14

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


    Czas mijał szybko. Wakacyjny wyjazd zbliżał się nieubłaganie. Yoongi zdawał się dość obojętny na wzmianki o nim, dlatego Jin podejrzewał, że ponieważ nigdy nie był na żadnej wycieczce, w jego wyobraźni wciąż nie istnieje jasny obraz tego co może się na niej dziać. Wszyscy starali się nakreślić mu wyjazd jak najbardziej pozytywnie, ale chłopiec nie cierpiał zmian. Nienawidził ich. Każdy miał coś czego nie lubił, więc starali się to akceptować, jednak po spotkaniu z psycholog Yoongiego zrozumieli, że to traumatyczne wspomnienia powodują u niego strach w związku z czymś nowym czy nieznanym. Bał się eksperymentować i posuwać do przodu, ponieważ bał się reakcji innych, zwłaszcza ludzi zbliżonych wiekiem do jego rodziców. 

Namjoon chciał dowiedzieć się więcej na ten temat, ale Elizabeth powiadomiła ich, że dom dziecka niechętnie dzieli się aktami dotyczącymi przeszłości swoich podopiecznych w obawie przed jakąkolwiek zmiana nastawienia względem nich przez rodziców adopcyjnych. Zapewniła, że mogą wnieść podanie, które zostanie rozpatrzone, ale poradziła im również dokładnie to przemyśleć, ponieważ zostali zapoznani z przeszłością Yoongiego na tyle, na ile uznano to za konieczne i odpowiednie. 

Seokjin stwierdził, że nie chce wiedzieć więcej szczegółów związanych z życiem Yoongiego. W związku z tym Namjoon również postanowił wycofać się z tej chęci. Nie chciał wiedzieć więcej niż jego mąż. To byłoby dziwne i niezręczne. Albo wiedzą to oboje albo nie wie żaden z nich.

Gdzieś tam w jego umyśle ciekawość wciąż tkwiła. Wiedział, że Yoongi od początku był niechciany i niekochany przez rodziców, że jego ojciec był alkoholikiem i używał wobec niego przemocy werbalnej i fizycznej. Jego mama była młodsza i nie zamierzała spędzać czasu na opiece nad dzieckiem. Teoretycznie wiedział tyle ile powinien, ale w głowie Namjoona co chwile pojawiały się nowe pytania. Seokjin bał się poznać odpowiedzi, ale on...

Chociażby blizny na ciele Yoongiego. Ta na lewym boku, ta na górnej części ramienia, ta na stopie. Jak powstały? Kto je stworzył? Jego biologiczny ojciec? Ale jak i dlaczego? Czy został ukarany? Czy jego rodzice ponieśli konsekwencje za lata zaniedbania? Czy Yoongi miał rodzeństwo? Co się z nimi stało? Jak często zostawał zupełnie sam w domu? Ponoć rodzice porzucali go wtedy na pastwę losu. Dlaczego nie interesowała się nim reszta rodziny? Byli pokłóceni z rodzicami kobiety, ale co z resztą ich krewnych? 

Mógł o to zapytać, ale z dnia na dzień pojawiłoby się więcej i więcej pytań, również przez uzyskanie odpowiedzi na poprzednie. 

- Powinniśmy patrzeć w przyszłość. - Mówił Seokjin. - Skupmy się na niej. - Dodawał. Elizabeth mówiła, że sama nie zna dobrze jego historii. Nie chciała patrzeć na niego przez pryzmat tego co zdarzyło się w jego życiu, traktować go jak zwykłe dziecko, które miało nieco trudniejszy początek. Nie chciała użalać się nad nim, tłumaczyć jego złe zachowania czy patrzeć na niego bardziej pobłażliwie. Może to było dobre podejście?

- Taehyung ma wieczorem randkę. 

- Kolejną?

- Ćśśś, to dobry znak. - Zaśmiał się starszy kiedy siedzieli przy śniadaniu. Seokjin zaczął już letni urlop. Miał trwać dwa tygodnie. Teoretycznie Namjoon zaczynał swój jutro, ale i tak w wolnej chwili zamierzał odwiedzać studio. Nie dla pracy. To było jego hobby. Największa, po rodzinie, miłość. Yoongi był w przedszkolu. Za trzy dni zaczynał wakacje, ale szkoła organizowała zajęcia podczas nich. Zamierzali z nich korzystać po ukończeniu urlopów.

Nie mieli na nie wielu planów. Na pewno prócz wakacji nad morzem chcieli odwiedzić rodziców Seokjina oraz zamierzali zająć się synami Taehyunga, ponieważ ten miał w planach kilkudniową sesję w Japonii. Yoongi uwielbiał ich towarzystwo tak samo jak oni. Poza tym to nie miał być pierwszy raz, kiedy chłopcy zostaną z nimi na dłużej. Namjoon bardzo chciał zbudować domek na drzewie, ale wciąż o tym dyskutowali. Według Seokjina Yoongi był za mały na tego typu zabawę, Namjoon z kolei uważał, że to idealny czas. Chcieli też znaleźć zajęcia muzyczne dla dzieci w wieku Yoongiego, ponieważ, ponownie, Namjoon wciąż nie zrezygnował z marzenia o muzycznej przyszłości dla ich podopiecznego. Prócz tego chcieli zwyczajnie odpocząć, skorzystać z wolnego czasu. 

- Co z chłopcami?

- Zaproponowałem, że możemy się nimi zająć. To w porządku?

- Wiesz, że tak. - Odparł Namjoon. Może z Hobim i Jiminem nie łączyły go więzy krwi, ale naprawdę traktował ich jak członków rodziny. Taehyung był dla Jina niemal jak młodszy, nieznośny brat, a jego dzieci nazywały ich wujkami, oczywiście, że mu na nich zależało.

W tym mieście, z dala od swojej biologicznej rodziny, stworzył sobie naprawdę miłe życie. Może i czasami tęsknił za rodzicami, którzy nie chcieli mieć z nim kontaktu, zresztą tak samo jak dalsza część rodziny, ale ta tutejsza w zupełności zastępowała biologiczną. Miał męża i dziecko, teściów, Taehyunga, chłopców. 

Ta sytuacja nauczyła go jednak, że nie ważne co, nigdy nie odwróci się od Yoongiego. Nie ważne na kogo chłopiec wyrośnie ani czy on wciąż będzie z Seokjinem ( w co z całego serca wierzył). Nigdy go nie porzuci. Oboje zostali porzuceni przez rodziny biologiczne i oboje znaleźli ludzi, którzy kochali ich takimi jakimi byli. Po uświadomieniu sobie tego na twarzy Namjoona pojawił się lekki uśmiech. Oboje zostali "zaadoptowani" przez tych samych ludzi. Przez Seokjina, jego rodziców i Taehyunga. Oboje znaleźli przysłowiowy dom w tych ludziach. Mieli ogromne szczęście.  

- Pomyślałem, że puścimy im Dumbo. Nie wydaje mi się, że którykolwiek to oglądał.

- Okej.

- Oh, i wydaje mi się, że powinniśmy kupić nowe firany do pokoju Yoongiego. Może błękitne? Będą bardziej pasować do waszego safari. - Rzucił z lekką uszczypliwością, na co Namjoon delikatnie się uśmiechnął, popijając kawę z wysokiego, białego kubka.

- Jesteś po prostu zazdrosny, że sam na to nie wpadłeś.

- Ależ oczywiście. - Odparł z wyczuwalnym sarkazmem.

- Ale przyznaj, że je lubisz.

- Jest urocze. - Zapewnił również odpowiadając uśmiechem. Powiedział to szczerze. Początkowo Seokjin nie był pewny malunków na ścianach pokoju Yoongiego, ale widząc jego niecodzienną radość i dumę uznał, że to naprawdę w porządku. Ten pokój z białego pomieszczenia zmieniał się w pokój małego dziecka. Podobało mu się to. Był bardziej kolorowy. Kiedy pierwszy raz ujrzał te wątpliwej jakości arcydzieło jego pierwszą emocją była lekka złość, nawet rozczarowanie, że pod jego nieobecność mąż z synem demolują ich dom, ale potem uświadomił sobie, że to nie miało żadnego związku z niszczeniem czegokolwiek. To tworzyło bezpieczny schron Yoongiego i umacniało jego więź z Namjoonem. Seokjin nie mógł być bardziej szczęśliwy. 

Zdjęcie, które zrobił chwilę po zaakceptowaniu tworu na ścianie, przedstawiało Namjoona, który kucał przy oknie, Yoongiego, który opierał się jedną dłonią o kolano mężczyzny. Oboje pozowali wskazując na malowidło. Namjoon z szerokim uśmiechem obejmującym jego oczy, Yoongi z tym bardziej nieśmiałym, ale równie szczęśliwym. 

Seokjin ustawił je na tapetę w telefonie oraz postawił je przy rodzinnym zdjęciu Stephanie, drugiej weterynarz w klinice. Uważał, że to pierwsze zdjęcie Namjoona i Yoongiego, na którym wyglądają jak ojciec z synem.

- Mam nadzieję, że randka Taehyunga będzie udana. - Rzucił nagle Seokjin, a kiedy to powiedział Namjoona zauważył, że zdaje się zamyślony. Jego spojrzenie było przepełnione wiarą. - Tae zasługuje na bycie szczęśliwym, prawda?

- Oczywiście. - Odparł szczerze. Jeśli zapytać by jego, może i Taehyung był bliżej z Seokjinem, ale to prawdopodobnie Namjoon zawdzięczał mu dużo więcej niż on. Miał wrażenie, że zawdzięczał mu wszystko.

Taehyung zmienił całe jego życie. 

 *   *    *

   Namjoon poznał Taehyunga w barze. Był ze swoimi przyjaciółmi, jak w tamtym czasie ich nazywał. Starszy nigdy nie był typem imprezowicza, lubił ludzi i kontakt z nimi, ale nie przepadał za alkoholem, narkotykami, w których lubowali się niektórzy z jego otoczenia. Nie przepadał za tańcem, głośną muzyką, pijackimi zachowaniami, na które inni reagowali ze śmiechem. Irytowało go to. 

Siedział więc nieco ponuro i obserwował swoich towarzyszy, którzy śmiali się z programu telewizyjnego, którego nazwy nawet nie kojarzył. Siedział na kanapie ciągnącej się przez długość pomieszczenia. Przed nim był okrągły stół z dodatkowymi krzesłami.

- Nie mam pojęcia co to za serial. - Rzucił nagle cicho obcy głos. Namjoon spojrzał w prawo. Obok niego siedział chłopak, który najprawdopodobniej był z ludźmi ze stolika obok. Ponieważ stał blisko jego własnego to Namjoon chcąc nie chcąc siedział dość blisko nieznajomego.

- Ja też. - Odparł niewiele myśląc. Mężczyzna również wyglądał na Koreańczyka. Namjoon nie miał pojęcia jakim cudem wcześniej nie zwrócił na niego uwagi. Swoim typem urody wyróżniał się w ten sam sposób co on sam. 

- Znasz koreański? - Zapytał nieznajomy. Wydawał się być w zbliżonym wieku do Namjoona, mimo że jego oczy wciąż błyszczały radością i podekscytowaniem, podczas gdy jego własne przepełnione były zmęczeniem i rezygnacją.

- Owszem. - Odparł w swoim rodzinnym języku, na co drugi uśmiechnął się szeroko i kwadratowo. Namjoon skłamałby mówiąc, że brunet nie był atrakcyjny. 

- To dobrze. Rzadko spotykam kogoś z Korei. - Kontynuował w tym samym języku. Jeden z towarzyszy nieznajomego rzucił im zaciekawione spojrzenie. - Nie wyglądasz na zbyt zadowolonego.

- Tak, to nie mój typ spędzania wolnego czasu.

- Mój też nie. - Zaśmiał się. Jego głos był niski, ale śmiech brzmiał dość dziecinnie. - Nie lubię siedzieć w jednym miejscu. - To nie do końca było to co Namjoon miał na myśli mówiąc, że nie czuje się tu dobrze, ale uznał, że to w porządku, aby drugi tak sądził. 

- Więc co tu robisz?

- Skończyliśmy sesje i przyszliśmy to uczcić.

- Jesteś modelem? - Zapytał zaciekawiony. Drugi mógłby być fotografem czy pomocnikiem, ale jego uroda sugerowała, że mógłby spełniać się w modelingu. 

- Tak. - Odparł dumnie, na co Namjoon lekko się uśmiechnął. Nieznajomy zdecydowanie był w jego oczach typem młodszego brata. Cieszył się, że się spełniał życiowo. - Nazywam się Taehyung, a ty?

- Namjoon. - Rzucił. Nagle ludzie ze stolika Taehyunga zaczęli się podnosić z miejsc. Dopiero wtedy Kim zdał sobie sprawę z tego, że zdają się dużo bardziej pijani niż jego znajomi. 

- Oh, idziemy już? - Taehyung odwrócił się w prawo do osoby, która stała obok. Ktoś potwierdził, a on westchnął. - Miło było cię poznać, Namjoon. - Powiedział z uśmiechem. Wstał, zebrał swoje rzeczy i zniknął równie nagle, jak pojawił się w jego życiu.

Wtedy Namjoon nie miał pojęcia, że spotkają się ponownie.

Nastąpiło to tydzień później, kiedy Namjoon z dbałością wybierał kanapkę w popularnym fast foodzie. 

- Namjoon? - Usłyszał za sobą męski głos. Początkowo zupełnie go nie poznał, mimo że akcent zdawał mu się bardzo znajomy. Zmarszczył więc brwi i obrócił się nieco od automatu samoobsługowego. Za nim stał ten sam mężczyzna, który zaczepił go kilka dni temu ratując go tym samym od denerwujących znajomych. - Uh, pamiętasz mnie? Spotkaliśmy się w -

- Taehyung. - Przerwał mu, na co drugi szeroko się uśmiechnął z wyraźną ulgą. Namjoon po raz kolejny poczuł nieco rodzinne uczucie względem niego co było zadziwiające ze względu na to jak niewiele się znali. - Też przyszedłeś na obiad?

- Tak. Mój przyjaciel przeprowadza się niedaleko, ale pociąg ma opóźnienie i muszę na niego poczekać. - Westchnął.

- Ah, do akademiku naprzeciwko?

- Nah, jest studentem, ale jego rodzice wolą żeby mieszkał w kawalerce, bo boją się, że akademik będzie miał na niego zły wpływ. - Powiedział patrząc jak Namjoon płaci za wybrane jedzenie. Zaraz zajął jego miejsce i zaczął wybierać swój posiłek. - Jest raczej spokojny, pewnie boją się, że by go to zdominowało. 

- Ta, to dość przytłaczające miejsce. - Rzucił szczerze.

- Jesteś  z wymiany?

- Tak, ty nie?

- Nie, moja rodzina tu mieszka. - Odparł. Namjoon przytaknął. Nie był tu na tyle długo żeby stwierdzić czy mu zazdrości czy może współczuje. Sam uciekł do tego miasta, aby odpocząć od wymagającej, poważnej rodziny. Był w tym kraju dopiero dwa miesiące. Póki co go lubił. Było nowocześnie i codziennie uczył się czegoś nowego. Nie wiedział jednak czy wybrałby te miejsce ponad Koreę, której dotąd nie opuszczał. Tutaj czuł się dość... Samotnie.

Chwilę później obaj odebrali swoje posiłki i usiedli naprzeciw siebie. Starszy sięgnął po swoją kawę, kiedy Taehyung rozpoczął między nimi zupełnie niezobowiązującą rozmowę o atrakcjach w okolicy, po tym jak dowiedział się o tym jak niewiele czasu Kim spędził w tym miejscu.

- Niezbyt obchodzą mnie kluby i puby, Tae. - Rzucił używając nowego zdrobnienia, które według niego pasowało do Taehyunga i jego młodzieńczej, niemal dziecięcej aury. Był uroczy. 

- Więc co wolisz? Sport? Karaoke? 

- Nie... Raczej może muzeum albo kawiarnie tematyczne?

- Oh... - Mruknął brunet wyraźnie rozczarowany jego odpowiedzią. - Jesteś zupełnie jak Seokjin! Powiedział to samo kiedy rozmawialiśmy wczoraj. - Rzucił zapychając się frytkami, które zaraz popił truskawkowym shakem. Starszy nieco się skrzywił. - Powinienem was poznać?

 - Nie musisz.

- Nah, powinienem was poznać. - Tym razem powiedział to bardziej przekonany, już bez wątpliwości. Namjoon zaśmiał się lekko, bo to znaczyło, że może w końcu będzie miał jakichkolwiek znajomych w tym mieście.

Nie miał pojęcia, że znajdzie tu dużo więcej.

   Sławnego Seokjina poznał trzy tygodnie później. Sławnego, ponieważ przed ich pierwszym spotkaniem Taehyung przedstawił go swoim innym znajomym. Zarówno Soobin jak i Yeonjun czy Yerin zdawali się oczarowani tajemniczym Seokjinem. Wszyscy o nim mówili. Ponoć niemal codziennie widział się z Taehyungiem dlatego starszy zastanawiał się jakim cudem jeszcze się na niego nie natknął. Młodszy stał się jego towarzyszem dnia codziennego. Lubił z nim rozmawiać, dlatego utrzymywał tą znajomość na dobrym poziomie. 

Raz zapytał Taehyunga dlaczego wciąż ich sobie nie przedstawił, na co otrzymał jedynie nieco podejrzany uśmiech i "nie było okazji".

Okazja nadarzyła się w dzień urodzin Taehyunga. Młodszy sprosił do siebie pokaźną ilość osób, nazywając ich wszystkich swoimi przyjaciółmi. Namjoon nie wnikał. Cieszył się jednak, że wśród niech znalazł się zarówno on jak i bratnia dusza solenizanta. 

- Chodź za mną. - Powiedział Taehyung do niego, kiedy tylko ściągnął buty. Dom rodziny Taehyunga był duży. Większy niż się spodziewał. Wystarczyło spojrzeć na młodego Koreańczyka żeby wiedzieć, że jego rodzice nie należą do niższej warstwy społecznej. Jego skóra wręcz śniła od drogich kosmetyków, ubrania były markowe i dokładnie dobrane, nawet jego pewność siebie i sposób mówienia pokazywały, że ma raczej łatwy start w życiu.

Nie spodziewał się jednak, że ten dom będzie aż tak duży i nowoczesny. 

- Idę, idę. - Rzucił czując na sobie jego ponaglające spojrzenie. Kiedy wyrównali kroku Taehyung zarzucił mu rękę na ramiona i poprowadził go schodami na piętro, gdzie było odrobinę ciszej i mniej tłoczno. Otworzył drzwi ostatniego na korytarzu pokoju i wszedł do środka.

- Hyung! - Krzyknął specjalnie akcentując to dziecinnie. 

Wzrok Namjoona od razu padł na znajdującego się wewnątrz mężczyznę, który odwrócił się od ekranu komputera w ich kierunku i ...

Wow. Jeśli to nie był najpiękniejszy mężczyzna jakiego Namjoon widział w swoim życiu...

- Seokjin, zajmiesz się Namjoonem? Nie zna tu właściwie nikogo prócz dwóch czy trzech osób.

- To powinna być twoja odpowiedzialność, żeby dobrze się tu czuł. -Odparł brunet. Jego głos był naprawdę miły, jak szybko wychwycił Namjoon. Cała jego aparycja była miła dla oka. Jego pulchne usta, duże oczy, okrągłe policzki, zadbana cera, jego wzrost, sylwetka, szerokie ramiona.

Ten gość był powalający. To coś czego można by się spodziewać po najlepszym przyjacielu Taehyunga, zauważył zaraz. 

- Muszę zająć się wszystkimi, a Namjoon jest... Specjalny.

- Specjalny. - Powtórzył Seokjin ze śmiechem, zanim machnął na niego dłonią. - Idź. - Dodał. Taehyung uśmiechnął się lekko, znów tym podejrzanym, w mniemaniu Namjoona, uśmiechem, zanim poklepał go po ramieniu i wyszedł. 

- Uh- Mruknął cicho Namjoon. Co teraz?

- Chodź bliżej. Tae obiecał mi, że mogę skończyć projekt zanim zejdę na dół. - Wyjawił. Kim podszedł do niego i usiadł na krześle, które dotąd było nieco odsunięte. Prawdopodobnie wcześniej siedział na nim właściciel domu. 

- Przyszedłeś do Taehyunga zrobić projekt? - Zapytał nie chcąc, żeby zapanowała nad nimi cisza. Chciał go poznać. Było w Seokjinie coś co sprawiało, że Namjoon chciał być choć odrobinę bliżej niego. Dosłownie i w przenośni. 

- Po części? Spałem tutaj. Zwykle tu nocuję, bo mam głośnych sąsiadów. - Odparł swobodnie, nawet na moment nie odrywając wzroku od ekranu. Komputer wyglądał na nowy i wszystkie foldery były w nim uporządkowane, jak zauważył kiedy Seokjin na moment wyszedł z programu. Namjoon nie znał ich długo, ale podejrzewał, że to nie Taehyung posegregował te foldery. Był raczej roztrzepany i zdawał się nigdy nie mieć czasu do stracenia na coś tak przyziemnego. 

-Ah... - Mruknął cicho. Przez myśl przeszło mu pytanie czy na pewno łączy ich tylko przyjaźń. Tae i Seokjin zdawali się mieć naprawdę bliską relację. 

- Poza tym nie mam tego programu na moim laptopie.

- Pomóc ci?

- A znasz się na anatomii zwierząt?

- Niespecjalnie. - Westchnął, wciąż siedząc w bezruchu, kiedy palce drugiego sprawnie poruszały się po klawiaturze. 

- To w porządku. Już kończę, możesz pomóc mi wybrać obrazki. 

- Nie śpiesz się. Nie jestem raczej typem imprezowicza, przyszedłem tylko dlatego, że to Taehyung. 

- Oh, podobnie z tej strony. - Roześmiał się Seokjin. Na moment zapanowała między nimi cisza. Wedle polecenia razem wybrali obrazki, które wydawały się najlepsze i zamknęli program. Brunet nie wstał jednak ze swojego miejsca, a jedynie obrócił się na krześle w kierunku Namjoona. Blondyn poczuł jak jego serce dziwnie przyśpiesza na tak bliski widok przyjaciela Taehyunga. Nawet jego zapach był idealny. - Mam dla ciebie propozycję.

- Tak? - Zapytał wpatrując się w jego lśniące, ciemne oczy. Były dziwnie hipnotyzujące. 

- Możemy iść na dół i udawać dusze towarzystwa albo- 

- Albo?

- Możemy zejść na dół, ukraść pizze i jakiś alkohol, wrócić tutaj, zablokować drzwi, zasłonić okna, zrobić sobie gniazdko na królewskim łóżku Taehyunga, włączyć projektor filmowy i zrobić seans z daleka od głośnych, pijanych małolatów. - Zasugerował mówiąc niesamowicie szybko, ale zadziwiająco zrozumiale. Namjoon szeroko się uśmiechnął słysząc jego propozycję. To brzmiało jak plan idealny. - Jaki jest twój wybór?

- Opcja druga jest dużo bardziej kusząca.  

- Tak czułem. - Zaśmiał się Seokjin, a jego śmiech był tak uroczy, że Namjoon poczuł ukłucie w sercu. Seokjin był idealny i jasnym stało się jakim cudem wszyscy tak go uwielbiają. On sam czuł do niego coraz większą sympatię. To niebezpieczne jak szybko go polubił, ale zdawali się nadawać na tych samych falach. 

( Potem wdrożyli swój plan w życie, a po zjedzeniu ogromnej pizzy zasnęli tuż obok siebie w połowie trzeciego sezonu Piratów z Karaibów. W środku nocy naturalnie przylegli do siebie z ramionami oplatającymi drugiego, ale wytłumaczyli to zimnem. Kiedy rano się obudzili znaleźli zupełnie skacowanego Taehyunga skulonego w nogach łóżka. Na ich twarzach narysowane zostały koślawe zwierzęta ( "to chomiki!" ) markerem, który okazał się dużo trwalszy niż zapewniał Taehyung, dzięki czemu utknęli w trójkę w jego pokoju ( "sprzątaczka przyjdzie za chwilę, więc nie wychodźmy stąd" ) jedząc resztki i poznając się bardziej. Kiedy się rozdzielili Namjoon nie spodziewał się, że tego samego wieczora dostanie zaproszenie na szwendanie się po mieście, na które Taehyung nie dotarł ( "Hyung, mam za dużego kaca, zajmij się Seokjinem") ani że nie będzie potrafił rozdzielić się z Seokjinem. Nie spodziewał się też, że kiedy dotrą do jego domu Seokjin zapyta go o jego numer telefonu. Nie spodziewał się tego, że miesiąc później miejsce będzie miał ich pierwszy pocałunek, który okaże się dużo bardziej odpowiedni i czarujący niż jakikolwiek, którego Namjoon kiedykolwiek doświadczył. A najbardziej z tego wszystkiego nie spodziewał się, że kilka miesięcy później poczuje, że w tym nowym mieście znalazł swoje miejsce na ziemi, tuż u boku Seokjina, bez którego nie był w stanie wyobrazić sobie dalszego życia).


____________

Rozdział... Inny niż poprzednie. Mała odskocznia.  W następnym wracamy do rodzinki! 

Mam nadzieję, że przypadł wam do gustu kochani <3

Postaram się opublikować szybko następny. To zabawne, bo wygląda na to, że Kimowa rodzinka spędzi letnie wakacje w trakcie, kiedy tutaj będzie zima haha

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro