Rozdział *37*✔

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Adam

Od kłótni minęły jakieś dwa tygodnie. Leila ma cały czas ochotę na seks, więc nie mam na co narzekać. Jednak czegoś mi brakuje. Wszyscy w wilczym świecie wiedzą, że kobieta należy do mnie jednak w ludzkim każdy człowiek, może jej coś zrobić. Nie podobają mi się moje myśli, jednak są one prawdą. Przykrą prawdą, ale już niedługo. Postanowiliśmy dzisiaj posiedzieć z Isaac'iem. Młody siedzi na podłodze i maluje coś na kartce. My usiedliśmy na łóżku. Jesteśmy w jego pokoju.

- A co to jest sperma? - Leila spojrzała na mnie z szeroko otwartymi oczami.

-Takie słone białe mleko, który ma każdy mężczyzna. - odpowiedziałem Isaacowi, próbując się nie zaśmiać.

- To ja mogę tą spermę spróbować? - zaśmiałem się głośno.

- Lepiej nie, młody. Ty będziesz próbował czegoś innego...

- Skarbie, skąd to pytanie? - zapytała szybko Leila. Też byłem ciekaw odpowiedzi.

- No bo słyszałem, jak tata w nocy powiedział, żebyś ją połknęła. - powiedział blondyn spokojnie. Zacząłem się śmiać, jednak wzrok Leili mnie uciszył. Nim odpowiedzieliśmy Isaacowi, ten zmienił temat.

- Tato, ja nie wiem, jak ty z wujkiem Markiem możesz pić to piwo. - Leila spojrzała na mnie. Widziałem w jej oczach rosnące zdenerwowanie. Złapałem jej dłoń, aby się uspokoiła.

- Isaac, a ty skąd wiesz jak piwo smakuje? Bo, żeby pytać o taką sprawę musiałeś je skosztować. - powiedziałem spokojnie.

- No... Cholernie zapomniałem, że muszę iść do wujka Marka! - krzyknął Isaac i wybiegł z pokoju. Czując wściekłość ukochanej, wziąłem ją na ręce i poszedłem do naszej sypialni.

- Mówiłam, że Isaac przy Marku się zmieni? Mówiłam... - usiadłem na łóżku z kobietą na kolanach, po czym przerwałem jej szybko, żeby się nie nakręciła.

- Zabieram cię na randkę do lasu, skarbie.

- Do lasu? No dobrze a kiedy? - uśmiechnąłem się. Praktycznie wszystko jest gotowe i brakuje tam tylko nas.

- Idź się ubierz wygodnie i wyruszamy od razu. - powiedziałem. Leila pocałowała mnie szybko w usta i podbiegła do szafy. Zaśmiałem się słysząc ciche przekleństwa, wychodzące z jej ust. Położyłem się na łóżku, ręce włożyłem pod głowę i z uśmiechem obserwowałem sufit.

- Jestem gotowa. - podniosłem się do pozycji siedzącej i zlustrowałem wzrokiem moją mate. Mój anioł. Leila ubrała się w jasno niebieską sukienkę do kolan. Rękawy miała z koronki a dekolt w kształcie delikatnego serca.  Wstałem na równe nogi, złapałem kobietę w talii i zbliżyłem się ustami do jej szyi. Lekkimi jak piórko pocałunkami tworzyłem ścieżkę, której celem były usta ukochanej.

- Ubierz jeszcze buty i idziemy. - powiedziałem, gdy się odsunąłem. Podszedłem do drzwi, sprawdzając przy okazji, czy wszystko co powinienem mieć, jest na swoim miejscu. Kiedy moja brunetka ubrała szpilki, jęknąłem sfrustrowany.

- Kochanie, zmień buty. - powiedziałem, gdy ta podeszła do mnie i zarzuciła ręce na moją szyję.

- Pff. Ciekawe czemu, co?

- Kochanie idziemy do lasu. Wystają tam korzenie a poza tym możesz sobie coś zrobić. Będą bolały cię nogi. - wyjaśniłem.

- Spokojnie, wilczku. Zawsze mogę je zdjąć

~ A my przy okazji wziąć naszą mate na ręce. ~ wtrącił się Drogo. W sumie wilk ma rację. Im bliżej nas się Leila znajduje  tym lepiej. Szczególnie teraz, kiedy jest w ciąży, muszę mieć na nią oko.

~ Ja zawsze mam rację. Zapamiętaj to sobie. ~ przewróciłem oczami w myślach. Wziąłem szybko Leilę na ręce i wyszedłem z sypialni. Kobieta westchnęła, zarzuciła ręce na moją szyję i położyła głowę na moim ramieniu. Z uśmiechem wyszedłem z domu i skierowałem się do lasu. Po drodze spotykane przez nas wilkołaki kłaniali nam się, witali i z uśmiechem odprowadzali wzrokiem do lasu. Szedłem spokojnym krokiem robiąc duże kroki. Wiem, że Leila musiałaby szybko przebierać nogami a w szpilkach byłoby to wręcz niemożliwe. Po części dlatego chciałem, żeby zmieniła obuwie, jednak teraz nie żałuję, że tego nie zrobiła. Mogę trzymać ją w ramionach, wdychać jej cudowny zapach i słyszeć jej spokojny oddech. Po kilkunastu minutach znaleźliśmy się na ścieżce, która prowadzi do mojej niespodzianki.

- Nie mogę wytrzymać w tej ciszy. - odezwała się nagle Leila. Spojrzałem na nią z uśmiechem.

- Spokojnie. Za kilkanaście minut będziemy na miejscu, skarbie. - kobieta spojrzała na mnie, odchylając głowę. Zmrużyła oczy i zrobiła z ust dzióbek. Nie mogąc się powstrzymać, zatrzymałem się i złączyłem nasze usta. Brunetka westchnęła oddając pieszczotę.

- O czym chcesz rozmawiać skarbie? - zapytałem, gdy kilka minut później ruszyłem dalej w drogę. Moja mate zmarszczyła słodko brwi. Po chwili uśmiechnęła się delikatnie.

- Dlaczego zawsze mówisz do mnie skarbie, wilczku? - zaśmiałem się.

- To chyba oczywiste. Jesteś moim skarbem. Szukałem cię długo, straciłem już nawet nadzieję, aż proszę. W udziałem Jennifer i jej upartego charakteru odnalazłem cię. Już nie puszczę. Wyciągnę cię nawet z piekła. - powiedziałem pewny swoich słów.

- Dziękuję. - spojrzałem zaskoczony na Leilę, gdy odpowiedziała po kilku minutach ciszy.

- Za co?

- Za wszystko. Za to, że mnie nie zostawiłeś. Trwałeś przy mnie cały czas, gdy leżałam w śpiączce. Że nie zostawiłeś mnie, kiedy robiłam ci pod górkę a szczególnie dziękuję, że zostałeś ze mną po tym, gdy umarło nasze dziecko. - pocałowałem ją w czoło.

- Nigdy cię nie zostawię, kochanie. Nawet wtedy, gdy wykopiesz mnie na kanapę, gdy będziesz rzucać we mnie talerzami i czymkolwiek, co wpadnie ci w ręce. Nie zostawię cię, bo za mocno cię kocham skarbie. A teraz zapraszam do stołu. - powiedziałem stawiąc ją na trawie obok nakrytego stolika. Kolację zrobiłem na polanie naszych przemian w nasze drugie oblicza. Leila otworzyła szeroko usta, patrząc na niespodziankę. Po chwili odwróciła się do mnie i skoczyła, przez co musiałem złapać ją pod kolanami, żeby nie zrobiła sobie krzywdy. Kobieta nie reagując, złapała moją twarz w dłonie i wpiła się w moje usta. Po kilku minutach namiętnej walki, oddaliliśmy się. Uśmiechnąłem się szeroko, odsunąłem krzesło ukochanej i pomogłem jej usiąść. Usiadłem na przeciwko niej. Pewnie myślicie, że "jak on mógł postawić stół na polance, gdzie wszystko jest nierówne". Ale to proste. Za pomocą desek zrobiłem średni podest, na którym postawiłem rozkładany stół a do tego dwa krzesła z drewna. Wszystko stoi idealnie i prosto. Nic się nie kołysze. Do jedzenia przygotowałem zapiekankę, którą chwilę przed nami przyniósł Mark, do tego owoce takie jak truskawki, winogrona, maliny, kawałki bananów, brzoskwinie i ananasy. Do tego ciepłą czekoladę, wodę i sok pomarańczowy. Nie zabrakło oczywiście kieliszków, sztućców i talerzy.

- Pięknie tutaj jest. - powiedziała cicho Leila, gdy nałożyłem jej ciepłą zapiekankę na talerz. Uśmiechnąłem się w odpowiedzi, do kieliszków nalałem wodę. Kobieta podniosła swój kieliszek, uczyniłem to samo.

- Za nas. Za nasz wspólny, cudowny wieczór... Za naszą wieczność. - powiedziałem.

- Za nas. - pochyliliśmy ku sobie kieliszki, upiliśmy łyk i zaczęliśmy pałaszować jedzenie.

- Jak myślisz, to będzie chłopiec czy dziewczynka? - zapytała kobieta. Uśmiechnąłem się. Zresztą, uśmiechałem się cały czas.

- Myślę, że chłopiec. Następnie moje plemniki zademonstrują swoje siły i powstanie kolejny osobnik męski, a później będą dziewczynki. - odpowiedziałem.

- A co ty taki pewny swoich plemników? Skąd wiesz, czy nie są ślepe... - zaśmiałem się głośno. Nasza kolacja minęła nam na rozmawianiu o dzieciach. Posprzeczaliśmy się o imiona dla dziecka, jednak doszliśmy do kompromisu. Ja wybieram imię naszej córce a ona synowi. Minęła może godzina od naszego wyjścia. Karmiliśmy się owocami, moczyłem truskawki w czekoladzie i podawałem je kobiecie, aby po chwili samemu je zjeść. Oparłem głowę o dłonie, które splotłem na stole i obserwowałem moją kobietę.

- Mam coś na twarzy? - zapytała i zaczęła d razu szukać brudnego miejsca. Pokręciłem głową z delikatnym uśmiechem.

- Jesteś po prostu piękna a na piękne rzeczy trzeba patrzeć. - odpowiedziałem. Leila zarumieniła się. A ja uśmiechnąłem się szeroko. Wstałem od stołu, podszedłem do mojej kobiety i złapałem jej dłoń, prosząc by wstała. Ta zdziwiona wykonała moją prośbę. Ruszyłem w stronę jeziorka, które znajdowało się niedaleko polanki. Gdy byliśmy na miejscu, oplotłem kobietę ramionami przytulając się do jej pleców.

- Kocham w tobie praktycznie wszystko. - zacząłem szepcząc jej do ucha. - To jak się uśmiechasz, widzę wtedy radosne iskierki w twych oczach. To, gdy się złościsz i rzucasz we mnie morderczym wzrokiem. Kocham twoją opiekuńczość, miłość i reprymendy, które dajesz stadu. Kocham, kiedy zasypiam przy twoim boku i budzę się przy tobie. Kocham się z tobą kochać na wszystkie sposoby. Robisz niesamowite laski. - na moje ostatnie słowa Leila zaśmiała się. Pocałowałem jej kark, odsuwając jej włosy na ramię. Po ciele brunetki przeszły dreszcze.

- Kocham cię, ponieważ nosisz pod sercem nasze dziecko i obiecuję, że to nie będzie nasz jedyny mały skarb. Chcę się z tobą kłócić i godzić godzinami. Chcę jeść z tobą śniadania, obiady i kolacje. Pragnę spędzać z tobą każdą wolną chwilę, chcę słuchać twojego głosu codziennie. - odsunąłem się od mojej kobiety, wyjąłem białe pudełeczko w kształcie serca z brylantem na wierzchu i uklęknąłem na prawe kolano. W tym samym momencie Leila odwróciła się do mnie i widząc mnie w takiej pozycji, zasłoniła dłonią usta a w jej oczach pojawiły się łzy. Z uśmiechem otworzyłem pudełeczko i odsłoniłem serce, które zamierzałem podarować tylko jej.

- Ten pierścionek jest tylko twój. Leilo Luxer*, mam ważne pytanie... Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną w tym dniu i jeszcze szczęśliwszym w następnych i zostaniesz moją żoną? - Leila stała w bezruchu. Po kilku sekundach rzuciła się na mnie, krzycząc "tak". Gdy leżeliśmy na trawie, włożyłem pierścionek na serdeczny palec prawej dłoni. Pierścionek był ze srebra (specjalnego, oczywiście), z małymi diamencikami, które prowadziły do umieszczonego na nim serca.

- Jest piękny. - powiedziała moja narzeczona, oczarowana sercem na pierścionku. Uśmiechnąłem się szeroko. Pochyliłem się nad ukochaną.

- Cieszę się, że za niedługo zostaniesz moją żoną. - wyszeptałem, aby po chwili złączyć nasze usta w długim pocałunku. Oczywiście nie oszczędziliśmy tego, że jesteśmy sami a obok jest czyste jeziorko, więc rozebrani wskoczyliśmy do wody, w której uprawialiśmy miłość. Jednak to nie to samo, co leżenie w naszym łóżku. Jestem cholernie szczęśliwy, że kobieta, która nosi moje dziecko pod sercem za niedługo otrzyma moje nazwisko. Leila Nelson. Pasuje idealnie.

~~~~~~~~~~
*szukałam w rozdziałach nazwiska Leili, więc albo jej go nie dałam :D albo przeoczyłam... Jeśli gdzieś tam jest, dajcie znać w komentarzu a zmienię te tutaj ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro