żarty, do których śmialiśmy się do rozpuku. Hermiona trochę wyluzowała i sama poprosiła o dolewkę Ognistej. Mi też zasmakował trunek, ale nie chciałam przesadzić. Cieszyłam się widząc wszystkich takich uśmiechniętych. Pierwszy raz świętowałam urodziny w gronie przyjaciół. Gdy Ron zaproponował, żeby zagrać w Eksplodującego Durnia, poczułam jak alkohol uderza mi do głowy. Fred i George nauczyli mnie jak oszukiwać w tą grę i wygrałam sześć razy.

Siedzieliśmy do późna i dopiero o trzeciej dopadło nas zmęczenie. Ale czułam się tak rozluźniona i beztroska. Nie sądziłam, że skutki tego będą takie bolesne.

________________________________________________________

Ha, zdziwiliście się, że tak szybko kolejny rozdział! Cóż tak dobrze mi się go pisało, że skończyłam go już wczoraj.

Jestem ciekawa jak wam się podobało :D

Opublikowano: 17.03.2021

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro