9. Jesteś w niebezpieczeństwie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dron unosił się około 100 metrów od okna na naszej wysokości i oczko miał skierowane centralnie w moim kierunku. Kątem oka widziałam szok na twarzy Saru i niedowierzanie. Urządzenie chwilę potem odleciało z ogromną prędkością w tył i zniknęło mi z pola widzenia.

Saru patrzył za nim jeszcze chwilę w szoku, aż w końcu spojrzał na mnie z nienawiścią.

-Wynoś się. - Opuściłam bez większych oporów pomieszczenie i dość szybko pobiegłam do pokoju, gdzie się zamknęłam.

Byłam przerażona tym wszystkim, mimo że przy Saru tego nie okazałam. Najgorszy jest fakt, że jestem z tym wszystkim totalnie sama. Mimo że bardzo nie chciałam żyć w ten sposób - miałam tylko wrogów. Zaczęłam płakać. Czemu to mi zawsze się muszą przydarzać takie przygody? Czym zasłużyłam sobie na takie życie?

Leżałam skulona pod kocykiem i miałam nadzieję, że ten koszmar w końcu minie. Mam nadzieję, że nie będę tu siedziała całe życie. Tylko ciekawe co postanowi teraz zrobić ze mną Saru.

Uspokajałam się słuchając zimowych piosenek, mimo że było lato, piosenki letnie są zazwyczaj radosne, kolorowe i żywe, co kompletnie nie pasuje do mojego obecnego nastroju.

......

Była już 13. Nadal nie dostałam żadnego ochrzanu od strony cesarza, to było dziwne. Ale zaraz chyba pójdę coś zjeść i już na samym obiedzie się nie pojawię. Nie chcę go teraz widzieć. Mam nadzieję, że nie natknę się na niego na korytarzu.

Wyszłam szybko z pokoju, zamykając go jak zawsze na klucz, i zbiegłam szybko po schodach. W kilka minut znalazłam się w stołówce i zaczęłam sobie robić kanapki.

-Co ty tam odwaliłaś? - Meia nagle pojawiła się w kuchni i wbijała we mnie wzrok. Nic nie odpowiedziałam. Co miałam z resztą odpowiedzieć? - Ty jakaś dziwna jesteś. To już dawno zdążyłam zauważyć.

Nie wiedziałam, że tym stwierdzeniem potrafię się aż tak zirytować. Dalej robiłam kanapki, spojrzałam na nią raz przelotnie w stylu "wtf?" i starałam się maskować moją frustrację.

-Dobra, mów po kolei co tam zaszło, nie będę się z tobą cackać jak Saru. - Meia wyprostowała się i wpatrywała się we mnie wyczekująco. Zmarszczyłam brwi.

-Jakoś nie zauważyłam by Saru się ze mną obchodził w jakikolwiek sposób łagodniej niż z innymi. - Starałam się odpowiadać jak najspokojniej.

-Mów w tej chwili co się!... - Nie zdążyła dokończyć.

-Meia. - I ja i fioletowowłosa się wzdrygnęłyśmy. W drzwiach pojawił się Saru i patrzył chłodno to na mnie, to na nią. Meia chyba serio nie wiedziała co zrobić bo stała wmurowana w ziemię, a ja kroiłam dalej warzywa mimo tego jak mi tętno podskoczyło.

-Yy... Saru... - Meia kiwnęła do niego wystraszona głową i opuściła pomieszczenie. Zostaliśmy sam na sam. Bałam się chyba jeszcze bardziej niż zwykle w takich sytuacjach.

Spojrzałam na chłopaka kątem oka. Czułam jak ręce mi drżą. Ta cisza była bardzo nieprzyjemna. W końcu Saru zaczął mówić.

-To, co tam zaszło nie powinno się nigdy zdarzyć. Zwłaszcza w obecności tego drona. - Nie wiedziałam co mam na to odpowiedzieć, więc tylko patrzyłam na niego. Gdy zauważył tą jakąś moją bezradność, spytał. - Wiesz co to dla ciebie oznacza?

Jego ton głosu w połączeniu z tym co powiedział mnie przerażał. Nie miałam pojęcia. Spojrzałam mu wystraszona w oczy i pokręciłam głową. Cała drżałam. Nie wiedziałam co mnie teraz czeka. Saru westchnął, jakby było mu przykro i odpowiedział.

-Jesteś w niebezpieczeństwie.

Patrzyłam na niego dalej nie rozumiejąc o co dokładnie chodzi, ale bałam się.

-Co to znaczy?... - Spytałam go z nadzieją na to, że nie będzie owijał w bawełnę.

-Znaczy tyle, że prawdopodobnie będą chcieli ci zrobić krzywdę. I to w najbliższym czasie. - Podszedł do mnie bliżej i dodał szeptem, jakby z obawy, że ktoś usłyszy. - Wiedzą, że siłą mnie przewyższasz, oraz to i owo. Będą chcieli to na pewno wykorzystać. Tak, to był dron El Dorado. - Stanął nagle zupełnie przede mną naruszając moją przestrzeń osobistą i mnie przytulił, bo widział pewnie jak drżałam. Dodał jeszcze ciszej. - Dlatego będę starał się cię chronić, wiem, że te "obostrzenia", jakie ci wprowadzę, będą bolały i przeszkadzały, ale pamiętaj, że to ze względu na twoje bezpieczeństwo, a nie jakieś głupie zachcianki, jak by się mogło wydawać.

Jego ton głosu był zupełnie poważny, ale jednocześnie jego obecność mnie uspokajała. Nie wiedziałam czy mówi prawdę, ale coś mi podpowiadało by mu wierzyć.

W moim pokoju powiedział mi wszystko co chce zrobić, no i rzeczywiście, nie podobały mi się te pomysły, ale zdecydowałam się choć raz mu zaufać. Chciał m.in. bym przeniosła się do innego pokoju, na jego korytarzu; zakazie wychodzenia na dwór; unikaniu szwędania się samotnie po korytarzach, oraz by zamontować w moim byłym pokoju kamerę, a pod kołdrę włożyć jakieś szmaty i lalkę, tak by włosy wystawały, chciał tym podobno skusić El Dorado by włamali się do pokoju, by ich złapano.

........

Nowy pokój był o wiele większy niż mój poprzedni. Rozglądałam się zszokowana po nim.

-Duży, co nie? - Saru zupełnie przeszedł humor z tego, który miał rano, na ten miły. Ciekawe tylko jak my ze sobą wytrzymamy, jak się znowu pokłócimy. Dodatkowo odkryłam fakt, że korytarz jest zamykany na klucz, który teraz posiadam i ja i on, a na dodatek, że mieszkamy na nim sami, bo Feia nie ma, a Garo, Meia i Giris mieszkają piętro wyżej... To trochę tak, jakbyśmy mieszkali w jednym mieszkaniu, co mi się totalnie nie podoba. Nawet mieliśmy tu salon z telewizorem.

-Duży. - Potwierdziłam jego słowa. Zaczęłam rozpakowywać moje rzeczy do szafy. Gdy w końcu skończyłam zapytałam się. - Jest klucz do pokoju?

-Nikt z zewnątrz od tak tu nie wejdzie. - Zaśmiał się, na co się skrzywiłam. Jak miałam się zamykać to jedynie ze względu na tego kogoś, kto nie jest teraz kimś z zewnątrz. Chyba się domyślił po mojej minie o co mi konkretnie chodzi. - Nie ma kluczy, sorka.

Na szczęście nie musiałam długo znosić obecności Saru tutaj, bo sobie gdzieś poszedł, więc rozłożyłam się plackiem na łóżku. Jest w tym momencie około 21, a ja chcę przypomnieć, że obudziłam się przedwcześnie, więc zrobiłam się już zmęczona. A jeszcze muszę włosy umyć. No i pewnie ta poczwara jak wróci, to sprawdzi co ze mną, więc nie warto teraz iść się myć.

Zaczęłam grać na telefonie, i siedziałam do 22, ale on się dalej nie pojawiał, więc postanowiłam koniec końców, pójść pod ten prysznic. Mam wrażenie, że wszystko w tym pomieszczeniu jest ładniejsze niż w moim poprzednim pokoju.

Wróciłam już odświeżona z ręcznikiem na głowie i w piżamie. Spojrzałam tylko na godzinę w telefonie, rozwiesiłam ręcznik na krześle, zgasiłam światło i położyłam się, a zasnęłam chyba z chwilą przyłożenia głowy do poduszki.

................

Staram się pisać rozdziały systematycznie z tym jak je wstawiam by mieć ileś tam na zapas, ciekawe ile mi się tak uda

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro