5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Filmik w mediach należy do mnie.

P.S. Ten rozdział jest już lepszy, więc mam nadzieję, że wam się podoba ❤️ dajcie znać w komentarzach.

+++++++++++++++++++++++++++++++++++

- Grace?! - Głos Rivena rozniósł się po dziedzińcu, kiedy ona i Bloom tylko weszły do szkoły. Czarnowłosa zaskoczona zauważyła, jak wszyscy się jej przyglądają, szepcząc między sobą. Brunet podbiegł do niej, i nim zdążyła zareagować złapał ją w objęcia, mocno przytulając.

- Boże, żyjesz.
- Niestety. Co się stało?

Chłopak odkleił się od niej, łapiąc ja za ramiona. Pochylił się w jej stronę tak, że nawet Bloom ledwo usłyszała co powiedział.

- Twoja siostra, Grace. Została oskarżona o morderstwo Calluma.

Czarnowłosa jak na zawołanie zbladła. Z zaskoczenia otworzyła usta, rozglądając się po wszystkich, kiedy szepty stały się coraz głośniejsze. Jej moc zaczęła pulsować w jej żyłach, a ona sama czuła się, jakby miała zaraz wybuchnąć. W pewnym momencie, było tak głośno, że nie mogła usłyszeć własnych myśli.

- Możecie trochę ciszej obrabiać mi dupę?! - Krzyknęła, a na dziedzińcu natychmiast zrobiło się całkowicie cicho. - Dziękuje.

- Chodźmy stąd, Grace. - Poprosił Riven, widząc, jak w złym stanie jest czarnowłosa.
- Idę z wami. - Oznajmiła Bloom.
- Nie ma mowy. Sky szuka cię od dwóch godzin...
- Bloom, jest w porządku. Idź, tylko na razie nic nikomu nie mów. Później ci wyjaśnię wszystko, dobrze?

Rudowłosa przygryza wargę, ale skinęła głową na zgodę i natychmiast odeszła. Parę sekund później para poszła w jej ślady.

Grace nie zdążyła jednak zajść za daleko, kiedy czuła się coraz słabiej. Jej moc zaczęła wymykać się spod kontroli, złe dusze karmić jej negatywnymi emocjami, a ona sama czuła swoje i ich cierpienie jednocześnie, tak wielkie, że zrobiło jej się ciemno przed oczami.

Gdyby nie Riven skończyłaby na zimnej podłodze, czekając aż ktoś ją łaskawie zauważy. Chłopak wziął ją na ręce w stylu panny młodej, i przycisnął mocno do ciała.

- Grace, proszę cię, oddychaj. Wdech, wydech. Nie pomożesz swojej siostrze odpływając w tym momencie.

Chłopak tłumaczył gorączkowo dziewczynie, dlaczego ma nie zemdleć, podczas gdy ona nie słyszała prawie nic, oprócz wołania dusz, które pragnęły zostać usłyszane.

Pomóż mi
Zabij
Mocniej
Proszę!
Nie...
Błagam
To boli!
Nie chcę...

- Zostawcie mnie - wyszeptała płaczliwie. Chłopak mocniej ją przytulił do swojego ciała, coraz bardziej panikując. Po policzkach dziewczyny zaczęły lecieć łzy, wręcz strumieniami.

- Przepraszam Grace. Muszę zanieść cię do Dowling.

Dziewczyna natychmiast otworzyła oczy, słysząc znienawidzone nazwisko, chociaż jakby przez mgłę. Wszystkie głosy nagle ucichły, a jedyne co po nich zostało to mocny ból głowy.

- Riven? - Zapytała słabo, a zaskoczony chłopak nagle się zatrzymał.
- Grace? - Zapytał równie zdziwiony, co sama dziewczyna. Nagle jednak doszedł do zaskakującego wniosku. - Wiedziałem, żeby zostać lekarzem.

Dziewczyna zmarszczyła brwi, jeszcze nie do końca ogarniając rzeczywistość.

- Odstaw mnie. Muszę do niej iść.
- Nigdzie nie idziesz.
- Owszem, idę! Moja siostra mnie potrzebuje, Riven. Puść mnie. Teraz.

Mina chłopaka złagodniała. Po całym dzisiejszym dniu był zagubiony, a fakt, że nawet wiecznie spokojna Grace była spanikowana, nie świadczył o niczym dobrym.

- Idź do Dowling, do lochów nikt bez jej zgody cię nie wpuści. - Doradził po chwili zastanowienia, puszczając dziewczynę, której sekundę później przy nim nie było.

Poszła za jego radą, z prędkością światła biegnąc do dyrektorki.

- Proszę mnie do niej zabrać! - Bez przywitania krzyknęła, a Dowling spojrzała na nią bezuczuciowo, odrywając się od papierów.
- Zamordowała Caluma. Wiedziałaś o tym?
- To nie może być prawda! - Krzyknęła, chociaż dokładnie o tym wiedziała. - Ona taka nie jest! Proszę mi uwierzyć!
- Grace, uspokój się. Mamy dowody. Wiem, że to dla ciebie ciężkie - oznajmiła wstając. - Ale to dla dobra wszystkich. Jak możemy zaufać morderczyni? Mogłabyś być jej kolejną ofiarą.
- Chcę z nią porozmawiać.

Dowling spojrzała w oczy dziewczyny, w których jedyne co zobaczyła to determinację. Westchnęła głośno, a w końcu skinęła głową.

- Pod kontrolą - dodała, wyciągając telefon przez który skomunikowana się z Silvą.

Pięć minut później Grace szła razem z nim przez korytarz lochów, mijając kolejne cele. W końcu czarnowłosa zauważyła swoją siostrę na jednym z łóżek, płaczącą, w dziwnych kajdankach które z tego co pamiętała Grace z książki, uniemożliwiały jej korzystanie z magii. Jej ręce dodatkowo były zakrwawione w tym obrębie, co świadczyło o tym, że owe rozcięły jej skórę przy zakładaniu.

- Beatrix? - Głos czarnowłosej rozniósł się po pomieszczeniu.
- Grace? - Odowiedziała płaczliwie, a po jej policzkach spłynęły nowe łzy.
- Miałaś rację siostro. We wszystkim. Przepraszam, nie słuchałam cię. Powinnam być bardziej ostrożna, a ja całe życie chciałam wszystko robić po swojemu. Gdybym się wtedy kontrolowała...

Dziewczyna zapłakała okropnie, a czarnowłosej spłynęła jedna, samotna łza po policzku.

+++++++++++++++++++++++++++++++++++

- Co zrobimy?
- Nic.

Brunet zamrugał szybko, zaskoczony. Grace spojrzała na niego bezuczuciowo, ale widząc, że chłopak jej nie odpuści, zaczęła tłumaczyć.

- Nie możemy ryzykować. Jeśli ona zniknie bez śladu, to pierwsze podejrzenia pójdą na nas. To zbyt przewidywalne. Ale to Beatrix. Uwolni się, prędzej czy później, ale najpierw odstawi teatrzyk i zostawi za sobą ślady, żeby zdenerwować Dowling.
- A jeśli ja bym był na jej miejscu? - Zapytał, zaciekawiony. - Też byś mnie zostawiła?

Dziewczyna uniosła brwi w geście niedowierzania. Ten chłopak sprawiał, że miała ochotę krzyczeć i się śmiać jednocześnie.

- Żartujesz? Jesteś najprawdopodobniej najbardziej niesamowitym chłopakiem ze wszystkich wymiarów. Miałabym zostawić cię na pożarcie Dowling?
- Żartujesz? Jesteś zdecydowanie najpiękniejszą dziewczyną ze wszystkich wymiarów. Dlaczego miałabyś poświęcić się dla takiego gnojka, jak ja?

Czarnowłosa przewróciła oczami ze słodkim uśmiechem, wspinając się na kolana chłopaka.
- Zastanówmy się... może dlatego, że jesteś moim gnojkiem? Nie Beatrix, nie Bloom, nie Terry czy kogokolwiek innego. Moim. A ja dbam o swoje rzeczy.

Chłopak położył swoje ręce na tali dziewczyny, kiedy ona delikatnie naparła na jego usta. Niby się tego spodziewał, aczkolwiek nadal go zdziwiła. Dziwne uczucie. Pierwszy pocałunek z dziewczyną, która była dla niego w pewnym sensie szefem. Liderką. Jedyną osobą, której wiedział, że może zaufać. Dla takich chwil Riven był gotowy poświęcić wszystko - nie wiedział, czy do takiego stanu doprowadzał go fakt, że ta dziewczyna nie okazywała mu takich emocji zbyt często, a jak już to robiła to nieziemsko, czy może po prostu sama myśl, że to przeklęta Grace, która jednym ruchem stawiała wszystkich do pionu. Wiedział tylko jedno - był już jej. I od tego momentu nie spojrzy już na żadną inną dziewczynę w taki sposób, jak patrzy na nią.

Grace, gdybyś tylko wiedziała, co ze mną robisz...

+++++++++++++++++++++++++++++++++++

Dowling uznała, że genialnym pomysłem jest przeprowadzenie testów, które miały sprawdzić i spowodować współpracę wróżek ze specjalistami. Dlatego Grace właśnie stała pośrodku labiryntu z roślin, opierając się plecami o Rivena. Chłopak miał w ręku miecz, ale to czarnowłosa miała tutaj grać największą rolę w pokonaniu spalonego.

Słyszała i czuła jak się zbliża, a z każdym krokiem adrenalina mocniej pulsowała jej w żyłach. W końcu czarna kreatura wręcz w sekundę wypadła za krzaka i rzuciła się prosto na nich, ale za nim Riven zdążył chociaż podnieść miecz nie zostało po nim nic, oprócz czarnego proszku.

- Przecież to banalne. Wszystkie dusze osób które one zabiły chcą je pokonać. Nawet nie muszę kiwnąć palcem. - Dziewczyna narzekała, wychodząc z labiryntu.

Godzinę później w gabinecie drketorki odbywała się zażarta dyskusja między Dowling, Silvą a Harleyem.

- Pokonała spalonego w jedną minutę. My byliśmy idealnie wyszkoleni, ale ona jest po stokroć lepsza. A to prawie niemożliwe.
- Powinniśmy się z tego cieszyć, czy wręcz przeciwnie?
- Biorąc pod uwagę, że jest siostrą Beatrix... raczej to drugie. Chciałabym wiedzieć, co siedzi jej w głowie. Po za tym, co z resztą? Nikt oprócz niej nie zdołał go pokonać. Nawet jeśli byłaby po naszej stronie... nie da sobie rady z całą armią.

Silva chciał coś powiedzieć, ale do gabinetu wpadł Margo - dowódca armi Alfei.
- Margo?! Co się stało?
- Ścigaliśmy spalonych obok Alfei. Kiedy udało się go zabić, straciliśmy czujność. Nie był tam sam. - Opowiadał ciężkim głosem, podnosząc koszulkę. Na jego boku była spora rana, typowa przy ataku spalonego.
- Jak daleko są od szkoły?
- Nora i batalion się nimi zajmą, spokojnie. Ale myśleliśmy, że spaleni to samotne wilki... dwóch przemieszczało się razem. Próbowaliśmy się skontaktować z Solarią, nie ma kontaktu od paru dni.
- Cholera.

+++++++++++++++++++++++++++++++++++

- Czy to prawda? Twoja siostra zabiła Calluma?

Bloom chodziła zdenerwowana po pokoju Grace. Czarnowłosa od kiedy tylko spotkała się z Beatrix była w pełni spokojna. Wiedziała, że Dean jest po stronie rudej, a ruda po jej stronie. Nie czuła się zmartwiona o swoją siostrę. W końcu to była Trixie. Udawało jej się wygrzebać z każdych kłopotów, przy jej drobnej pomocy.
Pozostała tylko Bloom, która ciągle chciała odpowiedzi.

- Tak.

Dziewczyna otworzyła usta, zdziwiona bezpośredniością przyjaciółki.

- Zanim zaczniesz się denerwować, posłuchaj mnie uważnie. To jaką znasz Beatrix, zależy od tego, jaką ona chce żeby ją znała. Nie pokazuje tego, ale ma uczucia. Problem w tym, że ich nie kontroluje. Zazdrość, smutek, żal. To ją zżerało. I jedyne co jej pomaga to zemsta. A w zabiciu Calluma widziała jedyną opcje. Nie chciałam tego, Bloom. I ona też nie. Ale musiała. Dowling zabiła tysiące ludzi. Beatrix zabiła jednego człowieka, i jest tą złą. Nie uważasz tego za niesprawiedliwe?

- Co mam zrobić?
- Dean dał mi to - powiedziała, podając rudej metalowe koło z dziwnymi symbolami. - Trzeba naładować je magią przy magicznym kręgu. Będziesz w stanie to zrobić?

Bloom skinęła głową, z determinacją w oczach, a Grace czuła, że może odetchnąć spokojnie.

Dwa dni później jej bliźniaczka stała przed nią, z ranami na rękach, ale też delikatnym uśmiechem.
- Witaj z powrotem wśród żywych, siostro.

Beatrix miała ochotę przytulić czarnowłosą, ale się powstrzymała. Zamiast tego chwilę później obie ruszyły w stronę gabinetu Dowling, zgarniając po drodze Bloom, Stellę, Musę i Terrę. Te trzy ostatnie zdecydowały się pomóc przyjaciółce w szukaniu odpowiedzi, więc dzielnie szły obok, ignorując wszystkie moralne nakazy odwrotu.

Tymczasem Riven, Sky i Dean byli gdzieś na froncie, najprawdopodobniej przy barierze, broniąc szkoły przed spalonymi. Grace szczerze im współczuła, a jednocześnie wiedziała, że tylko dzięki temu mogą się włamać do podziemi szkoły.

Wchodząc do gabinetu dyrektorki, czarnowłosa spojrzała sugestywnie na siostrę. Popełniła błąd, więc teraz ma za niego zapłacić.

- No dobra, dobra, już. Tylko nie daj mi umrzeć, dobrze?
- To twoje ostatnie życzenie?

Rudowłosa prychneła pogardliwe, po czym przeszła jakby nigdy nic przez pułapkę Dowling, po sekundzie padając na ziemię. Jej ciało pokryło coś, co wyglądało jak szron, a Grace niemal się uśmiechnęła.

- Teraz wiesz, jak się czuł Callum.

Czarnowłosa uklękła przy bliźniaczce, przez chwilę coś przy niej czarując. Kiedy skończyła, Beatrix wyglądała tak, jak pięć minut temu. Trochę osłabiona, ale żywa i w stanie użytku.

- Dasz radę iść?

Ruda zamiast odpowiedzieć powoli wstała, a wszystkie natychmiast ruszyły dalej. Mijały dobrze znane już korytarze Beatrix i Grace, aż w końcu dotarły do drzwi, które chyba jako jedyne nie miały tutaj żadnego zabezpieczenia, które czekało dopiero w środku.

- Wy idźcie - odezwała się Terra, a Stella i Musa się zatrzymały. - To wy macie sprawy do załatwienia.

Grace i Bloom skinęły głowami, a Beatrix spojrzała na nie dziwnie spoloszonym spojrzeniem.
- Ja też zostanę. Później mi wszystko opowiesz Grace, dobrze?

Czarnowłosa się delikatnie uśmiechnęła, nim popchnęła przyjaciółkę do środka. Miały przed sobą dziwną, niebieską barierę, która zdecydowanie coś chroniła. Coś albo kogoś, a w tym wypadku samą Rosalind, której głos rozniósł się po pomieszczeniu.

- Witajcie, dziewczynki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro