16. No i znaleziony sposób na panią

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Skuliłam się sama przed własną sobą. Energia automatycznie odleciała.

-No i znaleziony sposób na panią - uśmiechnął się złośliwie Toudou Heikichi odsłaniając twarz zza niedużych rozmiarów lustra. Przełknęłam ślinę. Poczułam nagłe szarpnięcie w tył za ręce i nagle zostałam przyszpilona do ściany. Ktoś szybkim ruchem związał mi mocno ręce.

Jakaś ręka prowadziła mnie trzymając mocno za ramię, tak bym nie mogła się w żadnym wypadku wyrwać. Odwróciłam głowę do tej osoby. Alpha.

Zrobiło mi się trochę głupio za tą całą akcję, z resztą, zawsze czuję jakiś dyskomfort przy używaniu moich mocy, zwłaszcza w takich chwilach. Przynajmniej wiem na co mnie stać.

-Idziesz ze mną - rozkazał chłopak, po czym zaczął prowadzić mnie, razem z jeszcze kilkoma osobami do celi. Poczułam się przez to poniżona, a nie miałam zamiaru być przez innych brana za przegrywa, uniosłam głowę do góry i mierzyłam wszystkich wzrokiem. Widziałam, że drobny blondyn aka cienki głosik nadal patrzy na mnie przestraszony i się boi, jakbym była jakimś bossem, co spowodowało u mnie mieszane uczucia. Z jednej strony to dobrze, że zaczęli mnie traktować z szacunkiem, a z drugiej, nigdy nie dążyłam do tego, by wzbudzać w kimś strach, niepokój i niepewność.

Zostałam wsadzona znowu do tej nudnej, głupiej celi i doszłam do wniosku, że pewnie powinnam iść teraz spać. Super, nawet nie mogę sprawdzić która godzina. Pewnie późna.

Niestety jak na złość światła nikt nie raczył zgasić. W sumie to poszłabym się wykąpać, ale po sytuacji sprzed chwili, lepiej nie. Alpha w tym momencie siedział i zbierał szkło z tego kubka, czy co tam ja rozwaliłam, i gorączkowo nad czymś myślał.

-Alpha! - Znowu ten dzieciak tu przylazł. O dziwo dopiero w tym momencie zauważyłam, że ma różowe oczy. - Alpha! Reiza wzięła całą odpowiedzialność na siebie...

-Co? Naprawdę? - Fioletowowłosy zdawał się być w szoku.

-Tak!... - w tym momencie blondynek zauważył mnie, która przygląda się całej sytuacji, i się trochę zmieszał. Alpha chyba to zauważył, spojrzał na mnie kątem oka, po czym zwrócił się do różowookiego:

-Wybacz Einamu, nie mogę stąd wyjść teraz - był przy tym zaskakująco spokojny, a przez jego niski głos przeszły mnie przyjemne dreszcze. - Ale tak naprawdę zrobiła? Przyjdzie tu ktoś jeszcze do pilnowania w związku z tym?

-Rozważają to pewnie... - odpowiedział blondyn, obserwując mnie kątem oka. Alpha kiwnął mu na to głową i nadal sprzątał szkło. Tak w sumie to dobrze tak tej blondynie. Ma za swoje.

W pewnym momencie coś zadzwoniło i Alpha odebrał jakieś połączenie, którego nie dane mi było słyszeć. Chłopak tylko przytakiwał i patrzył to na Einamu, to na mnie, to w jakiś bliżej nieokreślony punkt.

Nagle podskoczyłam w miejscu, bo w całej celi zmieniło się światło na jakieś takie słabe, brudnozielone.

-Każą ci tu zostać - fioletowowłosy zwrócił się do różowookiego, na co niższy się wzdrygnął, jakby ktoś mu nagle powiedział, że od teraz ma chodzić po Tokio w stroju pluszowego misia i rozdawać ulotki.

-Co?!... Nie... - Ostatnie słowo dodał bardzo cicho i spojrzał na mnie, jakbym była jakimś Hitlerem, który ma zaraz go skazać.

Zdecydowałam się położyć, bo nagle stałam się bardzo zmęczona, więc tak też zrobiłam, ale moi strażnicy nie dawali mi spać, przez swoje rozmowy i ciągłe wgapianie się w moją osobę, które powodowało nieprzyjemne dreszcze.

W końcu na szczęście mi się udało.

-Myślisz, że śpi? - A jednak nie. Ehhh

-Po ostatniej sytuacji myślę, że nie - Stwierdził po chwili Alpha.

-Przez to że cały czas gadacie, nie - Mruknęłam na tyle by słyszeli i przykryłam się mocniej kocykiem.

-Słyszysz każdą rozmowę? - Zapytał szarooki. Trochę śmieszą mnie takie pytania, ale w sumie skąd oni mogą to wiedzieć? Nie znają moich mocy do końca.

-Jak wy gadacie gdy próbuję spać, to jednak słyszę - mruknęłam znowu, na co otrzymałam westchnienie.

Nastała dłuższa chwila ciszy, co pozwoliło mi ponownie zasnąć, aczkolwiek czułam w tym pewien dyskomfort, bo cały czas ktoś się na mnie gapił.

Nie mam pojęcia, ponownie, o której godzinie się obudziłam, ale na pewno było wcześnie. A mój sen przerwała zmiana warty przy mnie, tym razem patrzyło na mnie dwóch niewysokich brunetów, jeden z nich chyba nawet nie był Japończykiem. No i oboje patrzyli na mnie, ponownie, jak na jakiegoś bossa. Usłyszałam nawet od nie-Japończyka komplement, otóż szepnął do drugiego, że jestem fajną dupą, co nie obeszło się bez mojego komentarza w stylu "ale pojebany bezmózg". Chyba był w szoku, że usłyszałam tą jego jakże inteligentną, wypowiedzianą na głos myśl, ale no cóż, jego problem.

Leżałam tak i leżałam, zaczynało mi się totalnie nudzić, a te dwa cymbały nawet nie odpowiadały na żadne moje pytania. Rozłożyłam się plackiem na materacyku, pewnie jakbym miała taką możliwość, włączyłabym jakąś muzykę, ale ze świadomością, że wszyscy tu zgromadzeni i tak mają mnie mocno w dupie, postanowiłam się nie odzywać.

Dwóch kolesiów, którzy byli na tyle pochłonięci rozmową, nawet nie dostrzegło, że udałam się do toalety i postanowiłam wziąć prysznic, miejmy nadzieję, że ukrytych kamer nie ma.

Gdy już byłam z powrotem ubrana, ale jeszcze nie wyszłam z łazienki, jeden z nich zauważył, że "piąte koło wozu odpadło i jest gdzieś, lecz nie wiadomo gdzie", zaczął krzyczeć, że "nie ma jej".

Gdy wyszłam z toalety w pomieszczonku za kratą stało kilka osób razem z Toudou Heikichim.

-No i widzisz, wszcząłeś alarm, gdy nic się nie stało, prowadziłem akurat bardzo ważną rozmowę, gówniarzu! Zresztą, obaj jesteście beznadziejni, nawet w pilnowaniu by ktoś, kto siedzi za kratą, nie uciekł lub nie zrobił innej nieprzewidywalnej rzeczy! To ma być profesjonalizm?! To?! - Prezes El Dorado wydzierał się na brunetów. Już sama nie wiem jak ocenić tą sytuację, nienawidzę krzyku, mimo że sama czasem go wywołuję. W każdym razie, nie zamierzałam bronić tych upodlonych wartowników, tak jakbym to robiła, gdyby na miejscu Toudou stał Saru.

Dwójka nieszczęśników została wyprowadzona z pomieszczenia, a ja dopiero w tym momencie zauważyłam, że wśród ludzi, którzy przyszli stał Alpha, który jako jedyny ze mną został.

-Więc tą dwójkę czeka długa droga przez piekło - stwierdził i usiadł na swoim miejscu ponownie z jakąś kawą, czy herbatą.

-No, zapewne. Ale jak to mówią, życie - odpowiedziałam sama siadając. Jestem ciekawa kiedy dadzą mi jeść, bo, nie kryję, straciłam mnóstwo energii na tej próbie ucieczki i jestem bardzo głodna w tym momencie.

-Życie, życie - mruknął, po czym wziął łyk kawy. - Za 10 minut przyniosą śniadanie

-To dobrze - mruknęłam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro