15. Słaby osobnik

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obudziła mnie jakieś szepty. W pomieszczeniu było ciemno, więc nie mogłam z góry stwierdzić do kogo należały, a poza tym leżałam w bezruchu. Ktoś się we mnie usilnie wpatrywał, ale miałam poczucie, że w celi jest pusto, co najwyżej za kratami na miejscu Cerbera. No i chwilę potem czułam kolejną parę oczu.

-...mówiłeś, że potrafi, to czemu nie reaguje? - do moich uszu doszedł jakiś obcy, cienki głos. Trochę jak dziecka, ale to nie mogło być dziecko.

-Nie mam pojęcia - to był chyba fioletowowłosy. - Ale może wie o naszej obecności.

-O co chodzi? - znowu ktoś przyszedł. Przynajmniej jakaś baba. Czułam jak też na mnie spogląda.

-Alpha myśli, że ona widzi każdą częścią swojego ciała - miałam ochotę się zaśmiać i powiedzieć głośne "wtf", ale tego nie zrobiłam. Zamiast mnie zrobiła to tamta baba.

-Co? Hahaha - zrobiła to o dziwo dość cicho. - Alpha, może i jest kimś niezwykłym, ale twoja teoria jest niemożliwa. Zresztą, może wejdźmy do niej, zobaczymy - na same te słowa się spięłam.

-Na pewno nie ma tu kamer na podczerwień? - spytał retorycznie cienki głosik i powoli wyszli jakimiś drzwiami. Dobra, szybkie strzały, co robić? Wstać i patrzeć jak wchodzą i chwilę potem uiekają przerażeni, że jednak wszystko widziałam? Leżeć dalej? Schować się w kiblu? Oni w ogóle wejdą tu na legalu? Z jednej strony mówili to tak beztrosko, a z drugiej martwili się o kamery na podczerwień, bo jest za ciemno, by te normalne mogły coś wykryć.

Usłyszałam nagle, jak jakieś drzwi w celi się powoli otwierają i jeszcze bardziej zesztywniałam. Trzy osoby stanęły w odległości może półtora metra ode mnie, a ja nie mogłam nawet drgnąć.

-Wygląda normalnie. Choć w sumie dzieci drugiego etapu wyglądają normalnie, tylko są nienormalne. I to nie tylko pod względem nadludzkich umiejętności, one są po prostu chore psychicznie - słyszałam już kiedyś takie różne gadania od innych osób, ale nigdy nie miałam ochoty aż tak mocno przydzwonić komuś w nos. Pewnie za dużo przebywałam czasu z Saru ostatnio. - Na dodatek słyszałam, że ta jest mega wybredna. To prawda, co nie?

-Możliwe, choć nie chcę jej oceniać - prawdopodobnie gdyby dał choć trochę ostrzejszą odpowiedź, z marszu wstałabym i dała w nos, to, że jestem ich wrogiem i zakładnikiem, nie znaczy, że wyrażam zgodę na plucie sobie prosto w twarz.

-Choć skoro dała się złapać to znaczy, że słaby osobnik - cała gotowałam się z wściekłości. Ile ona może mnie jeszcze obrażać?! - Prędzej czy później myślę, że się załamie i podpi... - nie zdążyła nawet dokończyć, gdy nagle szklanka stojąca za kratą spadła ze stołu i rozbiła się z głośnym hukiem, tak, że wszyscy z wyjątkiem mnie podskoczyli i stali teraz do mnie tyłem.

-Co to było?! - Powiedział głośnym szeptem cienki głosik. Usiadłam powoli, by nie zauważyli i nagle w całym pomieszczeniu zapaliło się światło, przez co trójka znajomych zaczęła panikować i chcieli chyba uciec za kratę tymi drzwiami. Jak im na złość, gromadziłam w sobie tyle negatywnej energii, że one się im przed nosem z hukiem zamknęły. - Boże, co się dzieje?!

-Shit, shit, shit!!! - Typiarą, która mnie obrażała okazała się być niska, niebieskooka blondynka po solarium, która właśnie przeklinała wszystko co istnieje za zły los, który sprawiła sobie sama.

Siedziałam i patrzyłam na trójkę, która wpadła teraz po uszy, bez litości. Alpha, którego imię udało mi się cudem zapamiętać, jedyny mądry, się odwrócił w moim kierunku. Widziałam, że był w szoku.

-To przez ciebie, kurwo!!! - Wydarła się blondyna, na co Alpha się mocno zdziwił, ale i tak wyglądał na przerażonego. Z resztą,niski chłopak o ciemnych blond włosach, też wyglądał na przerażonego i to aż tak, że jakby był gotowy paść przede mną na twarz i błagać bym cofnęła czas. Blondyna zaczęła szarpać się z drzwiami, które nie chciały za pomocą jej siły ruszyć, więc otworzyły się hukiem w drugą stronę i laska poleciała do tyłu.

Alpha spojrzał na mnie jakby pytał czy może wyjść, więc spojrzałam na niego łagodniej i chwilę potem razem z blondynem stali za kratą. Przez chwilę w ogóle nie rozważałam tej opcji, ale w tym momencie zorientowałam się, że przecież jest otwarte, więc mogę szybko opuścić ten przeklęty budynek. Wstałam szybko, przez co dostałam zawrotów głowy i się prawie przewróciłam, po czym kierowałam się szybkim krokiem do drzwi. Fioletowowłosy chyba dopiero teraz skapnął się jaki był jego błąd, więc szybko popędził w tą samą stronę.

Odepchnęłam blondynę i wbiegłam w ekspresowym tempie po schodach. Potknęłam się u ich szczytu, lecz w porę złapałam za poręcz. Alpha już był blisko, pobiegłam w przeciwnym kierunku i wbiegłam na ogromny korytarz. Nawet tu zapaliło się światło. Alarm zaczął wyć, miałam wrażenie, że za którąś ścianą słyszę głośne kroki.

Przede mną jakby wyrosła z ziemi jakaś laska, która złapała mnie za nadgarstek i mimo że się wyrywałam, nie mogłam się uwolnić. Blondyna nagle również pojawiła się na korytarzu, co spowodowało u mnie kolejną falę gniewu i negatywnych emocji.

Dziewczyna puściła moją dłoń jakby sparaliżowana strachem. Alpha próbował mnie dorwać, ale skończył jak tamta laska. Przebiegłam na piętro niżej, gdzie jest to cholerne wyjście?! Kilka osób miało mnie chyba pojmać, ale też się przestraszyli. Mimo tej całej wściekłości i frustracji, która mną teraz kierowała, czułam się z tym źle.

Minęłam już kolejny korytarz i miałam skręcać, ale poczułam, że ktoś mnie natarczywie obserwuje. Odwróciłam się. Sparaliżował mnie strach...


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro