Over

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Niall wyciągnął poduszkę spod głowy na sofie, powodując, że twarz Harry'ego wcisnęła się w tapicerkę.

- Stary, nie możesz spędzić całego życia leżąc przed telewizorem, oglądając komedie romantyczne.

- Tak, mogę - powiedział Harry, jego głos był nieco stłumiony z ust przyciśniętych do poduszki - Zostaw mnie tutaj. Chcę umrzeć sam.

- Nie musiałbyś umierać sam, gdybyś naprawdę spróbował się z kimś umówić.

Harry wzruszył ramionami najlepiej, jak potrafił, leżąc na kanapie.

- Nikt nie chce tego, czego ja chcę, więc po co się męczyć?

- Skąd w ogóle wiesz, skoro ledwo co wychodzisz z mieszkania, za wyjątkiem pracy?

Nie odpowiedział, ale pomyślał o ostatnich kilku okropnych pierwszych randkach, na których był, i westchnął w poduszkę. W głębi serca wiedział, że Niall miał rację, ale po prostu naprawdę trudno było komukolwiek sprostać jego oczekiwaniom – nie, nie chciał teraz myśleć o Louisie.

Harry poczuł, jak sofa się przesuwa, gdy Niall usiadł. 

- Czy to nadal z powodu Toma? - Niall brzmiał na stłumionego, ostrożnego.

I przez najdziwniejszą chwilę Harry nie mógł sobie przypomnieć, kogo miał na myśli. 

- Nie.

Do diabła, to powinno dotyczyć Toma, ale tak nie było. Dlaczego myślał o kimś, z kim był przez kilka wspaniałych miesięcy rok temu, zamiast o mężczyźnie, którego niemal poślubił? Coś naprawdę popieprzonego działo się w jego mózgu.

– Cóż, w takim razie zdejmij swój marny tyłek z kanapy. Zabieram cię na moje spotkanie, musisz kogoś poznać.

Harry jęknął i przewrócił się.

– Nie chcę.

- Jest bardzo fajny. Fotograf. Polubisz go. Przychodzi zrobić zdjęcia w sklepie w przyszłym tygodniu i powiedziałem, że spotkam się z nim na drinka. To nie jest randka, ani nic. Po prostu przyjdź i poznaj faceta.

Z największą niechęcią Harry zsunął się z kanapy. Mógł powiedzieć po tonie głosu Nialla, że ​​nie będzie w stanie uniknąć dzisiejszego drinka, więc udał się do swojej sypialni, aby przebrać się w coś bardziej odpowiedniego do noszenia niż dresy. 

Gdy weszli do pubu, Harry rozejrzał się po sali, aż zdał sobie sprawę, że szukał niewłaściwej osoby i nie miał pojęcia, jak wyglądał ten gość, ale Niall zaciągnął ich do baru i zamówił dla nich kufle. 

- Więc gdzie on jest? Wystawił nas? Czy w takim razie mogę już iść do domu?

- Nie. Zamknij się. Jesteśmy za wcześnie i dobrze o tym  wiesz. Napij się i przestań marudzić - Niall pociągnął łyk i otarł usta wierzchem dłoni – On nawet nie wie, że ze mną przyszedłeś, więc i tak nie mógłby nas wystawić. Znowu nic, o czym byś już nie wiedział.

Harry wzruszył ramionami i pociągnął łyk. 

- Cześć, Miles! Tutaj!

Harry odwrócił się, żeby spojrzeć, i musiał przyznać, że mężczyzna był całkiem atrakcyjny. Wysoki, o ładnej budowie, z ciemnymi oczami i ślicznymi czekoladowymi lokami. Skrępowany przeczesał ręką swoje dość krótkie włosy. Praktycznie je zgolił po zerwaniu z Louisem. Co za błąd. I cóż, znowu myślał o Louisie, nawet kiedy tak wspaniały mężczyzna stał tuż przed nim.

- Niall, cześć - Miles wyciągnął rękę, żeby ją uścisnąć - Chcę tylko podziękować za zatrudnienie mnie. Horan & Horan to spektakularne miejsce do robienia zdjęć.

- Oczywiście, kolego. Cieszę się, że jesteś w zespole. Mówiąc o zespole, to nasz najlepszy mistrzowski dmuchacz szkła neonowego, Harry Styles. Harry, to jest Miles McMillan, fotograf, którego wynajęliśmy do robienia zdjęć na stronę internetową i do celów promocyjnych.

Miles chwycił jego dłoń w mocnym, pewnym uścisku dłoni, który Harry próbował odwzajemnić.

– Miło cię poznać, Harry. Jeśli jesteś dmuchaczem, musisz mieć spore umiejętności.

– Ehm…

Niall zakaszlał.

– Tak, Harry jest w porządku. Najlepszy dmuchacz w okolicy. Nie, żebym miał osobiste doświadczenie, ale…

- O mój Boże - mruknął Harry pod nosem. 

- Naprawdę? Cóż, chciałbym kiedyś zrobić zdjęcia, jak pracujesz. Może z tego wyjść kilka ciekawych ujęć.

Niall zakrztusił się trochę swoim Guinnessem. 

- Zrób tyle zdjęć jego dmuchania, ile chcesz.

Harry nadepnął Niallowi na stopę obcasem buta, a potem wzruszył ramionami.

- Pewnie. Nie mam nic przeciwko. Ludzie cały czas przychodzą do sklepu, aby zobaczyć, jak powstają szyldy.

Kiedy spojrzał na Milesa, wydawało się, że przygląda mu się uważnie, zanim odwrócił się do baru po drinka. Wszyscy porozmawiali trochę więcej o tym, kiedy Miles powinien zrobić zdjęcia reklamujące firmę Nialla, ale jego wzrok coraz bardziej padał na twarz Harry'ego. Niall ciągle go szturchał, jakby zainteresowanie Milesa było dobrą rzeczą, ale szczerze mówiąc, było to po prostu trochę niewygodne.

– Więc Harry, jesteś singlem?

– Ehm…

– Och, jest samotny. Tak samotny. Bardzo, bardzo samotny.

Harry rzucił mu mordercze spojrzenie.

- Dzięki, Niall.

Miles uprzejmie zignorował to, że Niall szturchnął Harry'ego w ramię i że Harry wbił mu łokieć w brzuch.

- Mam projekt fotograficzny, nad którym pracuję, do którego myślę, że możesz być idealny.

- Oh - Niall nie zawracał sobie głowy ukrywaniem swojego rozczarowania.

- Jaki projekt?

- Cóż, po pierwsze, czy jesteś hetero?

Harry starał się nie obrazić za to pytanie, gdy Niall zakrztusił się swoim Guinnessem.

- Nie. Nie jestem. Czy to problem?

- Oczywiście, że nie. Musiałem się tylko upewnić, żebym mógł dopasować cię do właściwej osoby. Widzisz, projekt polega na robieniu parom zdjęć, takich jak zdjęcia narzeczeńskie, ale z dwojgiem ludzi, którzy są zupełnie nieznajomymi.

- To może być całkiem dobry sposób na poznanie kogoś nowego – stwierdził Niall, ożywiając się.

- Dam ci moją wizytówkę i możesz to przemyśleć.

Harry wziął kartkę, ale nie był zbytnio zainteresowany udawaniem, że jest parą z zupełnie obcą osobą. Sądząc po wyrazie twarzy Nialla, nie był pewien, czy będzie miał duży wybór w tej sprawie. 

***

Muzyka w klubie ryczała z głośników, gdy Louis szedł do baru za jego dwoma najlepszymi kumplami. Wiedział, że po prostu starali się być dobrymi przyjaciółmi, zmuszając go do wyjścia do klubu dziś wieczorem, ale po prostu nie miał ochoty tańczyć. Jeśli miał być ze sobą szczery, od jakiegoś czasu nie miał ochoty tańczyć. Od długiej chwili.

Sączył koktajl w dłoni i po raz tysięczny zastanawiał się, co dokładnie poszło między nimi nie tak. Rozejrzawszy się po klubie stwierdził, że było mnóstwo spojrzeń skierowanych w jego stronę, ale jednak on sam nie był w stanie zebrać w sobie żadnej chęci, by odwzajemnić którekolwiek takie spojrzenie.

– Zamierzasz dzisiaj kogoś przygarnąć, Tommo? - Liam krzyknął mu do ucha.

W odpowiedzi tylko wzruszył ramionami. 

- Liam może zostać u mnie, jeśli chcesz – dodał Zayn. 

Do diabła, musi być naprawdę żałosny, skoro oboje myśleli, że musi go ktoś przelecieć.

- Jeszcze nie wiem. 

Zobaczył, jak jego przyjaciele wymieniają spojrzenia. Wszyscy wiedzieli, że dziś wieczorem nikogo nie zabierze do domu. Louis przełknął resztę swojego drinka, pozwalając wódce spalić mu gardło.

– Po drugiej stronie baru jest facet, który ciągle się na ciebie gapi, Lou.

Louis spojrzał w kierunku wskazanym przez Zayna i rzeczywiście był tam mężczyzna, który uważnie go obserwował. Jeśli Louis chciałby dziś wieczorem zabrać kogoś do domu, na pewno byłby to ten facet. Miał śliczne, ciemnobrązowe loki, oszałamiająco przystojną twarz i ładnie umięśnione ciało z tego, co Louis mógł zobaczyć z takiej odległości. 

Szkoda, że ​​Louis nie był zainteresowany. Pomachał barmanowi, żeby zrobił mu kolejnego drinka. 

- Cześć, kolego. Tamten facet chce zapłacić za twojego drinka, jeśli się zgadzasz. 

Cóż, kurwa. Może powinien z nim porozmawiać. Może to był znak, że musiał pozbyć się tego strachu, w którym był odkąd… cóż, odkąd on i Harry nie wyszli. Minęły miesiące. Powinien już ruszyć dalej. Czekaj, czy to był rok? Cholera, minął cały rok. To załatwiło sprawę.

- Tak, w porządku.

Kiedy wziął do ręki swój tonik z wódką, uniósł brwi i szklankę w kierunku faceta i patrzył, jak wstaje i zaczyna iść. Był dość wysoki. Miło. Nie spodziewał się jednak, że mężczyzna zaoferuje mu oficjalny uścisk dłoni.

- Cześć, jestem Miles.

– Uch… cześć. Louis. A to są moi kumple, Liam i Zayn.

Miles uśmiechnął się i skinął głową jego przyjaciołom, którzy wydawali się zdeterminowani, by spróbować wycofać się tak szybko, jak to możliwe.

- Miło cię poznać. Przejdę od razu do sedna...

Żołądek Louisa skręcił się. Kiedyś był typem faceta, który pozwalał pieprzyć się w toalecie, ale zdecydowanie wyszedł z wprawy. Ale może...

- ...jestem fotografem i pracuję nad serią zdjęć, której chciałbym, żebyś był częścią.

Louis zamrugał kilka razy zdezorientowany.

– Uch… co miasz na myśli? Przepraszam, ale pomyślałem, że poprosisz o przeruchanie mnie w toalecie.

Miles się zaśmiał.

- Cóż, nie mówię, że nie chciałbym tego zrobić, ale desperacko potrzebuję kilku modeli. Masz dokładnie taki wygląd, jakiego szukałem.

- Jesteś pewien, że to nie jest tylko sposób na spuszczenie moich spodni wokół kostek?

Miles tylko się uśmiechnął.

- Louis, jesteś oszałamiająco piękny, ale moim głównym zainteresowaniem jest projekt fotograficzny, w którym połączyłbym cię z nieznajomym i sfotografował was tak, jakbyście byli parą. To rodzaj projektu, który składa się po części z psychologii, po części z chemii, po części z fotografii. Więc jeśli jesteś zainteresowany, oto moja wizytówka.

Profesjonalnie wyglądająca wizytówka została wsunięta w jego dłoń i Louis musiał przyznać, że Miles prawdopodobnie po prostu tylko z nim rozmawiał. Może faktycznie powinien to zrobić. Mógł spędzić więcej czasu z Milesem, który wydawał się całkiem miłym facetem. Coś mogło z tego wyjść.

Louis wziął łyk swojego drinka.

- Jestem za.

***

- Kurwa...

Harry wsunął, a potem wyjął ze spodni różową koszulę z guzikami, którą miał nosić. Dlaczego w ogóle się na to zgodził, w dodatku w jego dniu wolnym? 

W drzwiach pojawił się Niall.

- O co tym razem ci chodzi?

O tak, to była wina Nialla.

- Nie wiem, czy włożyć koszulę do spodni, czy nie.

- Wsuń ją do środka. I tak już pomiąłeś dół, palancie.

Rzucił Niallowi nieprzyjemne spojrzenie.

- Dzięki za pomoc.

- Proszę bardzo. Załóż też pasek. Sprawi, że twoje białe spodnie będą wyglądać bardziej szykownie i mniej jak John Travolta.

Harry zacisnął usta, ale złapał pasek.

– Może chciałem wyglądać jak John Travolta – mruknął.

Uderzyło go nagłe ukłucie. Louis kochał Grease i Johna Travoltę. Grał nawet Danny'ego w szóstej klasie.

Przestań myśleć o Louisie, skarcił się. 

Wiedział, że będzie za wcześnie, ale wskoczył do autobusu, gdy tylko był gotowy, tylko po to, by uniknąć patrzenia w lustro i znajdowania kolejnych błędów w tym, co miał na sobie. Mimo że w autobusie było miejsce, całą drogę stał i trzymał uchwyt zamiast siedzieć. Byłoby dość żenująco pokazać się w brudnych białych spodniach.

Autobus przejechał znajomą trasę, ponieważ mały park, w którym miał spotkać się na sesję Milesa, był dość blisko jego pracy. Próbował iść powoli, żeby nie zjawić się przed Milesem, ale kiedy przybył, fotograf już rozpakowywał swój sprzęt. 

- Cześć - Harry pomachał, czując się trochę niezręcznie.

- Cześć, Harry. Dziękuję za przybycie - Miles rzucił mu szybkie spojrzenie, uśmiechnął się i zaczął bawić się aparatem.

Kiedy zdał sobie sprawę, że po prostu gapił się na Milesa, spróbował skupić się gdzie indziej. Drzewa, trawa, kilka ptaków. Sprawdził swój telefon i zaczął się zastanawiać, kiedy ten drugi facet się pojawi.

- Przepraszam, jeśli trochę się spóźniłem. Alarm mi się nie włączył. 

Na ten głos serce Harry'ego podskoczyło do gardła. Znał ten głos. To był głos, który słyszał teraz tylko w swoich snach. Całe jego ciało zesztywniało, głowa oderwała się od telefonu, a szyja skręciła, by znaleźć źródło, zanim zdążył nawet spróbować skontrolować wyraz swojej twarzy.

- Louis - jego policzki rozgrzały się po sposobie, w jaki przed chwilą niemal wykrzyknął imię Louisa głosem nabrzmiałym emocjami.

Usta Louisa się otworzyły, a szok na widok Harry'ego otworzył mu oczy tak szeroko, że Harry był bezradny, wpatrując się w ich błękit. 

- Ja… - Louis odchrząknął, zdejmując plecak z ramienia – Um… cześć, Harry.

Chociaż jego głos nie zdradzał zbytniego niepokoju, Harry zauważył, jak sztywno Louis się trzymał, tak niepodobnie do zwykle pełnego gracji sposobu poruszania się jego ciała. Po krótkiej przerwie Harry w końcu zauważył, że Miles obserwuję ich ze szczerą ciekawością wypisaną na twarzy.

- Znacie się?

– Ehm…

– Eee…

Oboje zatrzymali się w tym samym momencie, aby drugi mógł mówić. 

- Wezmę to za tak. Tak naprawdę nie zdarzyło się to wcześniej na żadnej z moich sesji. To mogłoby być interesujące. Więc skąd się znacie?

- Cóż...

- Chryste...

Brwi Milesa uniosły się ku niebu.

- Och, rozumiem. Jak długo byliście razem?

Mięsień zadrgał w szczęce Louisa i Harry poczuł palącą potrzebę powstrzymania go przed utratą opanowania.

- Pięć miesięcy.

Twarz Louisa zwiotczała, jego oczy opadły na ziemię.

- Cóż, teraz to ma sens, dlaczego pomyślałem, że będziecie razem dobrze wyglądać - Miles uśmiechnął się do nich, jakby był zachwycony, że ich dobrał.

Jakiego palanta zatrudnił Niall? Miles odwrócił się i zaczął ustawiać statyw. Z pewnością projekt nie zakładał robienia zdjęć parom. 

- Ale… hm, czyż to nie psuje koncepcji całej sesji w takim razie?

Miles dokonał korekty aparatu.

- Nie.

- Poważnie, kolego? – zapytał Louis, jego oczy strzelały niebieskimi płomieniami.

- Och, myślę, że będzie to całkiem interesujące dla ogółu projektu. Zamiast obcych, byli! Może być nawet lepiej, gdybyście mieli za sobą kontrowersyjne zerwanie? Macie takie? - Miles popatrzył na nich z nadzieją, jakby się modlił, żeby skrycie się nienawidzili.

Jakim dupkiem był ten facet?

- Nie - mruknął Harry.

- Oczywiście, że nie. Harry jest cudowny - odgryzł się jednocześnie Louis. 

– Więc nie będzie problemu - Miles klasnął w dłonie - Tak się cieszę, że wybrałem ten miękki, maślany kolor na twoją koszulę, Louis. Wyglądasz w nim bosko. Możesz postawić torbę obok mojego sprzętu.

Zdecydowanie dupek. Zastanawiał się, czy mógłby kazać Niallowi go zwolnić jako premię za wczesny prezent świąteczny.

- Więc w czasie sesji wykonacie dla mnie trzy oddzielne pozy, w których ustawię was tak, jak to robiłem wczesniej z każdą fałszywą parą. Zrobię wiele klatek każdej pozy, więc nie krępujcie się trochę poruszyć i zrobić to, co przychodzi wam naturalnie. Myślę, że to będzie fascynujące zobaczyć, czy te zdjęcia znacznie różnią się od wszystkich innych - Miles praktycznie rozpromienił się na tę myśl. - Harry, stań tutaj i włóż lewą rękę do kieszeni. Przechyl się nieco bardziej w prawo.

Harry zajął pozycję, niezbyt zadowolony, kiedy usłyszał stłumiony śmiech Louisa. Ich oczy spotkały się i Louis wzruszył ramionami, gdy Miles ustawił go obok niego.

- Teraz Harry połóż swoje ramię wokół talii Louisa tutaj. I Louis, połóż lewą rękę na piersi Harry'ego.

Harry wciągnął powietrze, gdy ręka Louisa spoczęła na jego sercu. Był pewien, że musi czuć, jak nienaturalnie szybko bije mu w piersi. Jak miał się zrelaksować i sprawić, by wyglądało to naturalnie, kiedy była to ostatnia rzecz, z jaką czułby się swobodnie?

- Nie mogę uwierzyć, że jesteś zazdrosny.

- Co? – zapytał zaskoczony Harry - Wcale nie jestem zazdrosny.

- To spojrzenie, które mu rzuciłeś, Hazz. Prawie przypaliłeś mu brwi. A tak przy okazji, wciąż tak na niego patrzysz, a on już zaczął robić zdjęcia i dawać nam wskazówki, jak się uśmiechać.

Harry instynktownie zacisnął uścisk w talii Louisa i spróbował się uśmiechnąć. Miękka żółta koszulka pod jego palcami musiała być nowa. Prawdopodobnie była jedną z tych, których Harry nigdy nie widział. Jasny kolor wydobył złoty odcień skóry Louisa, a jego oczy wydawały się jeszcze bardziej niebieskie, niż pamiętał.

– Cóż, przypuszczam, że ma rację.

- Co?

– Miles… miał rację co do twojej koszulki.

- Och.

 Louis całkiem się w niego wtopił. To było tak, jakby cofnęli się w czasie, kiedy wydawali się tak dobrze do siebie pasować. Pamięć mięśni sprawiła, że ​​przycisnął usta do czoła Louisa, zanim zdołał powstrzymać się przed tak naturalną reakcją. 

Uśmiechnął się wtedy, chłonąc chwilę. Zapach trawy i kwiatów jego chłopca. Sposób, w jaki Louis czuł się w jego ramionach. 

- Świetny uśmiech, Harry! - zawołał Miles - Nareszcie widzę twoje dołeczki!

Na ułamek sekundy zapomniał, gdzie jest i dlaczego tu jest. Był pewien, że uśmiech zamarł na jego twarzy, ale Miles już prosił ich, aby przyjęli inną pozę.

- Więc przy następnym, Louis, połóż ręce na ramionach Harry'ego. 

Harry przełknął ślinę. Dlaczego w ogóle to robili? Jaki idiota zostaje na sesję zdjęciową dla par ze swoim byłym? Najwyraźniej ich dwójka była dokładnie takim typem idiotów, którzy zostawali. 

- Harry? - ile razy Miles wymawiał jego imię?

- Hę?

- Powiedziałem, że dla tej pozy, musisz go podnieść.

- Podnieść?

- Tak, ty go podnosisz, a Louis może owinąć nogi wokół ciebie, aby pomóc ci utrzymać się w miejscu.

Nie obchodziło go, co powiedział Miles, nie podniesie Louisa bez jego zgody.

– Um… czy to w porządku, Lou?

Louis tylko westchnął.

– Tak, w porządku. Cokolwiek. Po prostu skończmy już z tym.

Harry chwycił nogi Louisa i podniósł go, nagle zadowolony z tego całego czasu, który ostatnio spędził na siłowni. Potrzebował jednak mocniejszego uchwytu. Kiedy spróbował podnieść Louisa trochę wyżej, skończył wpychając swoje dłonie prosto w jego tyłek. Louis wydał z siebie mały pisk, gdy został przyciśnięty bliżej. 

Jego palce rozłożyły się szeroko na tyłku Louisa i z jakiegoś powodu wydawało się to dla nich najbardziej naturalną pozą na świecie. Prawie jęknął, kiedy poczuł palce Louisa we włosach na karku i tych spływających po policzku.

- Kurwa, to fantastyczne!  Oboje wyglądacie niesamowicie! Tak naturalnie!

Kurwa. Miles. Dobrze. Harry wypuścił powietrze z płuc. Ostrożnie położył Louisa na ziemi. Nie obchodziło go, że Miles jeszcze nie skończył. Jego ciało nie mogło już tego znieść. Był już w połowie twardy w swoich spodniach od trzymania w ten sposób rąk na Louisie. I oczywiście jego koszula była wciśnięta w spodnie. Prawdopodobnie zniszczył połowę zdjęć, nieprzyzwoicie wypełniając miejsce w kroku w tych białych spodniach. Pieprzyć Nialla i jego głupie rady.

Kiedy w końcu spojrzał na Milesa, zobaczył, że uśmiecha się do nich jak kot z Cheshire.

- Te zdjęcia… - Urwał i potrząsnął głową, chichocząc do siebie – Jeszcze jedna poza, chłopcy.

Harry odwrócił się do Louisa, żeby powiedzieć coś uspokajającego, ale słowa nie padły, kiedy na niego spojrzał. Louis zawsze był oszałamiający, ale właśnie teraz jego policzki były zarumienione, a jego oczy były trochę szkliste, może od słońca. Harry chciał go pożreć.

- …mam nadzieję, że to nie będzie zbyt niezręczne! - Miles zawołał.

- Co...?

- Powiedział, że ostatnia poza to pocałunek – wymamrotał Louis, jego oczy oderwały się od Harry'ego i wróciły do ​​Milesa.

- Pocałunek? - To z pewnością sprawiło, że Harry zrobił się głupi.

- Więc Harry, ty siedzisz na trawie. A ty, Louis, po prostu usiądź mu na kolanach. Nie musi być zbyt pikantnie. Tylko kilka małych pocałunków. Lub po prostu róbcie to, co wydaje się wam naturalne.

Z tyłu jego szyi natychmiast utworzyła się kropla potu. Zwrócił swoje panikowe spojrzenie na Louisa, ale Louis patrzył wszędzie, ale nie na niego. 

- Harry… - zaczął Miles.

- Dobrze. Mam usiąść na trawie, tak? - w końcu zauważył rozłożony biały koc i zastanawiał się, jak go przegapił.

Podszedł do niego w oszołomieniu i usiadł, po czym spojrzał bezradnie na Louisa i zastanawiał się, jak, do cholery, się tutaj znaleźli.

Louis wyglądał, jakby szedł w kierunku plutonu egzekucyjnego, a Harry nigdy w życiu nie czuł się tak okropnie jak teraz, ponieważ gdzieś głęboko w sobie nadal chciał, żeby Louis po prostu zwyczajnie usiadł mu na kolanach i go pocałował. Harry nie miał pojęcia, jak Louis miałby usiąść na jego kolanach, ale z jakiegoś powodu nie był przygotowany na to, by ostrożnie opadł na Harry'ego, by usiąść okrakiem na jego nogach.

Cóż, przynajmniej kamera nie była w stanie zebrać więcej zdjęć penisa Harry'ego napinającego się w jego spodniach, ale Louis na pewno był w stanie to poczuć. Harry w najlepszym razie nie był subtelny, podobnie jak jego kutas.

- Nie musisz tego robić, jeśli nie chcesz.

Na twarzy Louisa pojawił się zdeterminowany wyraz.

- Zamknij się, Harry.

Kolana Louisa wcisnęły się w koc po obu stronach Harry'ego, gdy sięgnął po niego. Delikatny dotyk palców Louisa na jego szczęce sprawił, że jęknął, kiedy tylko miękkie wargi Louisa zetknęły się z jego ustami.

Głos z tyłu umysłu Harry'ego próbował mu przypomnieć, że Louis zawsze całował go tak, jak chciał. Jego pasja, sposób, w jaki wkładał w to całego siebie, sposób, w jaki sprawiał, że czuł się, jakby nigdy więcej nie chciał całować nikogo innego. To był tylko Louis i nie miało to nic wspólnego z Harrym. 

Ale ten głos został łatwo zagłuszony przez ryk w uszach Harry'ego, dźwięk jego serca pompującego krew w jego żyłach. Nie było żadnej kontroli, żadnej myśli o jego ruchach, gdy ściskał żółtą koszulkę Louisa w pięściach tuż przy jego biodrach, gdy cały świat zamykał się na wszystko poza uczuciem ust Louisa na jego własnych ustach.

Harry za późno zdał sobie sprawę z tego, że Louis wycofuje się z ich pocałunku. Podniósł się, desperacko starając się utrzymać ich usta razem, podczas gdy jego palce chwyciły i spróbowały przycisnąć Louisa do niego mocniej, aż w końcu Louis siłą odsunął się wystarczająco, by ich rozdzielić. 

– Lou? - Jego głos ledwie brzmiał jak jego własny, szorstki z pożądania.

- Przepraszam - Głos Louisa zdradzał jedynie panikę.

Zanim Harry mógł cokolwiek zrobić, a Miles cokolwiek powiedzieć, Louis poderwał się i odsunął od niego. Bez słowa odszedł, szybko pochłonięty przez tłumy ludzi na chodniku w ciepłe, londyńskie popołudnie.

***

Całowanie Harry'ego nie przypominało niczego, czego Louis kiedykolwiek doświadczył. 

Gdy tylko ich usta się zetknęły, najwyraźniej oszalał. Ale przecież tak było zawsze, kiedy całował Harry'ego. Jego ciało zawsze czuło się jak podczas wstrząsów elektrycznych, a każdy nerw kończył w stanie wysokiej gotowości.

Oczywiście przed pocałunkiem też był trochę zawstydzony. Wsiadł do autobusu i opadł na siedzenie z głową w dłoniach. Równie dobrze może wyglądać jak ktoś, kto ma załamanie nerwowe.

Powinien był odmówić zrobienia zdjęć. Dlaczego w ogóle przez to przeszedł? Jęknął żałośnie do siebie. Wiedział dlaczego. To była szansa na ponowne przeżycie tego, co kiedyś miał z Harrym. Żałosne.

Minął już prawie rok od ich zerwania, a on wciąż nie mógł oderwać się od faceta, który postrzegał go tylko jako pewną odskocznię, o której już dawno przestał myśleć. To było prawdziwe wytłumaczenie, dlaczego im się nie udało, i Louis o tym wiedział. Wielokrotnie zastanawiał się nad tym, co poszło nie tak i nic nie miało sensu, dlaczego Harry zaczął się odsuwać, poza tym, że po prostu nie chciał z nim być. 

Był taki głupi. Przed nim Harry był zaręczony przez długi, długi czas i najwyraźniej odreagował sobie nim po tamtym zerwaniu. A szczytem głupoty była wiara, że ​​Harry zobaczy coś wyjątkowego w Louisie, który spędza cały czas przed ekranem komputera. 

Louis wpadł tak daleko w otchłań depresji i samoumartwienia, że ​​prawie przegapił swój przystanek, całe szczęście gramoląc się na nogi w samą porę, zanim autobus znów odjechał. Wrócił do swojego mieszkania i uważał, że przynajmniej miał szczęście, że Zayn i Liam pracowali w Space Age Games po godzinach nad ogromną aktualizacją jednej z ich najpopularniejszych gier wideo. 

Usiadł z twarzą na sofie i pozwolił, by jego umysł odtwarzał w głowie całe popołudnie. Na początku rozkoszował się uczuciem ponownego bycia w ramionach Harry'ego. To było tak naturalne, tak właściwe. A potem zrujnował to wszystko, praktycznie atakując Harry'ego tym pocałunkiem. A teraz patrząc wstecz, poczuł się po prostu upokorzony.

Harry był tak ostrożny, by nie pozwolić Louisowi na zły pomysł. Ciągle prosił go o pozwolenie, pytając, czy dotykanie go jest w porządku. 

Leżenie na sofie nie było wystarczająco żałosne. Zrobił sobie filiżankę herbaty, zabrał ją ze sobą do swojej sypialni i wczołgał się do łóżka. Minie bardzo dużo czasu, zanim będzie mógł zapomnieć o umartwieniu tego dnia. 

Im dłużej leżał w łóżku, przeżywając to wszystko, tym bardziej stawał się zgorzkniały. Czuł sposób, w jaki Harry go przytulił, sposób, w jaki stwardniał wobec niego, sposób, w jaki oddał mu pocałunek, jakby miał to na myśli. 

Chciał krzyczeć w poduszkę na sposób, w jaki Harry trzymał go w ramionach, a jego palce przyciskały się do jego tyłka. To odesłało go w czasie do Harry'ego pieprzącego go w prawie tej samej pozycji, stojącego pod ścianą. 

Już był naprawdę popieprzony, równie dobrze mógł spaść niżej. Sięgnął do swoich spodni, wtulając się w siebie, gdy myślał o byciu trzymanym przez Harry'ego, pozwalając sobie zatopić się w kutasie Harry'ego. Dyszał, gdy jego umysł wydobył wspomnienia z pocałunku Harry'ego, jego ust i jego słów. Pogłaskał się do tych myśli, wylewając się w pięść na ostatnią myśl, jaką miał, zanim zamknął oczy i odpłynął, ten jeden wspaniały moment w ich związku, kiedy Harry powiedział, że go kocha.

Kiedy się obudził, było to spowodowane trzaśnięciem drzwi i skrzypieniem otwierających się drzwi. Otworzył oczy na widok Liama, jego brwi zmarszczyły się w spojrzeniu, które Louis widywał ostatnio zbyt często. 

- Lou, dlaczego jesteś w łóżku? Wszystko w porządku?

- Um, tak?

– Nie wydajesz się tego bardzo pewien. Czy sesja zdjęciowa była taka zła? Myślałem, że miałeś oko na tego fotografa? Michaela?

- Milesa. I nie, zdecydowanie nie interesuje mnie Miles. 

- Więc co się stało?

Louis wypuścił głuchy śmiech.

- Chryste, nawet w to nie uwierzysz.

- Cóż, wypróbuj mnie.

- No więc, ten drugi facet, który kręcił ze mną sesję? To był Harry.

Brwi Liama ​​uniosły się do góry.

- Harry? Twój Harry? Harry Styles?

- Tak. Ten Harry, ale na pewno nie jest już mój.

- Cóż, kurwa. Czy był palantem? Czy to cię tak zdenerwowało?

- Nie. Po prostu… to było naprawdę niezręczne, tak? I był całkiem miły, ale to było po prostu żenujące, wiesz o co mi chodzi? I po prostu czuję się, jakbym zrobił z siebie debila.

– Jestem pewien, że nie…

– Pocałowałam go, Liam.

- Och - na twarzy Liama ​​pojawił się wyraz współczucia.

– To znaczy, Miles powiedział, że to jedno z naszych ujęć, ale ja pocałowałem go tak, jakbym całował go właściwie. To nie było niewinne cmoknięcie w policzek.

Telefon Louisa zabrzęczał obok niego, ale nawet na niego nie spojrzał. 

- Jestem pewien, że cokolwiek się wydarzyło, nie jest tak źle, jak myślisz. A teraz posłuchaj, zamawiam nam pizzę, wyślemy Zayna po lody i będziemy mieli porządną, męska noc w trójkę. Brzmi dobrze?

- Tak - Louis posłał mu tyle uśmiechu, ile tylko mógł w tych okolicznościach – Dzięki, Li.

***

Harry chodził w kółko po swojej małej kuchni.

Sygnał dźwiękowy.

– Ehm… cześć. Tu Harry. Ponownie. Tylko... wiem, że nie chcesz ze mną rozmawiać, Lou... Louis! Przepraszam. Ale nadal mam twoją torbę i… cóż, w końcu do niej zajrzałem i wygląda to na twoje rzeczy do pracy? Więc może tego potrzebujesz? Do… no, do pracy. Tylko ehm… oddzwoń do mnie. Proszę?

Miał torbę Louisa od sesji zdjęciowej tydzień temu i w tym momencie dzwonił do niego w tej sprawie niewygodnie wiele razy. W końcu dotarło do niego, że Louis prawdopodobnie nie sprawdzał swojej poczty głosowej. Ponownie wyciągnął kontakt Louisa i wysłał SMS-a.

Harry: Zostawiłeś torbę na sesji zdjęciowej. Mam ją i mogę ją podrzucić jutro do biura Space Age Games lub wcześniej, jeśli będziesz jej potrzebować. 

Żałował, że nie wysłał tego SMS-a tydzień temu, zamiast zostawiać tyle wiadomości głosowych. Z westchnieniem Harry opadł na krzesło przy małym stoliku wciśniętym w róg kuchni. Po prostu miał taką nadzieję, że będzie miał szansę porozmawiać z Louisem, ale było całkiem jasne, że Louis nigdy więcej nie chciał z nim rozmawiać. 

Oczywiście pocałunek był jego błędem, ale dlaczego Louis uciekł, jakby goniło go dzikie zwierzę? Harry zanurzył się w wyobrażaniu sobie dzików goniących Louisa przez Londyn. A może tygrysów. Albo niedźwiedzi. A może naoglądał się zbyt wielu dokumentów przyrodniczych i jedyną rzeczą, przed którą Louis uciekał, był on. 

Położył głowę na stole. Wszystko było gówniane, ale było w porządku. Odpoczywał tutaj, dopóki Niall nie kazał mu iść do pracy, a potem był zbyt zajęty podgrzewaniem rur neonowych do dwustu pięćdziesięciu stopni, by o myśleć o czymkolwiek innym poza Louisem, ale nie pozwalając, by rury się zawaliły, tworząc zagięcia, by uformować cokolwiek z dzisiejszego projektu.

Kiedy Niall wszedł do kuchni, spodziewał się, że zostanie przesłuchany lub przynajmniej zapytany, czy coś jest nie tak. Zamiast tego złapał Nialla z dziwnym wyrazem twarzy. 

- Harry… kiedy poszedłeś na tę sesję zdjęciową…

Harry natychmiast zesztywniał, ale nie podniósł głowy.

- Tak?

- Dlaczego nie powiedziałeś mi, że skończyło się na tym, że byłeś z Louisem?

Chwilę zajęło jego głowie ogarnięcie faktu, że Niall wiedział, z kim robił zdjęcia. Jego głowa wystrzeliła ze stołu.

 – Jak… kto powiedział…

Niall usiadł naprzeciwko niego przy stole.

- Nikt nie musiał mi nic mówić. Kolego, jak myślisz, co Miles robi ze zdjęciami?

- Nie wiem. Powiedział tylko, że to część jego projektu czy coś w tym rodzaju - Po kręgosłupie Harry'ego przebiegło złe przeczucie - Dlaczego? Co to ma wspólnego z tym, skąd wiesz, że Louis był na planie?

– Do diabła, Harry. Oczywiście, że wykorzystał zdjęcia do zareklamowania swojej pracy!

- Więc...

- Więc użył zdjęć w swoim portfolio. Umieścił je na swojej stronie i na Facebooku, a dosłownie chwilę temu zamieścił je na Twitterze. A teraz są wszędzie!

- Czekaj, co? - Przebiegła go krótka chwila zakłopotania - Co masz na myśli mówiąc, że są wszędzie? Dlaczego miałyby być wszędzie?

Zaczęła w nim narastać panika, ale z pewnością nikogo nie obchodził dziwny projekt jakiegoś przypadkowego fotografa.

– Mam na myśli, że są wszędzie. Stały się viralem.

Harry poczuł, jak krew odpływa mu z twarzy. Przynajmniej już siedział, bo inaczej mógł się przewrócić.

- Które z nich?

– Cóż, wszystkie trzy…

- O Boże.

- Tak, więc są trzy wasze zdjęcia i tak, ty i Louis wyglądacie całkiem ładnie razem. Ale to nie dlatego stały się viralem. To historia, którą napisał Miles, która, hm… sprawiła, że wasze zdjęcia się wyróżniały. Cóż, to też były zdjęcia same w sobie, ale myślę, że ta zabójcza kombinacja, to sprawiła - Niall wyciągnął telefon i zaczął przewijać, prawdopodobnie szukając postu - A więc Miles napisał, że macie dużo emm… chemii. Może wspomniał, że prawie podpaliłeś park iskierkami między wami.

Niall przestał przewijać i przesunął telefon po stole. 

Pierwsze zdjęcie zatrzymało serce Harry'ego. Louis patrzył w kamerę, jego ręce znajdowały się na ramionach Harry'ego z ramionami Harry'ego zaborczo owiniętymi wokół jego talii i ustami Harry'ego przyciśniętymi do jego czoła. 

- To nawet nie była ta poza wykrztusił.

- Co?

Spojrzał bezradnie na Nialla.

- To się właśnie stało, kiedy przyjęliśmy pozę zaproponowaną przez Milesa. Zapomniałem, że powinienem pozować.

Bolesny wyraz przemknął przez twarz Nialla.

- Och, kolego. To jest… cóż, chyba nie wiedziałem, że wciąż tak bardzo myślisz o Louisie.

Harry zwiesił głowę. Był po prostu całkowicie upokorzony, bo każdy, kto spojrzy na to zdjęcie, natychmiast pozna uczucia Harry'ego. Chryste, były wypisane na jego twarzy. Nic dziwnego, że Louis do niego nie oddzwonił.

Niall sięgnął po swój telefon.

- Może w takim razie nie powinieneś patrzeć na inne zdjęcia…

O Boże, inne zdjęcia! Nie oddał telefonu Niallowi i zamiast tego przewinął następną grafikę. To sprawiło, że prawie zaskomlał. Mógłby przysiąc, że wciąż mógł poczuć uda i tyłek Louisa w swoich rękach. Ponownie został zaatakowany wspomnieniem tego, jak jego ciało zareagowało na ponowne przyciśnięcie do siebie Louisa. Ale tym, co naprawdę wyprowadziło go teraz na krawędź, był wyraz twarzy Louisa, jego półprzymknięte oczy i zadowolony uśmiech. 

To zdjęcie było jeszcze bardziej odkrywcze, niż pierwsze, jakie Harry oglądał. Zebrał się w sobie i przerzucił do ostatniego zdjęcia.

Wysysało z niego powietrze. Pocałunek. Oczywiście. Przeż odtwarzał ten pocałunek raz za razem, gdy budził się w nocy, zastanawiając się raz jeszcze, co poszło między nimi nie tak. Jego upokorzenie było teraz naprawdę całkowite. 

Moment, który Miles uchwycił na zdjęciu, był dokładnie tym momentem, w którym Louis zaczął się odsuwać, a Harry desperacko próbował go zatrzymać. 

Harry pozwolił, by telefon spadł z brzękiem na stół.

- Myślę, że może powinniśmy gdzieś wyjść. Iść obejrzeć film czy coś takiego. Oderwać twój umysł od tych... rzeczy.

- Czekaj, był jeszcze komentarz Milesa pod tymi zdjęciami. Oddaj mi to.

– Um… naprawdę uważam, że powinieneś po prostu…

– Niall, daj mi telefon.

- Harry, poczekaj… poczekaj, aż…

– Niall. Daj. Mi. Telefon - wycedził Harry.

– Dobra, cholera! W porządku - Niall ponownie odblokował telefon i przesunął go z powrotem po stole. 

Harry przeskoczył do ostatniego zdjęcia w tweecie, który pomimo zaledwie niecałej godziny od udostępnienia miał już sto tysięcy polubień, których liczba wciąż rosła. Był tam nagłówek Milesa, a potem wpis, który wyglądał, jakby używał pewnego rodzaju szablonu do opisania zdjęć w swoim projekcie

- Nieznajome sesje -

Louis + Harry

Louis ma 28 lat i pracuje nad tworzeniem gier w Space Age Games, a ty prawdopodobnie nie jeden raz grałeś w coś, co pomógł opracować. Kiedy nie pracuje, gra w piłkę nożną. Obecnie mieszka w Londynie, ale pochodzi z Doncaster, o czym powie ci jak najszybciej po spotkaniu z tobą.

Harry ma 26 lat i pracuje jako hutnik-szklarz szkła neonowego w firmie Horan & Horan. Prawdopodobnie nieświadomie widziałeś jego prace w całym Londynie, po wykonaniu zleceń dla firm takich jak Nike, programów telewizyjnych takich jak Strictly Come Dancing i budynków typu Royal Albert Hall. 

Ta nieznajoma sesja zdjęciowa stała się jednak jeszcze bardziej wyjątkowa, bo jak się okazuje, Louis i Harry nie są tak naprawdę obcy! Więc nazwijmy tę sesję Sesją Dla Byłych ;) 

Jak widać na zdjęciach, chemia między nimi była niezaprzeczalna. Dosłownie czułem, jak włosy na karku stawały mi dęba, gdy próbowałem uchwycić to całe napięcie seksualne pomiędzy nimi. Robiłem co w mojej mocy, ale nie miało to nic wspólnego z rzeczywistością. Osobiście ta była para prawie podpaliła park z iskrami latającymi między nimi.

***

Louisa obudziła lawina wiadomości tekstowych. Kliknął na te od Zayna i spędził następne dziesięć minut oglądając zdjęcia z tej pieprzonej sesji, którą zrobił z Harrym, a które najwyraźniej rozeszły się po mediach społecznościowych szybciej niż sex taśma Kim Kardashian, gdy on spał. 

Spędził następne piętnaście minut leżąc na łóżku, wpatrując się w sufit i zastanawiając się, kiedy jego życie zaczęło toczyć się tak źle. Liam zajrzał do środka.

- W porządku, Lou?

- Liam, jak myślisz, co zrobiłem w poprzednim życiu, aby zasłużyć na to, by najbardziej upokarzający moment mojego życia został pokazany setkom tysięcy ludzi?

– Um, czy to hipotetyczne pytanie, czy…

– Cholernie chciałbym, żeby to było hipotetyczne.

– Czy chodzi o Harry'ego? – zapytał Liam. Bez słowa podał swój telefon Liamowi - O cholera.

Liam upuścił telefon obok niego na łóżko, jakby go spalił.

– Um, myślę, że chciałeś, żebym spojrzał na Twittera, ale Harry właśnie do ciebie napisał.

Louis powoli podniósł telefon, jakby to był jadowity wąż.

- Przez cały tydzień zostawiał mi wiadomości głosowe, ale ich nie słuchałem.

- Dlaczego nie?

- Ponieważ jednak pozostał we mnie jakiś bardzo mały instynkt samozachowawczy. Tak naprawdę nie chcę słyszeć, że mężczyzna, w którym wciąż jestem zakochany, myśli, że jestem żałosnym histerykiem.

Liam gwizdnął.

– Nadal go kochasz? Nie miałem pojęcia, że ​​kiedykolwiek czułeś do niego tak silne uczucia.

Louis poczuł, jak jego szczęka się zaciska.

- Wiem, że ty i Zayn myślicie, że jestem małym, wrednym gnojkiem, ale…

— Lou, nigdy nie powiedziałem…

– Nie musiałeś. Ciągle mi powtarzałeś, że nie wiem, jak się zaangażować i mam nie skrzywdzić Harry'ego. Cóż, to nie on został tutaj ranny, prawda? - Louis zerwał się ze swojego łóżka - Muszę się przygotować do pracy.

Praktycznie wypchnął bełkoczącego Liama ​​ze swojej sypialni i pociągnął za pierwszą parę spodni i koszuli, na których położył ręce. Chciał wsunąć telefon do kieszeni, kiedy ponownie zobaczył powiadomienie tekstowe. Odetchnął i otworzył tekst.

Oh. Torba. Dobrze. Cóż, to było w porządku. Harry mógłby zostawić to recepcjonistce i nigdy nie musieć go widzieć. 

On i Liam jechali autobusem do pracy w ciszy. I szczerze mówiąc, był z tego zadowolony. Naprawdę nie miał ochoty rozmawiać o byciu odskoczeniem Harry'ego i niczym więcej, ani o tym, jak próbował oszczędzić sobie trochę zakłopotania, pozwalając Zaynowi i Liamowi myśleć, że wszystko z Harrym skończyło się tak, jak zawsze dla Louisa.

Przemknął obok Laury w recepcji, a kiedy on i Liam weszli do głównego obszaru roboczego w Space Age Games, cały pokój przestał brzęczeć i ucichł. Kurwa jebana mać, oczywiście, że wszyscy to widzieli. Wszyscy praktycznie żyli w Internecie, do cholery. 

Louis natychmiast sięgnął po swoją torbę, chcąc założyć słuchawki z redukcją szumów, aby mógł po cichu przekazać wszystkim w pokoju, że nie chce o tym rozmawiać. Ale oczywiście nie miał swojej cholernej torby, ponieważ zostawił ją na sesji zdjęciowej, a teraz Harry ją miał. 

Pobiegł do swojego boksu, nie patrząc nikomu w twarz.

– Hm, Lou?

- Nie teraz, Liam – syknął.

Szczerze mówiąc, czy Liam nie mógł z nim porozmawiać w dowolnym momencie przed przybyciem do pracy?

Liam nadal stał za nim jak głupek, dopóki Louis nie odwrócił się, by na niego spojrzeć. Brwi Liama ​​zmarszczyły się, jakby ciężko myślał.

- Przepraszam.

- Za co?

– Przepraszam, że nie potraktowałem poważnie twojego związku z Harrym.

- Och.

- Myślę, że powinieneś powiedzieć mu, jak się z tym czujesz i sprawdzić, czy nadal coś jest między wami.

Było jasne, że połowa pokoju próbuje przysłuchiwać się tej rozmowie.

– Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł, kolego. Ale przyjmę przeprosiny, jeśli kupisz mi dziś pizzę.

Liam uśmiechnął się, wyglądając na ulgę, że ich mała sprzeczka dobiegła końca.

- W porządku. Ale proszę, pomyśl o tym, Louis. Każdy może zobaczyć, że wciąż jest coś między tobą a Harrym, tylko z kilku nieruchomych zdjęć.

Louis po prostu skurczył się na swoim krześle i potrząsnął głową.

- Miles jest po prostu dobrym fotografem, Payno.

– Wiesz, że to nie wszystko…

Laura wkroczyła w ich rozmowę, jej głos był nieco zadyszany, gdy machała torbą Louisa.

– Louis, twój chłopak właśnie to podrzucił.

Każde oko przeniosło się z Louisa na Laurę i z powrotem na Louisa.

– To nie jest mój chłopak – wymamrotał, chwytając torbę.

Liam wrócił do drzwi, prawdopodobnie po to, żeby zapalić papierosa. Policzki Laury trochę się rozgrzały, ale nadal nalegała.

 – Mogę przysiąc, że powiedział, że nim jest i cóż, na zdjęciach…

Louis wyciągnął słuchawki i założył je na uszy. Zapowiadał się długi dzień. 

***

Harry poczuł, jak włosy na karku stanęły mu dęba, gdy wszedł do budynku Space Age Games. Był tu kilka razy w trakcie swojego związku z Louisem, przynosząc mu od czasu do czasu lunch lub zabierając go na kolację po zakończeniu dużego projektu. Ale jakoś jego ciało mogło wyczuć obecność Louisa w tym miejscu. 

Recepcjonistki nie było przy jej biurku, więc odczekał kilka minut, zanim zaczął się zastanawiać, czy powinien wejść i zanieść ją samemu Louisowi. Nie, prawdopodobnie nie. Lobby i tak było dość interesujące, grafiki z wielu premier gier wisiały w linii wokół środka ścian. Jedna ściana została dedykowana ludziom, którzy tam pracowali, z profesjonalnie wykonanymi zdjęciami wszystkich. Jego oczy skupiły się na zdjęciu Louisa. 

Na tym zdjęciu jego włosy były nieco dłuższe i musiały być zrobione gdzieś w czasie, gdy byli razem. Rozpoznał nawet koszulkę, którą mu kupił. Wysłała w niego ukłucie emocji, zanim spróbował je odepchnąć. Louis prawdopodobnie już nigdy nawet nie spojrzał na to zdjęcie, po prostu przyzwyczajony do jego codziennej obecności, kiedy przechodził obok niego. 

- Cześć, jak mogę ci pomóc?

Harry odwrócił się na dźwięk głosu.

– Ehm… tak? Cześć. Ja… cóż, mam tu torbę Louisa…

- Och, jestem pewna, że ją przeoczył! Miło ze strony jego chłopaka, że ​​mu to przyniósł! - Mrugnęła – Czy chcesz, żebym go dla ciebie sprowadziła?

- Nie! Nie. W porządku. Po prostu… – Próbował wepchnąć jej torbę – Po prostu zostawię to tobie, jeśli to w porządku. Nie chcę przerywać.

Prawie się potknął, cofając się w kierunku drzwi, zanim odwrócił się i przez nie wybiegł, nie odwracając się ani nie zatrzymując, dopóki nie dotarł do Horan & Horan. Był tak pogrążony we własnych myślach, że nie przyszło mu do głowy, że ktokolwiek w pracy zadałby sobie trud wypytywania go o sesję zdjęciową teraz, nawet jeśli stała się viralem w całym Internecie, ale gdy tylko wszedł głównymi drzwiami studia, głowy wszystkich odwróciły się w jego kierunku. 

Nawet jeśli sami nie widzieli zdjęć, Niall prawdopodobnie rozesłał wiadomość, gdy tylko pojawił się rano. Bez słowa szybko przejrzał tablicę ogłoszeń, wybrał jednen z łatwiejszych projektów i skierował się do swojego miejsca pracy. Nigdy wcześniej nie był tak wdzięczny, że jego pracownia została oddzielona od reszty studia.

Z westchnieniem zaczął wyciągać kolorowe szkło Coral Rose do dzisiejszej pracy. Projekt był dość prosty i szybko naszkicował, co ma robić. Dopiero gdy skończył wyginać go we właściwe pozycje i podświetlać słowo ON, jęknął. 

Opadł na metalowy stołek przy stole warsztatowym i wyjął telefon z kieszeni. Pasek powiadomień nie pokazał niczego nowego od Louisa, nie żeby naprawdę oczekiwał odpowiedzi, ale było mnóstwo wiadomości od członków jego rodziny, niektórych jego kolegów obecnie przebywających w głównym pomieszczeniu warsztatowym, a nawet niektórych jego przyjaciół z dzieciństwa.

 Chrystusie.  

Wszyscy wydawali się przekazywać tę samą wiadomość – że byli zadowoleni, widząc jego i Louisa, którzy wypracowali swoje różnice. Ponieważ był najgorszym typem masochisty, wszedł na Twittera i poszukał oryginalnego tweeta z posta Milesa na Facebooku. Szczerze, gdzie było czytanie ze zrozumieniem? Było tam napisane, że są byłymi. I oczywiście, mogliby spekulować na ten temat, ale po co zachowywać się tak, jakby było to nieuniknione? 

Pieprzyć te zdjęcia za przypomnienie mu o tym, jak Louis czuł się w jego ramionach, gdy jego ręce były rozłożone na jego idealnym tyłku. Pieprzyć wspomnienia ciepłych i mokrych ust Louisa przy jego własnych.

Upuścił telefon na stół i spuścił głowę w dłonie. 

- Cześć, H.

To był Niall, więc nie zawracał sobie głowy podnoszeniem wzroku.

- Tak?

– Wygląda na to, że już z tym skończyłeś, co?

- Tak.

- Wspaniale. Poinformuję Andy'ego, że jesteś gotowy, aby go zamontować na tacy.

- Wspaniale - powtórzył Harry.

- W porządku?

- Czy wyglądam, jakby było ze mną w porządku, Niall?

Nastąpiła pauza, jakby Niall próbował wymyślić najlepszy sposób powiedzenia mu, że wygląda jak wariat, który siedział przy swoim stole z głową w dłoniach. 

- Nie.

– Cóż… jest w porządku. Idź i powiedz Andy'emu, że jestem gotowy.

- Harry, może powinieneś...

- Odwal się, Niall.

- Dobrze. Rozumiem. Odwalam się teraz - usłyszał kroki Nialla w kierunku drzwi - Potrzebuję cię na spotkaniu z klientem za około godzinę. Czy to Ci pasuje?

Kurwa. Nie ma nic, co Harry chciałby zrobić mniej niż spotkać się teraz z klientem.

- Czy na pewno chce konkretnie mojego neonu?

– Tak, przepraszam, kolego. Wiesz, że nie spytałbym, gdyby…

Usiadł i spojrzał w zmartwioną twarz Nialla.

- W porządku.

Harry wstał i rozprostował plecy, po czym wrócił do tablicy ogłoszeń, by złapać kolejne zamówienie. Mógł je przynajmniej naszkicować, bo obawiał się, że zginanie więcej szkła dzisiaj prawdopodobnie nie było dobrym pomysłem. W sposób, w jaki działały jego nerwy, prawdopodobnie spaliłby sobie rękę. Wziął szczególnie skomplikowany kawałek, by odwrócić myśli od Louisa, ale ten pomysł sromotnie zawiódł, gdy siedział wpatrując się w przestrzeń. 

Jego telefon błysnął powiadomieniami po raz milionowy i tym razem faktycznie na niego spojrzał. Imię Milesa pojawiło się na banerze z powiadomieniem na Twitterze, a on podniósł je, zaciskając szczękę, jakby wszystko, co wydarzyło się w ciągu ostatniego tygodnia, było wyłącznie winą Milesa. 

@mcmiles: Nie miałem pojęcia, że ​​zdjęcia @neon_harry i @louist_gamer rozprzestrzenią się tak szybko! Bardzo dziękuję wam obojgu za udział w moim projekcie! Dajcie nam znać o wszelkich aktualizacjach o was dwóch! Może pojednanie? ;)

Krew Harry'ego zagotowała się w jego żyłach. Ten pieprzony palant. Za kogo, do cholery, on się uważał?! Do cholery, on dosłownie patrzył, jak Louis uciekł i zostawił swoją cholerną torbę, by jak najprędzej pozbyć się otoczenia Harry'ego. Jego palce drżały, gdy pisał retweeta.

@neon_harry: Dobrze wiesz, że nie było pojednania, więc przestań być dupkiem moim kosztem. Między nami to już dawno się skończyło. 

Była szybka odpowiedź, ale nie od Milesa.

Harry zmarszczył brwi, obserwując, jak ludzie tweetują w tę i z powrotem, kłócąc się o niego. Niektórzy karcili tweety proszące o jego numer i mówiące, że on i Louis wyraźnie mieli być razem, a inni pytali go o Louisa i o to, co poszło nie tak i dlaczego nie można tego rozwiązać. Te dupki nawet nie znały jego ani Louisa. 

Wiedział, że powinien odpuścić, ale jego dzień właśnie zmienił się z kompletnie gównianego w jeszcze gorszy. Uderzenie było prawdopodobnie złym posunięciem, ale to już nawet go nie obchodziło.

@neon_harry: Proszę zostawcie mnie w spokoju. Louis nie chciał być ze mną w poważnym związku i nic nie mogę zrobić, aby to naprawić. 

***

Louis dość szybko wyczuł, że coś jest nie tak. Myślał, że jego koledzy nie byli tego ranka zbyt subtelni, ale teraz wprost gapili się, rozmawiali w grupach i gestykulowali w jego kierunku. Patrzyli tam i z powrotem między nim a swoimi telefonami, aż w końcu zdjął słuchawki, rzucając je obok komputera z głośnym hukiem.

- Co?! Co jest tak cholernie ważnego w tylnej części mojej głowy, że nikt nie pracuje?!

Wiedział, że w tym momencie brzmiał histerycznie, ale szczerze, co miał z tym wszystkim zrobić? Cała ta sprawa była prawdziwym koszmarem. 

- Uch…

– Mm…

– Eee…

- Czy ktoś mógłby ułożyć poprawnie logicznie zdanie? Rozumiem, że moje głupie zdjęcie z moim głupim ex jest na Twitterze, ale czy moglibyśmy po prostu wrócić do pracy? - Louis dosłownie błagał ich, żeby po prostu usiedli i przestali się na niego gapić.

Zayn stał przodem do swojej własnej stacji roboczej, stukając w to, nad czym pracował, ale nagle obrócił się na krześle, by stanąć twarzą do Louisa.

- Twittują o tobie.

- Kto o mnie tweetuje?

- Harry i ten fotograf.

- Czekaj, co?

Zayn obrócił się z powrotem do swojego komputera i kontynuował pracę. 

- Kurwa - Louis wysunął telefon z kieszeni spodni, jego palce lekko drżały, gdy próbował otworzyć Twittera i zobaczyć, co się kurwa dzieje, o czym najwyraźniej wiedziało całe biuro, ale nie mogło tego wypluć.

Wpatrywał się w tweety, czytając je w kółko, ale i tak musiał je przeczytać jeszcze kilkanaście razyz aby nabrały sensu. Stres ostatniego tygodnia w końcu przerodził się w rumieniec jego twarzy i łzy w oczach. 

Wystukał tweeta, przecierając oczy rękawem.

@louist_gamer: Byłem gotowy na poważny związek z tobą, palancie. Byłeś wszystkim, na co czekałem przez całe życie, ale najwyraźniej dla ciebie byłem tylko odreagownaiem. Więc odwal się i nie obwiniaj mnie za nasze zerwanie

Rzucił swój telefon na biurko, kiedy pokój sapnął, gdy wszyscy jego współpracownicy wyraźnie przyklejeni do swoich telefonów otrzymali powiadomienie o jego tweecie.

Jego telefon zawibrował i pomieszczenie przeszło kolejne westchnienie. 

@neon_harry: Jak to może być prawdą, kiedy to ja powiedziałem ci, że cię kocham

Szczęka Louisa zacisnęła się, wściekłość narastała. Jak on śmiał o tym wspominać?

@louist_gamer: Kiedy to powiedziałeś, byłeś kompletnie pijany, a potem od razu zwymiotowałeś do zlewu

Pokój znów sapnął.

@neon_harry: To nie znaczy, że to nie była prawda

Kolejne westchnienie.

Ktoś wyrwał mu telefon z ręki. Spojrzał na ustawioną twarz Liama.

- Chodźmy.

- Gdzie idziemy?

- Gdziekolwiek, byle nie tutaj.

Brzmiało to nieźle, biorąc pod uwagę, że był w środku swojego życia, topiąc się przed czymś, co wydawało się być całym światem, więc poszedł za Liamem przez frontowe drzwi i do czekającego Ubera. Nie zadał sobie trudu, by zapytać, gdzie Liam go zabiera, ale z jakiegoś powodu po prostu założył, że wracają do ich mieszkania. Odchylił głowę do tyłu i zamknął oczy, a kiedy ponownie je otworzył, zauważył, że w ogóle nie ma ich w sąsiedztwie. 

Uber zatrzymał się przed małym ogrodem, który był naprawdę piękny: róże, ozdobne grządki, stawy i dzikie zwierzęta. Rok temu przybyli tu z Harrym, żeby przespacerować się po terenie i zjeść lody z wózka. 

Wyszedł za Liamem z Ubera do ogrodów i chociaż nie miał ochoty chodzić w pobliżu mieszkania Harry'ego, może dobrze by mu zrobiło, gdyby spacerował trochę ze swoim najlepszym przyjacielem u boku. Liam nie odezwał się, a Louis po prostu szedł obok niego w ciszy i próbował złapać głęboki oddech.

Szli ścieżką, która przechodziła pod pergolą, otwierając się na obszar z ławkami, z których jedną zajęło dwóch mężczyzn odwróconych do nich tyłem. Dla Louisa nie można było pomylić tyłu jednej z tych głów. 

Zatrzymał się jak wryty.

– Liam…

Zanim zdążył wysyczać słowo lub uciec, Liam przerzucił go przez ramię i przeniósł na niewielką odległość do ławki i posadził go obok Harry'ego, który patrzył na niego z absolutnym przerażeniem. Niall, który siedział po drugiej stronie Harry'ego, podskoczył i odszedł z Liamem, zostawiając ich, by patrzyli na siebie z otwartymi ustami.

Harry jako pierwszy odzyskał rozum.

- Niall powiedział mi, że spotykamy się z klientem. Przypuszczam, że nie chcesz zamówić neonu.

Minęła kolejna długa chwila, zanim cokolwiek z tego zostało zarejestrowane u Louisa.

– Może chcę taki z napisem „kutas”.

Harry wydał z siebie głośny śmiech, który wymusił uśmiech na ustach Louisa.

- Mogę go wykonać w kilka tygodni. Jaki chcesz mieć kolor? Czerwony?

- Oczywiście.

Przez chwilę milczeli, zanim Louis znów się odezwał.

- Liam zabrał mój telefon, więc nie wiem, czy napisałeś coś innego poza... uh…

Harry jęknął i odwrócił wzrok.

– Nie, nie tweetowałem nic poza tym, że byłem w tobie zakochany, Louis. Niall zabrał też mój telefon.

Louis odchrząknął, niepewny, co w ogóle powiedzieć.

– Więc utknęliśmy w parku?

- Niekoniecznie. Zawsze możemy stąd po prostu dojść do mojego mieszkania.

- Dobrze - Louis wpatrywał się w swoje buty.

Harry wstał. Serce Louisa biło trzykrotnie. Czy Harry po prostu odejdzie?

- Mógłbym ci zrobić filiżankę herbaty.

- Co? - Jego oczy powędrowały do ​​ostrożności w zielonych oczach Harry'ego. 

Harry wziął oddech.

- Jeśli chcesz ze mną porozmawiać, możemy przyjść do mnie i wypić filiżankę herbaty. Jeśli nie, dam ci wskazówki na to, jak dotrzeć do najbliższej stacji metra, a ty znowu uciekniesz ode mnie z krzykiem.

- Nie krzyczałem.

– Tak, cóż…

Louis wstał.

 – Myślę, że… jeśli ty chcesz ze mną porozmawiać, wezmę tę filiżankę.

- Och.

– Jeśli to w porządku.

Oczy Harry'ego rozszerzyły się do komicznych proporcji, jakby naprawdę spodziewał się, że Louis ucieknie z krzykiem.

- Tak, tak, tak, w porządku. Tak. W porządku.

Louis poczuł, jak uśmiech ciągnie go w kącikach ust i skinął na Harry'ego, by go poprowadził.

***

Gdy szli chodnikiem w kierunku jego mieszkania, ramię Louisa otarło się o jego. Prosty dotyk sprawił, że iskry ślizgały się po jego skórze. Ale przede wszystkim skoncentrował się na stawianiu jednej stopy przed drugą, dopóki nie dotarli do jego budynku. W tym momencie naprawdę nie był pewien, czego oczekiwać od Louisa.

To wszystko było dla niego zagmatwane - fakt, że Louis pocałował go tak namiętnie, a potem dosłownie od niego uciekł i fakt, że oświadczył, że zerwanie nastąpiło, ponieważ myślał, że Harry wykorzystał go po zerwaniu zaręczyn. Przez głowę przemknęła mu myśl, że istnieje jakaś szansa, że ​​będą mieli drugą szansę, i nie mógł uwierzyć w swoje szczęście.

Ale nie chciał się w tym wyprzedzać. W końcu to była tylko filiżanka herbaty.

Otworzył drzwi dla Louisa, wprowadzając go do budynku i do windy. Zastój powietrza wewnątrz małej przestrzeni zdawał się go dusić, a może to on po prostu wstrzymywał oddech. Wypuścił to w długim westchnieniu, które przykuło uwagę Louisa, ale zanim którekolwiek z nich zdążyło się odezwać, winda się zatrzymała. 

Harry grzebał chwilę kluczem w zamku, zanim weszli do środka, a jego żołądek przewrócił się na myśl o tym, że Louis znów jest w jego mieszkaniu. Kiedy był tam ostatnim razem, Harry wiedział, że między nimi to już koniec i dotknął Louisa, jakby zapamiętywał smak jego ust i uczucie swojego ciała pod nim. 

Myślał, że to ostatni raz, kiedy dotknie go w ten sposób, dopóki los nie wkroczył w postaci durnego fotografa. 

Louis uniósł brwi.

Racja, herbata. Pogrzebał w swojej szafie w poszukiwaniu Yorkshire, ale minęły wieki, odkąd jakąś miał. Więc zdecydował się na Twinings. Louis stał przy oknie, patrząc na ulicę, a Harry miał ochotę podejść za nim i owinąć go wokół ramionami. 

Zamiast tego zachowywał uprzejmy dystans.

- Herbata powinna być gotowa za kilka minut.

Louis odwrócił się i skinął głową, opierając się o okno. Siedząc tam wyglądał tak cholernie pięknie, że aż bolało. Louis nic nie powiedział, a Harry szczerze nie wiedział, co powiedzieć. Ale powiedziałby wszystko, żeby został i porozmawiał z nim, po prostu powiedział mu, co się dzieje w jego głowie. Rzeczy, które napisał na Twitterze, nie brzmiały jak ktoś, kto nie czuje czegoś, czymkolwiek to może być. Usiadł na swojej sofie i spojrzał na Louisa.

- Nie byłeś odreagowaniem - powiedział, brzmiąc na równie zdziwionego, jak się czuł.

 Najwyraźniej dzisiaj był początek nowej fazy jego życia, w której właściwie był bezpośredni z ludźmi. Louis również wyglądał na dość zszokowanego. 

Ale wtedy Louis prychnął trochę.

- Harry, byłeś zaręczony na miesiąc przed spotkaniem ze mną.

- Nie mogłeś być odreagowaniem, jeśli nie miałem zamiaru pozwolić ci odejść.

Louis zmarszczył brwi.

- Ale pozwoliłeś mi odejść, Harry.

- Nie z wyboru. To znaczy, wiedziałem, że nie czujesz do mnie tego samego. I to… - Harry wziął drżący oddech, przypominając sobie ból - Bardzo mnie bolało, że moja miłość do ciebie nie wystarczała, ale wciąż jestem ci wdzięczny, Lou. Wiedziałem, że podjąłem właściwą decyzję, kończąc moje zaręczyny, ponieważ zakochanie się w tobie uświadomiło mi, jak wygląda miłość.

Usta Louisa zacisnęły się w twardą linię, gdy podszedł do niego.

- O co ci chodzi? Dlaczego myślisz, że nie czułem tego samego do ciebie? Kurwa, Harry, przedstawiłem Cię mojej rodzinie i wszystkim moim przyjaciołom, spędzałem z Tobą cały wolny czas, kochałem Cię. Oczywiście, że cię kurwa kochałem.

- Ale… ale ty… wiesz…

– Nie, kurwa nie wiem. Dlaczego mnie zostawiłeś, kiedy teraz mówisz, że mnie kochasz? Dlaczego myślałeś, że nie chcę być z tobą w poważnym związku? Co mogłem zrobić inaczej?

Pięści Louisa przyciskały się do jego boków, jego oczy szukały jego i były trochę wodniste. A Harry nigdy w życiu nie czuł się tak zdezorientowany.

– Słyszałem… słyszałem, jak twoi przyjaciele mówili o mnie. O nas. Mówili, że nigdy nie traktujesz nikogo poważnie. I nic nie powiedziałeś. Nie powiedziałeś, że jestem inny, więc pomyślałem… pomyślałem…

– Chryste, Harry. Zawsze mówią o mnie tym gównem. I tak, może wcześniej nie traktowałem nikogo poważnie, a przynajmniej nie tak poważnie jak ciebie, ale po prostu pozwoliłem im mówić i nie zwracałem na nich uwagi. Nie wiedziałem, że tak źle o mnie myślisz. Czy kiedykolwiek traktowałem cię tak, jakbyś się dla mnie nie liczył?

- Nie wiem. Przepraszam, że nic ci o tym nie powiedziałem. I przepraszam, że tylko raz byłem na tyle odważny, by powiedzieć ci, że się w tobie zakochałem, i na dodatek byłem wtedy pijany. Ale ty też mnie puściłeś. Nigdy nie mówiłeś, że nasz związek dokądkolwiek zmierza.

– Myślałem, że ci to pokazuję. Przepraszam, że nie powiedziałem słów, które najwyraźniej musiałeś usłyszeć - Louis westchnął - Chyba cieszę się, że mogliśmy porozmawiać i oczyścić powietrze. Teraz nie muszę się zastanawiać, co poszło nie tak, ani wmawiać sobie, że nic dla ciebie nie znaczyłem.

– Byłaś dla mnie wszystkim.

Harry nie mógł już na niego patrzeć. Nic z tego nie brzmiało, jakby Louis chciał drugiej szansy.

Louis wydał dziwny zdławiony dźwięk w gardle.

 - Nie mogę... nie mogę tu zostać i...

Odwrócił się do drzwi, gdy Harry zerwał się z sofy. 

- Czekaj! - Odwrócił się znów do niego twarzą - Może chcę więcej odpowiedzi. Dlaczego ze mną skończyłeś? Dlaczego ode mnie uciekłeś po sesji zdjęciowej? I dlaczego nie odebrałeś żadnego z moich telefonów?

Oczy Louisa, mokre z udręki, spojrzały na niego z niedowierzaniem.

- Nigdy z tobą nie skończyłem, Harry. I za bardzo boli udawanie, że ruszyłem dalej. Muszę iść.

Harry rzucił się na niego, zanim zdążył dotrzeć do drzwi.

- Ja też z tobą nie skończyłem, idioto!

- Co? Nie rozumiem...

- Jak tego nie rozumiesz? Dosłownie ogłosiłem w całym internecie, że dalej kurewsko cię kocham, a ty myślisz, że z tobą skończyłem?

- To było w czasie przeszłym - Louis wzruszył ramionami, ale jego usta drgnęły - To, co napisałeś na Twitterze, było w czasie przeszłym.

Ręce Harry'ego owinęły się wokół bicepsa Louisa, trzymając go w miejscu.

- Nie widziałeś naszych zdjęć? Jak mogłeś tak myśleć po tym, jak zobaczyłeś w nich sposób, w jaki na ciebie patrzę? Kurwa, całuję cię w czoło na jednym z nich! Praktycznie błagam, żebyś mnie pocałował! Jak możesz nie wiedzieć, że chcę drugiej szansy? Proszę, Louis, ja…

Louis rzucił się w górę i w jego ramiona, jego usta przycisnęły się do jego, twarde i wymagające, a jego nogi owinęły się wokół talii Harry'ego. Było więcej do omówienia, ale teraz z pewnością nie był to czas, ponieważ Louis go całował.

Harry nie miał pojęcia, czy poruszał się zbyt szybko, ale trzymał swoje ręce mocno pod tyłkiem Louisa, gdy niósł go przez mieszkanie do jego sypialni. Uznał, że Louis musi się z tym zgodzić, biorąc pod uwagę, że nie przestanie go całować. I o Boże, Harry znów był w niebie, kiedy Louis go całował. 

Namiętność rozpaliła się w jego brzuchu, gdy poczuł, jak gibkie ciało Louisa ponownie przycisnęło się do jego. Usiadł na łóżku tak, że nogi Louisa wciąż okrakiem na nim, ich pocałunek stał się bardziej gorący i szorstki. Harry włożył wszystko, co miał w pocałunek, próbując pokazać Louisowi, co do niego czuje. Wrócił do łóżka, zabierając ze sobą Louisa i przewracając go na plecy. Wpatrując się w jego czerwone, posiniaczone pocałunkami usta, Harry wiedział, że nigdy nie znudzi go oglądanie go w takim stanie. 

Jego palce znalazły drogę pod koszulą Louisa, szarpiąc ją, gdy przyciskał pocałunki do skóry, którą tam znalazł. Jego usta pozostawiły ślad oddania w górę klatki piersiowej Louisa, gdy podciągnął koszulkę w górę i przez głowę, teraz będąc w stanie używać języka, ust i zębów na każdym calu skóry Louisa, który odsłonił. Jego ręce zsunęły się niżej, zręcznie rozpinając dżinsy i ściągając je ze spodniami, gdy jego język zanurzył się w pępku.

Louis zadrżał pod jego dłońmi i ustami, jego palce splecione we włosach Harry'ego, gdy próbował trzymać Harry'ego przy sobie, jakby wszystko mogło powstrzymać Harry'ego przed jego szansą na uwielbienie na ołtarzu ciała Louisa. Pragnął powiedzieć Louisowi o każdej stłumionej miłości, którą trzymał w swoim sercu przez te wszystkie miesiące, ale zamiast tego wziął Louisa do swoich ust, a jego westchnienia brzmiały jak najsłodsza muzyka. 

Nucił, ssał i lizał, dopóki Louis nie wyśpiewał jego imienia łamanymi sylabami.

– Hazza… Harry… nie chcę… przychodzić… tak...

Harry spojrzał na jego twarz, jego usta wciąż były owinięte wokół penisa Louisa. Puścił go powoli, pozwalając, by jego język wykonał ostatni ruch, gdy Louis jęknął. Harry nie poruszył się ze swojej pozycji między nogami Louisa. Zamiast tego włożył kciuk do ust, zanim dotknął dziurki Louisa, zadowolony z wysokiego skowytu, który opuścił usta Louisa.

- Kurwa, Harry, pieprz mnie, proszę. Hazza proszę. Potrzebuję cię - Harry złapał wzrok Louisa, jego niebieskie oczy być może widziały miłość, która od dawna żyje w Harrym - Kocham cię.

Jakikolwiek wpływ, jaki Harry miał na swoje dotychczasowe działania, zniknął na te słowa. Prawie spadł z łóżka, rzucając się do stolika nocnego w poszukiwaniu lubrykantu i prezerwatywy. Louis wydawał się całkiem zadowolony z reakcji Harry'ego na to, śmiejąc się ze zmarszczkami przy jego oczach.

Harry rozdarł opakowanie, nakładając prezerwatywę szybciej niż kiedykolwiek robił cokolwiek w swoim życiu, gdy ślinił swojego penisa, zanim powoli wciskał się w Louisa. Louis przylgnął do jego ramion, gdy poruszał się tak wolno, jak tylko mógł, jego mięśnie napięły się, by utrzymać instynkt, by zanurzyć się w Louisie i szukać uwolnienia od napięcia. 

Czuł, jak pot gromadzi się na jego plecach, gdy czekał, aż Louis przyzwyczai się do wchodzenia jego kutasa. Louis jęknął nisko i długo, a następnie wyciągnął biodra w górę, nogi po obu stronach talii Harry'ego, zachęcając go do dalszej pracy. 

Intensywność tego, co on i Louis mieli wcześniej, nie miała nic wspólnego z tym, co mieli teraz. Teraz, gdy tama słów została naruszona, wypłynęły z niego, gdy szeptał słowa uwielbienia i miłości, a nawet więcej, gdy poruszał się w Louisie. 

Louis przyszedł z imieniem Harry'ego na ustach, a Harry nigdy nie słyszał niczego lepszego niż zgrzyt jego głosu wołającego go. Wszystko to wystarczyło, by Harry zaczął dążyć do własnego uwolnienia.

Osunął się na klatkę piersiową Louisa, z głową przyciśniętą do serca, gdy Louis przeczesał jego włosy palcami. 

– Nigdy więcej cię nie zostawię, Hazza.

– Ja też już nigdy z tobą nie skończę.

***

 - Sesja Zaręczynowa -

Harry + Louis

Harry jest 27-letnim mistrzem dmuchania szkła neonowego dla firmy Horan & Horan. Prawdopodobnie widziałeś jego prace na całym świecie dla firm takich jak Nike, H&M i MTV, i być może pamiętasz, jak nazwał mnie dupkiem na Twitterze w zeszłym roku po tym, jak opublikowałem zdjęcia jego i jego narzeczonego, gdy byli w separacji i zaproponowałem im możliwość pojednania (przyjmuję twoje przeprosiny, Harry). Obecnie mieszka w Londynie, ale pochodzi z Holmes Chapel, gdzie za kilka miesięcy weźmie z Louisem ślub.

Louis ma 29 lat i jest zapracowany jak zawsze, gdy tworzy gry dla Space Age Games i skopuje mi tyłek w piłkarskich meczach ligowych (dzięki za zachętę do wejścia do ligi, Louis!). Ten urodzony w Doncaster londyńczyk jest bardzo zadowolony, że przypadkowo połączyłem jego i jego narzeczonego ze sobą na sesję zdjęciową dla nieznajomych, która przekształciła się w sesję zdjęciową dla byłych, która stała się viralem, ale nadal uważa, że ​​jestem prawdziwym dupkiem. 

Ich poprzednia sesja zdjęciowa nadal pozostaje najpopularniejszym z wszystkich moich projektów i cieszę się, że będę mógł nadal śledzić losy tej niesamowitej pary, ponieważ zamierzam robić zdjęcia na ich nadchodzącym ślubie. I nadal będę pozwalał wam wszystkim zajrzeć w iskry, które przelatują między tą parą, nawet przez obiektyw lub ekran.

K O N I E C

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro