Rozdział *26*✔

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Leila

- Kochanie, pora wstawać. - usłyszałam natrętny męski głos przy uchu. Chcąc odgonić diabła, uniosłam rękę i zamachnęłam się. Natrafiłam jednak na pustkę.

- Nieładnie skarbie. A teraz otwórz oczy. Gdyby nie "Pamiętnik", poszlibyśmy spać wcześniej.

- A więc podobał ci się film. - mruknęłam nie otwierając oczu. Uśmiechnęłam się, gdy odpowiedziała mi cisza. Zmieniłam pozycję, położyłam się na brzuchu. Śniłabym dalej, gdyby nie ciepła dłoń mężczyzny na wewnętrznej stronie mojego uda. Sunął nią powoli w górę, zahaczając palcami o łechtaczkę. Jęknęłam, gdy poczułam jeden jego palec w środku. Otworzyłam oczy i spojrzałam na bruneta, podnosząc głowę. Adam uśmiechał się niewinnie i nadal mnie pieścił. Gdy odsunął rękę, jęknęłam głośno, po czym przewróciłam się na plecy. Mężczyzna znalazł się od razu nade mną, opierając się na łokciach. Złączył nasze usta.

- Tylko moja. Moja, moja, moja.- mówił między pocałunkami. Westchnęłam, gdy powoli wszedł we mnie swoim członkiem. Zaczął się poruszać powoli, jednak z biegiem czasu przyspieszył. Pokój wypełniły nasze jęki i westchnienia. 

- Tak kochanie. Jesteś najlepszym co mnie mogło w życiu spotkać. O tak. - wyszeptał do ucha, gryząc jego płatek. Jęknęłam i pocałowałam go w usta. 

- Adam... Proszę cię. - wyszeptałam, czując nadchodzące spełnienie. Mężczyzna przyspieszył jeszcze bardziej. Z jego gardła wydobyło się warczenie, gdy doszedł we mnie. Jednak poruszał się dalej, dopóki sama nie doznam spełnienia. Chwilę po Adamie, doznałam spełnienia. Mężczyzna opadł na poduszki obok mnie i przyciągnął do swojego torsu. Wtuliłam się w jego ciepłe ciało.

- Powinnam cię zamordować z zimną krwią za obudzenie. - powiedziałam, patrząc jemu w oczy. Brunet zaśmiał się głośno na co wywróciłam oczami. Położyłam głowę w miejscu, gdzie bije jego serce i w akompaniamencie bicia serca, zamknęłam oczy. Poczułam jeszcze muśnięcie na czole i wyznanie miłości. 

Adam

Moja malutka mate. Jest cholernie piękna i tylko moja. Nie oddam jej nikomu. Należy do mnie, tak samo jak ja należę do niej.  Moja księżniczka, królowa. Wycierpiała za dużo. Najpierw  wypadek, śpiączka. Później przemiana, atak i utrata dziecka. Leila potrzebuje odpoczynku, a ja muszę być przy niej.

- Kocham cię malutka. Nawet nie wiesz, jak bardzo. - wyszeptałem, odgarniając jej włosy z twarzy. W nocy nie spaliśmy w ogóle. Uśmiechnąłem się na wspomnienie naszego maratonu i dzisiejszego poranka. Wiedziałem, że mimo wszystko Leila nie potrafi mi się oprzeć. Przecież odczuwa taką samą przyjemność jak ja, a może nawet i większą. Uwielbiałem patrzeć, jak jej ciało wygina się w łuk podczas spełnienia. Kocham jej każdą cząstkę ciała, kocham jej charakter, kocham ją całą. Z duszą wręcz. Bezwarunkowo. 

~***~

Poczułem delikatne pocałunki na torsie. Mruknąłem nie otwierając oczu. Wiedziałem, że to moja Leila. Poznałem to po jej zapachu, dotyku a po za tym... kto to mógłby być, jak nie ona?

- Kocham cię, Adam. Oddałabym za ciebie moje marne życie, bylebyś żył. - spojrzałem na brunetkę, przełykając ślinę.

- Jesteś moją ukochaną, moim życiem.  Bez ciebie jestem nikim, masz moje serce. Człowiek bez serca nie jest człowiekiem. - odpowiedziałem nie odrywając wzroku od jej pięknych oczu. Leila uśmiechnęła się delikatnie, uniosła na rękach i złączyła nasze usta. Oddałem pieszczotę, przyciągając ją bliżej siebie. Odsunąłem się, przerywając pocałunek, gdy zabrakło nam tchu. Moja kobieta położyła głowę na mojej klatce piersiowej.

- Uwielbiam zasypiać, czując twoje ciepło i słuchając bicia twojego serca. Wtedy wiem, że to nie sen. Kiedy cię nie ma przy mnie, boję się, że za niedługo wybudzę się ze snu, a to wszystko okaże się tylko moją wyobraźnią. - przytuliłem ją mocniej do siebie, całując w czoło.

- Nie bój się, najdroższa. To nie jest sen. Jesteś moją mate, przeznaczoną, drugą połówką mojej duszy. Masz w sobie krew pięknej tygrysicy, jedynej na świecie. Będziesz matką naszych dzieci, jesteś moją żoną od ukończenia procesu parowania. Nie pozwolę ci odejść ode mnie za żadne skarby świata. A teraz śpij. Jesteś zmęczona. - Leila wtuliła się we mnie bardziej, gdy mówiłem. Widziałem strach w jej oczach. Moja malutka.

- Nie puszczę cię. Obiecuję. - powiedziałem pewnym głosem, aby mogła spokojnie zapaść w sen. Moja ukochana westchnęła, położyła głowę na moim torsie w miejscu, gdzie bije moje serce. Po kilku minutach oddychała równomiernie, jej serce też biło leniwie.

- Nigdy cię nie puszczę, najdroższa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro