Rozdział 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Adam

- Odnalazł ją... - usłyszałem szept kobiety, która siedziała na krześle. Oderwałem wzrok od mojej brunetki i spojrzałem na Jennifer.

- Ty nie powinnaś odpoczywać? Jak się czujesz w ogóle?

- Oj tam.. Nic mi nie jest, więc martwić się nie musisz. Jak na wilkołaka jesteś strasznie ludzki. Módl się do bogów lepiej, żeby twoja mate szybko się obudziła. A właśnie.. Mark, ile już tak śpi? - skierowała pytanie do Marka. Jest on wysokim blondynem z kolczykiem w dolnej wardze.

- Rok. Za tydzień będzie równy rok, gdy ten idiota ją staranował. - zacisnąłem pięści. Gdy chciałem go zapytać, jak facet mniej więcej wyglądał, do sali wszedł lekarz. Spojrzał na Jennifer a później na Leilię. Zawiesił na niej wzrok o kilka sekund za długo. Zawarczałem cicho dając mu znak, że kobiety nie są tutaj same. Mężczyzna od razu spojrzał na mnie i odchrząknął.

- Alfa. Co alfę sprowadza? - zmrużyłem oczy. Nie spodobał mi się wzrok, jakim patrzył na moją kobietę.

- Kiedy Jennifer może stąd wyjść? - zapytałem. Lekarz spojrzał na kartę, którą trzymał.

- Kobieta zażyczyła wyjść na własne żądanie jeszcze dzisiaj. Kobieta miała szczęście, została lekko obdarta przez samochód. Ludzie, którzy ją przyprowadzili do nas powiedzieli, że się przewróciła. Zalecam dużo odpoczynku, gdy będzie się coś działo, od razu proszę ją przyprowadzić. - powiedział. Przez całą jego "mowę" słuchałem bicia jego serca. Biło jednym rytmem, co znaczy, że nie kłamał.

- To znakomicie! Marku, zawieziesz mnie do domu. - Jennifer wstała z krzesła i pocałowała Leilę w czoło. Minęła doktora i spojrzała na Marka, który z westchnieniem poszedł za nią. Po chwili doktorek też wyszedł, więc zostałem w pokoju sam z Leilią.
- Co mnie tu sprowadza? On jest głupi czy ślepy? - zacząłem mówić do śpiącej dziewczyny. Wiedziałem, że mi nie odpowie, ale słyszałem dużo rzeczy. Na przykład to, że bliscy opowiadając osobom znajdującym się w śpiączce o wydarzeniach z przeszłości, mogą pomóc im w odzyskaniu świadomości i szybszym powrocie do zdrowia. Jednym problemem jest to, że nie znam przeszłości dziewczyny. Ale będę opowiadał jej o wszystkim.

-- A może po prostu nie ma dziś szczęścia do myślenia? - zamrugałem zaskoczony, gdy piękny, delikatny kobiecy głos rozbrzmiał w mojej głowie. Spojrzałem na kobietę i uśmiechnąłem się. Miałem przeczucie, że głos należy właśnie do niej.
- Mam nadzieję, że ten piękny głos należy do ciebie. Nawet nie wiesz kim jestem. Nazywam się Adam Nelson. - przerwałem mając nadzieję, że głos pojawi się jeszcze raz. Nic nie usłyszałem.

- Mam nadzieję, że...że już ci się nudzi takie spanie. Nie wiem co mam ci powiedzieć... - schowałem twarz w dłoniach.

~ Opowiedz jej o wszystkim co się działo przez rok cymbale!

~ I myślisz, że po tym co usłyszy będzie chciała się wybudzić?

~ Nasza malutka się wybudzi. Wierzę w to i ty też lepiej w to zacznij wierzyć. - mój wilk ma rację. Muszę wierzyć, że moja mate się wybudzi. Złapałem ją ponownie za dłoń i pocałowałem w czoło.

- Mark mówił mi, że rok temu podczas wyścigów miałaś wypadek. Obiecuję ci, że znajdę tego skurwiela i zabiję go. Za to ci ci zrobił... Ale wypadałoby, abym coś o sobie opowiedział, prawda? - westchnąłem, po czym skierowałem wzrok na okno. Jak to zacząć?

~ Normalnie.

~ Gdyby to było takie proste...

~ To jest proste, po prostu... Tak jak powiedziała nasza mate, nie masz dziś szczęścia w myśleniu. - przewróciłem oczami na słowa futrzaka.

~ Głupi pies.

~ Tylko nie pies! - westchnąłem dziś ponownie.

- Wiesz malutka... Niby wilk każdego człowieka, takiego jak ja, jest zaprzyjaźniony, ale powiem ci jak to jest naprawdę. Otóż taki wilk jest strasznym, niby mądrzejszym...

~ Nie niby. My jesteśmy mądrzejsi od was.

- ...kundlem, który, myśli że jest lepszy. Zapewne nie masz pojęcia o czym mówię. Jestem wilkołakiem. Alfą stada Wyjącego Kła. Moja wataha jest jedną z największych na świecie. Mark jest jednym z moich bet, czyli prawą ręką. Znasz go. To on...Rok temu był z tobą na tych wyścigach. Lecz jak się obudzisz. Nie pozwolę ci samej wsiąść na tą maszynę. Nie będziesz znów kierowała motorem. - przerwałem. Wtedy usłyszałem głos ponownie. I wiedziałem, że to jest głos Leili.

-- Gdybyś widział, jak jeździłam to nie zabroniłbyś mi prowadzić. Jeżdżę tak, jak nauczył mnie Mark. Zresztą... Masz może jakąś srebrną, dwukołową maszynę? - uśmiechnąłem się pod nosem. Srebrny to jej ulubiony kolor. Ciekawi mnie, jaki ma kolor oczu.. Piwne, zielone a może właśnie srebrne?

- Mam nadzieję, że.. Że nie boisz się mnie, gdy wiesz kim jestem. I mam nadzieję, że otworzysz niedługo swoje oczy i spojrzysz na mnie, bo chcę je szybko zobaczyć. - pocałowałem jej dłoń. Do sali wszedł lekarz. Spojrzałem na niego zdenerwowany. Jak śmie tutaj wchodzić bez mojego pozwolenia?

- Co się stało? - facet spojrzał na mnie zdenerwowany. Po chwili jego wzrok skierował się na moje ręce, które czule dotykały dłoni kobiety. Wsłuchałem się w bicie jego serca, które bardzo przyspieszyło. Mężczyzna przełknął głośno ślinę, po czym wziął głęboki oddech i przylepił na twarz uśmiech. Nie spodobało mi się to. Gdy doktor wyszedł bez żadnego słowa,złapałem komórkę i zacząłem pisać SMS do Marka.

Do MARK.
Sprawdźcie lekarza, który zajmuje się Leilą. Informacje chcę dostać w ciągu dwudziestu minut.

W ogóle czemu jej prowadzącym jest lekarz? Muszę zrobić wszystko, aby zajmowała się nią lekarka a nie jakiś... śliniący się na jej widok facet.Żeby uspokoić siebie i wilka, spojrzałem na spokojną twarz brunetki. Po kilku minutach, dostałem wiadomość zwrotną.

Od MARK.
Lekarka Leili była już sprawdzana przeze mnie osobiście. Nazywa się Bella Mayer, ma trzydzieści trzy lata, dwójkę dzieci i męża. Pracuje w szpitalu od dziesięciu lat i jest jedną z najlepszych specjalistów. Szczegółowe informacje położyłem ci na biurku w gabinecie.

Do Mark.
Lekarka? W takim razie dlaczego przyszedł tutaj jakiś facet?

Zacząłem się coraz to bardziej denerwować. Nie dostałem odpowiedzi, więc przyjaciel też nie wie.

~ A może to jej pomocnik?- zasugerował wilczur. Może mieć rację, ale nie pozwolę, aby jakiś chłoptaś zbliżał się do mojej Leili na kilometr.

- Leila, skarbie... Pierwszy raz o sobie opowiadam, więc... Jak już ci mówiłem, mam na imię Adam i jestem Alfą. Mam metr dziewięćdziesiąt wzrostu, brązowe krótkie włosy i piwny kolor oczu... Wybacz skarbie, lecz nie potrafię tak. Obiecuję, że zobaczysz mnie w pełni całego, musisz tylko otworzyć swoje oczka. Chciałbym je zobaczyć. - spojrzałem na zegarek umieszczony w sali i westchnąłem. Pocałowałem ją w czoło i wstałem ociężale.
- Wrócę tutaj jutro i nie opuszczę cię już więcej. - postanowiłem trochę poczekać ciekaw, czy dostanę odpowiedź. Gdy nic nie usłyszałem, z westchnieniem opuściłem salę. Muszę wrócić do domu głównego i zabrać wszystko co jest najważniejsze. Będę pracować w szpitalu. Nie ominę momentu, gdy dziewczyna się obudzi. Chcę być pierwszą osobą, którą zobaczy moja mate. Z tą myślą wyszedłem ze szpitala, później skierowałem się do lasu i zmieniając się w drugie wcielenie, zacząłem biec do watahy. Szpital znajduje się niedaleko lasu, więc nie ma problemu z powrotem. Pod postacią wilka i szybkim biegu, na terenie stada byłem w niecałe piętnaście minut. Nie patrząc na nikogo i mając w głowie moją mate, wbiegłem do swojego domu, otwierając drzwi łapą.

~~~~~~~

Tutaj będzie krótkie wyjaśnienie:

*z kursywą oznacza rozmowę między wilkiem a człowiekiem
*dwie kreseczki (--) oznacza odpowiedź, głos Leili w głowie Alfy

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro