28. Nieoczekiwana pomoc?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Maraton 4/4

....

Za transport zapłaciłam prawie połowę pieniędzy, jakie ze sobą miałam, co dość mocno bolało. Wsiadłam w pociąg do miasta, w którym na szczęście nie panował taki tłok, jak się czasem słyszy, że w Japonii jest, znaczy, na początku. Na szczęście było cicho.

Po upływie pierwszej godziny uspokoiłam się trochę. Najbardziej stresował mnie fakt, że nie mam bladego pojęcia co się dzieje w Feidzie. Może gdybym wiedziała, byłabym bardzo zdenerwowana, ale gdy nie wiem, niewiedza, czy zaraz nie wparują do tego pociągu i nie pozabijają niewinnych pasażerów, zabierając mnie siłą, jest równie przytłaczająca. Dodatkowo zaczęło padać.

Pociąg zatrzymał się na stacji i poczułam nagle czyjeś intensywne spojrzenie. Oblał mnie zimny pot. Czułam, że ze strachu robi mi się niedobrze. Co jeśli to ktoś z Feidy?! Zaczęłam się nerwowo rozglądać po pasażerach. Był tu na tyle duży i ściśnięty tłum, że nie mogłam nawet się swobodnie obejrzeć. Czułam jak się trzęsę.

Ktoś objął mnie ramieniem.

Podskoczyłam tak, że kilka osób zwróciło na mnie uwagę. Spojrzałam przerażona na osobę za mną. Ujrzałam pełne spokoju i opanowania, szare oczy Alphy. Może i to niedobrze, bo ktoś z El Dorado mnie rozpoznał, ale poczułam ogromną ulgę. Odetchnęłam.

Spojrzałam pytająco na chłopaka zaczynając się ponownie stresować, czy przypadkiem nie postanowi na najbliższej stacji wyprowadzić mnie wprost do Toudou, ale wyglądał na zbyt spokojnego by to uczynić. W dodatku nie był w mundurze, tylko normalnie ubrany.

W odpowiedzi na moje zaskoczone i zarówno przestraszone spojrzenie, podstawił mi druga ręką pod nos telefon. Przeglądał posty na twitterze mówiące o tym, że Feida zaczyna się kręcić po miastach szukając czegoś lub kogoś.

Zmroziło mnie. Chłopak widząc moje przerażone spojrzenie musiał zrozumieć co się takiego stało. Wszedł w jakiś notatnik w telefonie i napisał "Szukają cię?" z powodu, że w pociągach jest zakaz rozmawiania. Przełknęłam ślinę. "Gdzie jedziesz?" - napisał. - "Uciekasz?". Kiwnęłam niepewnie głową.

Obawiałam się najgorszego, ale spojrzenie chłopaka złagodniało i wyglądał nawet na zatroskanego, co mnie pocieszyło, więc się trochę uspokoiłam.

"Masz gdzie jechać, czy przed siebie?" - chłopak widząc moje zakłopotane spojrzenie, westchnął i napisał "To może trzymajmy się póki co razem, dobrze? Jeśli chcesz, oczywiście". Spojrzałam na niego nie widząc jak mogę mu dziękować za to, że przynajmniej tymczasowo mnie przygarnął , o ile nie zaprowadzi mnie do Toudou. Patrzyliśmy na siebie przez chwilę, Alpha widząc moje uradowane spojrzenie, lekko się uśmiechnął.

Naprawdę nie wiem dlaczego postanowił się mną zająć, ale to zrobił.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro