Rozdział *32*✔

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Adam

Gdy moja ukochana zasnęła,  cały czas myślałem o dziecku. Kobieta chce ponownie spróbować, pomimo wielkiej straty i bólu. Boję się, że gdy znowu będzie miała jakiś wypadek, przez który poroni, załamie się całkowicie. Że nie będę potrafił jej się podnieść. Nie chcę widzieć rozpaczy w jej oczach i obwiniania się o coś, na co nie ma wpływu. Ale zawsze będę o nią walczył. Nigdy się nie poddam.

Jesteśmy w domu już chyba od godziny, a Leila odkąd zasnęła w helikopterze śpi jak zabita. Siedzę w swoim gabinecie i próbuje wchłonąć do głowy te wszystkie świstki. Wataha Północy zaprasza nas na obiad... Alfa z watahy Leśnych Duchów chce poznać moją mate, organizując przyjęcie. Westchnąłem i spojrzałem na zdjęcie mojej matki i ojca w ramce, która stoi na biurku.  Założył to stado, stado  Wyjącego Kła. Wiedział jak zajmować się wszystkimi sprawami. Alfa idealny. Rzuciłem papierami na biurko i pochyliłem się do tyłu na krześle.

~ Idź do naszej mate! Chcę się obok niej położyć. ~ krzyknął Drogo w głowie. Wstałem z fotela i poszedłem do drzwi.

~ Jesteś uzależniony od naszej mate. To trzeba leczyć. ~ powiedziałem, zamykając drzwi na klucz. Przezorny zawsze ubezpieczony.

~ Tego nie uleczysz... ~  odpowiedział rozmarzonym tonem. Zaśmiałem się cicho pod nosem. Wszedłem do naszej sypialni. Rozebrałem się do bielizny i położyłem się obok ukochanej. Mieliśmy się kochać i robić dzieci, jednak jej samopoczucie i szczęście jest najważniejsze. Leila wyczuwając mnie, wtuliła się mocno w moje ciało.

~ Szuka bezpieczeństwa i ciepła. ~ powiedział mój wilk. Uśmiechnąłem się pod nosem i objąłem kobietę ramionami. Szukała i znalazła. Sprawię, że będzie szczęśliwa. Nic jej nie zabraknie. Moja kobieta ma to, co najlepsze. Leila nie może żałować, że jest moją mate. Pocałowałem ją w czoło i zamknąłem oczy.

~ Chyba o czymś zapomniałeś... ~ odezwał się nagle Drogo. Zmarszczyłem brwi.

~ Jutro o tym czymś pomyślę. A teraz daj mi spać. Jutro mam spotkanie z niejakim Jamesem Edwardsem. Jest alfą małej watahy i muszę być na tej rozmowie skupiony. Bardzo skupiony. Więc skulaj ogon i spieprzaj. ~ odpowiedziałem. Drogo prychnął, jak to ma w zwyczaju i nie odezwał się już. 

- Kocham cię malutka.

~***~

Obudziłem się z moją mate w ramionach, która miała głowę na mojej klatce piersiowej. Uwielbiam mieć takie poranki. Z ukochaną przy boku. Nic lepszego nie mogło mnie spotkać. Mam wszystko, co chce każdy wilkołak. Swoją mate. Wzajemną miłość. Swoje życie. Na dziecko przyjdzie czas.

~ Musimy mieć potomka.

~ Już niebawem. - powiedziałem, obserwując jej piękną twarz. Spojrzałem na zegarek, który wskazywał w pół do jedenastej. Westchnąłem. Z Edwardem jestem umówiony na dwunastą w moim gabinecie. Pocałowałem Leilę w czoło i przyciągnąłem ją do siebie mocniej. Nie chciałem jej puszczać. Kiedy tylko skończę rozmowę z Alfą, wrócę do mojego przeznaczenia i do końca dnia będziemy niedostępni. Uśmiechnąłem się, wyobrażając sobie moją ukochaną z dzieckiem na rękach. Ja trzymałbym drugie. Syn i córeczka. Z moich myśli wyrwało mnie ciche pukanie do drzwi. Spojrzałem na nie i kazałem wejść.

- Co się stało? - zapytała sennie Leila. Obudziła się. W tym samym czasie do pokoju wszedł nasz mały Isaac.

~ Zaakceptowałeś go. Brawo! Jestem z ciebie dumny. ~ miałem ochotę przewrócić oczami na jego komentarz. Leila widząc małego usiadła na łóżku i zawołała do siebie malca. Isaac podbiegł do łóżka i spojrzał na mnie. Usiadłem, objąłem Leilę ramieniem a drugim pokazałem chłopcu, żeby podszedł. Zrobił to z widoczną obawą w oczach. Kiedy stanął przy mnie, uśmiechnąłem się i jednym ruchem wziąłem go na łóżko. Spojrzałem na brunetkę, która dziwnie na mnie patrzyła.

- No co? Co się tak na mnie patrzysz? - Isaac nie wyrywał się, a wręcz przeciwnie. Wtulił się w moje ramie.

- Kocham Cię. Nawet nie wiesz jak. - pochyliłem się ku Leili i złączyłem nasze usta w delikatnym pocałunku.

- Fuj.  - spojrzeliśmy na Isaaca, który śmiesznie marszczył nosek. Zaśmialiśmy się.

- Pogadamy jak dorośniesz...

- Ale jak się całujecie, to za niedługo luna będzie miała dzidzie? Wujek Mark mówił coś innego, ale pani w przedszkolu mówiła o całuskach. 

- A co mówił wujek Mark? - zapytała Leila z szerokim uśmiechem.

- Coś o piekarniku i ciasteczkach. Że ciasteczka się wkłada do piekarnika. A najlepiej w nocy i podczas pełni. A dlaczego podczas pełni? Wtedy są niedobre? - otworzyłem szeroko oczy i spojrzałem na kobietę. Mamy szczęście, że mały nic nie rozumie i nie słyszy, lecz  Leila wyszła z łóżka i podeszła do drzwi. Obserwowaliśmy ją cały czas z zainteresowaniem.

- Mark! Masz tak przewalone jak nigdy dotąd! - krzyknęła, po czym zamknęła drzwi i odwróciła się w naszą stronę ze słodkim uśmiechem.

- A czemu wujek ma... - zakryłem mu buzię i zaśmiałem się. 

- Koniec pytań młody. - odpowiedziałem cicho. Leila usiadła na łóżku i pocałowała małego w policzek.

- A dlaczemu? - zaśmiałem się cicho.

- Bo tak jest najlepiej. W kuchni poproś o naleśniki, jesteś pewnie głodny. - na wiadomość o naleśnikach blondyn krzyknął i pobiegł do drzwi.

- Co się dzieje?

~Nasza mate będzie szczęśliwa. ~ powiedział Drogo. I tu miał rację. Wyjątkowo.

- Myślałem nad Isaakiem... Mark załatwił papiery adopcyjne... Zanim wyjechaliśmy podpisałem je i...

- A mój podpis nie był potrzebny? Z tego co wiem, to do adopcji są potrzebne podpisy przyszłej matki i ojca. - wtrąciła Leila. Uśmiechnąłem się, widząc iskierki w jej oczach.

- Wszystko załatwiliśmy. Dom dziecka znajduje się przy małym placu zabaw i znają swoją Lunę. - powiedziałem. Kobieta otworzyła szeroko usta. Zaśmiałem się.

- Czyli...  Czyli Isaac jest prawnie naszym dzieckiem? Naprawdę? - pokiwałem głową z uśmiechem. Leila z krzykiem przewróciła mnie na łóżko i zaczęła mnie tulić i całować całą twarz.

- Cieszę się, że jesteś szczęśliwa.

- Isaac o tym wie? Powiedziałeś mu już?  - zapytała, nie odpowiadając na moje wcześniejsze słowa.

- Postanowiłem, że...  Ty mu o tym powiesz.

- Nie. - zdziwiłem się.

- Nie? Dlaczego nie? - albo czegoś nie rozumiem, albo jestem już głupi.

- Powiemy mu o tym razem, kochanie. - odpowiedziała.

~ Daj jej po tyłku.

~ Sam se daj po tyłku, psie.~ powiedziałem rozbawiony. Drogo zawarczał.

~ Idź się zamknąć w kiblu z gejami. ~ przewróciłem oczami. Nie miałem siły mu odpowiadać.

- A idź pieprzyć drzewa. - spojrzałem zdziwiony na Leilę.

- Co?

- No co, co? To samo tylko, że w proszku. - zamrugałem szybko. Co kurwa?

- Kochanie, o co chodzi?

- Mówię do ciebie cały czas a ty nic nie reagujesz. Już chciałam cię uderzyć, ale..

- Szkoda ci mnie? - przerwałem jej.

- Nie... Szkoda mi ręki. Dobra, ty tu sobie siedź i myśl o czym tam myślałeś a ja idę do Isaaca. - Leila wstała z moich kolan. Wstałem szybko i wziąłem ukochaną na ręce. Wyszedłem z sypialni nie zważając na jej protesty. Kiedy byliśmy na schodach Leila spojrzała na mnie.

- Co jest kotek?

- Zjadłabym śledzia...  - powiedziała. Zaśmiałem się cicho.

- No dobrze. Najpierw pójdziemy cię nakarmić a później poinformujemy Isaaca o niespodziance. Może tak być? - kobieta pokiwała entuzjastycznie głową. Szybko wszedłem z nią na rękach do kuchni i posadziłem ją na stole. Otworzyłem lodówkę i z uśmiechem wyciągnąłem zachciankę kobiety. Podszedłem do niej i podałem jej śledzie, które zaczęła wsuwać z uśmiechem. Po chwili przestała i spojrzała na mnie.

- Jest cola? - otworzyłem szeroko oczy.

- Chcesz colę do śledzi?

- No a co w tym dziwnego? Podasz mi ją? Proszę, kochanie. - westchnąłem i wyciągnąłem napój z lodówki, nalałem do szklanki i podałem jej. Siedzieliśmy w kuchni jeszcze jakieś dziesięć minut. Kobieta w końcu chciała iść do salonu. Zeskoczyła ze stołu i ogromnie się zdziwiłem, kiedy zamiast kierować się do wyjścia z kuchni, podeszła do lodówki i nalała do tej samej szklanki, w której miała colę, mleko.

- Skarbie, ja nie wiem, czy takie mieszanie jest dobrym pomysłem.

- Przesadzasz skarbie. - olała mnie. Położyła szklankę na blacie i wybiegła z kuchni. Westchnąłem. Zaśmiałem się cicho, kiedy usłyszałem pisk i śmiech małego. Powoli wyszedłem z kuchni i skierowałem się do salonu, w którym powinna być moja mała rodzina - Leila i Isaac. Stanąłem w framudze drzwi i obserwowałem ich. Leila trzymała Isaaca na rękach. Jej cudownie brąz włosy latały wokół niej. Na twarzy miała promienny uśmiech.

~ Niech go puści na dół. ~ zdziwiłem się na troskliwy i zdenerwowany głos Drogo.

~ Daj spokój. Isaac jest teraz naszym synem. Kiedy podrośnie, zacznę uczyć go jak być szanowanym i wielkim alfą. Sam też tego chciałeś. ~ odpowiedziałem z rozbawieniem.

~ Nasza mate nie może go nosić. Jest ciężki! ~ westchnąłem i podszedłem do ukochanej. Zabrałem od niej małego i usiadłem na kanapie, ciągnąc za sobą ukochaną.  Leila usiadła na moich kolanach i oparła głowę na moim ramieniu. Zapomniałem nawet o spotkaniu z Alfą Edwardsem.

~ Alfo, James Edwards czeka na Pana. ~ odezwał się Mark w mojej głowie. Cholera.

~ Mark, odwołaj dzisiejsze spotkanie z Alfą.~ powiedziałem przyjacielowi. 

~ Na kiedy? I jaki podać powód?

~ Niech przyjdzie do mnie jutro z samego rana. W tym czasie niech odpocznie po podróży w jednym domku blisko domu głównego. Powód jest taki, że mam zamiar spędzić dzisiejszy dzień z rodziną a poza tym, jest zapewne zmęczony. ~ czekałem kilka minut na odpowiedź. Pewnie przekazuje wszystko Alfie.

~ Załatwione. Gość nie miał żadnych problemów. ~ pokiwałem głową. Podziękowałem jeszcze Markowi za informacje i skupiłem się ponownie na ważnych mi osobach. Isaac szybko zawładnął moim sercem.

- A jak Luna...

- Młody, możesz nazywać nas już mama i tata. Nie musisz się bać. Tu nic ci nie grozi. - przerwałem mu.

- Em... A jak mama będzie miała z tobą dzidziusia, to mnie nie oddacie, prawda? - Leila spięła się.

- Nie kochanie. Wtedy będziesz starszym bratem, który będzie musiał chronić swojego braciszka...

- Albo siostrzyczkę. - wtrąciłem się. Leila uśmiechnęła się. Później oglądaliśmy bajki Disneya, po południu poszliśmy na spacer i na plac zabaw. Do domu wróciliśmy po siódmej wieczorem, więc Leila kazała iść Isaacowi się wykąpać a ja za to udostępniłem mu jeden z pokoi dla naszych dzieci. Pierwszy po lewej, niebieskie ściany z autkami, piłkami i samolocikami na ścianie, czarne łóżko i szare meble. Praktycznie wszędzie były zabawki. Pokój był połączony z łazienką, jak każde pokoje w tym domu. Kiedy położył się do łóżka, pocałowałem go w czoło i życząc dobrej nocy zamknąłem drzwi.

- Jestem z ciebie dumna. - powiedziała Leila całując mnie namiętnie w usta.

- To co teraz robimy? - zapytałem podniecony. Aby pokazać w jakiej sytuacji się znalazła, przycisnąłem ją do siebie, żeby poczuła dowód mojego podniecenia.

- Najpierw idziemy na dół zjeść ogórki. - powiedziała.

- Ogórki? - szepnąłem. Wziąłem ją na ręce i kręcąc głową, ruszyłem szybko do naszej sypialni.

- No ogórki. A najlepiej z czekoladą. - przełknąłem głośno ślinę. Zaśmiałem się i pocałowałem kobietę szybko czując, że chciałaby powiedzieć jeszcze dużo rzeczy. Jednak zająłem się nią należycie przez całą noc.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro