rozdział 18

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Tris

Shauna jak na szpilkach oczekuje, aż Christina powie nam cokolwiek na temat wieczoru panieńskiego. To już dzisiaj, a nawet nie wiemy, gdzie to będzie i co na niego przygotowała. Na szczęście wiemy, kto jeszcze będzie w tym uczestniczyć- Clarise, Amel, Lena i Ali. W siódemkę będziemy się bawić na ostatnim wieczorze ,,wolności" Shauny.

Zdecydowałam się na ten wieczór założyć moją pierwszą sukienkę kupioną w nowicjacie: obcisłą do połowy ud z koronkowymi rękawami i wysokim kołnierzykiem. Do tego lekko zakręcone włosy i płaskie pantofle. I tak wyglądam lepiej od reszty. W podobny sposób ubrała się też jeszcze Clarise- w miarę skromny. Reszta dziewczyn ma ekstrawaganckie i mega obcisłe sukienki.

-Chłopaki mają wynajęty klub, więc my korzystamy z pokoju hotelowego- Christina stawia na stoliku butelkę alkoholu. Obecnie znajdujemy się w moim mieszkaniu, bo mieszkanie Shauny ponoć jest specjalnie urządzone i nikomu nie wolno tam wchodzić. Zwłaszcza chłopakom i pannie młodej.

-W Chicago jest hotel?- marszczę brwi i nie ukrywam mojego zdziwienia. Ale można było to podejrzewać. Przez ponad dwa lata w mieście nie było frakcji, dlatego osiedlali się tutaj różni biznesmeni, którzy z pewnością wyjeżdżali po otrzymaniu informacji, że frakcje jednak wracają.

-Jest jeden- dziewczyna przewraca oczami- Taki facet kiedyś go wybudował, bo myślał, że skoro nie ma frakcji, to będzie to dla niego korzystne. Teraz zajeżdżają do nich turyści, dlatego hotel wciąż funkcjonuje. Daje nam to dobrą okazję do wykorzystania tego.

Shauna ma na sobie różową perukę, żeby w łatwy sposób spostrzec się, kto jest najważniejszą osobą tego wieczoru. Przez to musiała ubrać sukienkę pod kolor, czyli czarną, a najbardziej chciała dzisiaj ubrać czerwoną. Musiała wybrać, bo w sklepie z perukami nie było niczego ciekawszego do wyboru.

-Lena i Ali będą już czekały na miejscu, więc możemy iść. Samochód już czeka- robi zabawny ruch ręką, wskazując drzwi do wyjścia z mieszkania.

-Przecież wiem, gdzie są drzwi- uśmiecham się- to moje mieszkanie.

Lena parska śmiechem, a Shauna odrobinę się uspokaja. Nie rozumiem, jak można być zdeneworwanym przed własnym wieczorem panieńskim.

Wychodzimy z mojego mieszkania i udajemy się wspólnie do wyjścia z frakcji. Mogłabym przysiąc, że Christina jest w szampańskim nastroju i pewnie będzie bawić się tego wieczoru lepiej, niż sama panna młoda. Największy problem dzisiaj jest ze mną. Akurat dzisiaj napadł mnie humor, żeby posiedzieć z Tobiasem w zaciszu domowym, a nie pić, bawić się i tańczyć. Dlatego już przed wyjściem Christina kazała mi ,,nawilżyć usta" alkoholem, żeby ta jesienna ,,depresja" mi przeszła. Nie wiem czy działa, bo nie wyczuwam większej różnicy, ani to, że pod nosem błąka mi się uśmieszek i potrafię mieć ripostę na każde słowo wypowiedziane w tej chwili.

Po dotarciu na miejsce i załatwieniu wszystkich potrzebnych formalności, dostajemy klucz do pokoju. Jest duży i bardzo przestronny. Ściany w odcieniach szarego oraz białego. Na środku znajduje się kanapa, a pod ścianą stoliki z różnymi przekąskami i alkoholami.

-Powiem tyle, było warto- mówi Christina z dumnym uśmiechem na ustach. Nie wiem czy to takie męczące załatwić pokój hotelowy i wypełnić go jedzeniem, i trunkami. Chyba że coś jeszcze będzie. Zaczynam się bać.

W tle zaczyna grać głośna muzyka, a światła zmieniają kolor. Christina podaje Shaunie butelkę z alkoholem. Swoją już zaczęła pić. Reszta dziewczyn też zaczyna pić, ale większość zaczęła tańczyć.

-Tris, rozchmurz się- Shauna szturcha mnie w ramię. Odpowiadam jej tym samym.

-Nie mam na to humoru- mówię z nadętą miną. To chwilowe rozchmurzone minęło mi i pewnie za chwilę dziewczyny podsuną mi pod nos butelkę z wódką.

Zastanawia mnie, co robi Tobias. Jak daje sobie radę z pijanymi kolegami, skoro lekarz zabronił mu przesadzania z alkoholem. Chyba że złamał ten zakaz i już jest pijany. Zbyt przewrażliwiona stałam się na jego punkcie po postrzale. Przynajmniej wiem, jak on się czuł, kiedy codziennie starał się mnie chronić, a mimo tego mu się nie udało.

-Wystarczy, że weźmiesz to- Shauna wskazuje na butelkę z wódką. Po chwili wyciąga ją w moją stronę- i nabierzesz ochoty na zabawę. Znowu.

Ze skwaszoną miną biorę butelkę, przystawiam usta do szyjki i przechylam szkło. Palący napój wchodzi do mojego gardła i rozgrzewa mnie, jakby przez moje ciało przepłynął żywy ogień. Dawno nie piłam mocnego alkoholu. Dotrzymywałam towarzystwo Tobiasowi podczas każdego spotkania z przyjaciółmi.

-Cóż- próbuje ukryć zdławiony i rozbawiony uśmiech- trening czyni mistrza.

Jedna butelka cały czas krąży w obiegu, a po niej dokładana jest następna, i następna. Zauważam, że Christina udaje, że pije. Po prostu przechyla butelkę, ale nie przepuszcza alkoholu do ust. Najbardziej zasłużyła po pannie młodej bawić się z tego wieczoru. Organizowała go dość długo. Z pewnością coś jeszcze się wydarzy, a nie bawi się. Ciekawe dlaczego.

O wilku mowa! Do sali wchodzi kilku mężczyzn roznegliżowanych w połowie, z szarmanckimi uśmiechami, które mogą ściskać za serce. I tu jest strzał w dziesiątkę! Dziewczyny wydają się zachwycone, widząc naraz tylu chłopaków z starannie wyrzeźbionymi torsami. Oprócz mnie nie zareagowała na to jedynie Amel i Christina, która przecież spodziewała się tego. Sama to zorganizowała.

-Jesteśmy do waszej dyspozycji- mówi ten z przodu- róbcie z nami, co chcecie.

Nawet nie wiem, kiedy poczułam na swoich policzkach rumieniec. Nawet jeśli to w głównej mierze nie jest to przeznaczone dla mnie, to i tak głupio czuję się z tym, że przez cały wieczór mężczyźni będą krążyć po pokoju.

-I co myślisz?- Christina nachyla się i szepcze mi do ucha. Momentalnie odskakuję, na co ona wybucha śmiechem.

-Myślę, że albo sama sobie zorganizuję wieczór panieński, albo nie będę miała go wcale- odpowiadam z nonszalancją w głosie.

-Nie przesadzaj- trąca mnie łokciem- jak się bawić, to z rozmachem.

-Nie twierdzę, że rozmach, to zaproszenie męskich dziwek na wieczór panieński- stwierdzam cierpko.- Równie dobrze mogłaś w ogóle zrobić to wszystko w burdelu. Nie byłoby żadnej różnicy.

-Ale ty jesteś zabawna- przewraca oczami.

-Szczera- poprawiam z lekkim uśmiechem na ustach.

-Mówiłaś, że nie masz predyspozycji do prawości- uszczypliwie chwyta mnie za słowa.

-Bo nie mam- wzruszam ramionami. Christina przewraca oczami i odchodzi w stronę tańczących koleżanek. Zauważam na jej karku tatuaż, który z każdą sekundą coraz bardziej przypomina czarną kropkę.

Spoglądam na Amel. Pomimo swojej spokojnej i poważnej natury jest bardzo roześmiana. Z zafascynowaniem patrzy na pół nagich mężczyzn. Z wszystkich moich przyjaciółek, to ona najbardziej przypominała mnie. Z drugiej jednak strony ja też po alkoholu potrafię robić naprawdę dziwne rzeczy. Między innymi w trakcie nowicjatu tańczyłam z przystojnym chłopakiem na oczach Tobiasa.

-Jako jedyna nie tańczysz- podchodzi do mnie Lena- chodź do nas.

-Jakoś nie mam ochoty tańczyć wśród nich- spoglądam na tańczący tłumek dziewczyn i wynajętych striptizerów. Świetnie się bawią, a ja cicho przypominam sobie, że Shauna za kilka dni bierze ślub, a Christina ma chłopaka. Ciekawe czy Zeke też ma na wieczorze kawalerskim striptirerki, i czy Tobias być może świetnie bawi się wśród nich. Odsuwam te myśl najdalej, jak się da. Ufam mu i wiem, że mnie nie zdradzi. Poza tym nie ma jak. Z tą raną postrzałową to nawet nie może bez problemu zdjąć T-Shirta przez głowę.

-Nie chcesz mieć poczucia, że zdradziłaś Cztery?- pyta, jakby czytała mi w myślach- przecież się nie dowie.

-Oczywiście, że się nie dowie, bo nie ma czego, gdyż nie zamierzam tego robić.

Lena przewraca oczami i siada obok mnie na kanapie, uprzednio zabierając ze stolika pod ścianą butelkę słodkiego, różowego wina. Upija łyk, po czym podaje mi butelkę. Robię to samo.

-A właśnie- odzywam się po chwili- Co z tobą i Harrym? Mówiłaś, że go lubisz.

-Nie mam pojęcia- kręci głową- Niby wygląda, jakby zależało mu na mnie, ale nie zrobi nic, żeby mi to powiedzieć. Zamiast tego woli ze mną sypiać.

-Czyli bez zmian?- unoszę brew, jednocześnie miejąc nadzieję, że nie odbierze tego pytania źle.

-Bardzo śmieszne- parska śmiechem. Obie wybuchamy śmiechem.

-Hej, drogie panie!- zwraca się do nas jeden z striptizerów, a mój uśmiech momentalnie schodzi z twarzy. Zamiast tego pojawia się grymas- może chcecie, żebym dotrzymał wam towarzystwa.

-Nie- odpowiadam ostro.

-Daj spokój, Sześć- Lena uśmiecha się uwodzicielsko, wstaje i chwyta go za ,,fikuśny" kołnierzyk- Możesz dotrzymać mi towarzystwa.

Ze skrzywioną miną wstaję i wychodzę na taras. Dopiero teraz zauważam, że pokój jest naprawdę wysoko, a widok z niego zapiera dech w piersi. Zwłaszcza teraz, kiedy ciemne niebo pochłania wszystko wokół, a jedyne co widać, to włączone światła w mieszkaniach naprzeciwko. Takiego widoku nie spotkam w nieustraszoności, choćbym nie wiem, co zrobiła.

Nagle jakby znikąd całą ciszę przerywa- o dziwo- ściszona muzyka. Potem zaczynają padać strzały, a ja nie wiem, co robić i gdzie uciec...

CDN😘

Co się dzieje?

A to zdjęcie jest okropnie prawdziwe😢

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro