17. "Pan Irwin?"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Miłego czytania!

Sarah

Idziemy w stronę samochodu. Ja tradycyjnie wzięłam smak waniliowy i słony karmel. Blondyn wybrał sorbet malinowy i tak jak ja, słony karmel.

Wkładamy zakupy do bagażnika i wsiadamy do auta. Odjeżdżamy spod centrum i jedziemy w stronę mojego domu.

W radiu cicho leci Sign of The Times od Harry'ego. Wsłuchuję się w jego głos i uśmiecham się delikatnie.

Nagle słyszę jeszcze kogoś głos. Uchylam powieki i spoglądam na Luke'a.

Chłopak śpiewa cicho wystukując rytm w kierownicę. Patrzę na niego z podziwem.

Just stop your crying
It's a sign of the times
Welcome to the final show
Hope you're wearing your best clothes
You can't bribe the door on your way to the sky
You look pretty good down here
But you ain't really good

Obserwuje go z szokiem i podziwem jednocześnie.

Ma głos niczym anioł.

If we never learn, we been here before
Why are we always stuck and running from
The bullets?
The bullets
We never learn, we been here before
Why are we always stuck and running from
The bullets?
The bullets

Przyłączyłabym się do niego, ale wtedy zapewne przestałby śpiewać, a tego nie chcę.
Od zawsze uwielbiałam słuchać śpiewu, jest to dla mnie czymś uspokajającym i pobudzającym organizm jednocześnie. Nie mam pojęcia jak to opisać...

Kiedy kończy się refren i zaczyna się kolejna zwrotka, szybko wyrzucam myśli z głowy, żeby móc posłuchać jego głosu.

Just stop your crying
Have the time of your life
Breaking through the atmosphere
And things are pretty good from here
Remember everything will be alright
We can meet again somewhere
Somewhere far away from here

We never learn, we been here before
Why are we always stuck and running from
The bullets?
The bullets
We never learn, we been here before
Why are we always stuck and running from
The bullets?
The bullets

Just stop your crying
It's a sign of the times
We gotta get away from here
We gotta get away from here
Stop your crying
Baby, it'll be alright
They told me that the end is near

We gotta get away from here
We never learn, we been here before
Why are we always stuck and running from
The bullets?
The bullets
We never learn, we been here before
Why are we always stuck and running from
The bullets?
The bullets

We don't talk enough
We should open up
Before it's all too much
Will we ever learn?
We've been here before
It's just what we know

Stop your crying, baby
It's a sign of the times
We gotta get away
We got to get away
We got to get away
We got to get away
We got to get away
We got to, we got to, away
We got to, we got to, away
We got to, we got to, away

Piosenka się kończy, a wtedy błękitne tęczówki wywierają spojrzenie w moich.

- Luke, to było...niesamowite - szepcze z zachwytem.

- Ja um...dziękuję.

Widzę jak blondyn się peszy. Na moje usta samoistnie wpływa szeroki uśmiech.

Słodko.

Chwilę przerywa mój telefon. Patrzę kto dzwoni, a wtedy mnie paraliżuje.

Alan.

Cholera!

Czekam aż telefon skończy dzwonić, po czym sprawdzam czy nic nie pisał.

Jak widać nieźle się rozpisał...

30 nieodczytanych wiadomości od: Al💙

Przeczytałam jedynie ostatnie pięć.

Al💙:
skarbie coś się dzieje?

Al💙:
to przestaje być śmieszne

Al💙:
jeśli zaraz nie odpiszesz to przyjdę pod twój dom

Al💙:
już ubieram buty

Al💙:
lepiej kurwa odpisz

Na treść ostatniej wiadomości przechodzą mnie dreszcze. Mimo, że jestem pewna tego, że brunet mi nic nie zrobi to się przestraszyłam.

Ja:
Al, nie przychodź

Al💙:
a to niby dlaczego?

Ja:
spędzam wieczór z mamą.

Al💙:
mogłaś tak kurwa od razu.

Ja:
przepraszam, co?

Al💙:
nic.

Al💙:
pogadamy jutro.

Warczę cicho i blokuje telefon.

- Co się stało? - pyta Luke zapewne zauważając moje zdenerwowanie.

- To tylko Alan.

Dłonie Hemmingsa zaciskają się na kierownicy na wieść o brunecie.

-  O co chodzi?

- Po co ty z nim w ogóle jesteś? - pyta nie patrząc na mnie nawet kątem oka. - Kochasz go?

- Ja...

- Czyli kochasz...

- Luke, masz racje. Kocham go - na moje słowa zaciska mocniej szczękę. - A-Ale...chyba nie tak jak on mnie.

- Jak to?

Blondyn wykorzystuje to, że stoimy w korku i na mnie spogląda.

- Mogę być z tobą szczera?

- Zawsze, myszko.

Myszko...?

W sumie uroczo, jeju...

- Chyba kocham go jedynie...jak przyjaciółka kocha przyjaciela - szepcze, a mój głos drży.

W oczach Luke'a mogę zauważyć ulgę i cień radości.

Cieszy się z tego, że go nie kocham czy nie jestem szczęśliwa z Alanem?

- To...dlaczego z nim jesteś?

- Bo...

Nie dokańczam, bo przerywa nam dźwięk klaksonu. Luke przenosi wzrok na drogę i zauważa, że czas się ruszyć.


Luke

Przez resztę drogi nie rozmawialiśmy o tym. Zaczęliśmy inne tematy, na szczęście atmosfera nie była napięta.

To jest najgorsze co może być.

Podjeżdżamy pod dom dziewczyny. Parkuje na podjeździe i zgaszam silnik.

Wychodzę z samochodu, po czym jak najszybciej biegnę na drugą stronę, aby otworzyć drzwi dziewczynie. Niestety nie udaje mi się to, ponieważ blondynka stoi obok mnie.

- Coś słabiutko z twoją kondycją Hemmings, rzuć palenie. Wyjdzie ci to na dobre - mówi klepiąc mnie po ramieniu, do którego ledwo dosięga.

- A chciałem być dżentelmenem - wzdycham teatralnie, na co ta wywraca oczami. Jednak na jej ustach cały czas gości uśmiech.

Który swoją drogą jest przepiękny.

Dziwne, że wcześniej tego nie zauważyłem.

- Idziesz czy wolisz zostać na podjeździe.

Jej mina wyraża rozbawienie, a tęczówki cudownie się mienią.

- Co? Już idę, nie będę stał w mrozie.

- Przypominam ci, że przed chwilą jadłeś lody i nie narzekałeś na zimno - parska cichym śmiechem i idzie w stronę drzwi wejściowych.

Nie odstępuje jej na krok, a po chwili jesteśmy w środku.

- Mama wróci za jakieś dwie godziny - mówi widząc jak się rozglądam po salonie.

Kiwam głową, a następnie nie czekając na dziewczynę, idę do jej pokoju.

Muszę się położyć w jej wygodnym łóżku...

Gdy tylko znajduje się w pokoju, od razu się na nie rzucam.

Jak dobrze...

- Widać, że już się rozgościłeś - słyszę odrobinę kpiny w jej głosie.

- Dokładnie tak, piękna.

Obracam się na plecy i zaczynam ją obserwować. Przypatruje się jej każdemu ruchowi, co ją peszy. Po czym wiem?

Bawi się bransoletką, zawsze to robi kiedy się stresuje.

Może kupię jej bransoletkę na święta?

- Przesuniesz się kawałek?

Wykonuje jej prośbę, ale gdy chce się położyć to wracam na poprzednie miejsce, przez co blondynka ląduje na mnie.

- Luke! - piszczy, a jej policzki robią się lekko zaróżowione.

- Słucham?

- Nie mów słucham, bo cię...

Nagle przerywa. Jęczy cicho i uderza głową o mój tors.

- Bo mnie co? - pytam rozbawiony za co obrywam.

Zaczynam się cicho śmiać. Sarah udaje obrażoną, ale przede mną nie ukryje tego małego uśmieszku.

- Chcesz dokończyć ze mną ten fajny serial?

- Euphorię? - pyta podnosząc na mnie spojrzenie.

- Chyba tak, ten co oglądaliśmy i zjadłem ci dwa pierogi.

- Czyli euphorie.

- To jak?

Sarah nic nie mówi tylko wstaje i podchodzi do biurka. Po chwili wraca z laptopem.

Tym razem robię jej miejsce i może się położyć. Wchodzi na HBO i puszcza piąty odcinek.

Poprawiam się i przyciągam ją delikatnie do siebie. Gdy nie widzę z jej strony sprzeciwu, łapie ją za dłoń i splatam nasze palce.

Sarah

     Kończymy właśnie szósty odcinek, gdy ktoś dzwoni do drzwi.

Pewnie mama zostawiła klucze w domu.

- Zaraz wracam - mówię do blondyna, po czym wstaje z łóżka i wychodzę z pokoju.

Schodzę na dół i podchodzę do drzwi. Otwieram je, ale zamiast mamy stoi przede mną ktoś inny.

- Marcus?

- Cześć, przyszedłem do Tracy.

- Mama zaraz powinna być, wchodź - przepuszczam go w drzwiach za co ten dziękuje cicho - Chcesz coś do picia?

- Może być woda.

Wchodzimy do kuchni. Marcus siada przy blacie, a ja podchodzę do szafki, w celu wyciagnięcia szklanki. Nalewam mu wody, a następni stawiam ją przed mężczyzną.

- Pójdę do pokoju, mama zara przy...

Nie dokańczam, bo słyszę otwieranie drzwi.

- Cześć wam - mówi moja rodzicielka wchodząc do kuchni. Daje mi całusa w policzek, po czym podchodzi do Marcusa. Daje mu krótkiego buziaka w usta, a ja się uśmiecham.

- W końcu jest szczęśliwa - po czym to wiem? Cała promienieje, już nie mówiąc o spojrzeniu...

Chyba o czymś zapomniałam.

- Dzień dobry - słyszę za sobą niski głos.

Już wiem o KIM zapomniałam.

Luke podchodzi do nas. Staje za mną i jeździ opuszkami palców po moich plecach. Czuje jego oddech na karku, a po moim ciele przechodzi dreszcz.

Jak on cudownie pachnie...

- Pan Irwin? - słyszę w jego głosie zdziwienie. Pewnie nie wyglądam lepiej, moje oczy są wielkości piłek do tenisa.

P-Pan Irwin? Że co?

Marcus Irwin.

Ashton Irwin...

Jak ja mogłam tego nie zauważyć?!

Do tego te podobieństwo...

Jestem debilką.

- Cześć Luke.

- Chwila, co się tutaj dzieje?

- Cóż, to...dość długa historia. Jakiś czas już byłem sam. Nie sądziłem, że po śmierci matki Ashtona się zakocham. Ale w pracy poznałem twoją mamę i...poczułem to - mówi trzymając moją mamę za dłoń.

- Ashton wie? - pytam mając nadzieje, że nie jest w takiej sytuacji jak ja.

- Jeszcze nie. Ale mamy zamiar powiedzieć mu jutro na kolacji.

Jakiej kolacji?

- Jak chcesz to weź swojego chłopaka, jutro idziemy do Marcusa.

Mam z nim jak gdyby nic spędzić święta?

Cholera.

- Pójdziemy już na górę - mówię, a następnie ciągnę Luke'a za sobą.

Wchodzimy do mojego pokoju i siadamy w ciszy na łóżku. Kątem oka patrzę na chłopka, ale on mnie ignoruje.

- Luke...

- Tak? - pyta w końcu na mnie spoglądając.

- O co ci chodzi?

- Kogo weźmiesz na kolacje, hm? Mnie czy Alana?

Gdyby nie słowa chłopka zapomniałabym, że moim chłopakiem jest Alan, a nie Luke.

- Nie wiem czy kogokolwiek wezmę - przyznaje szczerze.

Niebieskooki prycha pod nosem co mnie dezorientuje.

- Co w tym śmiesznego?

Blondyn nie odpowiada tylko przyciąga mnie do siebie i sadza na swoich kolanach.

- Nie widzisz tego?

- Czego?

- Że chcę iść tam z tobą, nie jako znajomy - mówi uśmiechając się sztucznie.

Nic nie odpowiadam, więc ściąga mnie z kolan i wstaje. Podchodzi do drzwi i się obraca.

- Jak się zdecydujesz z kim chcesz być, to zadzwoń - rzuca jedynie, po czym wychodzi.

Jęczę zła i kładę się na łóżku. To wszystko mnie przerasta...nie mam pojęcia dlaczego jeszcze jestem z Alanem. Ale nie chcę z nim zrywać, bo boje się, że go stracę...

A jest dla mnie ważny.

Z drugiej stromy jest Luke...przy chłopaku moje serce szybciej bije, a ciało reaguje jak na nikogo innego.

Szybko wyciągam telefon i pisze krótką wiadomość.

Ja:
musimy porozmawiać

Ja:
18 w parku

Do następnego❤️

hej hej!
Jak się podoba rozdział?
Do kogo Sarah wysłała wiadomość?
Jakie podejmie decyzje?
Co myślicie o zachowaniu Luke'a?
Mam nadzieje, że rozdział się podoba!
Z góry przepraszam za błędy!
Miłego wieczorku i do zobaczenia w <3

love you all!
-luvvvharry-

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro