[t]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


ZAMIERZAŁ JĄ ZŁAMAĆ. I POKAZAĆ. 
ŻE TO ON. ON JEST JEJ. A ONA JEST JEGO.

Szli w dół.
 Za każdym razem stawali się bardziej niebezpieczni. 

Co zamierzasz zrobić?

Zaśmiała się. 
Piła słodką ambrozję.  

Zamierzam go pokonać. Odpowiedź dla niej była prosta. Zbliżyła się do niego. Będzie błagał o litość.

Łapiea jej biodra w swoje silne dłonie.
Przyciąga ją bliżej.

Wtula twarz w jej miękkie ciało, całując miejsce nad pępkiem. 

Zniszczysz go? 

Dłonią dotyka kędzierzawych włosów.

Zniszczę. 

Jest niespokojna. Nieprzewidywalna. Dzika.

Przerywa ten chłód.

Nie muszą już uciekać.  Dają sobie wiarę.

On obiecuje. Ona przyjmuje. 

On kocha. Ona przyjmuje.

Jej łzy spływają.  I nic już nie będzie takie same. 

Stoi po drugiej stronie. 

Naprawia cały ból. 

I to jest piękne. 

Może być oziębła. 

Ale wewnątrz płonie. 

Goni cały świat. I jest piękna. Jak deszcz diamentów.




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro