Rozdział *20*✔

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Adam

Przecież to jest jeszcze za wcześnie. Do pełni brakuje kilkanaście minut a moja ukochana już cierpi katusze. Położyłem delikatnie Leilę na ziemi i zacząłem się rozbierać. Całkiem nagi pomyślałem o swoim drugim wcieleniu. Poczułem dreszcze na całym ciele, kilka sekund później stałem na czterech łapach. Podszedłem do skulonej mate i polizałem ją po policzku. Kobieta otworzyła oczy, jednak kolor miała inny. Srebrne z plamkami złotego. Pod postacią wilka moje oczy przybierają kolor złota, teraz pewnie z plamkami srebra. Każdy będzie wiedział że Leila należy do mnie a ja do niej.

~ Wytrzymaj skarbie...

~ Jak mam to wytrzymać? To boli! ~ krzyknęła Leila szybko. Położyłem się obok ukochanej I szturchnąłem pyskiem jej dłoń. Moja ukochana cierpi a ja nic nie mogę zrobić.

~ Po pierwsze tępaku to nasza i my. A po drugie to... Dzisiaj jest wyjątkowa pełnia. Przez dwie kolejne noce, tarcza księżyca będzie w pełni ukazana. A wilkołaki będą pobudzone jak nigdy do tego zapłodnienie wzrośnie do dziewięćdziesięciu procent. ~ ucieszyłem się na wieść o potomku jednak wiedząc, że wilkołaki będą pobudzone... Nie podoba mi się to...

~ Kochanie, wyobraź sobie siebie, jako wilka. Sierść, łapy, ogon... Musisz sobie wyobrazić swoje drugie oblicze. ~ przekazałem ukochanej mocnym głosem. Musi wiedzieć i mieć pewność, że nie opuszczę jej w żadnym momencie, że ma u mnie wsparcie i jest bezpieczna. Chciałem przekazać jej, że się nie bałem, jednak obydwoje wiemy doskonale, że bałem się o nią jak cholera.

Leila wstrzymała oddech, usłyszałem łamiące się kości. Wstałem na równe łapy i obserwowałem jak jej skóra zmienia się w piękną białą sierść. Po chwili przede mną stała przepiękna, biała tygrysica z czarnym plamkami na uszach i łapach. Mój wilk zamruczał a ja zawyłem krótko oznajmiając wszystkim, że ich luna przeszła przemianę. Moja ukochana nie jest wilkołakiem. Ona jest kotołakiem. Podszedłem do tygrysicy i polizałem ją po pyszczku, zacząłem okrążać Leilę, uważnie patrząc w każde miejsce, każdy kąt białej sierści. Piękna i moja!

Moja ukochana jest jedynym kotołakiem na świecie. Ostatnia kobieta, która także była kotołakiem zaginęła dziewiętnaście lat temu. Możliwe, iż już nie żyje. Stanąłem przed kobietą. Leila spojrzała najpierw na swoje łapy a po chwili zwróciła swoją uwagę na mnie. Czekałem. Byłem ciekaw co moja ukochana chce zrobić. Minęło kilka minut, gdy Leila zrobiła pierwszy, niepewny krok w moją stronę. Gdy się zachwiała, znalazłem się przy niej w ułamku sekundy.

Wpadła na mnie. Nie odsunęła się, wręcz przeciwnie. Zaczęła na mnie napierać, ocierała swoją głową o moją szyję. Wiedziałem o co jej chodzi. Moja Leila chce się przytulić. Zrobiłem kilka kroków w tył, odchodząc od niej, na co zawarczała. Pomyślałem o swoim człowieczym wcieleniu. Kiedy stanąłem nagi przed tygrysicą, ta zrobiła krok w tył i szczeknęła. Zacząłem się głośno śmiać, łapiąc się za brzuch.

Leila

Ten dupek się ze mnie śmieje! Warknęłam na niego. No przepraszam, samo wyszło...

~ Dziwisz mu się? Samo wyszło, szczeknęłaś. ~ Az zaczęła się śmiać razem z Adamem. Mam was w dupie. Odwróciłam się tyłem do Adama. Nie chcę ich pomocy, niech się śmieją. Spróbuję sama wrócić do swojego stanu. Jeśli zmieniając się w drugie wcielenie, musiałam pomyśleć o sierści i ogonie to pewnie w człowieka się zmienię tak samo.

Zamknęłam oczy i wyobraziłam swoje dłonie, nogi, włosy i oczy... Poczułam niemiłe dreszcze, czułam jak sierść znika. Stanęłam na dwóch nogach, jednak straciłam równowagę. Leciałam w dół, zamknęłam oczy czekając na ból, który nie nastąpił. Poczułam silne ramiona oplatające mnie w talii. Adam przyciągnął mnie do swojego torsu.

- Uważaj skarbie. - usłyszałam jego szept. Odwróciłam się przodem do mężczyzny i wtuliłam w jego klatkę piersiową. Czułam się bezpiecznie i dziwnie.

- Moja słodka tygrysica. - mruknęłam pod nosem i wtuliłam się bardziej w ciało mężczyzny. 

- Kocham cię Adam. Pamiętaj o tym. - powiedziałam podnosząc wzrok na mężczyznę. Brunet złączył nasze usta w gorącym pocałunku. Czułam się inaczej.

~ To przez pełnię. Jest dzisiaj wyjątkowo silna i wyjątkowa. ~ słuchałam Az. Oderwałam się od Adama.

- Idź się ubierz. - powiedziałam, mężczyzna pocałował mnie w czoło i poszedł tam, gdzie leżały jego ciuchy. Zorientowałam się, że jestem naga, jednak nie zakrywałam się. Nie wstydzę się swojego ciała przed ukochanym Wiem, że kiedyś dojdzie do naszego zbliżenia. Odwróciłam się i ruszyłam w stronę domu. Zimno się zrobiło, postanowiłam pobiec trochę. Ruszyłam truchtem, nie byłam nawet w połowie drogi, kiedy las przeszył ryk wilkołaka. 

Westchnęłam i stanęłam w miejscu. Spojrzałam na korony drzew i w spokoju czekałam na mojego mężczyznę. Adam pojawił się przy moim boku w ciągu minuty. Jego oczy cisnęły gromami. Przyciągnął mnie do swojego torsu i zaczął rozglądać się po lesie.

- Szukasz kogoś? - zapytałam słodkim głosem. Mężczyzna zawarczał, po czym spojrzał na mnie. Jego oczy złagodniały. Westchnął.

- Gdzie chciałaś iść beze mnie?

- Do domu. - odpowiedziałam, jakby nigdy nic. Adam westchnął. Spojrzał na mnie i otworzył szeroko oczy. 

- Ty jesteś naga... Chciałaś iść naga do domu, w którym jest pełno niesparowanych wilkołaków?! Oszalałaś? - przewróciłam oczami na jego reakcję. 

- Większość samców mają swoje partnerki, zresztą myślisz, że inne samce spojrzą na mnie? 

- Nie pójdziesz tam beze mnie. - powiedział. Założył mi swoją koszulę i wziął na  ręce w stylu panny młodej. Nie zamierzałam się z nim spierać. Mężczyzna wyszedł z lasu i warknął zaborczo, kiedy zobaczył, jak wartownicy stoją na straży. Kiedy on ich tutaj postawił tak w ogóle? Nie odzywałam się. Adam szybkim krokiem wszedł do domu i robił wszystko, byleby wilkołaki na mnie nawet nie spojrzeli. Mężczyzna wbiegł po schodach i szybkim krokiem wszedł do sypialni zatrzaskując drzwi kopniakiem. 

Spojrzałam na niego, brunet w tym samym momencie pocałował mnie. Odwzajemniłam pocałunek. Czułam ikry i dreszcze, które przechodziły przez moje ciało, kiedy się dotknęliśmy. Adam zszedł pocałunkami na moją szyję, westchnęłam cicho, kiedy znalazł mój czuły punkt. Podszedł do łóżka i położył mnie na nim delikatnie, zawisnął nade mną. Mogłam obserwować  jego wyrzeźbioną klatę piersiową. 

- Podoba się to, co widzisz? - zapytał. Zagryzłam dolną wargę.

- Nawet bardzo.  - odpowiedziałam cicho. 

- To należy tylko do ciebie, ukochana. To jest całe twoje, moja dusza, moje serce, moje ciało należą do ciebie. - Spojrzałam w jego oczy, zmieniły swój kolor na złoty. Zauważyłam też plamki srebrnego.

- Masz piękne oczy. - powiedziałam. Adam uśmiechnął się i dotknął dłonią mój policzek.

- Twoje są wyjątkowe. Ty jesteś wyjątkowa. I moja. - uśmiechnęłam się. Ileż razy można to powtarzać? Nie skomentowałam tego, już wiem co czuje.

- Jestem twoja. Tylko twoja. - odpowiedziałam. Mężczyzna uśmiechnął się szeroko i złączył nasze usta. Wplątałam palce w jego włosy i pociągnęłam za nie. Z ust mężczyzny wyszedł cichy jęk. Uśmiechnęłam się przez pocałunek. Adam zjechał pocałunkami na moje oznaczenie. Jęknęłam na to.

- Moja ukochana. Jesteś moja. - powiedział Adam zdejmując ze mnie koszulę. Zbliżył się do mojej twarzy, by pocałować mnie, jednak zrzuciłam go z siebie na bok. Usiadłam na jego udach okrakiem. Pochyliłam się i zaczęłam składać pocałunki na jego czole, na policzkach a na koniec na ustach. Brunet chciał pogłębić pieszczotę, jednak odsunęłam się. Zaczęłam całować go po szyi. Słyszałam pomruki mężczyzny, czułam też jego wypukłość wbijającą mi się w podbrzusze. Całowałam Adama po klatce piersiowej, zassałam skórę na mostku. Wilkołak jęknął gardłowo.

- Tak się bawić nie będziemy. - wyszeptał. Złapał mnie za talię i przewrócił na plecy. Scałował moją twarz, poczułam jak na szyi tworzył malinki. Jedna jego dłoń powędrowała do mojej piersi, masował ją i szczypał. Drugą piersią zajął się ustami. Czułam, jakbym kierowała się drogą do nieba. Jęknęłam głośno. Adam zostawił moje piersi, pocałunkami zjechał na brzuch. Ręką zaczął masować moje uda. Próbowałam usiąść, by zdjąć spodnie Adama, nie może być tak, że ja jestem naga a ten nie. To nie jest fair. Kiedy skierował się palcem w stronę mojej łechtaczki, spięłam się.

- Spokojnie kochanie. Nie musisz się wstydzić. - usłyszałam szept mężczyzny. Spojrzałam na niego i poczułam, że się rumienię. Adam zmarszczył brwi, lecz po chwili uśmiechnął się szeroko i zjawił się nade mną. Wpił się w moje usta. Westchnęłam. Ręką ścisnęłam jego członka przez spodnie. Adam jęknął cicho w moje usta. Odsunął się ode mnie i szybko zdjął spodnie. Po chwili pojawił się znów nade mną. Zaczęłam szybciej oddychać, czując jego penisa blisko mojego wejścia. Jednak większą częścią ciała czułam podniecenie. Adam dotknął mojego policzka i pocałował delikatnie w usta.

- Będę delikatny, kochanie. Obiecuję, że nie będziesz długo czuła bólu. Ufasz mi? - zapytał między pocałunkami. Westchnęłam, pokiwałam głową i splotłam nasze dłonie. Spojrzałam w oczy bruneta.

- Kocham cię. - wyszeptałam. Mężczyzna odpowiedział mi to samo po czym powoli wszedł we mnie. Na początku czułam ból. Adam zamarł, kciukiem otarł łzę, która wydostała się spod powiek. Nawet nie wiem, kiedy zamknęłam oczy.

- Leila, najdroższa... Proszę spójrz na mnie. - wzięłam głęboki wdech i spełniłam polecenie ukochanego. Widziałam w jego oczach miłość, troskę, ból i pożądanie. Złączyłam nasze usta. Adam poruszył się. Najpierw powoli, jednak kiedy po kilkunastu minutach jęknęłam cicho, przyspieszył trochę i zaczął całować mnie po twarzy. Kochaliśmy się kilka godzin, byliśmy spleceni i spoceni, gdy poczułam uniesienie. Poczułam, jak wysuwają mi się kły, stan Adama był identyczny. Jakaś siła, kazała mi wbić zęby w obojczyk ukochanego. Adam ugryzł mnie w oznaczenie, oboje doznaliśmy spełnienia. Mężczyzna oddychał głęboko, pocałował mnie w czoło i powoli wyszedł ze mnie. Poczułam jakąś pustkę, jednak brunet szybko przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej. Wtuliłam się w niego.

- Teraz jesteś moja a ja twój. Każdy wilkołak to będzie wiedział. - powiedział. Uśmiechnęłam się. Wtuliłam się bardziej w ciało mężczyzny. Czułam się idealnie. Wiem, że to przy tym mężczyźnie jest moje miejsce. Ma on moje serce, ciało i duszę. Kocham go całą sobą.

- Ja ciebie też kocham skarbie. A teraz... Nie pozwolę ci zasnąć przed wschodem słońca. Obiecuję, ukochana. - wymruczał mój mate, który spełnił swoją obietnicę. Przez całą noc okazywaliśmy sobie miłość i namiętność. To była cudowna noc.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro