19

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

   Namjoon nie pamiętał dobrze swoich dziadków. Czasami w zakamarkach umysłu odnajdował obraz drobnej, niskiej kobiety, która pchała go na huśtawce niedaleko jego rodzinnego domu, kiedy zbliżony wiekiem mężczyzna robił im zdjęcia. Widział też tego mężczyznę, który podarował mu pierwszy rower na jego czwarte urodziny. Pamiętał jak wprowadził go do salonu, a Namjoon zachwycił się jego błyszczącym, granatowym kolorem. Przewijał się też obraz ich trójki, kiedy siedzieli nad pizzą w restauracji, a jego dziadkowie śmiali się z niego widząc jak obficie pokrywa swój kawałek ketchupem. 

Nie mieszał już w domu rodzinnym.

Nie miał już małego roweru w kolorze nocnego nieba.

Nie jadał już pizzy oblanej ketchupem.

Te wspomnienia zawsze przypisywał do tych dwóch, starszych osób. 

Oboje zmarli w tym samym roku, po jego piątych urodzinach. Babcia przez nieleczoną chorobę serca, dziadek na zawał, choć jego rodzice zawsze powtarzali, że to tęsknota za babcią go zabiła. 

Dziadków ze strony ojca nie znał dobrze. Pojawiali się na świętach, dawali mu prezent, znikali. Nie byli rodzinnymi osobami. Skupiali się na karierze, nie na swoim najmłodszym synu i jego rodzinie.

Na początku tego nie rozumiał, ale kiedy dorósł uświadomił sobie, że wszyscy mają inne priorytety. To w porządku. Nie zrobiłby tego samego, ale to w porządku.

Jakkolwiek dziwnie by to brzmiało, cieszył się, że mamą Seokjina jest mama Seokjina. 

Kim Daeun, bo tak się nazywała, była ciepłą i rodzinną osobą. Nie była aniołem, nikt nie był, ale robiła to co uważała za odpowiednie i ze wszystkich sił starała się być tym, co w jej mniemaniu składało się na postać dobrego człowieka. Dawała z siebie wszystko. 

Namjoon wiedział, że cokolwiek się stanie nie zostawi Yoongiego samego. Yoongi będzie miał w niej wsparcie aż do jej ostatniego oddechu. Był tego pewny tak bardzo jak swojego imienia. 

- Nie mogłam się doczekać waszego przyjazdu. - Powiedziała Daeun kiedy znaleźli się przy budynku, w którym mieszkała. Dawniej mieszkała w domu, ale dwa lata temu postanowiła go sprzedać i kupić dwa mieszkania. W jednym z nich mieszkała, a drugie, znajdujące się zaledwie trzy ulice dalej, wynajmowała turystom. Dzięki temu nie musiała martwić się dochodem. Wciąż pracowała, zostało jej blisko dziesięć lat do emerytury, ale gdyby cokolwiek się stało, była zabezpieczona finansowo. - Przygotowałam dla was pokój. - Dodała, po czym otworzyła drzwi na klatkę schodową. Namjoon chwycił dłoń chłopca, uważając, aby nie przewrócił się na schodach. Kobieta mieszkała na czwartym piętrze, ale ostrożnie wdrapali się na nie, cały czas monitorując tempo Yoongiego, aby nie czuł, że musi przyśpieszyć by dorównać innym.

Namjoon był wcześniej kilkukrotnie w mieszkaniu mamy Jina. Było schludne i bardzo ciepłe, zarówno przez temperaturę jak i wystrój. Wszędzie wisiały zdjęcia rodzinne, było dużo kwiatów, w centrum salonu leżał puchaty dywan, a na nim stał mały stolik, na którym zawsze leżała ozdobna miska z drobnymi słodyczami, czekoladkami i cukierkami. W oknie wisiały firanki, gdzieniegdzie znajdowały się świeczki, które teraz były zgaszone, ale zapalone tworzyły miły klimat. Mężczyzna lubił ten dom. Sprawiał wrażenie miejsca, w którym mieszkała naprawdę szczęśliwa rodzina. 

- Czego się napijecie? - Zapytała Daeun, kiedy weszli do środka. Oboje poprosili o kawę, a kiedy pomogli Yoongiemu zdjąć buty zostali pozostawieni sami sobie zważywszy na to, że kobieta zabrała chłopca za rękę, idąc w stronę kuchni i obiecując, że czeka tam na niego ktoś fajny. Oboje wiedzieli, że chodzi o Tofu, kotkę Daeun. 

- Nic się nie zmieniło. - Rzucił z uśmiechem Seokjin, kiedy weszli głębiej do mieszkania, aby po chwili usiąść na jednej z dwóch kanap. 

- Nie byliśmy tu tylko kilka miesięcy. - Odparł blondyn obejmując luźno swojego partnera. 

- Aż kilka miesięcy. - Poprawił. - Kiedyś bywaliśmy tu częściej. 

- A co mieliśmy robić? - Zaśmiał się. - Mieliśmy za dużo wolnego czasu i za mało pomysłów na to jak go wykorzystać. 

- Tak. - Westchnął Seokjin. Oparł się o Namjoona, zanim dodał. - Odkąd jest Yoongi jesteśmy bardziej zajęci, w dobrym znaczeniu. 

- Ciężko uwierzyć, że jest z nami już tak długo. Niedługo minie pół roku. 

- Prawda. Czas tak szybko leci. Nim się obejrzymy będzie szedł na studia. - Zażartował. Namjoon zareagował uśmiechem, wiedząc, że czas nie leci aż tak szybko. Szybko, owszem, ale nie na tyle, aby nie zauważyć jak przemija. 

- Będziemy wtedy starzy. 

- Sam będziesz stary, Namjoon. Ja będę wiecznie młody. 

- Z pewnością. 

- Jinie. - Usłyszeli podekscytowany głosik. Seokjin z lekkim uśmiechem przechylił się nieco, aby spojrzeć na chłopca stojącego w drzwiach kuchni. Nagle zdał sobie sprawę z tego, że zdaje się nieco wyższy niż pierwszego dnia, kiedy ujrzał go niepewnego i przestraszonego na podwórku swojego domu.

- Tak, skarbie? - Zapytał. Yoongi zniknął na moment z ich oczu, aby zaraz wrócić z lekkim wysiłkiem wypisanym na twarzy. W ramionach trzymał białą kotkę i jedynie jej z natury drobna postawa pozwoliła im na bezpieczne dotarcie do kanapy. 

- Wow. - Powiedział udając zaskoczenie. Yoongi ułożył zwierzę na kanapie, zanim wyciągnął ramiona do Namjoona, który natychmiast wciągnął go na swoje kolana. 

- Kotek. - Powiadomił ich Yoongi, wyciągając dłoń do zwierzęcia. - Tofu. - Tofu usiadła dumnie między nimi. Niestety ze swojej pozycji krótka ręka chłopca dosięgła zaledwie jej ucha, które zadrżało pod jego dotykiem. Czując to, jakby świadoma prób dziecka przechyliła odrobinę głowę, aby Yoongi mógł ją pogłaskać.

Seokjin nie znał dobrze Tofu. Była w jego rodzinie zaledwie dwa lata i zawsze mieszkała z jego mamą. Wiedział jednak, że była bardzo cierpliwa i towarzyska. Nie obawiał się więc jej reakcji. To Namjoon posyłał im bardziej zatroskane spojrzenia obawiając się, że zwierzę może zadrapać najmłodszego.

 - Jesteście głodni? - Zapytała Daeun. Stała w futrynie pomieszczenia z telefonem w ręku. Seokjin znał ją na tyle dobrze, że był pewny włączonego aparatu. Kobieta zaraz odłożyła go i wróciła do kuchni, aby dosłownie sekundy później wyjść z niej niosąc dwa kubki. Postawiła je na stoliku i usiadła na kanapie obok, z której miała dobry widok na ich trójkę. Namjoon przesunął się odrobinę, żeby posadzić obok Yoongiego, w którego ramionach pojawił się Fluffy. Nie było w tym nic dziwnego. Zwłaszcza w nowych miejscach Yoongi nie lubił się z nim rozstawać. 

- Nie, jeszcze nie. - Odpowiedział za nich Seokjin. Po upewnieniu się, że wszyscy mają się dobrze zaczęli rozmawiać o ostatnich nowościach z ich żyć. Daeun zawsze miała wiele opowieści w zanadrzu. Wiele czasu spędzała z przyjaciółkami, które znała od liceum. Razem podróżowały i odwiedzały wszystkie ciekawe zakątki. Słuchali jej więc z wyjątkowym zainteresowaniem. Yoongi może trochę mniejszym, choć każdy z nich starał się włączyć go do rozmowy. Tofu zdążyła zasnąć między nimi, kiedy to Yoongi zwrócił uwagę na zdjęcia. 

- Kto to, Joonie? - Zapytał cicho, jakby nie chcąc im przerywać. Namjoon spojrzał na wiszące blisko zdjęcie, zanim nie podniósł się. Jego ruch zwróciły uwagę wszystkich, choć rozmowa o szkole Yoongiego nie została przerwana. Mężczyzna wyciągnął do chłopca dłonie, po czym podniósł go ostrożnie i podszedł do ściany. Nie dziwił się, że Yoongi wcześniej nie zwrócił uwagi na oprawione fotografie. Pomieszczenie było dość duże, więc nie siedzieli wyjątkowo blisko nich. Poza tym znajdowały się zbyt wysoko, aby chłopiec mógł dostrzec co dokładnie się na nich znajduje. 

- To babcia i dziadek, a tutaj - Rzucił wskazując na nastolatka stojącego między dorosłymi. - To Jin. - Wyjaśnił. Zdjęcie przedstawiało ich trójkę na boisku przed szkołą Seokjina. Nie znał okoliczności uchwycenia tego widoku. 

- To przed balem maturalnym. - Wtrącił się wspomniany mężczyzna. Namjoon przytaknął przyswajając informację. Nigdy się nad tym nie zastanawiał, ale nie miał pojęcia z kim Seokjin poszedł na daną imprezę. 

- A twoja partnerka?

- Byłem z przyjaciółmi. - Zaśmiał się. 

- Seokjin nie spotykał się z nikim całe liceum, prawda? - Tym razem odezwała się Daeun. 

- Właściwie to miałem dziewczynę w pierwszej klasie. - Zdradził, kiedy Namjoon podszedł do następnego zdjęcia. - Spotykaliśmy się całe dziewięć dni. 

- Warte zapamiętania. - Zaśmiał się blondyn, wskazując na kolejne zdjęcie. - A tu jest babcia z przyjaciółkami. - Przeniósł palec na kolejne. - A tu babcia z dziadkiem. - Zanim na następne. - Tutaj Jin. 

- Gdzie Joonie? - Zapytał Yoongi oglądając wskazane fotografie z dużymi oczyma. Namjoon uśmiechnął się lekko, zanim odszedł nieco dalej. W białej ramce znajdowało się stosunkowo duże zdjęcie. Namjoon uśmiechnął się widząc je, bo choć w domu mieli podobne, nie oglądał go często.

Na fotografii znajdowała się grupa ludzi. Zarówno mama  Seokjina z dwójką przyjaciółek, Sanghyo, jej bratnia dusza będąca jednocześnie rodzicielką Taehyunga, wujek Jina z żoną i dwójką dzieci, rodzeństwo taty Seokjina z partnerami oraz przyjaciele i bliscy Seokjina i Namjoona, w tym uśmiechnięty szeroko Taehyung z byłym partnerem. W centrum znajdowała się ich dwójka, szeroko uśmiechnięta, z błyszczącymi, złotymi obrączkami na palcach. 

- Widzisz mnie?  - Yoongi przyglądał się przez dłuższą chwilę zdjęciu. Śledził twarze gości weselnych z zainteresowaniem. Milczał dłuższą chwilę, zanim w końcu podniósł palec i wskazał Namjoona.

- Oh, właśnie. To mi przypomina o tym, że niedługo piąta rocznica waszego ślubu! - Wtrąciła Daeun obserwując ich interakcję. 

- Wciąż zostało trochę czasu. - Odparł Seokjin obserwując jak Namjoon ostrożnie odkłada Yoongiego na ziemię. Chłopiec podszedł do dużego okna i wyjrzał na zewnątrz. Seokjin pamiętał, że jego biologiczna rodzina również mieszkała w bloku, tylko dlatego odpowiednie osoby zostały poinformowane o jego sytuacji. To jego płacz został usłyszany.

- Jak planujecie ją spędzić?

- Nie mam pojęcia. - Podniósł swój wzrok na Namjoona, który zaraz usiadł obok i podniósł kotkę, aby ułożyć ją na swoich kolanach. 

- Nie myśleliśmy jeszcze o tym. - Poparł go blondyn. Daeun przytaknęła, zanim zwróciła całą swoją uwagę na Yoongiego. Chłopiec skupił się na spacerujących ludziach. - Bardziej zastanawialiśmy się nad urodzinami Yoongiego. Obie daty są blisko siebie.

- Oboje biegniecie za daleko w przyszłość. - Westchnął Seokjin. - Za dwa tygodnie Namjoona. Skupmy się na tym.

- Moje urodziny nie są tak ważne. 

- Ależ są, kochanie. Są równie ważne. - Zapewniła go Daeun. 

Po tym wdali się w dyskusję i wspominki na temat ich ślubu. Seokjin nie mógł uwierzyć, że minęło niemal pięć lat od tego dnia. Wciąż pamiętał swoją radość, ale i smutek, że jego ojciec nie dożył tego dnia, choć wyczekiwał go odkąd Seokjin przedstawił mu Namjoona jako swojego chłopaka. Mimo to wspomnienie ślubu przepełniały głównie ciepłe wspomnienia. 

Dzień minął wyjątkowo szybko. Przygotowali obiad, byli też na spacerze oraz odwiedzić kilka osób, które Seokjin dobrze znał. Wszyscy zdawali się podekscytowani Yoongim, który nie zdawał się przejmować byciem centrum uwagi. Seokjin i Namjoon podejrzewali, że już do tego przywykł. W końcu ich znajomi, przyjaciele i sąsiedzi byli zaskoczeni tym, że nagle w życiu ich dwójki pojawiło się dziecko. Od początku robił małą sensację. Na szczęście pozytywną w znacznej większości przypadków. 

Namjoon śmiał się, że Yoongi wyrośnie na bardzo atencyjną osobę chcącą mieć na sobie całą uwagę. Seokjin nie sądził, że tak się stanie, ale z ciekawością obserwował rozwój sytuacji.

W końcu nadszedł wieczór, a kiedy zamknęli za sobą drzwi sypialni gościnnej, zapadła cisza. Yoongi zdawał się nią upajać, kiedy ostrożnie wdrapał się na łóżko stojące w centrum pokoju. Skulił się lekko i skupił spojrzenie na pluszowym króliku, na którym cały dzień zaciskał dłoń.

- Co tam, Yoon? - Zapytał Namjoon, rozkładając sofę, która miała być dziś łóżkiem Yoongiego. Stała w rogu pomieszczenia i choć nie była duża, była więcej niż wystarczająca dla chłopca. - Jesteś zmęczony?

- Mh. - Mruknął cicho. Seokjin z lekkim uśmiechem położył się obok, jednak na tyle daleko, aby nie znaleźć się w jego strefie komfortu. Namjoon skończył ścielić kanapę, zanim podszedł do łóżka. 

- Podoba ci się u babci? -  Chłopiec przytaknął dość smętnie. - Tęsknisz za naszym domem, hm? - Dopytywał pod czujnym spojrzeniem partnera. Seokjin nic nie mówił, jednak w duszy zastanawiał się od kiedy Namjoon nie obawia się rozmawiać z Yoongim. Wciąż przecież pamiętał jak niepewny był w jego otoczeniu. 

- Tak. - Odezwał się tym razem głośniej. 

- Jest w dobrej opiece. Wujek Tae obiecał, że będzie miał na niego oko. - Zapewnił. Yoongi przytaknął. - Kiedy wrócimy spotkamy się z wujkiem, Jiminem, Hobim i jeszcze jedną osobą. - Wyznał. Yoongi przytaknął krótko myśląc o czymś intensywnie.

- Pójdziemy do parku? - Zapytał w końcu cicho. Seokjin zmarszczył brwi. W okolicy ich domu nie było parku. Był las, pole, kilka sklepów i plac zabaw, ale nie park. Wiedział jednak, że w mieście znajduje się jeden.

- Oczywiście, jeśli chcesz. - Odpowiedział. 

- Fluffy chce. - Wyjaśnił Yoongi podnosząc lekko maskotkę. Seokjin pogłaskał ją po głowię, a kiedy to zrobił chłopiec nagle roześmiał się radośnie. Mężczyzna uśmiechnął się szeroko na ten widok.

- Tylko niech się pilnuje. - Rzucił Namjoon zabierając swoją piżamę. Wyszedł z pomieszczenia zanim otrzymał jakąkolwiek odpowiedź. Na zewnątrz panowała już ciemność. Kiedy jednak szedł w obranym kierunku zauważył, że w kuchni pali się światło. To Daeun stała w pomieszczeniu skupiona na zmywaniu.

- Pomogę. - Powiedział od razu. Zaskoczona kobieta spojrzała w jego kierunku. Była bardzo podoba do Seokjina. Jej usta były pełne, a oczy duże. Seokjin wspomniał kiedyś, że pojawiła się kilka razy na okładce magazynu dla nastolatek, gdy sama nią była. Nie dziwił się. Wciąż była urodziwa, ale nie było wątpliwości, że kiedy była młodsza jej uroda zdawała się wręcz nierealna. 

- Nie trzeba, kochanie. To tylko kubek. - Odparła. Leżący na skraju blatu telefon rozbłysnął białym światłem, a ona spojrzała na niego krótko. - To Sanghyo. - Wyznała, choć wcale tego nie oczekiwał. - Pojechała do chłopców. - Dodała i pewnym było, że ma na myśli Taehyunga i jego synów. 

- Dość często tam jest. - Blondyn podszedł nieco bliżej, aby po chwili oprzeć się o kuchenkę. Kobieta przytaknęła, zanim wyłączyła wodę i wytarła dłonie w ręcznik.

- Czasem żałuję, że nie mieszkam bliżej. Też chciałabym spędzać czas z wnukiem. - Wyznała. Namjoon nie miał pojęcia jak powinien to skomentować, dlatego pozostał w ciszy. - Ale to nic. Wiem, że bardzo dobrze się nim opiekujecie.

- Staramy się. 

- Jestem pewna, że dobrze wam idzie. - Odparła. - Wygląda na szczęśliwego.

- Naprawdę? - Zapytał z lekkim uśmiechem. Chciał, aby Yoongi był szczęśliwy. To był jeden z jego celów. On i Seokjin byli gotowi oddać niemal wszystko za jego radość i satysfakcję.

- Tak. Uśmiecha się swobodniej. - Oceniła. - Widać, że wam ufa. - Dodała, zanim odsunęła się od mebla i przeciągnęła. Zabrała telefon i ruszyła w kierunku swojego pokoju. - Dobranoc, Namjoon. 

- Dobranoc. - Rzucił cicho, zanim został sam w pomieszczeniu. W końcu ruszył do łazienki zastanawiając się nad słowami kobiety. Zaufanie Yoongiego wciąż zdawało się w pewien sposób nieosiągalne. Nie był pewny czy udało im się je uzyskać, ale wiedział, że są na dobrej drodze. Przyszłość malowała się w jasnych barwach. Nie mógł się jej doczekać.



______________

Dobry wieczór, kochani!

Jak się macie?

Ja całkiem dobrze. Chciałam opublikować rozdział wcześniej, ale postanowiłam podmienić jedną scenę i to trochę mnie zgubiło :( Zaczęłam pisać pracę licencjacką i mam mało czasu na cokolwiek. Postaram się, żeby kolejny rozdział ukazał się szybciej <3

Kocham was, buziaki<3 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro