29. Wyjaśnienia

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wysiadłam z Alphą na kolejnej stacji, gdzie pewnie jechał. Ponownie czułam się niepewna, czy aby na pewno nie chce mnie po prostu aresztować jako dziecko drugiego sektora, i byłam też czujna i przygotowana psychicznie na taką możliwość.

-Czemu przed nimi uciekasz? - to było pierwsze co powiedział do mnie chłopak jak tylko wysiedliśmy i się trochę oddaliliśmy od ludzi. Nie miałam żadnej ochoty mówić mu dokładnie co tam zaszło i dlaczego w ogóle doszło do konfliktu z Meią, ale prawdopodobnie nie mogłam nie odpowiedzieć jakoś na to.

-Nie wytrzymałam z nimi - odpowiedziałam, przypominając sobie moje postanowienie.

-Co masz przez to na myśli? - zapytał chłopak, chcąc wiedzieć więcej.

-Zbyt wiele osób mnie tam nienawidzi, dziś doszło do ostatecznego konfliktu, który zmusił mnie stamtąd zniknąć - mruknęłam ze zdenerwowaniem w głosie. Tak bardzo nie mam ochoty mówić komuś, pomijając fakt, że Alpha należy do El Dorado, o tym co musiałam tam znosić i na wspomnienie wszystkich plotek jakie chodziły o mnie i o Saru miałam chęć wymazania sobie pamięci.

-I... przez ten konflikt cię szukają? Nie wiem dokładnie kiedy uciekłaś, ale prawdopodobnie wybrałaś moment, gdy Saru nie było na miejscu - zmarszczyłam brwi. Skąd on wie o tym, że ta poczwara gdzieś wyszła. Widząc moje zdezorientowane spojrzenie, widocznie zrozumiał, że o niczym nie wiem. - Grupa dzieci drugiego sektora około dwie godziny temu rozsadziła bazę główną El Dorado i postawiła na tym miejscu stadion.

Otworzyłam szerzej oczy. Do czego ten idiota nie jest zdolny?! Teraz rozumiem czemu to akurat przede mną ukrywał ten fakt, wiedział, że się wkurzę do reszty i będę na tyle wściekła, że mogę mu przeszkodzić.

-Nie wiedziałaś nic o tym?... - spytał chłopak, obserwując mnie uważnie. Powoli pokręciłam przecząco głową.

-On nie mówi nam wszystkiego - mruknęłam zamyślona. Co mu jeszcze strzeli do głowy?

-Wracając. Co masz zamiar teraz zrobić? - Nie mam chęci wracać do tego tematu, ale niestety muszę.

-Ucieczka była spontaniczną decyzją, z resztą, nie miałam czasu na rozmyślenia - mruknęłam, przypominając sobie to jaki cyrk odwaliłam. Nie wiem w tym momencie czy mam tego żałować, czułam, że dłużej nie wytrzymam z nimi, ale z drugiej strony, nie stoję teraz na bezpiecznym gruncie, bo właśnie zerwałam umowę z tym świrem. Lecz gdybym tam została, wybuchłaby jeszcze większa awantura niż te poprzednie. Alpha spojrzał na mnie z politowaniem, pewnie brał mnie za skończoną idiotkę.

-Wierzę, że nie jesteś do tego stopnia bezmyślna, by podejmować bez dużego powodu takie ważne decyzje impulsywnie, więc dlaczego musiałaś tak nagle uciec. - Zaczyna się. Usiedliśmy na najbliższej ławce, chyba oboje przeczuwaliśmy, że ta rozmowa nie będzie taka krótka, jeśli on ma mi jakoś pomóc.

-Od jakiegoś czasu nie mam dobrych relacji z Saru, pomijając innych z Feidy, bo z nimi nigdy takowych nie miałam - przerwałam na chwilę, zastanawiając się co mam powiedzieć dalej i przemyśleć to, o czym nie powinnam dodawać. - Ale dzisiaj miałam aż za bardzo u nich wszystkich na pieńku, była to dosłownie awantura po awanturze. Między nimi obiecałam sobie, że jeśli oni ponownie zaczną, to stamtąd znikam, ale pewnie bym tego nie dokonała, gdyby ta druga nie zamieniła się w pewnym momencie w bójkę. Faktycznie było to wtedy gdy Saru był nieobecny. Wiedziałam, że pozostanie na miejscu się dla mnie źle skończy. Zwłaszcza, że Saru już wcześniej był na mnie wściekły. Ostatecznie udało mi się uciec zanim się pozbierali.

Zdawałam sobie sprawę, że w mojej wypowiedzi jest tak mało szczegółów iż Alpha się już zorientował, że nie miałam w planach powiedzieć mu w żadnym wypadku całej prawdy o tym co się na serio działo, albo pomyślał, że coś kręcę i to jakiś spisek Feidy. Chłopak przez chwilę mnie uważnie obserwował.

-Czemu ta bójka miała aż taki duży wpływ? Powiedziałaś też, że od jakiegoś czasu nie masz dobrych relacji z Saru, czyli kiedyś miałaś? Dlaczego oni wszyscy tak cię nienawidzą? Doskonale sobie zdaję sprawę, że nie masz najmniejszej ochoty mówić wszystkiego co tam zaszło. Wybacz, ale jeśli mam ci jakoś pomóc w tej sytuacji, muszę, dla własnego bezpieczeństwa, dowiedzieć się bardzo dokładnie co jest na rzeczy i przeanalizować czy jestem w stanie coś na to poradzić. Mogę ci w tym momencie jedynie obiecać, że nie wydam cię nikomu, nawet jeśli tobie nie pomogę.

Patrzyliśmy na siebie w milczeniu. Próbowałam ocenić czy mogę mu zaufać i czy nie mam innego, lepszego wyjścia z tej sytuacji niż ponownie się od kogoś uzależnić. W końcu zawsze mogę zacząć używać moich mocy nielegalnie i jakoś żyć w ukryciu, ale czy to mi się bardziej opłaca? Pragnę jedynie spokojnego życia bez zmartwień, co prawdopodobnie by temu nie dopomogło gdybym zrezygnowała w tym momencie z pomocy Alphy.

Westchnęłam.

-Nie wiem czy powinniśmy rozmawiać w akurat tym miejscu - powiedziałam odszukując kamerę, dumna z siebie, że wpadłam na taki pomysł.

Chłopak podążył za moim wzrokiem i otworzył szeroko oczy. Gwałtownie wstał, ciągnąc mnie za rękę.

Nabrał się.

-Idziemy stąd - powiedział zestresowany i trzymając kurczowo mój nadgarstek, wyprowadził mnie poza teren stacji. - Ile osób nas widziało?

Wzruszyłam ramionami starając się udawać wystraszoną. Ciekawe jak to się skończy i czy ostatecznie będę zmuszona mu powiedzieć, że udawałam. Muszę być ostrożna, by się nie dowiedział, bo straci jakiekolwiek zaufanie do mnie.

Stanęliśmy między jakimiś blokami, gdzie kamery nie mogły nas uchwycić. Szarooki oddychał ciężko, bo niemal biegliśmy tu. Wpatrywał się we mnie, oczekując aż coś powiem.

Wciąż trzymał mój nadgarstek. Spojrzałam na nasze ręce. Gwałtownie mnie puścił, zwracając na to uwagę, i zrobił zakłopotaną minę.

Postanowiłam tego nie skomentować.

-Nie mógł to być ktoś z Feidy, możliwe iż dowiedzą się, że tu wysiadłam, ale minie jeszcze jakiś dłuższy czas, Feida znajduje się w takiej okolicy, że nie ma tam dużo kamer i muszą się wcześniej dowiedzieć w którą stronę w ogóle poszłam. Prędzej bym powiedziała, że jakiś pracownik wszedł na kamery.

Chyba udało mi się go jakoś uspokoić, ale pokręcił zrezygnowany, i może trochę zażenowany sytuacją sprzed chwili, głową.

-W tym momencie to nie jedynie Feida nie może się dowiedzieć, że w jakiś sposób współpracujemy - mruknął pod nosem, patrząc w jakiś nieokreślony punkt. Westchnęłam. - Ale jeśli masz rację, i to tylko był zwykły pracownik, to mamy szczęście.

-Mhm - mruknęłam i spojrzałam w głąb uliczki. Nie wyglądała zachęcająco.

-Może wróćmy do poprzedniego tematu. - Chłopak wrócił wzrokiem do mnie. - O tym, że się od nich czymś różnisz, to już wiem, ale czemu cię tak nienawidzą?

-To wynik odmiennych poglądów - odpowiedziałam, niechętnie wracając do tematu. - Nie pasowałam do nich, a jak puzel nie pasuje do układanki, to się go odrzuca.

-Rozumiem - przytaknął. - Ale skoro zwracali na ciebie uwagę, nawet jeśli chodzi o tą negatywną, to zakładam, że nie była to tylko i wyłącznie kwestia poglądów.

Skinęłam głową.

-Saru - odpowiedziałam. Gdyby on traktował mnie jak szeregową jednostkę, żyłbym tak jak dawniej, w swojej samotności, w starym pokoju, otoczona obrazami i resztą nieskończonych szkiców. Miałabym o wiele prostsze i przyjemniejsze życie. Ale nie, musiał zwracać tak na mnie uwagę, że nagle wszyscy już nią na mnie zwrócili.

-Co masz na myśli? - Spytał po chwili.

-Myślisz, że gdyby on się mnie o coś non stop nie czepiał, to ktoś z tego tłumu by mnie w ogóle zauważył? Analizując wszystko co się działo odkąd trafiłam do Feidy, widzę, że źródłem wszystkich moich problemów jest on.

Szarooki zamyślił się na chwilę.

-Robiąc szybką analizę sytuacji, najlepiej jest pozbywać się problemów u źródeł, czyli w tym przypadku wygrać Ragnarok. Ale też wracając, jak już rozmawiamy o Saru, choć prawdopodobnie nasza całą rozmowa będzie oparta na nim, mówiłaś coś na peronie, że kiedyś miałaś dobre relacje z Saru, lub co w tym stylu, o co konkretnie chodziło?

Westchnęłam, nie chcąc drążyć jeszcze bardziej tematu tego co się dzieje między mną a tym tyranem.

-Może źle ujęłam to wtedy w słowa, bo chyba wszystkie relacje jakie on posiada z kimkolwiek są sztywne lub wręcz chore. Dobrą relację z nim można nazwać w momencie, gdy ma do kogoś respekt i się trochę hamuje ze swoim temperamentem, bo raczej nie mogę nazwać inaczej tego co się działo, ewentualnie chciał sobie poprawić humor kosztem moich nerwów, co nie jest pod żadnym względem zdrową relacją.

Alpha otworzył szerzej oczy, po czym pokręcił zbulwersowany głową.

-Myślałem, że chociaż swoich traktuje z jakimś szacunkiem.

-Fajnie by było. - Posłałam mu smutny uśmiech. - Ale on jest zwykłym chamem, który dojdzie po trupach do władzy, reszta go nie obchodzi.

-Powinien to leczyć. I to u psychatry. - Kiwnęłam głową. Jest on pierwszą osobą, z którą rozmawiam w ten sposób o Saru, nie czuję przy nim obawy, że poniosę jakieś konsekwencje, bo ma podobną opinię o nim, to jakaś ulga. Ciekawe jak to wszystko się dalej potoczy, i czy w ogóle dostanę jakąś pomoc od jego strony.

.......

Sorry, że tyle czekaliście na ten rozdział :")

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro