3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Filmik należy do mnie.
P.S. dajcie znać, czy rozdział nie powiewa cringem.

+++++++++++++++++++++++++++++++++++

Grace musiała z całych swoich sił powstrzymać uśmiech, który pchał się jej na usta następnego dnia, popołudniem, kiedy to Aisha i Terra wniosły umierającego, zakażonego Silvę do holu. Mężczyzna opierał się na nich całym swoim ciężarem, kompletnie nie kontaktując. Jego ciało było całe zakrwawione, co wywołało panikę u uczniów, którzy aktualnie się tam znajdowali. Tymczasem ona czuła ogromną radość, bo był to dowód, że to co zrobiła dwie godziny temu w tajemnicy przed wszystkimi się w stu procentach udało.

- Pójdziemy po dyrektor! - Oznajmiła, udając przerażoną i jednocześnie łapiąc swoją bliźniaczkę za rękę, nim ktokolwiek zdążył zareagować. Słyszała jeszcze jak inne osoby dostają zadania do wykonania, ale te głosy szybko zniknęły na rzecz ciszy w gabinecie Dowling.

- Dyrektor Silva jest ranny! - Powiedziała spanikowana, wbiegając do pomieszczenia bez pukania. - Nie wiem co mu się stało, myślę, że chodzi o tego potwora!
- Cholera - było to jedyne słowo, jakie padło z ust dyrektorki zanim minutę później zostawiła je same w gabinecie.

Kiedy obie były pewne, że jest już daleko i ich nie usłyszy, Beatrix się odezwała.

- Jednak mi pomożesz?
- To urocze, że tak myślisz.

W głosie Grace nie było nawet krztyny ironii. Natomiast w jej myślach było jej pełno. Beatrix nie mogła wtedy wiedzieć, że tak naprawdę jest na odwrót i to ona pomaga bliźniaczce. Zanim jednak zdążyła przemyśleć jej odpowiedź, ta wskazała na regał za nią.

- Zrób czary mary, nie mamy wieczności.

Dziewczyna natychmiast wykonała jej polecenie, ale małe wyładowania elektryczne które wyczarowała nie pomogły i szafa nie ruszyła się nawet o milimetr. Zamiast tego w drzwiach pojawił się pomocnik Dowling, Callum. Mężczyzna ten wyglądał jakby odkrył najmroczniejszy sekret bliźniaczek, a Grace niemal zaśmiała się w myślach, zastanawiając się jakby zareagował na naprawdę najgorszy.

- Dowling zastawiła pułapkę. - Oznajmił, podchodząc bliżej. - I miała rację.
- A to ździra - stwierdziła otwarcie Beatrix, kiedy Grace jedynie przyglądała mu się z obojętną miną. Dopiero kiedy ten podszedł bliżej ruszyła się i jednym ruchem ręki sprawiła, że jego własny cień trzymał nóż przy jego szyi.

Mężczyzna przełknął głośno ślinę, ale mimo to mówił dalej.

- Sprytnie z tym uwolnieniem spalonego. Odwróciłyście jej uwagę.

Rudowłosa spojrzała zaskoczona na swoją siostrę, bo dopiero teraz w pełni połączyła wątki. Wiedziała, że Grace jest w stanie posunąć się daleko, ale i tak za każdym razem zaskakiwała ją coraz mocniej, przesuwając granicę.

- Plan idealny, czyż nie? - Zapytała czarnowłosa, podchodząc do niego bliżej i bez skrupułów nachylając się tak, że mężczyzna poczuł na swojej twarzy jej oddech. - Nie masz pojęcia jak odczarować pułapkę Dowling, prawda?
- Nie jestem wróżką - powiedział, ale dziewczyna zbliżyła się jeszcze bardziej, teraz szeptając mu do ucha.
- Dowling, Silva i Harvey chowali swoje brudy pod szkołą przez szesnaście lat. Masz zamiar tak po prostu pozwolić im robić to dalej, czy będziesz dobrym chłopcem i pomożesz nam się tam dostać?

Callum po raz kolejny przełknął głośno ślinę. Aura dziewczyny była hipnotyzująca już z daleka, a kiedy stała tak blisko nie potrafił myśleć o niczym innym, niż żeby się jej poddać. Nie wiedział, czy może nie rzuciła na niego jakiegoś czaru, ale nawet go to zbytnio nie obchodziło. Chciał tylko sprawić, żeby była zadowolona.

- Co mam zrobić?

Grace uśmiechnęła się złośliwie.

+++++++++++++++++++++++++++++++++++

- Ktoś tam był.

W tym samym czasie Silva opowiadał dyrektorce o tym co się stało, w końcu będąc przytomnym, chociaż nadal w okropnym stanie.

- Uważasz, że ta osoba celowo uwolniła spalonego?
- Zdecydownie.

Dowling spojrzała na Harveya, który zacisnął mocno usta. Oboje wiedzieli, co to może oznaczać i żadnemu z nich się to nie podobało.

- Idą bardzo, bardzo mroczne czasy...

+++++++++++++++++++++++++++++++++++

Grace oglądała jak Dowling podchodzi po kolei do każdej wróżki na zajęciach, podpowiadając jej, jak może lepiej kontrolować swoje moce. W końcu nadeszła i jej kolej.

- Dasz radę usłyszeć tylko jedną duszę? Wsłuchać się w jej słowa, i zignorować wszystkie inne? - Zapytała kobieta, a czujne spojrzenie czarnowłosej śledziło każdy jej ruch. Następnie spoczęło na cieniu kobiety, który wydawał być się jej niezwykle irytujący. Chciała wiedzieć co mówi, ale bała się, że Dowling może zauważyć jego brak. Dlatego zamiast tego wykonała jej polecenie. Rozluźniła się, przymykają oczy, a kiedy je otworzyła były całe czarne. Słyszała szepty, wiele szeptów. Miała ochotę wysłuchać wszystkie, ale wiedziała, że nie powinna. Musi skupić się na jednym, żeby zrozumieć co mówi.

Znajdź mnie - usłyszała, na co zmarszczyła brwi zaskoczona. Zaraz jednak obojętność wróciła na jej twarz, ale starała się zatrzymać na ten jednej duszy. - Jestem pod szkołą... potrzebuje cię.
Kim jesteś? - Zapytała, ale nie dostała już odpowiedzi. Nie była pewna, czy to dlatego, że rozmowa z duszami jest na bardzo wysokim poziomie zaawansowania mocy, którego ona jeszcze nie osiągnęła, czy może raczej po prostu ta dusza nie chciała odpowiadać.

- Udało się? - Dowling wyrwała ją z zamyślenia, a ta uniosła na nią jeszcze nieobecny wzrok, kiwając głową.

Kobieta się odwróciła z zamiarem odejścia, i był to moment, który Grace postanowiła wykorzystać. W swojej głowie postawiła rozkazy dla cienia Dowling, a ten natychmiast je wykonał szepcząc jej do ucha.

Trzyma pod szkołą... kobietę... starą przyjaciół-

Szept natychmiast się urwał, kiedy Dowling się odwróciła a cień wrócił na swoje miejsce tak szybko, że ta nawet tego nie zauważyła. Grace natomiast uznała, że ta lekcja robi się coraz ciekawsza. Obiecała sobie, że jeszcze dowie się o co chodzi.

A Callum miał jej w tym pomóc.

Szedł korytarzem, kiedy go dogoniła.

- Wczoraj użyłeś wyciągu z pokrzywy. Odkryłeś jak dostać się do piwnicy?
- Nie odkryłem. A ty nie powiedziałaś, że powinienem mieć do tej roboty rękawiczki.

Grace miała ochotę przewrócić oczami, ale zamiast tego szepnęła coś pod nosem a sekundę później cień podał jej maść, którą trzymała w własnym pokoju. Natychmiast poddała ją mężczyźnie z poparzonymi rękami.

- Dbaj o siebie, żeby nie ściągać podejrzeń.
- A ty tego właśnie nie robisz?

Kobieta posłała mu oburzone spojrzenie, wchodząc na stołówkę, nim krzyknęła.

- Odczep się ode mnie, ty pedofilu!

Już nie - pomyślała, kiedy mężczyzna stanął w szoku, z otwartymi ustami. W tym samym momencie Riven ją dogonił, posyłając ostrzegawcze spojrzenie Callumowi. Grace omal nie zaśmiała się ze sposobu, w jaki wszystkich wykiwała.

- W czym Ci mogę pomóc? - Zapytała, podchodząc do lady żeby nałożyć sobie jedzenie.
- Przyjdziesz na imprezę specjalistów? - Zapytał, skanując ją wzrokiem. Dzisiaj miała na sobie zwykłą ciemno zieloną sukienkę w kratkę. Wiedziała, że jest ona lekko przykrótka co potwierdził mężczyzna, kiedy zawiesił wzrok na jej końcu przez dłużej niż trzydzieści sekund, ale postanowiła nie zwracać na to uwagi. Zamiast tego się uśmiechnęła.

- A co, szukasz partnerki?
- Być może...
- I uznałeś, że ja jestem idealną kandydatką?
- Wiesz, masz ładną twarz, niezłą figurę i tak w sumie to jesteś całkiem-

Chłopak plątał się w tym co mówił, na co uśmiech dziewczyny się powiększył. Ku jej własnemu zdziwieniu, nie był on sztuczny ani złośliwy. Przy tym chłopaku czuła się dużo swobodniej niż przy innych.

- Wiem. - Przerwała mu, a kiedy ten przyswoił jej odpowiedź, uśmiechnął się rozbawiony.
- To pójdziesz ze mną na tą imprezę?
- Powiedzmy, że ty też jesteś całkiem niezły, masz ładny uśmiech i ciekawą osobowość, więc się zgadzam. A teraz powiedz, co masz do mojej siostry?

Pytanie to padło w momencie, kiedy usiedli ze sobą przy stoliku zaczynając posiłek. Chłopak jakby się na nie spiął.

- Co masz na myśli?
- Zbliżyliście się do siebie w ostatnim czasie...
- To nie tak. Po prostu jej w czymś... pomagam.
- We włamie do gabinetu Dowling? - Zapytała bezceremonialnie, wywołując w nim zdziwienie.
- Być może.
- Oh, błagam. Pozwalasz jej się tak wykorzystywać? Przecież ona chce cię tylko użyć, jak narzędzie.
- Jesteś jej siostrą. Dlaczego mówisz o niej takie rzeczy?
- Bo ty jesteś chłopakiem, który jedyny w tej szkole wydaje się być ogarnięty. Nie pozwól, bym zmieniła zdanie. - Dodała, wstając.

+++++++++++++++++++++++++++++++++++

Wchodząc do szklarni spodziewała się, że zastanie profesora Harveya, któremu chciała oddać pracę domową. Zamiast tego zauważyła Sky'a i profesora Silvę, który kulił się z bólu. Na jego odkrytych plecach było widać infekcje, która rozprzestrzeniała się w zastraszającym tempie.

- Profesor Harvey zwiększył już dawkę zębaku? - Zapytała, jakby nigdy nic, odkładając zadanie na jeden ze stolików. Mężczyzna chciał powiedzieć jej, żeby się nie interesowała, ale zamiast tego skinął głową. Był w zbyt złym stanie, żeby udawać, że wszystko jest w porządku.

Dziewczyna podeszła bliżej, ignorując Sky'a który bacznie się jej przyglądał.

- Jak bardzo boli w skali jeden na dziesięć?
- Dziewięć - odpowiedział tak cicho, że dziewczyna musiała się wysilić żeby to usłyszeć.

Czarnowłosa podniosła rękę, a niemal natychmiast wypłynął z niej czarny dym. Otoczył on mężczyznę, który nagle poczuł jakby ktoś dał mu mocny lek przeciwbólowy. Po chwili uczucie otępienia zniknęło.

- A teraz? - Zapytała, widząc, jak ten się prostuje.
- Jak to zrobiłaś?

Dziewczyna spojrzała mu prosto w oczy, udając całkowicie obojętną. Wiedziała, że może mieć kiedyś korzyści z tego, co przed chwilą zrobiła. Po za tym, Silva tak naprawdę z jej winy cierpiał. W końcu to ona uwolniła spalonego.

- Potępione dusze żywią się wszystkimi negatywnymi emocjami, w tym też bólem. Można powiedzieć, że je nakarmiłam - dodała, uśmiechając się złośliwie.
- Jesteś w stanie robić to częściej?

Grace niemal się zaśmiała, myśląc o tym, co by się stało, gdyby wykonała prośbę mężczyzny.

- Pytaniem nie jest, czy ja mogę to robić, ale czy pan jest w stanie to wytrzymać. Skutki uboczne tego co przed chwilą zrobiłam mogą być gorsze, niż sam ból który pan czuje.
- Czyli jakie?

Dziewczyna spojrzała na niego przenikliwie, jakby zastanawiała się, czy może mu zaufać.

- Trzy osoby potrafią dotrzymać tajemnicy tylko wtedy, kiedy dwie są martwe. A tego pan nie chce, prawda? - Zapytała, zerkając na Sky'a. Uśmiechnęła się pogardliwie, wymijając chłopaka i wychodząc, co powoli stawało się jej ulubionym zajęciem. Zdecydowanie kochała robić chaos, po czym znikać bez słowa.

Skierowała się do swojego pokoju, gdzie zaczęła przygotowywać się do imprezy. Zanim wyszła z pokoju poprzednią sukienkę zamieniła na czarną, odkrywającą więcej skóry, oraz zmieniła makijaż. Liczyła, że przyciągnie spojrzenie kilku osób.

- Idziesz na imprezę? - Zapytała Beatrix, kiedy minęła się z własną siostrą w drzwiach.
- A ty nie? Nie wiem kto jest bardziej zaskoczony. - Dodała z przekąsem, na co rudowłosa zacisnęła usta. Odkąd Grace pomogła jej w gabinecie dyrektorki jej szacunek do niej wzrósł. Zdała sobie sprawę, że bez dziewczyny miałby duże kłopoty.
- Ostatnio w jedną godzinę złamaliśmy co najmniej siedem zasad Alfei. Nie będę dzisiaj ryzykować piciem, łamiąc kolejną.
- Proszę cię, to tylko siedem zasad. Ja w godzinę złamałam połowę regulaminu.

Rudowłosa prychnęła, dochodząc do wniosku, że mogła się tego spodziewać. Zanim jednak zdążyła odpowiedzieć, Grace już nie było.

Muzyka we wschodnim skrzydle Alfei była głośniejsza, niż myśli Grace. Zanim zdążyła się zastanowić, już piła pierwszego drinka, siadając przy prowizorycznym barze. Starała się wypatrzeć Rivena, ale chłopaka jak na ironię nigdzie nie było.

W końcu zirytowana odstawiła szklankę i ruszyła na parkiet, gdzie zaczęła ruszać się w rytm muzyki. Zaledwie minutę później poczuła czyjeś ręce na swoich biodrach, co postanowiła najzwyczajniej w świecie zignorować. Zwróciła na to uwagę dopiero, kiedy poczuła też czyjeś usta na swojej szyi, a kiedy się odwróciła zauważyła nieznajomego chłopaka.

- Odwal się - szepnęła tylko, a jej oczy zmieniły się na kolor czarny. Chłopak przestraszony ją puścił, a ona wtedy zauważyła Rivena, który ich obserwował. Kiedy nawiązali kontakt wzrokowy ruszył w jej kierunku.
- Dołączysz? Zapytał, wskazując róg pomieszczenia, gdzie były stoły z kubeczkami wypełnionymi alkoholem.
- Z chęcią - odpowiedziała, łapiąc go za rękę. Okazało się, że będą grać w tą pijacką grę razem z Sky'em i Bloom. Blondyn wyglądał na zdezorientowanego, zapewne po tym, co stało się w szklarni. Grace jednak skupiła się na rudowłosej.
- Grace - przedstawiła się, wystawiając w jej stronę dłoń. Mimo tego, że byli na imprezie nadal emanowała od niej jakaś dziwna aura wyższości, która sprawiała, że Bloom czuła się przy niej dziwnie mała.

Nie miała czasu się nad tym zastanowić, kiedy rozpoczęła się gra. W pewnym momencie cała czwórka przestała liczyć, ile alkoholu już w siebie wlali, i zdecydowanie się rozluźnili. Kiedy gra się skończyła, zaczęli rozmowę.

- Jesteś już bardziej wyluzowany? - Zapytała Bloom Sky'a, śmiejąc się, co najprawdopodobniej było skutkiem procentów.
- Napewno wystawiony.
- I to by było na tyle z twojej abstynencji - skomentował Riven, opierając się o stół. - Ta jest fajniejsza od Stelli - stwierdził, wskazując na rudą. - Chociaż przypomina mi...
- Riven - przerwała mu Grace, spodziewając się, że chłopak zaraz powie coś głupiego. Brunet spojrzał na nią z uniesionymi brwiami, zaskoczony. Dziewczyna nachyliła mu się do ucha.
- Daj im się zabawić, a my chodźmy w bardziej ustronne miejsce.

Chłopak wtedy jeszcze nie wiedział, że "bardziej ustronne miejsce" jest pomieszczeniem, w którym była już Beatrix i Dean. Ten ostatni nie wiedział jeszcze do końca co tu robi, ale chciał jakoś wkupić się w łaski Grace. A to mógł być jedyny sposób.

Rudowłosa już szukała jakiś istotnym artefaktów historycznych, a Grace natychmiast jej pomogła. Riven natomiast ściągnął koszulkę, bo jak stwierdził "nie ma nic gorszego od cuchnącej koszulki", i aktualnie dorwał się do jakiegoś hełmu od zbroi.

- Siemka stary - powiedział unosząc go wyżej, rozśmieszając tym Deana. Grace na chwilę odstawiła stare graty, i podeszła do chłopaka, zabierając od niego jointa i się zaciągając.
- Nic tutaj nie znajdziemy. - Stwierdziła, wypuszczając dym.
- Więc stąd chodźmy... - Riven położył swoje ręce na jej talii, a ta nawiązała z nim kontakt wzrokowy zdecydowanie wystarczająco długo, żeby Beatrix uniosła brwi, zaskoczona.
- Zdecydowanie - oznajmiła, i nim tamta dwójka zdążyła zareagować złapała go za rękę, wyciągając z pomieszczenia.

Zatrzymali się na pustym korytarzu, gdzie Riven oparł się o ścianę, a dziewczyna usiadła na parapecie. Ciągle zastanawiała się nad tym, gdzie jeszcze może poszukać czegoś, co pomoże jej w jej dochodzeniu. Tymczasem Riven myślał tylko o sytuacji na imprezie, kiedy zauważył dziewczynę. Zirytował go chłopak który się do niej przystawiał. Miał ochotę wtedy podejść, i dać mu w twarz. Nie chciał tego przyznać sam przed sobą, ale Grace oczarowała go od pierwszego spotkania. Miała w sobie wszystko, co go pociągało - była tajemnicza, piękna, pewna siebie i piekielnie inteligentna. Lubiła się z nim droczyć, co doprowadzało go do szaleństwa. Kiedy ją widział, nie mógł skupić się na niczym innym niż ona. Kątem oka zawsze śledził jej ruchy, nawet teraz, gdy siedziała wpatrując się w pustą ścianę. Procenty pulsowały w jego krwi, powtarzając "zacznij rozmowę!". Rozum jednak mówił "nie zachowuj się jak zakochany szczeniak!". Był rozdarty. Znali się dopiero od miesiąca. Tak naprawdę rozmawiał z nią tylko kilka razy. Ale czy to miało znaczenie, jeśli za każdym razem czuł te dziwne iskierki w klatce piersiowej?

Platoniczna miłość jest do dupy. - Stwierdził w końcu, uśmiechając się sam do siebie, kiedy oczy dziewczyny nagle się rozjaśniły, kiedy wzięła do ręki telefon.

- To Beatrix. Musimy włamać się teraz. - Oznajmiła, zeskakując z parapetu. Zanim odeszła uśmiechnęła się szczerze do chłopaka, który nadal obserwował każdy jej ruch. Mimo to nie poszedł za nią. Wiedział, że nie ufa mu na tyle. Sam fakt, że mu to powiedziała był zaskakujący. Ta dziewczyna była dla wszystkich chodzącą tajemnicą.

W ciągu niecałych trzech minut znalazła się w gabinecie Dowling, gdzie Calum leżał ledwo żywy na podłodze, pod działaniem klątwy, a Beatrix jakby nigdy nic siedziała sobie na biurku, czekając na siostrę. Rudowłosa uśmiechnęła się, zeskakując z blatu.

- Chodźmy, póki Dowling nie kapnęła się, że coś jest nie tak.

Beatrix nie protestowała. Razem z bliźniaczką zeszła schodami w dół, przechodząc przez długie korytarze bez końca, aż w końcu znalazły miejsce, do którego chciały dojść. Problemem okazało się być to, że żeby przejść dalej trzeba by było pokonać kolejną klątwę, a żadna z nich nie miała zamiaru się poświęcać.

- Co za rozczarowanie - stwierdziła Grace, wchodząc już na górę.
- Nic nowego. Dowling to paranoiczka.
- Trudno, następnym razem się przygotujemy. Został jeszcze jeden problem - dodała, patrząc na nieruchomego Calluma. Beatrix przewróciła oczami i wyczarowała wyładowania elektryczne, a sekundę później po ciele nie było ani śladu.
- Dzięki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro