6. "Chyba nie znasz moich możliwości, Hemmings."
Miłego czytania!
Sarah
- Nie ma mowy - mówię od razu.
Co on sobie myślał przychodząc tutaj?
- Sarah....
- O, teraz Sarah? A gdzie się podziała „Sandy" albo „Mała, żałosna idiotka" co?! Hemmings, o co ci chodzi?!
Tutaj przynajmniej mogę wybuchnąć, bo mama jest na dole i mi nic nie zrobi.
- Uspokój się...
- Ja mam się uspokoić?! Ja?!
- Chcesz żeby twoja matka tutaj przyszła? - pyta łapiąc mnie za ramiona.
- Kto cię tutaj w ogóle wpuścił?
No właśnie, przecież to najważniejsze pytanie.
- Twoja mama - odpowiada spokojnie.
- Co jej powiedziałeś?
- Że jesteśmy parą...
Czy ja się kurwa przesłyszałam?!
- Co...
Nie dokańczam, bo ręka blondyna zatyka mi usta. Patrzę na niego wystraszona, ale jego twarz pozostaje spokojna.
- Porozmawiajmy, dobrze?
Teraz chcesz rozmawiać, psycholu?
Nie mam pojęcia jak to zrobił, ale mnie uspokoił. Dobra, czyli to ja jestem jakaś zjebana. Kiwam głową, a gdy zabiera rękę, powoli idę w stronę łóżka. Chłopak siada obok mnie i na razie nic nie mówi.
- To...powiesz coś?
- Co? - pyta zdezorientowany.
Serio, Hemmings?
- Po co mam iść z tobą na imprezę?
- A...Muszę kogoś zabrać, a ty mogłabyś się rozerwać.
Wow, jakiś ty dobry. Zasrany dupku, codziennie mnie dręczysz, a teraz proponujesz mi imprezę, abym się rozerwała?! Dobre sobie, pierdol się - myślę czując, że długo nie będę spokojna.
- Pomyślałeś może, że nie chce tam iść?
- Nie masz nic do gadania, idziemy w piątek. Będę miły, ten jeden dzień.
Miły Hemmings? Coś takiego istnieje?
Wątpię, że to się uda..
- Dobra...będę tego żałować, ale okej...
Wtedy nie wiedziałam ile się na tej imprezie wydarzy...
Wieczorem schodzę do kuchni, gdzie siedzi mama. Muszę sobie z nią o tym porozmawiać.
- Mamo...
- Tak kochanie?
- Dlaczego od razu mu uwierzyłaś jak ci powiedział o tym, że jesteśmy...parą - ostatnie słowo ledwo mi przechodzi przez gardło.
- A dlaczego miałam mu nie uwierzyć? Poza tym wiem już dlaczego byłaś ostatnio taka cicha, ukrywałaś przede mną wasz związek.
Mamo, przepraszam ale czy ciebie pojebało?
- Mamo, równie dobrze mógłby to być morderca!
- Ale nim nie jest, tak? - pyta patrząc na mnie znad ekranu laptopa.
- No...nie jest.
- No właśnie.
- Po prostu nie wpuszczaj wszystkich jak ci powiedzą, że mnie znają. Martwię się...
- Dobrze, już nie będę - mówi cały czas na mnie patrząc.- Luke mi już wytłumaczył, dlaczego cię tak późno nie było i nie jestem zła.
Co? Kurwa co on jej nagadał?!
Dobra, chyba wole nie wiedzieć...
- Okej...pójdę się położyć.
Lecę do pokoju i od razu sięgam po telefon. Przyszła mi wiadomość od nieznanego numeru.
Nieznany numer:
Nie dziękuj mamuśka ;)
Debil.
W czwartek dużo się nie działo. Nudny dzień w szkole, Hemmings mi trochę podokuczał, ale to już rutyna. Wróciłam do domu i poszłam spać, bo byłam wykończona.
Dzisiaj wstałam wcześniej żeby nie musieć biec na autobus. Od jakiś pięciu minut czekam na przystanku, słuchając aktualnie PILLOWTALK.
Wsiadam do autobusu, przejeżdżam trzy przystanki i wysiadam obok sklepu. Lydia siedzi na murku i patrzy na coś w telefonie.
Kiedy jestem blisko, wyrywam jej telefon i patrzę co takiego robiła.
Tony🥵:
zostaje dzisiaj w domu
Tony🥵:
przychodzisz potem do mnie?
Ja:
pewnie, że tak <3
Tony🥵:
to dobrze, bo jestem na ciebie napalony...
Ja:
przestań!
Tony🥵:
oj kochanie, nie wstydź się
Tony🥵:
to normalna rzecz
Tony🥵:
zobacz jaki jest twardy kiedy o tobie myśle 💦
Tony🥵:
wyślij mi coś żebym mógł sobie ulżyć myśląc o tobie kicia
Kicia?!
Tony, chłopcze...myślałam, że stać cię na coś lepszego. Serio „kicia"? Serio?!
Ja:
nie musisz prosić 2 razy ❤️
- Oddaj!- piszczy przyjaciółka sięgając po telefon. Ja po prostu stoję z rozdziawionymi usta i wgapiam się w ekran.
Co się tutaj stało?
- O kurwa, spodziewałam się czegoś innego.
Zaskoczona wkładam w jej dłonie telefon. To nie tak, że nie widziałam jej nago...wiele razy widziałam, ale nie spodziewałam się, że zobaczę takie wiadomości.
Nie u Lyds.
Pewnie jestem czerwona jak burak...
- Po prostu chodźmy pomidorku - mówi lekko zawstydzona i rozbawiona, po czym łapie mnie za rękę i idzie w stronę szkoły.
- Hemmings, gdzie masz dziecko?! - pytam zła idąc w jego stronę.
- Wyluzuj, jest w szafce.
Czy ja się do jasnej cholery przesłyszałam?
- Jak to w szafce? Boże...daj mi je.
- To chodź piszczało - mruczy, a następnie prowadzi mnie pod szafkę.
Z daleka słychać wycie lalki. Cholera.
- Pośpiesz się!
- Cicho! - warczy próbując otworzyć szafkę.- Otwórz się kurwa.
- Hemmings!
- Chwila!
Szarpie za szafkę aż ta w końcu się otwiera. Wyciągam szybko lalkę i zaczynam ją uspokajać. Na szczęście po chwili przestaje wyć.
- Miałeś mi ją od razu przynieść...
- Ale tego nie zrobiłem. Nie marudź już, bo już przestała wyć.
Nagle mi się coś przypomniało.
- Nie możemy iść razem na imprezę.
- Dlaczego niby?- pyta przez zaciśnięte zęby.
- A co z lalką?
- Michael nie idzie i zostanie z Timem.
- Z kim?- pytam zaskoczona.
- Z Timem, naszym synem.
Zabić to mało...
Wieczorem szykuje się na imprezę. Postanowiłam ubrać zwykłą małą czarną.
Może i nie chodzę na imprezy, ale mam takie sukienki.
Wyprostowałam swoje głupie loki i zrobiłam troszkę mocniejszy makijaż.
Hemmings:
już jestem
Ja:
wejdź do środka
Ja:
drzwi są otwarte, zaraz zejdę
Hemmings:
nie boisz się siedzieć przy otwartych drzwiach?
Ja:
jak widać nie.
Hemmings:
dobra, pospiesz się mamuśka
Czytając ostatnią wiadomość wywracam oczami. Ubieram czarne szpilki i biorę torebkę, a następnie schodzę na dół.
Nie powinnaś zostawiać otwartych drzwi, jak jesteś sama w domu, mamuśka - mówi Hemmings stoi przy drzwiach i przejeżdża po mnie kpiącym spojrzeniem.
Wywracam jedynie oczami, bo zaś wspomina o tym drzwiach.
Nie chcę ci nic sugerować, ale masz się opiekować lalką, nie mną, więc daruj sobie takie teksty...
Idiota.
- Mamuśka pokazuje pazurki?
- Cicho - mówię tylko i sięgam po kurtkę. Szybko ją na siebie ubieram i zapinam.
- Możemy iść.
- Nie mówisz mamie, że wychodzisz? - pyta rozbawiony.
Mam ci zedrzeć ten głupi uśmieszek z mordy?
- Wie, że wychodzę. Jest w pracy.
Blondyn kiwa głową ze zrozumieniem i w końcu wychodzi z mojego domu.
Wsiadamy do czarnego Camaro i odjeżdżamy z piskiem opon. Moje ciało wbija się w fotel, a dłoń kurczowo trzyma drzwi.
- Zwolnij! Popierdoliło cię?!
- Mamuśka zna takie słowa?
Teraz sobie znalazł czas na żarty?!
- Zwolnij! - krzyczę, a mój wzrok się zamazuje.
Nienawidzę szybkiej jazdy...
Nie zapominajmy, że jest zima i droga może być śliska. A ja chce żyć.
- No już, już...- mruczy z rozbawieniem i zwalnia.- Nie wkurzaj się ciamajdo.
Kiedy nie odpowiadam, chłopak wzdycha cicho.
Jesteśmy już pod jakimś klubem. Gdy chce stanąć w kolejce, czuje szarpnięcie.
- Nie będziemy przecież czekać głupia.
Blondyn nie puszczając mojego ramienia ciągnie mnie w stronę wejścia. Mówi coś ochroniarzowi i po prostu wchodzi. Ani na chwile nie puszcza mojego ramienia.
Pewnie nie chce mieć problemów, gdybym miała się zgubić.
- Dobra mamusiu to co? Jakiś soczek?- pyta z kpiną.
- Chyba nie znasz moich możliwości, Hemmings.
- Dobra, dobra zobaczymy. Chodź do chłopaków, oni już wszystko mają.
Łapie mnie za rękę i idzie w stronę zapewne jakiegoś boxu. Od czasu do czasu obraca się w moją stronę, jakby miał sprawdzić czy to napewno ze mną idzie.
- Przyszli nasi rodzice!- krzyczy Hood lekko się chwiejąc.- Już myśleliśmy, że się rozmyśliliście i woleliście zostać z dzieciątkiem.
- Ja odpuścić? Calum coś ci ten alkohol nie służy.
- Nie pierdol tylko pij.
Blondyn bierze dwa shoty z czego jednego mi podaje. Ashton i Calum patrzą na mnie z niemałym zaskoczeniem na co wywracam oczami i szybko wlewam w siebie alkohol. Delikatnie drapie mnie gardło, ale po chwili skupiam się tylko na przyjemnym cieple rozlewającym się po moim ciele.
- Tak trzymaj, mamuśka! - krzyczy Irwin, a ja mierze go wzrokiem.
Nie wiem ile tutaj jesteśmy, ale cudownie się bawię. Alkohol zaczął już działać, przez co cały czas się śmieje. Tańczyłam z kilkoma chłopakami od czasu, do czasu depcząc ich po stopach.
Teraz tańczę z jakimś czarnowłosym chłopakiem. Na oko ma z dwadzieścia lat. Poruszamy się w rytm szybkiej muzyki co jakiś czas ocierając się o siebie.
- Jestem Victor.
- A ja...
- Luke, miło mi - mówi blondyn, który pojawia się znikąd.
Pieprzony czarodziej.
- Nie mówiłaś, że masz chłopaka.
- To nie...
- O naszym synku też nie wspomniałaś, kochanie?
Patrzę na niebieskookiego z chęcią mordu. Victor już dawno od nas uciekł, a był fajny...
- Hemmings, co ty robisz?!
- Pomyślałem, że będzie śmiesznie mamusiu - mówi rozbawiony, na co prycham.- A teraz potańczymy.
- Że 'my'?!
- Tak, więc nie marudź i się baw. Obiecałem, że będę miły.
Właśnie widać jaki jesteś miły.
- Daj mi się najpierw napić.
Blondyn przystaje na moją propozycje i idzie ze mną w stronę boxu. Biorę trzy shoty i szybko je wypijam.
Byłam zbyt trzeźwa żeby z nim tańczyć.
- Możemy iść.
Blondyn robi to samo, po czym łapie mnie za rękę i wyciąga na parkiet.
Puszczają akurat jakiś szybszy kawałek, więc nie muszę się do niego przytulać.
Całe szczęście.
Dłonie chłopaka lądują na moich biodrach i przyciągają mnie do siebie. Ja swoje na razie kładę na jego torsie i zaczynam tańczyć. Poruszamy się szybko, a ja czuje, że alkohol powoli zaczyna działać.
Hemmings przyciąga mnie do siebie bliżej przez co nasze klatki piersiowe się stykają. Ja swoje dłonie przenoszę na jego kark, a on na moje pośladki.
Nawet nie wiem kiedy zaczęliśmy się o siebie ocierać...
Dobry Boże, co my robimy?
Dlaczego nie brzydzę się jego dotyku?
Niebieskooki obraca mnie do siebie tyłem, a następnie łapie za biodra, które przyciąga do swojego krocza. Muzyka przenosi nas do innego świata, a my wchodzimy do niego nie znając drogi powrotnej.
Czuje jego usta na swojej szyi, więc odchylam ją delikatnie dając mu większy dostęp, co wykorzystuje. Blondyn zaczyna ssać i podgryzać jedno miejsce, a ja wzdycham cicho czując ból i przyjemność jednocześnie. Dlaczego akurat JEGO usta muszą sprawiać mi aż taką przyjemność?! Kończy swoje dzieło lekko chuchając w nie zimnym powietrzem.
Nie mam pojęcia co potem się działo, bo urwał mi się film...
Do następnego❤️
hej hej!
I jak się podoba rozdział?
Sarah i Luke po alkoholu...
Jak myślicie do czego między nimi mogło dojść?
Calum i Ashton coś powiedzą?
Jak będzie wyglądała ich relacja następnego dnia?
Z góry przepraszam za błędy!
Miłego wieczorku i do zobaczenia w <3
love you all!
-luvvvharry-
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro