Rozdział 15

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kokichi per.

- Saichara? - spytałem niepewnie. Ciekawe co teraz sobie myśli? Mam nadzieję że nie stracę u niego szans.

- tak? - spytał niebieskowlosy. Jego złote oczy patrzyły na mnie i analizowały mój wygląd. No tak pewnie w tej jebanej piżamie wyglądam jak cwel.

- przyszedłeś wcześniej... em... chciałbyś dziś się ze mną gdzieś przejść od razu po wypisaniu ze szpitala? - spytałem. Saichara przez chwilę milczał jednak w końcu się odezwał.

- nie wiem. Chyba nie mam ochoty. Źle się czuję- powiedział chłopak.

- nie kłam. Wiem że chcesz. Czekałeś na to. Idziemy i nie dyskutuj- powiedziałem pstrykając go w nos i uśmiechając się słodko. Saichara zrobił się cały czerwony ,a ja tylko się zaśmiałem kiedy to zobaczyłem. Wyglądał uroczo. Doprawdy uroczo.

- dobrze... kim była ta brunetka?- spytał Saichara.

- to była Luna Valentine. Moja przyjaciółka, przemytnik jedzenia i osoba która denerwuje jak się nudzę - powiedziałem śmiejąc się przy tym. Saichara mimowolnie też się zaśmiał na moje słowa.

- czyli ty nie twoja dziewczyna?- spytał złotooki.

- ja i ona? PFFFFFFFFFF! CHYBA POJEBAWSZY. ONA NIE JEST W MOIM GUŚCIE. Wolę bardziej takie.... chłopaków.... - powiedziałem uśmiechając się jak głupi do sera lub jak gonta do motyla... albo jak miu do kiibo.

- em... jesteś gejem? - spytał Shuichi. W jego oczach widziałem bardziej zachwyt niż zdziwienie czy coś w tym stylu.

- tak. Wiedziałeś przecież. Mój dom jest tęczowy jak kupa jednorożca. I nie tylko dom- powiedział Kokichi wskazując swoją kolorowa piżamę. Saichara przez chwilę milczał po czym się uśmiechnął.

- dobrze Kokichi. Idź pożegnać się z przyjaciółką i idziemy stąd. Czas wypisać cię z tego szpitala- powiedział granatowowłosy. Zrobiłem to co kazał i to z wielką radością. Pożegnałem się z Luną, pozbierałem to co moje, przebrałem się w normalne ciuchy i ruszyłem razem z moim kochanym Saicharą chan do recepcji. Szybko mnie wypisano i w końcu byłem wolny. Ta świerza bryza we włosach, trawa koloru zielonego, głupie samochody, ćwierkające ptaki, ludzie, brak białych ścian. Ah. Piękne. Kocham to.

- to co? Lody?- spytałem i od razu ruszyłem do lodziarni nawet nie czekając na to co odpowie Saichara. Chciałem po prostu poczuć że w końcu żyje. Schuichi oczywiście biegł za mną i próbował nadążyć. Szybko wbiegłem do lodziarni i od razu poszedłem zamawiać lody. Zamówiłem sobie deser lodowy ,a w czasie kiedy mi go robili Saichara zdążył dobiec  do lokalu.

- ty płacisz- powiedziałem biorąc lody i idąc do stolika. Zacząłem zajadać moje lody ,a po chwili Saichara chan do mnie dołączył. Przez chwilę trwała cisza ,ale w końcu niebieskowlosy się odezwał.

- czyli jesteś gejem? - spytał.

- tak- odpowiedziałem jedząc moje pyszne lodziki.

- podoba ci się ktoś?- spytał złotooki detektyw.

- może tak. Może nie. Kto wie - odpowiedziałem z uśmiechem.

- zgaduję że raczej tak. Kim jest ten szczęściarz? - spytał detektyw. W tym momencie nie wiedziałem co powiedziec.

- l-lody? - bardziej spytałem niż stwierdziłem. Saichara spojrzał na mnie ze zdiwieniem po czym się roześmiał.

- nie chcesz mówić?- spytał na co ja odwróciłem wzrok.

- nie wiem?- znowu bardziej spytałem niż stwierdziłem.

- ktoś z naszej klasy?- spytał detektyw.

- nie wiem.... chyba może nie wiem... - odpowiedziałem niepewnie. Co ja w ogóle pierdole?

- okey... czy mi się wydaje czy to ja ci się podobam?- spytał Saichara. Od razu zarumieniłem się jak cholera. SKĄD WIE!? SKUBANY JEST DOBRYM DETEKTYWEM!

- s-s-s-skąd??? J-jak?- spytałem patrząc na niego przestraszony. Saichara tylko się zaśmiał po czym wyjął z torby notes. To był zeszyt ,który zastępował mi pamiętnik w szpitalu? KIEDY ON MI GO ZAJEBAŁ?

- TY ZWYROLU UKRADŁEŚ MI PAMIĘTNIK I TO JUŻ DRUGI RAZ!- powiedziałem udając focha.

- nie moja wina. Nie przekonałeś mnie z tym że ta Luna to twoja przyjaciółka. Musiałem wiedzieć prawdę. - powiedział Saichara.

- no i co? Co teraz zrobisz? Wyśmiejesz mnie? Proszę bardzo- powiedziałem czekając na jego śmiech jednak zamiast tego poczułem jak Saichara łapie mnie za policzek po czym zbliżył się do mnie i złączył nasze usta w delikatnym i pełnym miłości pocałunku. Była to najpiękniejsza chwila w moim życiu. Po chwili oderwaliśmy się od siebie po czym spojrzeliśmy sobie w oczy.

- kocham cię Kokichi- powiedział niebieskowłosy. W tym momencie poczułem jak cały ten ból i pustka w sercu znikają. Ktoś mnie kocha. Ja kogos kocham. Mam po co żyć. Z moich oczu poleciały łzy radości.

- też cię kocham Saichara-chan - powiedziałem po czym mocno go przytuliłem. Cieszyłem się. Teraz w końcu czuję prawdziwe szczęście. Mogę w końcu poczuć coś innego niż smutek. Nareszcie. Teraz ja i Saichara będziemy razem. Już na zawsze. I nic nas już nie rozdzieli.







💔💙😘😢😋😄🥰🥸☺️⭐️🤒😙💙😄☺️⭐️🤒😙😄😚😻😙😻☺️🥸😚💜😚💜😃🥸😚🙃😃😄😇😄❄️📴😚😻☺️😃🥸😢😄😃🥸😚😙☺️😋❄️🙀😢☺️☮️

JEJ! I TO KONIEC.

Kokichi: co?

No koniec. Bo co mam jeszcze napisać? Hm? No nie będę robić dwudziestu kolejnych rozdziałów o tym jak chodzicie do szkoły, kaede jest zazdrosna ,a ty i Saichara sobie słodzicie. To by było bezsensu.

Kokichi:....... czekam na ff pod tytułem Kokichi Ouma's adventure

.... nie będzie czegoś takiego

Kokichi: BĘDZIW BO Z PIWNICY NIE WYJDZIESZ! * wkurw*

Nie będzie..... dobra czytelnicy. To na tyle więc... BAYO!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro