19. To oni

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przez resztę dnia leżałam, wszystkie rozmowy, jakich byłam świadkiem, pamiętam jak przez mgłę, bo bardzo źle się czułam. Warta się zmieniła, znowu te niebieskie włosy u dziewczyny. Pamiętam jej komentarz, że jestem mało rozmowna. Super, tak się składa, że nie piłam nic od dwóch dni. Czułam się bardzo senna, ale nie mogłam zasnąć.

Zapadałam w półsny, które nie należały do najprzyjemniejszych, więc budziłam się chwilę po tym jak zasnęłam. Całkowicie dobudziła mnie zmiana warty, ale nadal leżałam bo czułam się zupełnie bezsilnie. Zwłaszcza po nieprzespanej nocy, musiałam wyglądać jak zombie.

Nie mam pojęcia jak to się zaczęło, ale nagle coś zaczęło wyć na korytarzu i słyszałam dziwne krzyki w oddali. Alpha wtedy gdzieś wyszedł na chwilę, ale zaraz wrócił.

-Co się dzieje?... - ledwo usiadłam i spytałam cicho, ale wartownicy wymienili się jedynie porozumiewawczymi spojrzeniami. Nie byłam w stanie do końca racjonalnie myśleć, ale to była jakaś walka. A skoro myśl o jakiejś walce, to kto inny mógłby się włamać do akurat tej bazy, w której przebywam ja, niż Feida? Miałam ogromną nadzieję, że to Feida, mimo że nienawidziłam tamtych ludzi. Znaczy, miałam nadzieję, że dadzą mi pić i jeść. Tylko tyle.

Dostrzegłam, że Alpha wraz z różowookim trzymają w rękach broń, co by potwierdzało moją teorię. Coś łomotało nad sufitem, tak jak i zewsząd. Coś huknęło w drzwi. Wartownicy wymienili się porozumiewawczymi spojrzeniami, po czym nagle gdzieś zniknęli i znaleźli się obok mnie. To wszystko działo się tak szybko, że mój odwodniony mózg nie nadążał. Szarooki podniósł mnie, choć próbowałam się wyrwać, i zabrał do toalety. Posadzili mnie w rogu, kazali siedzieć cicho, jakbym była w stanie cokolwiek krzyknąć, a sami stanęli przy drzwiach, gotowi by zaatakować pierwszą lepszą osobę, która tu wejdzie.

Usłyszałam kolejny huk, tym razem już całkiem blisko.

-Była tu! - Usłyszałam znajomy głos zza ściany. To oni. Zebrałam się w sobie i przy pomocy ściany starałam się podnieść na własne nogi, co było dość ciężkie. Alpha spojrzał na mnie kątem oka, ale chyba nie ocenił mojej zdolności do stawiania oporu na tyle wysoko by coś zrobić z tym faktem.

Nogi się pode mną trzęsły, ale przy pomocy rąk stanęłam i... i stałam. Chciałam uderzyć ręką w ścianę, ale wiedziałam, że nie byłam w stanie zrobić tego na tyle mocno by ktokolwiek usłyszał. Jedyny huk, jaki mogłam spowodować to ten, gdy się przewracam na twarz, ale uznałam to za nienajlepszy pomysł.

Zaczęłam słyszeć coraz wyraźniejsze kroki. Wartownicy zacisnęli ręce na broni, by machnąć nią od razu jak ktoś otworzy drzwi. Kroki ustały. Jakby Feida zaatakowała pełną parą, to ta dwójka nie miałaby szans przeżyć, ale tego raczej nie zrobią.

Ktoś otworzył drzwi i stanęliśmy oko w oko z żeńską ekipą Mei. Była... wściekła... Któraś z dziewczyn... oj, wywołałam z nią niedawno bójkę... rzuciła od razu kulkami w chłopaków i bez najmniejszych problemów zostali przyszpileni do ściany łazienki.

-Co ty sobie myślisz, że chce nam się ciebie szukać?! - Wydarła się na mnie, przez mój stan o mało się nie przewróciłam. - Chodź! Szybko! Nie mam zamiaru tu dłużej kiblować!

Ledwo byłam w stanie stanąć, a już mam iść... biec za nimi... Przy pomocy ściany starałam się podążać za nimi, ale ledwo dałam radę chwiejnym krokiem znaleźć się przy drzwiach, a znowu zostałam obdarowana ciepłymi słowami.

-Biegiem! Ogarnij się lamusiaro, którą złapali! - Zacisnęłam zęby. Całe moje ciało krzyczało, że nie da samodzielnie rady, z resztą widać to było po mnie, a... a one miały to wszystko najzwyczajniej w świecie gdzieś.

Dostrzegłam kątem oka zszokowane spojrzenie wartowników. Drżącymi rękoma chwyciłam się ściany i stawiałam chwiejne kroki dalej.

-Idiotko, trzeba cię zawsze ratować! Chodź szybko, zaraz wysadzamy tą budę! - Wzdrygnęłam się. Dziewczyny machnęły tylko ręką, że mam biec szybko, po czym zniknęły za rogiem. Stałam wmurowana. Nie myśląc dużo wróciłam się do łazienki i podpierając się o ścianę starałam się dojść do chociaż jednego z nich. Te kule mają kod by je odblokować. Widziałam jak Alpha patrzy zarazem zszokowany jak i przerażony na moją osobę, ale miałam to wszystko gdzieś, on uratował wcześniej mnie, więc nie mogę pozwolić mu od tak umrzeć. Dotarłam do niego i podpierając się wpisałam kod do odblokowania. Kidyś Saru nas maglował byśmy w końcu zapamiętali.

Pułapka zwinęła się w kulkę, przez co straciłam podporę i prawie upadłam. Chłopak mimo szoku złapał mnie. To było bardzo lekkomyślne, że im pomogłam. Mogli teraz zrobić ze mną co chcieli.

Alpha poprosił mnie bym odblokowała jego przyjaciela, po czym wziął mnie na ręce, bo nie byłam w stanie chodzić i czułam okropne zawroty głowy, i zaniósł na górę schodów. Nikt poza różowookim na szczęście nie był tego świadkiem.

-Jesteś w stanie iść do nich dalej? - spytał cicho, nadal trzymając mnie na rękach. Nic mu nie odpowiedziałam, bo było mi zbyt sucho w gardle, ale chyba zrozumiał przekaz. - Dziękuję za pomoc i ten niespodziewany ratunek. Pewnie zaraz ktoś się po ciebie wróci, my wyjdziemy przez okno - wskazał głową na to znajdujące się na końcu pomieszczenia i delikatnie mnie odstawił, tak bym mogła oprzeć się o ścianę. - Jeszcze raz dziękuję - pokłonił się, tak samo jak zrobił to jego towarzysz, który również podziękował i wyskoczyli przez okno.

Podpierając się o ścianę udałam się bardzo chwiejnym krokiem w kierunku, gdzie popędziły dziewczyny.

-Ja pierdzielę, ale ty zamulasz! Beznadziejna jesteś! - Któraś z nich się wróciła. Chwyciła mnie za rękę i pociągnęła za sobą. Nie nadążyłam, przewróciłam się. - Z tobą to są jedynie problemy! Jakim cudem taka ciamajda została przyjęta do Feidy?! Nawet jest za głupia by odpowiedzieć!

Byłam zarazem tak wściekła i bezsilna... to naprawdę beznadziejne połączenie. Nawet słowa powiedzieć nie mogłam i miałam takie okropne zawroty głowy.

-A ta nadal - usłyszałam jakiś komentarz. Nie byłam pewna czy chodziło o tą szmatę czy o mnie. - Tylko debile dają doprowadzić się do takiego stanu. Powinniśmy ją tu zostawić - miałam wrażenie, jakbym zaraz miała wyjść z siebie. Jak bardzo pozbawione człowieczeństwa one są? Super wiedzieć, że życzą mi śmierci tylko dlatego, że jestem jedną nogą w grobie.

-Dobra, trzeba coś z nią zrobić. Dostałybyśmy dodatkowo przez tego podczłowieka opierdziel - Nie pochwalam hitlerowskich ideologii, przynajmniej wiem z kim mam do czynienia. Coraz bardziej czułam, że coś we mnie, zaraz pęknie i zrobię coś na ostatnich siłach.

-No - klepnęła mnie w głowę. Tego było już za wiele. Zebrałam w sobie resztki energii i najszybszym ruchem, na jaki było mnie stać złapałam dziewczynę za rękę, którą mnie poniżyła, po czym ścisnęłam. Wbiłam w jej nadgarstek paznokcie. - Ala, ogarnij się! Weźcie to coś ode mnie!

Chciałam by Saru to zobaczył. Nie zamierzałam puścić ręki tej dziewczyny. Niestety byłam na tyle słaba, że po trzecim szarpnięciu udało jej się uwolnić.

-Czemu akurat nam kazano przyjść do tego miejsca?! Powinniśmy rozsadzić ją tu z całą resztą ludzi w środku! - Gdybym tylko była w pełni sił... Gdybym tylko mogła coś więcej zrobić... To wszystko wygląda jak jakiś horror...

-To co z nią zrobimy? - odezwała się Meia, która milczała do tego czasu. - Zaraz El Dorado przyślą posiłki, mogą rozsadzić tą bazę przed nami, bo kilkoro ludzi z góry spieprzyło, a Toudou, jak był i go widziałam, to nagle nie wiadomo gdzie jest. A ona jest niezdolna chodzić.

-Jakoś była zdolna mi zrobić odciski na ręce! - Wdarła się typiara.

-Jakby mogła, to prawdopodobnie zrobiłaby ci dużo więcej, ale jest jak na ten moment zbyt słaba. Weź ją na barana - zwróciła się do większej dziewczyny, która nie uczestniczyła w konflikcie.

Zostałam zabrana na świeże powietrze i starałam się rozejrzeć po okolicy. Jakieś lasy. Mimo mojego stanu, poczułam w oddali czyjś wzrok. Z trudem przekręciłam głowę. Dostrzegłam na którymś drzewie dwie sylwetki w mundurach El Dorado.

Jakieś dziewczyny wybiegły z budynku, zdążyłam do tego momentu stwierdzić, że jedną z postaci był Alpha. Wtedy zniknęłam razem z całą ekipą Feidy przez teleport.

.........

Mam wenę na to już trzeci czy czwarty dzień. Co tu więcej mówić, wow, zazwyczaj mi mija po godzinie. Jestem ciekawa ile jeszcze napiszę w ciągu najbliższych dni tego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro