11

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Film w mediach należy do mnie!

+++++++++++++++++++++++++++++++++++
- Grace!

Krzyk Rivena było słychać najprawdopodobniej na całą szkołę. Szedł on prosto na czarnowłosą, która stała obok przyjaciółek z niewinnym uśmiechem. Bloom spojrzała na nią zaskoczona. Nie podejrzewałaby, że dziewczyna nie powie swojemu chłopakowi o tajnej misji. A na to wychodziło, sądząc po jego wściekłości. Chociaż, może jednak chodziło o coś innego? Z tą dziewczyną nigdy nie wiesz. Zamiast wysuwać podejrzenia, w końcu zdecydowała się zapytać.

- Co zrobiłaś?
- Dużo złych rzeczy, nie jestem pewna o którą chodzi mu tym razem.

Jej lekkoduszny głos wywołał śmiech Aishy. Ciemnoskóra coraz bardziej lubiła Grace, czując od niej idealną stabilizację i równowagę. Wiedziała jak wywołać respekt, a jednocześnie sympatię. Była zabawna na swój własny, specyficzny sposób, ale potrafiła być poważna. Idealna liderka, przyjaciółka i potężna wróżka.

- Gdzie ty, do cholery, byłaś?! - Dalej krzyczał, zbliżając się niebezpieczne. Grace przyłożyła palec do ust, pokazując mu, żeby był ciszej.
- Są tajemnice, o których mówi się tylko szeptem.

Brunet prychnął oburzony. Zgodnie z poleceniem dziewczyny mówił ciszej, ale zbliżył się jeszcze bardziej, żeby wyraźnie go słyszała. Między nimi było ledwo pięć centymetrów, przez które Aisha i Musa patrzyły na Terrę. W końcu wróżka ziemi ominęła parę i dołączyła do przyjaciółek, dochodząc do wniosku, że robi się niebezpiecznie.

- Zostawiłaś mnie bez słowa. Wyjechałaś, i nie odpowiedziałaś na żadną moją wiadomość. Żadnego znaku życia. Nic. Wiesz, jak się czułem? Ile razy będziesz coś takiego robić? Już ostatnio myślałem, że sobie wyjaśniliśmy, że nie rzucasz się w ogień.

Czarnowłosa spuściła wzrok. Miał rację. Nie powinna była tego robić, nie kiedy był jej chłopakiem. Straciła wystarczająco bliskich osób, żeby pozwolić sobie na stratę i jego. Była głupia, bo myślała o takich rzeczach po fakcie. Nie opowiadała mu o nich z obawy, że będzie próbował ją powstrzymać. A tymczasem on potrzebował jedynie trochę zaufania.

- Przepraszam - powiedziała szeptem, a chłopak wciągnął mocno powietrze. Nagle czarnowłosa pisnęła głośno, a dziewczyny mogły obserwować jak Riven przerzuca ją sobie przez ramię. Nim zdążyły odezwać się chociaż słowem, pary już nie było.
- Myślicie, że Sky jest w pokoju? - Zapytała Bloom, patrząc na schody, na których przed chwilą zniknęli.
- Na twoim miejscu bym za nimi nie szła. Wyczuwam silne napięcie między nimi, i to nie jest już złość.

Rudowłosa skinęła głową na słowa Musy, z niezręcznym uśmiechem.

+++++++++++++++++++++++++++++++++++

- Grace? - Czarnowłosa ziewnęła głośno, ignorując pukanie do drzwi. Odwróciła się na drugi bok, nawet nie otwierając oczu. Sekundę później poczuła ciepły oddech na swojej twarzy, na który uśmiechnęła się mimowolnie. Właśnie wtedy usłyszała dźwięk aparatu, i zaskoczona natychmiast poderwała się do góry.

Bloom, Terra, Stella, Aisha, Musa, Beatrix i skrzywiony Sky stali nad nimi, skanując ich wzrokiem. To jej siostra robiła zdjęcia, trzymając w ręce telefon i nawet się z tym nie kryjąc.

- Wiedziałam! - Krzyknęła Musa.
- To czemu mnie nie ostrzegłaś? - Odpowiedział jeszcze bardziej zniesmaczony blondyn, kiedy jego siostra poprawiła kołdrę, która prawie zsunęła się za daleko. Spojrzała na swojego chłopaka, który był w połowie odkryty, ale nadal smacznie spał. Znowu spojrzała na przyjaciół, kiedy usłyszała dziwny plask, który zrobiła Bloom uderzając Sky'a w ramię.
- Nie powiecie, że nie są uroczy...
- Ani trochę!
- Żałosne - ziewnęła Beatrix, ukazując znudzenie.
- Wyślij mi! - Szepnęła krzykiem Stella, wskazując na telefon rudej.

- Co wy odpierdalacie?

Wszyscy zamilkli jak na zawołanie, kiedy usłyszeli poranną chrypkę Rivena. Chłopak miał otwarte oczy, i obserwował wszystkich jakby nigdy nic. Grace po raz kolejny spojrzała na niego, a raczej na jego odkrytą klatę, na którą po chwili zarzuciła kołdrę. Sześć dziewczyn gapiących się na nagiego chłopaka nie było niczym przyjemnym dla jego dziewczyny.

- To one mnie w to wciągnęły - wytłumaczył się Sky, wskazując na przyjaciółki.
- Super, pogapiliście się, zrobiliście zdjęcia, pogadaliście a teraz możecie łaskawie wyjść i nie robić miszmaszu z samego rana? Chciałabym się nacieszyć moją dziewczyną - podkreślił ostatnie słowo, kładąc dłoń na plecach wspomnianej.

Grace milczała uparcie, skanując wszystkich pogardliwym spojrzeniem. Była w sytuacji bez wyjścia. Nie mogła ani iść się ubrać, ani bardziej zakryć, bo nic by jej to nie dało, ani przegonić znajomych, którym widocznie ich widok sprawiał niezwykłą radość. Na polecenie Rivena jednak wyszli, zostawiając ich samych.

- Czy ty się rumienisz? - zapytał brunet z złośliwym uśmiechem, kiedy zamknęli za sobą drzwi.
- Oh, zamknij się.

Chłopak nie miał zamiaru tego zrobić, ale nim wydusił kolejne słowo Grace wpiła się w jego usta, odbierając mu szansę na wypowiedź. W jego brzuchu wybuchły motylki, żeby zaraz po nich przebiegło mu po żołądku stado słoni, kiedy dziewczyna zetknęła się z nim klatką piersiową, przenosząc się na jego kolana. Wczorajszy wieczór był jednym z najbardziej spontanicznych w ich relacji, ale nie żałował tego. Oboje tego chcieli, a co ważniejsze, oboje potrzebowali. Słonie zmieniły się na hieny, kiedy dziewczyna jakby nigdy nic się odsunęła po chwili. Słyszał w swojej głowie irytujący śmiech, kpiący z niego.

Chrzanić motylki. Czuję całe zoo, kiedy jestem z Grace. - Pomyślał, przyciągając dziewczynę z powrotem. Ona potrafiła manipulować, ale on potrafił ją kontrolować. I może właśnie dlatego, tak bardzo do siebie pasowali. Byli tak podobni, a jednocześnie się uzupełniali. Czy istniał bardziej perfekcyjny układ?

+++++++++++++++++++++++++++++++++++

Stella stała przed drzwiami do pokoju Grace i jej siostry, zastanawiając się, czy pukać. Idąc tutaj była pewna, co chce zrobić i powiedzieć, ale teraz zdała sobie sprawę, jak bardzo żałosne to było. Miała zamiar poskarżyć się na swoją matkę prawie obcej dla niej dziewczynie, robiąc to w croscach i różowym dresie. Nie miała jednak innej osoby, do której mogłaby pójść. Chciała jedynie, żeby ktoś ją wysłuchał, może i jej pomógł. Bez zbędnego oceniania jej lub jej mamy. Potrzebowała kogoś, kto da jej teraz jedynie wsparcie. Nic więcej.

Jaka ironia, że w całej szkole tylko czarnowłosa nadawałaby się do spełnienia tej potrzeby. Blondynka kochała swoje przyjaciółki, ale była pewna, że by nie zrozumiały. One miały kochających rodziców. Nie musiały myśleć nigdy o tym, żeby spełniać ich oczekiwania. Tymczasem czarnowłosa miała swojego ojca, Andreasa który nie był idealny, i wszyscy o tym wiedzieli. Może dlatego czuła z nią pewną więź.

Nim znowu naszły ją wątpliwości, zapukała mocno czekając aż w drzwiach pojawi się znajoma twarz. Zamiast tego zobaczyła rude włosy.

- Nie ma jej tu. - Powiedziała od razu, ale blondynka nie zareagowała. Po prostu stała tam, czekając na cud. I stał się on, kiedy Beatrix westchnęła i ruchem ręki zaprosiła ją do środka.

Stella po chwili ostrożnie przekroczyła próg, automatycznie się rozglądając. Była tu tylko trzy razy, ale od tego czasu niewiele się zmieniło. W przedpokoju stało biurko, które wyglądało jak miejsce zarządzania światem - leżały na nim mapy, stare księgi i notatki. Rozpoznała w nich pismo Grace, więc doszła do wniosku, że zapewne należy ono do niej. To dużo wyjaśniało. Wchodząc do pokoju od razu rzucały się w oczy dwa idealnie pościelone łóżka. Było tu także drugie biurko, ale to było idealnie uporządkowane. Kto by pomyślał, że Beatrix jest taką pedantką.

Wspomniana usiadła na swoim łóżku, skanując blondynkę wzrokiem, tylko po to, żeby zaraz skomentować jej wygląd.
- Wyglądasz żałośnie.

Ruda czekała na złośliwą odpowiedź Stelli, ale ta tylko skinęła głową. Przez chwilę zapadła cisza.

- Muszę się napić - oznajmiła w końcu ruda, wstając i podchodząc do szafy. Wtedy Stella jeszcze nie wiedziała, że godzinę później będzie pijana jak nigdy. Leżała na łóżku Grace, kiedy ruda testowała jej crocsy.

Gdyby czarnowłosa tylko wiedziała... ale czarnowłosa nie wiedziała, bo dopiero wracała do swojego pokoju od Rivena. Przechodziła samotnie przez pustą stołówkę, zatrzymując się na chwilę, gdy usłyszała jakiś hałas. Zdając sobie sprawę, że dobiega zza jej pleców odwróciła się, zbierając moc do ataku. Zamiast wroga zauważyła chłopaka, którego kojarzyła ze szkoły. Chłopaka, który jakiś miesiąc temu zniknął bez śladu, i nikt nie wiedział gdzie. Chłopaka, który teraz stał przed nią cały zakrwawiony, bosy, w czarnej koszuli i jeansach.

- Kto Ci to zrobił? - Zapytała czarnowłosa od razu, kiedy chłopak upadł na kolana, prosząc o pomoc. Słysząc jedno, przeklęte nazwisko wciągnęła głośno powietrze.

Rosalind w ustach chłopaka zabrzmiało jak klątwa, a nie zwykłe słowo. I biorąc pod uwagę w jakim był w stanie, Grace wcale mu się nie dziwiła.

- Spokojnie, jesteś już bezpieczny. Pomogę ci. - Oznajmiła, łapiąc go za dłoń. W parę sekund użyła swojej mocy, żeby go uleczyć. Nie zadziało to tak dobrze jak chciała, ale nie miała czasu. Musiała go ukryć, nim jego prześladowczyni ich znajdzie.

- Dasz radę chodzić? - Zapytała, a chłopak skinął głową. Był wykończony, ale przynajmniej przestał krwawić. Po raz kolejny użyła swojej mocy. Tym razem jednak musiała zrobić coś, co wymagało takich jej pokładów, że przeszła przemianę. Czarno białe skrzydła wyrastały z jej pleców, żeby po chwili otoczyć chłopaka, tak jakby chciała w ten sposób go ochronić.

Kiedy je otworzyła, chłopak był niczym duch. Uśmiechnęła się mimo sytuacji. Długo testowała tą umiejętność, która na początku wydawała jej się nieosiągalna. Z pewnym zaufaniem zauważyła, że chłopak jest biało czarną duszą. To dodatkowo potwierdziło, że nie ma złych intencji i nie kłamie. Gdyby je miał w trakcie jego przemiany, stałby się czarną duszą.

- Ja... - zaczął, przerażony patrząc na swoje półprzezroczyste ręce.
- Spokojnie. - Powtórzyła - dzięki temu nikt oprócz mnie nie zobaczy cię przez przypadek. Chodź, ukryjemy cię.

Wsiadając do samochodu z chłopakiem, natychmiast się zreflektowała. Przypomniała sobie jej ostatnią rozmowę z Rivenem. Obiecała mu mówić o takich sytuacjach, gdzie wyjeżdża poza teren szkoły. I niby było już późno, i chłopak raczej by się nie zorientował, ale doszła do wniosku, że nie chce go znowu okłamywać. Dlatego wysłała krótką wiadomość, w której wyjaśniła, że musi kogoś odwieźć i wróci rankiem, po czym wszystko wytłumaczy. Miała tylko nadzieję, że nie zapyta skąd wzięła samochód. Gdyby jej ojciec dowiedział się, że podkrada je armii i specjalistom, mógłby się wkurzyć. Nie przejmowała się jednak tym na zapas.

- Opowiesz mi, co się działo przez ostatni miesiąc? - Zapytała chłopaka, zerkając na niego przez sekundę.

+++++++++++++++++++++++++++++++++++

Kiedy dziewczyna wróciła nad ranem, wchodząc do swojego pokoju pierwsze co zauważyła to Rivena, który spał w jej łóżku jakby nigdy nic. Była jednak zbyt zmęczona, żeby myśleć o tym, kto go tu wpuścił, i po prostu poszła do łazienki żeby się umyć, a kiedy wróciła położyła się obok chłopaka. Właśnie wtedy do pokoju weszła Beatrix, która zmarszczyła brwi na ich widok. Jej siostra pokazała jej palcem, żeby była cicho. Nie chciała teraz budzić Rivena, kiedy miała nadzieję, że uda jej się również zasnąć. Po chwili jednak zastanowiła się, gdzie była ruda przez całą noc.

Czy ona o czymś nie wiedziała?

Przez głowę Grace przeleciały wszystkie ostatnie wspomnienia z jej siostrą. Czy mogła mieć chłopaka? Nie, to nie to. A może była u Andreasa lub Rosalind? Ale, że całą noc? Po co i czemu? To też nie miało sensu.

- Gdzie byłaś? - Zapytała w końcu szeptem siostry, która rzuciła się na łóżko.
- Tu i tam...
- Nie żartuj sobie. Jeśli mi nie powiesz, to zacznę zgadywać, a wierz mi, mam tysiąc teorii. - Zaszantażowała młodszą, która westchnęła. Mogła dalej kryć się przez siostrą, ale wiedziała, że nie ma to sensu. Czarnowłosa i tak zawsze później się wszystkiego dowiadywała.
- Odprowadzałam Stellę. Wypiłyśmy wczoraj za dużo, i jeszcze nie do końca wytrzeźwiała, a ja bałam się, że zabłądzi.

Grace musiała powstrzymać śmiech. Nigdy nie spodziewała by się, że te dwie się zaprzyjaźnią, a tym bardziej, że będą razem pić. Na samo wyobrażenie nachodziła ją kolejna fala śmiechu. Obawiała się, że teraz, przez obraz tych dwóch w głowie, już nie zaśnie. Na szczęście jej obawy nie były równoznaczne z rzeczywistością, i zaledwie trzy minuty później słodko spała, zapominając o traumatycznych wydarzeniach z tej nocy.

Bo mogła ukrywać przed swoją siostrą, przyjaciółkami, ojcem i chłopakiem, ale bała się, że nie da rady ukrywać przed samą Rosalind. A gdy ta się dowie, Grace na pewno nie wyjdzie z tego cało.

+++++++++++++++++++++++++++++++++++

- Grace! - Czarnowłosą i Rivena zatrzymała Terra, idąca z dziewczyną, która musiała być nowa. Wywołana od razu uśmiechnęła się miło, w myśl zasady "pierwsze wrażenie jest najważniejsze".
- Chciałabym przedstawić ci moją kuzynkę, Florę - wytłumaczyła wróżka ziemi, podchodząc bliżej.
- Miło mi cię poznać, Flora. - Odezwała się, poddając dziewczynie rękę - to mój chłopak, Riven. - Dodała, wskazując na bruneta który objął ją w talii. Nawet w takich momentach musiał pokazywać swoją zaborczość.
- Miło mi was poznać. Terra mówiła o tobie dużo dobrych rzeczy, Grace.
- A o mnie? - Wtrącił Riven, rozbawiony. Miał dzisiaj wyjątkowo dobry humor. Obudził się obok swojej dziewczyny, która w końcu zaczęła go słuchać i wczoraj poinformowała go o jej nocnym wypadzie. Zaraz kiedy się obudzili wytłumaczyła też co się stało, z dokładnymi szczegółami, których chyba wolałaby nie znać. Ale najważniejsze było, że w końcu się przed nim otworzyła. Kiedy tylko o tym myślał, uśmiech sam pchał się mu na twarz.
- Wolisz nie wiedzieć.

Grace zaśmiała się szczerze, kiedy jej chłopak prychnął oburzony. Zaraz jednak przestała, przypominając sobie, że jest w tej samej szkole, w której dyrektorka jest szaloną psychopatką, która przeprowadza eksperymenty na losowych uczniach. Rozsądnie by było nie przyciągać na siebie zbyt dużo uwagi, a kilka osób odwróciło się w ich stronę, podsłuchując rozmowę, która rozśmieszyła wiecznie poważną i tajemniczą dziewczynę.

Flora jednak nie skupiła się na dziwnym zachowaniu czarnowłosej. Była zbyt zajęta obserwowaniem jej chłopaka, który ciągle oplatał swoją ręką jej talię i patrzył z dziwnym błyskiem w oku na nową.

Grace zdawała się tego nie widzieć, ale Terra już tak. I kiedy później tego dnia, gdy czarnowłosa miała lekcje, Riven przyszedł do szklarni i rozmawiał z jej kuzynką miała ochotę go zamordować. Powstrzymywała się jednak, ale kiedy Flora zbyt mocno się do niego zbliżyła, interweniowała. Weszła do pomieszczenia, rzucając chłopakowi walizkę na ręce.

- Zanieś do Andreasa.

Chłopak uśmiechnął się w jej stronę pogardliwie, nim wyszedł, zostawiając dwie dziewczyny same. Terra wzięła głęboki wdech, zaczynając rozmowę.

- Flora, on ma dziewczynę. I to Grace. Wiem, że dopiero ją poznałaś, zresztą tak samo jak niego, ale ich związek nie jest czymś, w co można łatwo ingerować,a Grace nie jest dziewczyną, która pozwoli Ci tak po prostu zabrać jej faceta. Może wydaję się być miła i nieszkodliwa, ale jeśli chce potrafi ustawić wszystkich do pionu. I jeśli ty nie chcesz stracić głowy, to powinnaś trzymać się od niego z daleka.

Produkowała się, żeby wytłumaczyć kuzynce podstawowe zasady, o których nikt nie mówił oficjalnie, ale wszyscy wiedzieli - nikt nie ma prawa wtrącać się w związek tamtej dwójki, bo może skończyć pięć metrów pod ziemią.

- On sam tutaj przyszedł.
- Tak, ale to ty zaczęłaś z nim flirtować.

Kiedy one rozmawiały, Riven był już na polu treningowym ze Sky'em i innymi specjalistami.

- Mówię ci, świetna z niej laska. Wiesz, taka laska, że laska. Że nie musi udowadniać, że jest laską - opowiadał o Florze, kiedy Sky szykował w głowie wykład. Nie wiedział co się stało, że idealny związek Rivena i Grace nagle uległ zachwianiu, że Riven zaczął się interesować innymi, ale nie miał zamiaru na to pozwolić. Grace czy tego chciał czy nie, była jego siostrą. I jeśli ktoś ją skrzywdzi, to on skrzywdzi jego.

- Przestań. Grace by cię wychłostała za to co mówisz.
- Grace? - Riven zmarszczył brwi, przypominając sobie o dziewczynie.
- Riven, co jest z tobą?

Brunet złapał się za głowę, czując się, jakby ktoś próbował się przebić przez jego myśli. Nie wiedział, co się dzisiaj z nim działo. Pamiętał wszystko z ostatnich dni jak za mgłą, i czuł się, jakby ktoś go czymś silnie odurzył.

- Muszę coś zrobić - powiedział, odchodząc nagle. Sky podążał przez chwilę za nim wzrokiem, zastanawiając się, co ma zrobić. Przestał jednak, kiedy na horyzoncie pojawiła się Grace. Dziewczyna podeszła do Rivena, chcąc go pocałować na przywitanie, ale ten ją odepchnął.

- Riven, co jest z tobą nie tak?! Chodzi o to, o czym ci opowiadałam?

Chłopak spojrzał na nią zły, ale jedynie pokiwał głową i poszedł dalej. Czarnowłosa jeszcze przez chwilę stała tam, kompletnie zszokowana. Dopiero dziesięć sekund później zaczęła analizować całą sytuację.

Riven był cały spięty, miał rozbiegany wzrok i trzymał się za głowę, jakby ta go bolała. Narkotyki? To było zbyt proste. Po za tym, chłopak nie brałby ich bez powodu. Odkąd byli razem, przestał nawet palić. Dlaczego miałby brać takie świństwo? Może przez to, co dowiedział się o Rosalind? Ale przecież nie był głupi. Wolałby być trzeźwy, na wypadek gdyby kobieta go przepytywała. Grace zaczęła szukać innego powodu, przypominając sobie cały dzisiejszy dzień. Nagle w jej głowie zapaliła się czerwona lampka na wspomnienie o nowej dziewczynie.

Jak na zawołanie Grace zaczęła biec za swoim chłopakiem, mając nadzieję, że jednak się myli. Czyżby Flora mogła dać mu napój miłosny? Wydawało jej się to być nierealne. Taki napój mogli stworzyć tylko najlepsi w zielarstwie, a nawet jeśli ta była wróżką natury, to raczej nie poradziłaby sobie ze skomplikowanym przepisem.

- Riven?! - Zawołała, wchodząc do szklarni. Ta wydawała się być pusta, ale kiedy zaczęła iść dalej, w kolejnym pomieszczeniu zauważyła Florę i jej chłopaka, rozmawiających razem jakby nigdy nic. A może jednak nie jakby nigdy nic, tylko jakby byli co najmniej zakochani. Wróżka stała zdecydowanie zbyt blisko niego, kiedy on pochylał się niebezpiecznie blisko jej twarzy.

Grace nie mogła nic poradzić na to, że jej złość nagle wybuchła. Na jej plecach pojawiły się ciemne skrzydła, a jej oczy zmieniły się na czarne.

- Co tu się, do cholery jasnej, dzieje?! - Krzyknęła. Najbardziej na świecie nienawidziła niewiedzy, a czuła, że nie wie co się dzisiaj dzieje z wszystkimi. Miała ochotę w tym momencie zabić nową dziewczynę.

- Stój! - Krzyknęła Bloom, nagle wbiegając do szklarni. Widząc w jakim stanie jest Grace, sama się zatrzymała. Zaraz za nią pojawiła się Terra i Musa. - Grace, zaczekaj. To nie tak jak myślisz. Wszystko ci wytłumaczymy, tylko proszę, nie rób jej krzywdy...

Sposób w jaki dziewczyna powiedziała ostatnie zdanie, sprawił, że czarnowłosa natychmiast się uspokoiła. Ruda wręcz błagała ją o to, a to oznacza, że musi wiedzieć coś czego nie wie Grace. Bloom nie była osobą, która chroniłaby winnych.

Kiedy skrzydła i czarne oczy zniknęły, dziewczyny podeszły bliżej. Terra skierowała się do Rivena i Flory, kiedy Bloom złapała za ramiona Grace. Musa obserwowała wszystko, czując emocje każdej osoby w pomieszczeniu. A była to taka mieszanka, że aż robiło jej się niedobrze.

- Grace, oni nie są winni. To wszystko Rosalind. Poddała Florze napój miłosny, i zmanipulowała ją, żeby ta dała go Rivenowi - opowiadała, kiedy Terra unieruchomiła parę pnączami, i na siłę wlała im do buzi jakiś eliksir.

- Skąd to wiesz? - Zapytała czarnowłosa. Wersja rudej miała sens. Dziwne i wręcz nierealne byłoby, gdyby oboje nagle się w sobie zakochali w jeden dzień. Mimo to, wewnętrznie czuła się zraniona i zdradzona. Wnętrza trauma, którą miała z dzieciństwa, a której nawet nie pamiętała, dała o sobie automatycznie znać. Przez to Grace, nawet teraz, gdy poznała prawdę, miała ochotę zamknąć się w pokoju i płakać na cały głos. Czuła się tak, jakby ktoś mocno ją czymś uderzył.

- Byłam u Rosalind na prywatnych lekcjach, i uczyła mnie o napoju miłosnym, a później przybiegł do mnie Sky i powiedział, jak zachowywał się Riven, a później Terra i powiedziała to samo o Florze. Połączyłam fakty.

Rośliny Terry nagle puściły parę, która upadła na ziemię, nieprzytomna. Bloom kiedy zauważyła, że jej przyjaciółka na nich patrzy, dodała jeszcze kolejną informację.

- To antidotum. Będą nieprzytomni przez jakieś dwie godziny. Na szczęście Terra miała jeden w zapasach szkolnych.
- Będę miała kłopoty, gdy Rosalind się dowie, że go nie ma - wtrąciła wyżej wspomniana.
- Dziewczyny, przestańcie - w końcu odezwała się Musa, patrząc na Grace. Czarnowłosa miała spuszczoną głowę, i szybko oddychała. Nie rozumiała co się z nią dzieje, i czemu tak bardzo panikuję. Czuła się jedynie jakby była w dużym zagrożeniu, i miała przygotowywać się na obronę. Musa podeszła bliżej niej, i złapała ją za ramiona, starając się nawiązać z nią kontakt wzrokowy. Kiedy jej się to nie udało, wzięła głęboki oddech i uruchomiła swoją moc, przesyłając dziewczynie trochę swojego spokoju. Dopiero wtedy czarnowłosa się uspokoiła.

- Chcę do pokoju - powiedziała jak małe dziecko, a w jej oczach pojawiły się łzy. Był to kolejny stan jej paniki. Najpierw była złość, później strach, teraz jest smutek. Musa wiedziała, że obojętność może nadejść dopiero jutro.
- Dobrze, możesz iść. My im pomożemy.

Grace skinęła głową, nim wyszła z szklarni. Na zewnątrz jednak czekał Sky, który od razu ją złapał.

- Wszystko w porządku? Co się stało? Antidotum nie zadziało? - Pytał, kiedy łzy płynęły z jej oczu. Dlaczego Rosalind się na nich uparła? Riven był jej pewnikiem. Bezpiecznym schronieniem. Osobą, która zawsze była. A Rosalind jej to zabrała. Grace miała już tego serdecznie dość. Najpierw kobieta uderzyła w jej rodzinę, teraz w chłopaka. Tylko czekać, aż zabierze jej przyjaciółki, i zostawi ją z niczym.

Sky widocznie zrozumiał sytuację, bo nagle zamilkł. Widząc mokre ślady na policzkach siostry, po prostu mocno ją do siebie przytulił. Następnie pozwolił jej przez kolejne trzy minuty płakać bez słowa w jego koszulkę.

- Przykro mi, że cię to spotkało. - Powiedział w końcu. - Musiałaś czuć się okropnie.

Dziewczyna na te słowa zapłakała jeszcze głośniej. Od dziecka chciała uwolnić Rosalind, a teraz, gdy jej się to niedawno udało, żałowała tego z całych sił.

- Chodź, zabiorę cię do pokoju.

Dziewczyna na te słowa ani drgnęła. Sky westchnął głośno, i po prostu wziął ją na ręce, żeby ją zanieść. W drodze zastanawiał się nad tym, co powinien zrobić w tej sytuacji. Był zły na Rosalind, że jego siostra tyle przez nią wycierpiała. Był zły na ojca, że ten się trzymał z tą kobietą. Był zły na Rivena, że ten dał się w to wkopać. Był zły na tą nową dziewczynę, że jakimś sposobem dała się oszukać i namieszała już w swój pierwszy dzień. I najbardziej był zły na siebie, że nie zatrzymał tego wszystkiego wcześniej.

Oprócz złości odczuwał strach o swoją siostrę. Nigdy nie widział jej w takim złym stanie. To ona była tą, która zawsze wiedziała co zrobić. To ona dawała im spokój i bezpieczeństwo. A dzisiaj płakała jak bezradne dziecko. I to go przerażało. Zresztą, jak wszystkich.

Bo kiedy płacze osoba która zawsze jest silna, to znaczy, że jest naprawdę źle.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro