23. Aż tyle siły

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Idąc w kierunku pokoju, dogonił mnie Saru, co mnie ponownie mocniej zirytowało, ale co poradzę? Na szczęście nie zaczynał monologu, tylko patrzył na mnie kątem oka. Na schodach minęliśmy Meię, która dziwnie się na nas spojrzała i poszła dalej w swoim kierunku. Weszłam do swojego pokoju i chciałam gdzieś odłożyć pudełko, ale białowłosy cały czas się za mną wlekł. Spojrzałam na niego pytająco.

-Czemu nie chcesz mi pokazać tej kartki? - Spytał w końcu zniecierpliwiony. Człowieku, trochę prywatności!

-Czemu cię ta kartka interesuje? To pamiątka - odpowiedziałam marszcząc brwi i próbowałam, stając na palcach, odłożyć pudełko na szafę.

-Ale czemu mi tej pamiątki nie chcesz pokazać? - Spytał zachodząc mnie od tyłu i chwycił za pudełko, w pierwszej chwili chciałam mu je wyrwać, lecz ku mojemu zdziwieniu, odłożył je w miejsce, gdzie chciałam by było. Spojrzałąm na niego zdezorientowana. - W każdym razie, za niedługo Ragnarok, a ty grać nie umiesz. Chodź teraz, jak mówiłem, dzielimy się na drużyny, są już nowe mundurki, wybierzesz sobie swój rozmiar i idziemy ćwiczyć.

Udałam się za chłopakiem na wyższe piętro i weszliśmy do większej sali, w której wisiały na wieszakach stroje, naprawdę sporo tego było. Zaczęłam oceniać które są najładniejsze i doszłam do wniosku, że albo czerwone albo zielone, choć te drugie są na pewno praktyczniejsze - mają krótki rękawek i się w nich nie zaduszę.

-Te są Laguny - odpowiedział Saru wskazując na zielone, co mnie zadowoliło. - Wybierz jaki masz rozmiar i idziemy na boisko - kiwnęłam głową i zaczęłam przeglądać ubrania szukając napisu XS. Znalazłam go w niedługim czasie, dobrałam sobie tylko nieco za dużą koszulkę. - Okej, to chodźmy.

Zeszliśmy do ogromnej sali gimnastycznej, na której grało już kilka osób, poszłam się przebrać do szatni, po czym stanęliśmy z boku. Saru zaczął tłumaczyć zasady gry, które prawdopodobnie i tak ulecą mi z pamięci za 15 minut i zaczęliśmy rozgrzewkę.

-Dobra, teraz próbujemy z piłką - stwierdził i poszedł po jakąś.

-Haha, a ty grać nie umiesz! - Usłyszałam za sobą czyjś głos. Spojrzałąm zirytowana na jakąś dziewczynę, która nabijała się ze mnie.

Ktoś ćwicząc kopnął piłkę w złym kierunku i okrągły przedmiot wpadł mi pod nogi. Nie myśląc długo odwróciłam się i zamachnęłam nogą. Piłka z ogromną prędkością znalazła się na drugim końcu boiska i mimo, że bramkarz zorientował się, że ktoś strzela, nie złapał. Przedmiot wpadł w siatkę, która rozerwałą się pod jego wpływem. Wszyscy stanęli skamieniali, wliczając Saru, który szedł z piłką.

-Mówiłaś coś? - Spytałam jej i skierowałam wzrok na chłopaka, który wciąż nie krył szoku.

-Dobry Boże - skomentował jak pierwszy i pokręcił głową z niedowierzeniem. - Że aż tyle siły masz, to się nie spodziewałem.

Gdy w końcu reszta wróciła wciąż zszokowana do swoich zajęć, Saru podszedł bliżej, już zmieniając wyraz twarzy na bardziej poważny.

-Nie sądziłem, że twoja siła aż tak wszystkich przewyższa. Kontroluj się bardziej, bo jak zrobisz tak na meczu, ludzie mogą stwierdzić, że użyłaś mocy. Zdaję sobie sprawę, że to JA ci to mówię, ale nie podejmuj pochopnych decyzji, dla ciebie może się to skończyć o wiele gorzej.

Kiwnęłam głową trochę zdezorientowana, że taki człowiek jak on dał mi radę, i zaczęliśmy ćwiczyć. Kopnąć to ja potrafiłam, lecz prowadzić piłkę po linii prostej? Absolutnie!

Pierwszy dzień nie poszedł tak źle, choć po pięciu minutach miałam już dość. Zobaczymy jak to się dalej potoczy, bo, jakby nie patrzeć, to muszę nauczyć się grać na ich poziomie w 8 dni.

..........

Wena mi jako tako wróciła, chcę wstawić kolejną książkę (oho, pisać na raz 3 książki, to będzie trudne), ale to niestety wieczorem, bo najbliższe 2,5 h zostaną mi wyjęte z czasu wolnego -.-

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro